Jest sobota, 10 maja 1931 roku. Przy 4008 Black Point Road na wyspie Honolulu, w domu Państwa Lemmon trwa spotkanie grona znajomych. Jedną z bawiących się osób jest młody człowiek- emigrant, urzędnik, artysta. Nikt nie przypuszcza, że są to ostatnie chwile jego życia, naznaczonego bolesnymi doświadczeniami, ale także twórczego i pełnego pasji. Ów młodzieniec nazywany był „Van Goghiem z Hawajów”, a po śmierci również „postacią legendarną i fascynującą”. Był nim Arman Tateos Manookian1.
Armenia
Manookian z pochodzenia był Armeńczykiem, urodził się i wychował w Konstantynopolu – sercu dawnego imperium osmańskiego. Był najstarszym z trójki rodzeństwa. Jego rodzina była wysoko sytuowana i tworzyła swego rodzaju elitę kulturalną. Młody Arman kształcił się w szkole St Gregory Illuminator, prowadzonej przez powszechnie cenionego poetę i intelektualistę Daniela Varoujana.
Jego ojciec był drukarzem i wydawcą lokalnej gazety, a matka zajmowała się domem. Spokojne życie młodego Tateosa dobiegło końca, gdy 24 kwietnia 1915 roku wybuchła wojna. Wtedy to groza pojawiła się na ulicach bezpiecznego niegdyś miasta. Rozpoczęły się prześladowania mieszkańców Armenii przez Turków oraz masowe egzekucje, których Tateos niejednokrotnie był świadkiem. W tym trudnym czasie rodzinę opuszcza ojciec artysty Arshag. Ucieka on do Francji, gdzie znajduje schronienie. Trwa to jednak krótko, gdyż niedługo potem umiera na grypę2.
Nowe życie w Ameryce
Manookianowi udaje się przetrwać wojnę i w 1920 roku, jako 16-letni młodzieniec, przybywa do Nowego Jorku, a dokładnie na Ellis Island, w nadziei na lepsze życie. Jest uchodźcą i jednym z niewielu ocalałych po rzezi Armeńczyków. Nie mamy niestety informacji, czy pozostała część rodziny przeżyła i czy dotarła z nim na wyspę. Już wtedy przejawiał zainteresowania artystyczne, toteż rozpoczął naukę ilustracji w School of Design w Rhode, gdzie pobierał stypendium państwowe; potem uczył się w Lidze Studentów Sztuki w Nowym Jorku.
W 1923 roku Manookian zaciąga się do Korpusu Piechoty Morskiej USA i zaczyna tam pracę w charakterze urzędnika. Zostaje przydzielony do sekcji historycznej, której przewodniczył major North McClellan. W tym okresie porzuca imię Tateos, które po armeńsku oznacza św. Tadeusza Apostoła i zaczyna posługiwać się tylko imieniem Arman3. Krok ten można interpretować jako odcięcie się od przeszłości i traumatycznych przeżyć związanych z wojną, których doświadczył w swoim ojczystym kraju. Miało to otworzyć nowy rozdział w jego życiu, w którym nie będzie już cierpienia i strachu.
Zadaniem Manookiana w Korpusie było m.in. tworzenie ilustracji do magazynów „Leatherneck”, „Paradise of the Pacific”, a także do tygodnika „Pearl Harbor Weekly”.
Współpraca z majorem McClellanem układała się znakomicie. Był on zafascynowany talentem młodego rysownika i bardzo go w tej drodze wspierał. To również dzięki niemu Arman otrzymywał wiele zleceń. Ich współpraca trwała 4 lata, bowiem w kwietniu 1927 roku Manookian opuścił bez pozwolenia swoje stanowisko, narażając się tym samym przełożonym. Za to wykroczenie groził mu nawet sąd wojenny, lecz dzięki wstawiennictwu majora uniknął kary. Po opuszczeniu Korpusu artysta decyduje się przenieść na Hawaje i poświęcić w pełni swojej pasji. W tym czasie podejmuje również pracę w „Honolulu Star-Bulletin”, gdzie dużo publikuje, a wolnym czasie często podróżuje.
Van Gogh z Hawajów
Efektem tych podróży są przepiękne prace, pokazujące życie codzienne mieszkańców Hawajów. Manookian jest zachwycony również przyrodą, którą bacznie obserwuje, budownictwem (szczególnie przypadły mu do gustu rozpadające się domy znajdujące się przy plaży), a także człowiekiem. Miejscowa ludność- kobiety, mężczyźni przy pracy, a czasami również dzieci, były obok pięknych pejzaży głównym tematem jego prac.
Zauważmy, że artysta ukazuje idylliczny obraz Hawajskiego krajobrazu. Droga, drzewa oraz góry wyglądają niczym z bajki. W innych jego pracach również widoczna jest ta tendencja.
Przełomem w karierze Manookiana był rok 1928, kiedy to jego sylwetka została opublikowana w magazynie „Paradise of the Pacific”. Dzięki temu powiększyło się grono wielbicieli jego twórczości, a kariera nabrała tempa. Arman malował coraz więcej, jakby w maniakalnym pośpiechu. Plotkowano nawet, że jest szalony – a on kwitł jako artysta, niczym Van Gogh, kiedy przebywał we Francji.
W niedługim czasie został okrzyknięty „Van Goghiem z Hawajów”, co było niebywałym zaszczytem dla młodego człowieka, który oddany swojej pasji osiągał coraz większe sukcesy – jego prace były chętnie kupowane, a opinie krytyków pozytywne. Wydawać by się mogło, że Manookian znalazł na tej rajskiej wyspie szczęście, ale nie do końca jednak tak było…
Ze wspomnień osób, które go znały, wynika, że nigdy nie odzyskał spokoju ducha po okropnościach wojny, które przeżył. Jakaś jego część nadal pozostała w pogrążonej w chaosie Armenii. Żył w raju, ale w sercu nosił wojnę i swoje demony, które nie pozwalały normalnie żyć. Miewał publiczne napady złości, podczas których niszczył swoje obrazy, nierzadko były one potem znajdowane na ulicy i „ratowane” przez przechodniów4. Wynika z tego, że idylliczny spokój bijący z jego prac to przysłowiowa „cisza przed burzą”- burzą wewnętrznych rozterek, która doprowadziła do tragedii.
Ta rozegrała się 10 maja 1931 roku, kiedy podczas spotkania ze znajomymi Manookian nagle oddalił się. Zaniepokojeni towarzysze zaczęli go szukać, a gdy znaleźli leżące w drzwiach kuchni ciało, było już za późno na ratunek. Artysta zmarł po wypiciu trucizny, którą znalazł w mieszkaniu. Odszedł u szczytu sławy, zostawiając piękne, pełne spokoju i hawajskiego ciepła prace, które zachwycają do dziś.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Katarzyna i Hypatia — dwie różne, czy może jedna i ta sama? - 3 grudnia 2019
- Arman Manookian – zapomniany geniusz. Krótka historia „Van Gogha z Hawajów” - 8 czerwca 2019
- Aleksander Gierymski. Kapłan światła - 30 stycznia 2017
- Maksymilian Gierymski – wrażliwiec ze smutkiem w sercu - 9 października 2016
- Berthe Morisot, impresjonistka, która kochała czerń - 1 października 2016