Gerard ter Borch, Towarzystwo we wnętrzu (wcześniej Ojcowskie napomnienie), ok. 1654
olej, płótno, 71 × 73 cm,
Rijksmuseum, Amsterdam
Tę suknię zna każdy, kto choć raz przeglądał przekrojowy album malarstwa europejskiego. Suknia jest zjawiskowa. Stojąc przed obrazem, ma się wrażenie, że fragmenty płótna zamieniły się w srebrzystą satynę, a kiedy wyciągnie się rękę i dotknie powierzchni obrazu, to pod palcami poczuje się strukturę materiału. Realizm w najdoskonalszej postaci.
Nic dziwnego, że Zbigniew Herbert nazwał ten obraz „swoim ulubionym terborchem”. Zresztą możliwe, że również Gerard ter Borch uważał, że jest to jego najlepsza praca. W późniejszych obrazach chętnie powracał do motywu lśniącej sukni, która jest elementem wyróżniającym się w całej kompozycji. Tak jest na przykład w obrazie z ok. 1667 roku z kolekcji National Gallery przedstawiającym kobietę grającą dwóm mężczyznom na lutni, a także w Toalecie damy z ok. 1660 roku z Detroit Institute of Arts, czy w Liście namalowanym pomiędzy 1660 a 1665 rokiem znajdującym się w zbiorach angielskiej rodziny królewskiej.
Dziewczyna w sukni nie jest jednak jedynym elementem kompozycji. Oprócz niej bohaterami sceny ukazanej przez ter Borcha są starsza kobieta i młody mężczyzna. Kobieta zwrócona jest w stronę dziewczyny, a co za tym idzie przodem do widza. Ubrana jest skromnie, ma na sobie ciemną suknię z niewielkim dekoltem, a na głowie chustę, która odkrywa jej wysokie czoło. Kobieta nie patrzy na dziewczynę, jej wzrok zwrócony jest w dół, skupia się na kieliszku, z którego pije. Mężczyzna został przedstawiony z profilu, prawą nogę nonszalancko oparł o lewą. W lewej ręce trzyma kapelusz z kolorowymi piórami, a prawą rękę, zgiętą w łokciu, unosi do góry. Ubiór oraz poza mężczyzny wskazują na jego stosunkowo wysoką pozycję, z pewnością nadrzędną w stosunku do obu kobiet.
Za nim stoi pies, ma podwinięty ogon, opuszczoną głowę i położone po sobie uszy. Unosi proszące spojrzenie w kierunku widza. Zdaje się, że jest głodny. Scena rozgrywa się w pomieszczeniu, którego funkcję trudno określić. Dużą część przestrzeni zajmuje łóżko z baldachimem znajdujące się w głębi i tworzące tło dla postaci obu kobiet. Wyposażenie pokoju uzupełniają meble. Po lewej stronie stoi stół szczelnie przykryty ciężkim czerwonym materiałem, widoczne są również niski taboret oraz krzesło, oba obite tą samą tkaniną. Na stole w nieładzie porozstawiane są różne przedmioty, między innymi prosty świecznik z lekko pochyloną święcą.
Skandal interpretacyjny
Przez długi czas scena uznawana była za przedstawienie rodziny podczas rozmowy. Skruszona córka stoi przed siedzącymi przy stole rodzicami. Uważny obserwator mógł mieć jednak pewne obiekcje co do tej interpretacji. Szczególnie wiek postaci mógł budzić zastrzeżenia – stosunkowo młody mężczyzna, mógł być raczej synem starszej kobiety, a nie jej mężem, a już na pewno nie ojcem dziewczyny stojącej tyłem. Te obserwacje oraz szczegółowa analiza znaczenia innych przedstawionych na obrazie elementów, takich jak wygłodniały pies oraz świeca stojąca na stole, podawały w wątpliwość jego temat.
Podczas prac konserwatorskich i badań nad obrazem, a konkretnie nad wersją, która znajduje się w kolekcji Gemäldegalerie w Berlinie, odkryto, że pierwotnie mężczyzna trzymał w prawej dłoni monetę. Ten fragment został później zamalowany i przez lata pozostawał niewidoczny. Berlińskie odkrycie zmusiło badaczy do zmiany interpretacji całej sceny, a co za tym idzie także tytułu obrazu.
Dzieło funkcjonujące do tej pory jako Ojcowskie napomnienie (niem. Väterliche Ermahnung, ang. The Paternal Admonition) otrzymało nowy tytuł. W polskiej literaturze określane jest jako Towarzystwo we wnętrzu. Dosłowne tłumaczenia nowego tytułu z języka angielskiego (The Gallant Conversation) brzmieć powinno raczej Szarmancka rozmowa, przy czym określenie gallant w odniesieniu do człowieka tłumaczone jest też jako bawidamek – a stąd niedaleko już do kobieciarza. Oba słowa nacechowane są raczej negatywnie i tak też odebrany został przedstawiony przez ter Borcha temat – wizyta w domu publicznym.
Zbigniew Herbert w szkicu poświęconym obrazowi, który znalazł się w jego słynnym zbiorze Martwa natura z wędzidłem nazywa zamieszanie wokół tematu obrazu skandalem interpretacyjnym. Zdaje się, że to zbyt ostra ocena. Współcześni artyście odbiorcy raczej nie uważali tego rodzaju przedstawieni za skandaliczne. Temat wizyty w domu publicznym był stosunkowo popularny w XVII wieku. Podejmował go m.in. Vermeer (U Stręczycielki, 1656).
Zdecydowanie bardziej dosłowne przedstawienia zachowań, które dziś powszechnie uznawane są za niemoralne, znaleźć można na obrazach czołowych malarzy scen rodzajowych z kręgu sztuki niderlandzkiej, takich jak Adriaen Brouwer czy Adriaen van Ostade. U ter Borcha nie ma mowy o dosłowności. Zamiast tego jest dwuznaczność przedmiotów i gestów. Artysta zostawił widzowi przestrzeń na własne poszukiwania znaczeń i interpretacji.
Realizm i symbolika
Próbując analizować ten i inne obrazy rodzajowe powstałe w tzw. Złotym Wieku w Niderlandach, łatwo dać się wciągnąć w przekonująco nakreśloną, między innymi przez Johana Huizingę, wizję XVII-wiecznej sztuki holenderskiej jako apoteozy codzienności mieszczańskiego społeczeństwa. Wizję niepełną i jednostronną.
Przez środowisko historyków i historyków sztuki przetoczyła się dyskusja, u podstaw której znalazła się chęć redefinicji charakteru tej sztuki. Silnie wybrzmiały postulaty, by rozszerzyć postrzeganie sztuki holenderskiej. Chciano zwrócić uwagę na wątki dotąd często marginalizowane, uwzględnić narrację dotyczącą znaczenia malarstwa historycznego, mitologicznego i religijnego oraz wymiaru symbolicznego przedstawień do tej pory interpretowanych głównie jako sceny zwyczajnego życia. Należy podkreślić, że chodziło o uzupełnienie, a nie negację sposobu, w jaki do tej pory mówiono o XVII-wiecznej sztuce holenderskiej. Realizm jest tym, co wyróżnia ją na tle innych zjawisk artystycznych, zarówno tego czasu, jak i innych epok. Przenika się on jednak z symboliką.
Przykładem tego współistnienie realizmu i symboliki jest obraz ter Borcha. Znaczenie poszczególnych elementów przedstawienia można odczytywać na kilku poziomach. W ten sposób przeanalizować można obecność świecy stojącej na stole. Funkcja świecy jest oczywista, służy ona do oświetlania ciemnych pomieszczeń, a w takim rozgrywa się odmalowana przez ter Borcha scena. To główny, ale można założyć, że nie jedyny powód, dla którego artysta zdecydował się na umieszczenie jej na stole. Świeca ma wyraźnie falliczny kształt. Jest to zabieg celowy Gemäldegalerie ter Borch zadbał o to, by skojarzenia widza szły właśnie w tę stronę, nadając świecy odpowiednią grubość i długość. Świeca w malarstwie holenderskim tego okresu interpretowana jest na wiele sposobów. Między innymi również jako reprezentacja męskiego pożądania, które — dokładnie tak jak święcę — można łatwo rozpalić i zgasić. Zdaje się, że to właśnie po takie znaczenie sięgnął ter Borch.
Kameralne malarstwo ter Borcha
Towarzystwo we wnętrzu jest obrazem typowym w twórczości ter Borcha. Artysta specjalizował się w malarstwie kameralnych scen. W dojrzałym okresie swojej działalności najchętniej wybierał tematy z życia codziennego. Malarstwo rodzajowe oraz portrety ter Borcha cieszyły się sporym zainteresowaniem. Malarz zapracował sobie na tę popularność. Początkowo uczył się fachu od swojego ojca. W 1633 roku, mając 26 lat, wyjechał z rodzinnego Zwolle i rozpoczął kolejny etap nauki i pracę w warsztacie Pietera de Molijna, uznawanego obok Jana van Goyena i Jacoba van Ruisdaela za jednego z najwybitniejszych pejzażystów holenderskich XVIII wieku. Jego głównym zadaniem było uzupełnianie postaciami krajobrazów powstających w warsztacie. W 1635 roku ter Borch wyjechał z Haarlemu do Anglii, później podróżował między innymi do Francji, Włoch i Hiszpanii. Realizował zamówienia zamożnych polityków, kupców i wojskowych. Portretował całe rodziny. Był wnikliwym obserwatorem, umiejętnie potrafił oddać nie tylko cechy zewnętrzne portretowanych, ale także ich charakter. Do perfekcji opanował przede wszystkim przedstawianie materiałów, ich koloru, struktur i formy.
Tym, co pociąga widza w Towarzystwie we wnętrzu, oprócz jego dekoracyjności oraz erotycznego charakteru całej sceny, jest dyskretne zaproszenie do dialogu, delikatna manipulacja. Tym zaproszeniem jest kobieta z pierwszego planu – najważniejsza postać całej kompozycji stoi tyłem do widza. Można dokładnie przyjrzeć się jej sukni, podążyć wzrokiem wzdłuż linii pleców i szyi, obejrzeć misterną fryzurę, ale nie można zobaczyć jej twarzy i reakcji na niemoralną propozycję mężczyzny. Jest to forma gry z widzem, której różne oblicza obecne są w sztuce holenderskiej XVII wieku. Szerzej opisuje je w swojej doskonałej książce Iluzja a realizm. Gra z widzem w sztuce holenderskiej 1580–1660 Antoni Ziemba. Widz wpada w pułapkę zastawioną przez ter Borcha. Kobieta go oczarowuje, uwodzi, chciałby dotknąć jej ramienia i krzyknąć „odwróć się!”.
Takie uczucie musiało towarzyszyć Goethemu, kiedy oglądał grafikę Jeana-Georges’a Willego z 1765 roku stworzoną na podstawie obrazu ter Borcha. Wrażenie było na tyle silne, że zdecydował się wpleść je w fabułę swojej powieści. W jednej ze scen Powinowactw z wyboru Goethe opisuje popularną zabawę w żywe obrazy polegającą na odwzorowywaniu dzieł malarskich. Osoby uczestniczące w zabawie przebierały się i ustawiały, kopiując kompozycję przedstawioną na obrazie. Wśród wybranych przez bohaterów Goethego dzieł była praca ter Borcha, żywy obraz wywołał wśród towarzystwa zachwyt. Poruszenie było duże, jeden z widzów zawołał: „Tournez, s’il vous plait!”, ale kobieta grająca dziewczynę w satynowej sukni nie odwróciła się.
Goethe opisuje obraz jako scenę rodzinną, zna go jako Ojcowskie napomnienie. Nie kwestionuje tematu obrazu. Nie podejrzewa, że za jakiś czas niewinna rozmowa pomiędzy ojcem a córką diametralnie zmieni charakter i będzie odczytywania jako negocjacje wojskowego z kurtyzaną…
Historia interpretacji Towarzystwa we wnętrzu pokazuje, jak trudny do odczytania bywa język obrazów. Nie zawsze to, co widzimy, jest tym, co naprawdę przedstawia obraz. Ter Borch wpisał w elegancką formę kontrowersyjny temat, lecz kiedy zabrakło kluczowego elementu kompozycji – monety, widz nie był już w stanie odczytać pierwotnego znaczenia sceny. Przypadek Towarzystwa we wnętrzu udowadnia, że warto wielokrotnie pochylać się nad tym samym dziełem, wracać do niego po czasie i uważnie je badać. Może być też przestrogą dla tych zbyt pewnych siebie, którzy uważają, że sztuka nie ma przed nimi już żadnych tajemnic, podczas gdy wiele jej aspektów pozostaje dla nas wciąż nieprzeniknionych, niejasnych i niewytłumaczalnych.
Bibliografia:
1. Goethe J.W., Powinowactwa z wyboru, tłum. M. Ilnicka, Warszawa 1959.
2. Herbert Z., Gerard Terborch. Dyskretny urok mieszczaństwa, w: tenże, Martwa natura z wędzidłem, Warszawa 2003.
3. Huizinga J., Kultura XVII-wiecznej Holandii, tłum. P. Oczko, Kraków 2008.
4. Śniedziewska M., Siedemnastowieczne malarstwo holenderskie w literaturze po 1918 roku, Toruń 2014.
5. Ziemba A., Iluzja a realizm. Gra z widzem w sztuce holenderskiej 1580–1660, Warszawa 2015.
6. https://www.codart.nl/guide/agenda/gerard-ter-borchs-gallant-conversation-a-masterpiece-and-its-virtuosic-variants (dostęp 10.10.2020).
7. https://www.smb.museum/en/exhibitions/detail/gerard-ter-borch-gallant-conversation (dostęp 10.10.2020).
8. https://www.rijksmuseum.nl/en/rijksstudio/artists/gerard-ter-borch (dostęp 10.10.2020).
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Londyn. Dziewięć wystaw, które warto zobaczyć tego lata - 16 lipca 2024
- Vincent van Gogh „Portret doktora Gacheta” - 30 kwietnia 2024
- Berthe Morisot „Autoportret” - 9 lutego 2024
- Vincent van Gogh „Sypialnia” - 10 sierpnia 2023
- George Hendrik Breitner „Dziewczyna w białym kimonie” - 21 kwietnia 2023
- Słoneczniki i piołun. O słodko-gorzkim życiu Vincenta van Gogha - 30 października 2022
- Józef Mehoffer „Portret żony artysty Jadwigi na żółtym tle” - 2 października 2022
- Jo Bonger – kobieta, która uczyniła Vincenta van Gogha sławnym - 2 września 2022
- Edward Okuń „Portret żony artysty” - 4 sierpnia 2022
- Podróż z Vincentem van Goghiem. Miejsca z obrazów malarza, które warto odwiedzić - 30 marca 2022