Hieronim Bosch, Św. Jan Chrzciciel, ok. 1490
olej, deska, 49 × 40,5 cm,
Museo Lázaro Galdiano, Madryt

Hieronim Bosch, Św. Jan Chrzciciel | ok. 1490, Museo Fundación Lázaro Galdiano, Madryt
Święty Jan Chrzciciel urodził się sześć miesięcy przed Chrystusem, prawdopodobnie w Ain Karim. Po śmierci rodziców wiódł ascetyczne życie na pustyni, gdy zaś skończył trzydzieści lat, zaczął publicznie udzielać chrztu, głosząc rychłe nadejście Mesjasza. Po chrzcie Chrystusa w rzece Jordan kontynuował działalność misyjną, nauczając w Jerychu oraz w Betanii. Odważne wystąpienia nakłaniające ludzi do odnowy duchowej zainteresowały wkrótce starszyznę żydowską, a przede wszystkim władcę Galilei Heroda II Antypasa. Ponieważ św. Jan ośmielił się skrytykować małżeństwo Heroda z byłą żoną jego brata, został wtrącony do więzienia i niebawem okrutnie uśmiercony (Mt 14,3–12; Mk 6,17–29; Łk 3,19–20).
Jan Chrzciciel należał do najważniejszych świętych czczonych w Kościele (przygotował ludzi na przyjście Jezusa, ochrzcił Chrystusa w Jordanie i był pierwszym męczennikiem Nowego Testamentu, który poniósł śmierć w obronie wiary)1. Kult św. Jana Chrzciciela zaczął się rozwijać niezwykle szybko od IV wieku, zaś o randze tej postaci świadczy fakt, iż przez długi czas obchodzono nie jedno, a kilka świąt mu poświęconych. Były to: święto poczęcia, święto narodzin, święto udzielenia chrztu Chrystusowi, święto ścięcia, święto translacji relikwii, święto odkrycia ciała i odnalezienia głowy. Obecnie w Kościele katolickim obchodzone jest święto narodzin w dniu 24 czerwca oraz święto męczeństwa – czyli ścięcia, które przypada 29 sierpnia. O wielkiej popularności św. Jana Chrzciciela świadczy również niezwykle duża liczba kościołów pod jego wezwaniem i poświęconych mu dzieł sztuki.
Święty Jan Chrzciciel był patronem zgromadzeń zakonnych, wzorem życia monastycznego i ascetycznego. Jako patrona obierali go sobie członkowie bractw opiekujących się skazanymi na śmierć. Był opiekunem krawców, futrzarzy, tkaczy, pasterzy, rycerzy, a także patronem dobrej śmierci, co jednak ważne, należał do tak zwanych świętych leczących, jako arcyważny patron uzdrawiający szeroko pojęte schorzenia głowy, migrenę, epilepsję i manię taneczną2. W ikonografii oprócz popularnej sceny chrztu Chrystusa w rzece Jordan (wykorzystywanej często jako motyw zdobiący chrzcielnice) przedstawiano również często św. Jana Chrzciciela przebywającego na pustyni oraz mocno narracyjną scenę męczeństwa, ukazującą ucztę u Heroda i taniec Salome.

Caravaggio, Święty Jan Chrzciciel na pustyni | 1602, Nelson-Atkins Museum of Art, Kansas City
Ten szczególny czas przebywania św. Jana na pustyni, czas odosobnienia, samotności i medytacji stanowił jeden z popularnych wątków ikonograficznych sztuki późnego średniowiecza. Artyści podejmujący ów temat nie mieli łatwego zadania, bowiem pobyt św. Jana Chrzciciela na pustyni nie należał do szeroko opisanych okresów jego życia. Nawet w tekstach apokryficznych pochodzących z IV i V wieku narracja wydaje się dość skrótowa i lakoniczna: „Napełniony Duchem Świętym udał się zaraz na pustynię. I przebywał tam, żywiąc się szarańczą, leśnym miodem i słodyczą roślin aż do dnia jego ogłoszenia przed Izraelem”3; „A Jan mieszkał na pustyni, a Bóg i Jego aniołowie byli z nim. Żył on w wielkiej wstrzemięźliwości i pobożności. Jedynym jego pożywieniem były zioła i miód. Nieustannie się modlił, dużo pościł i oczekiwał zbawienia Izraela”4.
Tym samym, by stworzyć obraz przedstawiający pobyt św. Jana na pustyni, malarze musieli uruchomić własną wyobraźnię, co dla takich twórców jak Hieronim Bosch stanowiło jedynie zachętę do własnych spekulacji i popisania się oczytaniem i erudycją5. Dzieło Boscha powstało około 1490 roku i przedstawia rozległą panoramę z pejzażem utkanym z pól, kęp drzew, zagajników oraz wzniesień, tworzących symboliczny wizerunek pustyni jako miejsca izolacji i porzucenia słowa. Całość oświetla ciepłe słońce, tworząc nastrój południa, spiekoty, rozedrgania powietrza, które rozpłynęło się w świetlistym pyle.

Hieronim Bosch, Św. Jan Chrzciciel, detal | ok. 1490, Museo Fundación Lázaro Galdiano, Madryt
W centrum kompozycji widnieje główny bohater obrazu – św. Jan Chrzciciel. Oparty o skałę zdaje się trwać w medytacji albo półśnie, zanurzony w chwili odwiecznej, zaplątany w wizję przyszłości. Jego ciało zbawiennie wystygłe, pozbawione zmysłowości, bardziej duchowe niż cielesne płynnie przywarło do skały, jakby zbierało siły do tego, co spotka je w przyszłości, kiedy pozbawione głowy stanie się korpusem kalekim i bolesnym… Co ważne, ciało to przybrane jest w czerwoną, szczelnie zakrytą draperią fałdów szatę, która swoją barwą symbolizuje męczeństwo i krew. Suknia ta otula mocno całe ciało Jana, jest jego ubraniem, tarczą chroniącą przed spiekotą, pledem dającym zbawienne ciepło nocą i jedynym elementem przywołującym pamięć o świecie człowieka. Suknia obezwładnia dzikość, surowość pustyni i zaprzecza mitowi sukni z wielbłądziej skóry, którą św. Jan miał nosić. Jej kolor doskonale kontrastuje z barwami natury, zielenią drzew, ugrem pól czy błękitem nieba. Suknia skrywa ciało, stając się jednocześnie tłem dla jego głowy podpartej lewą ręką, prawej ręki wskazującej baranka i wysuniętej bosej stopy.
Najważniejszą w tej triadzie jest oczywiście głowa św. Jana, piękna, majestatyczna, okolona rudymi włosami, z bujną brodą zakrywającą szyję i twarzą zdobną w półprzymknięte oczy. Ta głowa przyciąga, skupia na sobie uwagę, wiedzie niemalże odrębny żywot, tak jakby wystarczała sama sobie, jakby nie potrzebowała ciała, jakby stanowiła byt odrębny i niezależny, jakby była głową i ciałem w jednym.

Lucas Cranach, Salome z głową św. Jana Chrzciciela | ok.1526-1530, Muzeum Sztuk Pięknych, Budapeszt
Tak przedstawiona głowa w oczywisty sposób nawiązuje do śmierci świętego, czyli straszliwej dekapitacji. Trzeba w tym miejscu podkreślić, iż wizerunek odciętej głowy św. Jana Chrzciciela miał odrębne miejsce i znaczenie w kulturze ludowej oraz ikonografii. Rzeźbiony bądź malowany wizerunek odciętej głowy św. Jana Chrzciciela, spoczywającej na półmisku (niem. Johannesschüssel), stanowił przykład wysoce symbolicznego, niezwykłego obiektu ikonograficznego, posiadającego cechy zarówno relikwiarza, jak i obrazu dewocyjnego. Po IV krucjacie i złupieniu Konstantynopola przez krzyżowców w Europie Zachodniej pojawiło się wiele relikwii, w tym relikwii św. Jana Chrzciciela, z których największą sławę zyskała relikwia głowy, przywieziona z wyprawy przez rycerza Wallona de Sarton i ofiarowana katedrze w Amiens. Obiekt ten wpłynął na niezwykły typ przedstawień, które zaczęły pojawiać się w XIII wieku, głównie na północ od Alp, zaś kumulacja ich popularności nastała w wieku XV. Wykonywane najczęściej z drewna jako samodzielne, odrębne ujęcia, niekiedy również w formie malowanych obrazów, kamiennych zworników w kościołach, rzadziej wytwarzanych z terakoty czy papier mâché, inspirowane były szokującymi słowami Salome, skierowanymi do Heroda Antypasa: „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”.

Caravaggio, Salome z głową Jana Chrzciciela | 1609-1610, National Gallery, Londyn
Obiekty te, zwłaszcza w wersji rzeźbionej bądź malowanej, posiadały funkcję szczególną: nie tylko dekorowały świątynie statycznie, ale nade wszystko były wykorzystywane w misteriach (uzupełniane nierzadko sztuczną krwią) i rytuałach religijnych, w których stawały się przedmiotem mobilnym – wystawianym na ołtarzach czy obnoszonym w miejskich procesjach w celach uzdrawiających: jako lek przeciwko melancholii, padaczce, bólom głowy i gardła. Od strony wizualnej były to dzieła w większości porażające naturalizmem i turpizmem, ukazujące twarz św. Jana Chrzciciela w sposób najbardziej okrutny z możliwych, z wysuniętym językiem, zapadniętymi oczami, otwartymi ustami i grymasem bólu. W ten sposób obrazowały one śmierć męczeńską, a idąc dalej – cierpienie przywołujące cierpienie Chrystusa. Co interesujące, zdarzały się także ujęcia, które dla sportretowania św. Jana inspirowały się wprost twarzą ukrzyżowanego Chrystusa. Głowa św. Jana była prefigurą ofiary eucharystycznej, oznaczała ciało Chrystusa na ołtarzu6. Czyż głowa św. Jana Chrzciciela namalowana przez Boscha nie przypomina głowy Chrystusa?

Hieronim Bosch, Św. Jan Chrzciciel, detal | ok. 1490, Museo Fundación Lázaro Galdiano, Madryt
Ścisły związek z głową św. Jana Chrzciciela ma również gest podparcia jej lewą ręką, który jednoznacznie kojarzy się z melancholią i był charakterystyczny m.in. dla ikonografii biblijnego Adama, Daniela, Hioba czy Chrystusa Frasobliwego7. Spajał on w sobie bogate znaczeniowo treści:
„Pierwotnie ów prastary gest, obecny już na płaskorzeźbach z egipskich sarkofagów, oznaczał żałobę, później jednak również znużenie albo myślenie twórcze. Obrazował on, jeśli ograniczyć się do dzieł średniowiecznych, nie tylko cierpienia Jana od Krzyża czy «anima tristis» Psalmisty, lecz również sen, który zmorzył Apostołów na Górze Oliwnej, sny mnicha z Pèlerinage de la Vie Humaine, głębokie zamyślenie władających państwem, natchnioną kontemplację poetów, filozofów, Ewangelistów i Ojców Kościoła, a nawet brzemienny myślą odpoczynek Boga po sześciu dniach stworzenia. Nie dziwi zatem, że motyw ten narzucał się artystom, jeśli chcieli przedstawić przedziwną jedność trójcy smutku, znużenia i zamyślenia”8.
Prawa ręka św. Jana Chrzciciela również zawiera istotną symbolikę, zamkniętą w geście wskazywania na baranka, który wydaje się jedynie wizją świętego, jego przeczuciem, proroczym snem, który ma się spełnić.
Ostatni element ciała, który porusza naszą ciekawość, stanowi wysunięta prawa bosa stopa, dotykająca rozżarzonego ciepłem i słońcem piasku. Właściwie można ją odczytywać wyłącznie jako znak rozluźnienia i harmonijnego ułożenia korpusu, jednak wydaje się, iż ma ona dodatkowe znaczenie. Bose stopy, stopy pozbawione obuwia oznaczały pokorę i ubóstwo. Jak podkreśla Arnold Lebeuf: „W ikonografii chrześcijańskiej zwykle tylko święci, anioły i archaniołowie przedstawiani są boso, ponieważ nie są z tego świata. Królowie i wszystkie inne ziemskie postacie są obute. Tak jak but ma w sobie coś z namacalnego i widzialnego świata, naga stopa należy do sfery ducha”9.
To, co może wzbudzać niepokój w obrazie Boscha, to gigantyczna roślina wyrastająca z wyłomu skalnej półki. Wielkością i afektowanym kształtem formy niemalże odbiera ona postaci świętego główną rolę w obrazie. Jest to roślina tajemna, dziwna, jakby nie z tego świata, roślina hybryda, stworzona z różnych form roślinnych, jednakże w ogólnym ujęciu sprawiająca wrażenie bytu kalekiego i złowieszczego zarazem.

Hieronim Bosch, Św. Jan Chrzciciel, detal | ok. 1490, Museo Fundación Lázaro Galdiano, Madryt
Jej obłe, kuliste owoce pękają, a z ich wnętrza wysypują się drobne nasiona, którymi żywią się ptaki. Co istotne, roślina posiada kolce, które stanowią bardzo ważny znak. Rośliny kolczaste i cierniste wyobrażały najczęściej winę i karę, były roślinami przeklętymi, niebezpiecznymi, demonicznymi10. Jednocześnie kolce, ciernie i kłujące znamiona kojarzyły się z koroną cierniową i przypominały o męce i krwawej ofierze Chrystusa. Tym samym takie rośliny jak wilczomlecz, jeżogłówka, dziewięćsił czy oset mały bywały kojarzone z pasją i określane jako „kwiat pasyjny”, „cierpienie Chrystusa”, „korona Pana naszego” czy „kwiat cierpienia”.
Motyw ten wykorzystał malarz niderlandzki Geertgen tot Sint Jans w obrazie Św. Jan Chrzciciel (1485/1490). Dzieło to, zresztą często porównywane z obrazem Boscha, przedstawia stan odrętwienia, w którym zastygł święty. Co ciekawe, również tutaj pojawia się gest podparcia ręką głowy, przypominający o melancholii, w którą zapadł św. Jan, bytując na pustyni. Krajobraz, w którym święty spoczywa, wydaje się na pierwszy rzut oka łagodny, spokojny, ale kilka elementów wprowadza napięcie.
Lewa (ponownie bosa) stopa świętego przykrywa wierzch stopy prawej – powtarzając układ stóp ukrzyżowanego Chrystusa, gest melancholii przywołuje gest frasobliwego Jezusa oczekującego na śmierć, dodatkowo zaś w prawym dolnym rogu obrazu jawi się pokaźny oset, którego wiotkie łodygi wypełnione kwiatami jednoznacznie wskazują na bliską śmierć Jana11.
Roślina na obrazie Hieronima Boscha ma jedynie cechy roślin kolczastych, trudno ją zakwalifikować. Jeśli uważnie się przyjrzymy, to dostrzeżemy na obrazie owocującą Kokoryczkę wonną (Polygonatum odoratum)oraz liście chmielu, rośliny uważane za afrodyzjak12.

Hieronim Bosch, Św. Jan Chrzciciel, detal | ok. 1490-1495, Museo Fundación Lázaro Galdiano, Madryt / Kokoryczka wonna, fot. AnRo0002, © CC0, źródło: Wikipedia.org

Hieronim Bosch, Św. Jan Chrzciciel, detal | ok. 1490-1495, Museo Fundación Lázaro Galdiano, Madryt / Liście chmielu, źródło: depositphotos.com
Badania w podczerwieni wykazały, że w miejscu rośliny pierwotnie znajdowała się postać klęczącego mężczyzny13. Był to prawdopodobnie fundator obrazu, jednak pozostaje niejasne, kim dokładnie był i dlaczego Bosch postanowił go zamalować.

Reflektografia w podczerwieni obrazu Hieronima Boscha, Św. Jan Chrzciciel | ok. 1490, Museo Fundación Lázaro Galdiano, Madryt, źródło: Boschproject.org
Równie niepokojący, ale i interesujący wątek tajemnej rośliny odnajdujemy w bliskości baranka – jest to korzeń mandragory, który wypełzł ze skalnej półki. Mandragorę postrzegano jako roślinę czarodziejską, magiczną, ze względu na człekokształtną formę jej korzenia. Ów sproszkowany korzeń służył lekarzom jako lek na popęd, zaś w większej dawce był używany jako środek halucynogenny i znieczulający narkotyk, wykorzystywany podczas operacji lub bardziej bolesnych zabiegów chirurgicznych (na przykład obrzezania). Stefan Falimirz, słynny szesnastowieczny lekarz i botanik, pisał: „Gdy proch korzenia pokrzykowego (Mandargora officinarum L.) będzie dany ku piciu albo w jedzeniu, albo z chlebem – tedy czyni zbytnie spanie, a przeto tego prochu barwierze używają kiedy członek jaki chcą rzezać”14.

Hieronim Bosch, Św. Jan Chrzciciel, detal | ok. 1490, Museo Fundación Lázaro Galdiano, Madryt

Krucyfiks z korzenia mandragory | XVI wiek, z kolekcji cesarza Rudolfa II, fot. habsburger.net
Mandragora rosnąca jedynie na niewielkim obszarze Europy była rośliną trudną do pozyskania, dlatego starano się posługiwać jej zastępnikami. Jako amulety o człekokształtnych korzeniach wykorzystywano zastępczo na przykład korzenie storczyka plamistego, z kolei w obszarze medycyny najpopularniejszym zamiennikiem mandragory była belladonna, posiadająca tak jak mandragora halucynogenne alkaloidy i uważana tak jak ona za afrodyzjak.
Rzadkość mandragory powodowała, iż kto posiadał taki korzeń, niezwykle o niego dbał. Jednym ze szczęśliwych posiadaczy dwóch korzeni mandragory był cesarz Rudolf II. Korzenie te trzymano w szklanych skrzyneczkach, wytwornie ubierano w jedwabie i regularnie kąpano (gdy zapomniano o kąpieli, korzenie owe miały podobno płakać15).
Tak bogata symbolika mandragory odnosi nas w oczywisty sposób do obrazu Hieronima Boscha. Wierzono dodatkowo, iż korzeń ten potrafi rozsadzać więzienia, dlatego z jednej strony staje się on pocieszeniem dla św. Jana, z drugiej zaś stanowi zapowiedź śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, który zbawiał człowieka, wyrywając go z rąk szatana, tak jak wyrywa się rytualnie mandragorę16.
Bibliografia:
1. Apokryfy Nowego Testamentu. Ewangelie apokryficzne, cz. 2: Św. Józef i św. Jan Chrzciciel, Męka i zmartwychwstanie Jezusa, Wniebowzięcie Maryi, red. M. Starowieyski, Kraków 2020.
2. Klibansky R., Panofsky E., Saxl F., Saturn i Melancholia. Studia z historii, filozofii, przyrody, medycyny, religii oraz sztuki, tłum. A. Kruszyńska, Kraków 2009.
3. Kruszelnicki Z., Z dziejów postaci „frasobliwej” w sztuce, Toruń 1961.
4. Lebeuf A., Stopa bosa, stopa obuta. Semantyka motywu ikonograficznego, tłum. A. Lebeuf, Kraków 2003.
5. Fisher C., The Medieval Flower Book, London 2013.
6. Fraenger W., Hieronim Bosch, tłum. B. Ostrowska, Warszawa 1987.
7. Jagla J., Święte czy diabelskie? Symboliczny wizerunek roślin kłujących, kolczastych i ciernistych w malarstwie europejskim, w: Rośliny lecznicze w kulturze, nauce i sztuce. Referaty wygłoszone podczas konferencji z okazji jubileuszu 25-lecia Ogrodu roślin zdatnych do zażycia lekarskiego w Muzeum Rolnictwa im. Ks. K. Kluka w Ciechanowcu, red. D. Gnatowska, Ciechanowiec 2009, s. 67–76.
- W. Zaleski, Święci na każdy dzień, Warszawa 1989, s. 343–344. ↩
- Knapiński R., Titulus ecclesiae. Ikonografia wezwań współczesnych kościołów katedralnych w Polsce, Warszawa 1999, s. 349. ↩
- Apokryfy Nowego Testamentu. Ewangelie apokryficzne, cz. 2: Św. Józef i św. Jan Chrzciciel, Męka i zmartwychwstanie Jezusa, Wniebowzięcie Maryi, red. M. Starowieyski, Kraków 2020, s. 580. ↩
- Ibidem, s. 599. ↩
- W. Fraenger, Hieronim Bosch, tłum. B. Ostrowska, Warszawa 1987, s. 215–232. ↩
- Najpełniejsze studium motywu stanowi książka Barbary Baert, zob. B. Baert, Caput Johannis in Disco. Essay on a Man’s Head, Leiden–Boston 2012. Publikacje poświęcone ikonografii głowy św. Jana Chrzciciela na misie na przykład: J. Jagla, Boska Medycyna i Niebiescy Uzdrowiciele wobec kalectwa i chorób człowieka. Ikonografia „Patronów do chorób” i „Świętych Miłujących Żebraków” w sztuce polskiej XIV–XVII w., Warszawa 2004, s. 180–185. ↩
- Por. Z. Kruszelnicki, Z dziejów postaci „frasobliwej” w sztuce, Toruń 1961, s. 37–52. ↩
- R. Klibansky, E. Panofsky, F. Saxl, Saturn i Melancholia. Studia z historii, filozofii, przyrody, medycyny, religii oraz sztuki, tłum. A. Kruszyńska, Kraków 2009, s. 313. ↩
- A. Lebeuf, Stopa bosa, stopa obuta. Semantyka motywu ikonograficznego, tłum. A. Lebeuf, Kraków 2003, s. 57. ↩
- J. Jagla, Święte czy diabelskie? Symboliczny wizerunek roślin kłujących, kolczastych i ciernistych w malarstwie europejskim, w: Rośliny lecznicze w kulturze, nauce i sztuce. Referaty wygłoszone podczas konferencji z okazji jubileuszu 25-lecia Ogrodu roślin zdatnych do zażycia lekarskiego w Muzeum Rolnictwa im. Ks. K. Kluka w Ciechanowcu, red. D. Gnatowska, Ciechanowiec 2009, s. 68–69. ↩
- Ibidem, s. 72–73. ↩
- https://www.instagram.com/p/DE-im34uG04/ ↩
- Portal Bosch Project, online: http://boschproject.org/, dostęp 09.09.2025. ↩
- J. Szostak, Scientia de simplicis w pierwszych zielnikach polskich, „Archiwum Historii Medycyny” t. 43, 1980, s. 276. ↩
- B. Gustowicz, O korzeniach czarodziejskich w lecznictwie ludowem u nas i indziej, „Lud” t. 10, s. 268–269, 272; J. Waniakowa, Mandragora and Belladonna – the Names of two magic plants, „Studia Linguistica” nr 124, 2007, s. 161–173. ↩
- T. Olszacki, Mandragora w kolegiacie opatowskiej, „Biuletyn Historii Sztuki” nr 1–2, 2008, s. 181. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
© Wszelkie prawa zastrzeżone, w tym prawa autorów i wydawcy – Fundacji Niezła Sztuka. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części portalu Niezlasztuka.net bez zgody Fundacji Niezła Sztuka zabronione. Kontakt z redakcją ».
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:

- Hieronim Bosch „Św. Jan Chrzciciel” - 11 września 2025
- Diego Velázquez „Chrystus w domu Marii i Marty” - 8 maja 2025
- Hans Holbein młodszy „Portret Georga Gisze” - 10 kwietnia 2025
- Peter Paul Rubens i Jan Brueghel starszy „Ogród Eden z upadkiem człowieka” - 13 marca 2025
- Pieter Bruegel starszy „Chłopskie wesele” - 23 stycznia 2025
- Danse macabre. Taniec śmierci - 31 października 2024
- Kobieta i jej pies(ek). Kilka słów o ikonografii motywu w malarstwie XIV–XVII wieku - 25 sierpnia 2024
- O jednorożcu, dziewicy i śmierci - 9 sierpnia 2024
- Jean Fouquet „Madonna w otoczeniu serafinów i cherubinów” - 10 grudnia 2023
- Hieronim Bosch „Ogród rozkoszy ziemskich” - 29 października 2023