Amedeo Modigliani jako dojrzały artysta malował niemal wyłącznie portrety. Nie licząc czterech pejzaży z południa Francji, kiedy umierał w wieku niespełna trzydziestu sześciu lat, pozostawił około 350 obrazów, na większości z nich widnieją kobiety.
Latem 1916 roku Modigliani jak co dnia wszedł z teczką rysunków pod pachą do kawiarni La Rotonde położonej w sercu Montparnasse’u i w tłumie gości zauważył młodą kobietę o słowiańskiej urodzie. Nie zważając na towarzyszącego jej mężczyznę (w istocie męża), podszedł do niej, przedstawił się i powiedział:
„Chcę panią namalować. Chodźmy […]”.
Młoda mężatka Lunia Czechowska była wyraźnie zmieszana propozycją przystojnego artysty. Jednak kilka dni później, na prośbę Leopolda Zborowskiego, Lunia zgodziła się pozować i tak powstał jej pierwszy olejny portret.
W trakcie tego pierwszego seansu Amedeo z takim impetem nacierał pędzlem na płótno, iż w pewnym momencie obraz spadł na podłogę. Do dzisiaj zauważyć można wtopioną w zastygłe farby zapałkę. Obraz Kobieta w białym kołnierzyku (Femme au col blanc) znajduje się obecnie w Musée de Grenoble i był pierwszym dziełem Modiglianiego zakupionym przez francuskie muzeum. W ciągu kolejnych trzech lat Amedeo namalował Lunię co najmniej czternaście razy.
Większość zachowanych do dzisiaj portretów namalowanych w charakterystycznym dla Modiglianiego stylu (wydłużone głowy, łabędzie szyje, zdeformowane sylwetki) powstało w ciągu zaledwie trzech lat (1916–1919), spędzonych przez artystę w Paryżu i na południu Francji.
Amedeo od wczesnego dzieciństwa był otoczony przez opiekuńcze i zakochane w nim kobiety. Jako chorowity i delikatny chłopiec o wyjątkowej urodzie i inteligencji dorastał uwielbiany przez matkę i siostry w cieplarnianych warunkach. Wyrósł na przystojnego młodzieńca o nienagannych manierach. Miał w sobie urok i magnetyzm, które bardzo działały na kobiety.
Gdy w 1906 roku Amedeo przybył do Paryża, szybko przekonał się o tym, jak trudna jest artystyczna droga w sytuacji, gdy obrazy początkującego malarza nie budzą zainteresowania krytyków sztuki i nie przynoszą żadnego dochodu.
Przez kolejne lata (z dwuletnią przerwą 1912–1913, kiedy koncentrował się na rzeźbie), do śmierci w styczniu 1920 roku, Modigliani sportretował kilkaset osób. Nie uważał martwych natur czy pejzaży za warte malowania. Aby tworzyć, potrzebował obecności drugiego człowieka. Modelka czy model byli katalizatorami w jego procesie twórczym. Wybierał osoby, w których widział głęboki smutek, dostrzegał coś ukrytego, co starał się przeniknąć i uchwycić. Czytał twarz modelki, nie jej rysy. W trakcie kilkugodzinnego seansu (tyle czasem wystarczało, aby powstał obraz) Modigliani nawiązywał silną więź z modelem, szukał w nim przyczyn smutku i melancholii. Z większości portretów łatwo wyczytać empatię, z jaką Amedeo podchodził do swoich modeli. Anonimowi ludzie ujawniali przed nim swoje tajemnice.
„U Modiglianiego wszystkie postacie, czy nagie czy ubrane, kobiety czy mężczyźni, wyglądają jak skrzywdzone dzieci”
– twierdził Ilja Erenburg.
Zanim Amedeo wykonał pierwszy rysunek, długo studiował twarz malowanej osoby. Następnie wykonywał dużą liczbę szkiców. Po krótkim odpoczynku przystępował do nanoszenia na płótno obrysu sylwetki. Wówczas dokładnie już widział drugą osobę i za pośrednictwem kreski przekazywał istotę tego, co odkrył.
Dzięki temu, że tło obrazów niemal zawsze pozbawione jest elementów przyciągających wzrok, brakuje atrybutów i szczegółów umiejscawiających portret w określonym czasie historycznym, cała uwaga patrzącego skupiona jest na drugim człowieku i jego życiu wewnętrznym.
Amedeo najczęściej malował anonimowe kobiety: sklepikarki, praczki, konsjerżki, pokojówki czy po prostu mieszkanki biednych dzielnic Paryża, w których pomieszkiwał – Montmartre’u i Montparnasse’u. Niektóre portrety noszą imiona pozujących do nich modelek: Antonia, Almaisa, Renée czy Elvira. Polski marszand artysty Leopold Zborowski twierdził, że przyjdzie dzień, kiedy ludzie portretowani przez Amedeo będą znani tylko dlatego, że zostali przez niego namalowani. I tak w istocie się stało.
W ramach kontraktu, jaki w 1916 roku Zborowski zawarł z Modiglianim, poza cotygodniową stałą sumą 15 franków oraz materiałami do malowania Leopold był zobowiązany zapewnić pozujących modeli i modelki. W zamian za to wszystko, co Amedeo stworzył, stawało się własnością jego marszanda.
Zorganizowanie modelek w warunkach wojennych było nie tylko trudne, ale i kosztowne. Ceny za godzinę pozowania wzrosły, odkąd kobiety zastąpiły w wielu obszarach działalności walczących mężczyzn. Deficyt profesjonalnych modelek sprawiał, że Modigliani zmuszony był malować otaczających go przyjaciół i znajomych. Powstało kilkanaście wizerunków Leopolda Zborowskiego, malarza Mojżesza Kislinga – jednego z najbliższych przyjaciół Włocha i sąsiada Zborowskich z kamienicy przy rue Joseph Bara, co najmniej trzynaście portretów Anny Zborowskiej i tyle samo Luni Czechowskiej.
Modigliani portretował żony i partnerki przyjaciół i znajomych (Renée Kisling, Fernande Barrey, Germaine Survage czy Dédie Hayden), małżonki aktorów czy księgarzy. Niechętnie przystawał na zlecenia namalowania dam z tak zwanego towarzystwa.
Miał specyficzny gust i wymagania dotyczące kobiecej urody. Szukał bardziej prostoty i oryginalności niż elegancji i klasycznej piękności. Preferował brunetki o najprostszych fryzurach, lubił pozbawione dodatków minimalistyczne fasony ubrań z gładkich tkanin. Swoje modelki często portretował w ciemnych bluzkach o białych kołnierzykach, czarnych sukienkach o zwyczajnym kroju czy białych koszulach.
Dzięki tym ubiorom obrazy Modiglianiego są nowoczesne nawet dzisiaj. Większość modelek z jego portretów wygląda współcześnie. Gdybyśmy spotkali malowane przez niego kobiety na ulicy, nie przyszłoby nam do głowy, że widzimy kogoś ubranego i uczesanego przed ponad stu laty.
„Muszę się nauczyć jego języka. Uczę się kolorów od nowa. Modigliani nie uznaje określenia „żółta farba”. Jest jego ulubiona jasna ochra (dla mnie miodowa), ugier złoty (w tonacji starego złota). Nie ma takiego koloru jak brąz. Jest żywiczna ochra, jest suchy ugier, sjena palona. Jest barwa tytoniu, kasztanu, czarnej czekolady, proszku kakaowego. Nie ma po prostu zieleni, jest zieleń drzewa oliwnego, zieleń cyprysu, zieleń lasu, zieleń trawy, szmaragd, zielonożółta ochra” (fragment książki Lunia i Modigliani Sylwii Zientek, Warszawa 2022).
Najczęściej jednak do obrazów pozowały mu kobiety, z którymi w danym momencie był związany. Spotykał się z przedstawicielkami wszystkich warstw społecznych. Było ich w życiu Modiglianiego bardzo wiele – dzisiaj nawet trudno ustalić nazwiska i status większości z nich. Związków, które trwały dłuższy czas, było zaledwie kilka. Amedeo był lekkoduchem i nie nadawał się na stałego partnera. Prowadził hulaszczy tryb życia, a sztuka miała dla niego wartość większą niż jakiekolwiek uczucia. A jednak kobiety lgnęły do niego, czy to ze względu na południową urodę, czy na magnetyczny urok, wykwintne maniery, może erudycję.
„Jeśli będziesz malował tak, jak patrzysz na kobiety, będziesz mistrzem”
– twierdziła Maude Abrantès, partnerka Modiglianiego, amerykańska literatka, a według niektórych źródeł artystka.
Była jedną z bywalczyń wspólnoty artystycznej przy rue Delta na wzgórzu Montmartre, wspieranej przez entuzjastę sztuki doktora Alexandre’a. W 1909 roku Maude wróciła do Ameryki, będąc w zaawansowanej ciąży, o której Amedeo rzekomo nie miał pojęcia. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że to reakcja Modiglianiego na wieść o ojcostwie stała za jej decyzją definitywnego opuszczenia Francji. Na niedawno odnalezionym rysunku Amedeo sportretował Maude z wyraźnie zaokrąglonym brzuchem. Amerykanka pozowała mu do kilku olejnych portretów. Jeden z nich, Popiersie kobiety z 1908 roku, wyraźnie nawiązywał do stylu Toulouse’a-Lautreca. Obraz znajduje się obecnie w muzeum w Hajfie w Izraelu.
Amedeo wyróżniał się spośród tłumu artystów paryskiej bohemy chociażby tym, że egzystując w spartańskich warunkach (pracownie pozbawione były bieżącej wody, sanitariatów czy ogrzewania), zawsze był schludnie ubrany i dbał o higienę. Czysta, choć zacerowana w wielu miejscach biała koszula, sztruksowe spodnie i marynarka w kolorze miodowym czy tabaczkowym, czerwony fular zastępujący krawat, zmierzwione loki, kapelusz z szerokim rondem i błyszczące ciemne oczy – tak najczęściej opisywano wygląd malarza.
Modi, jak na niego mówiono (we francuskim „modi” brzmi jak maudit, czyli przeklęty), wzbudzał w wielu kobietach opiekuńcze uczucia – ubogie dziewczęta z Montmartre’u dbały o jego pranie, dostarczały mu jedzenie i ogrzewały w łóżku w zimne noce. „Piękny jak grecki bóg” – mawiały o nim artystki i modelki Montparnasse’u.
Podobnie wspominała jego urodę poetka Anna Achmatowa, która przeżyła romans z malarzem w latach 1910–1911, w okresie jego fascynacji kulturą egipską – płaskorzeźbami i malowidłami wnętrz sarkofagów. Młoda kobieta poznała go w Paryżu w trakcie swojej podróży poślubnej z mężem Mikołajem Gumilowem.
Amedeo stworzył kilkanaście rysunkowych portretów Anny (w większości nagich), przedstawiając ją jako egipską boginię. Połączyło ich uwielbienie dla poezji, której te same strofy recytowali z pamięci w trakcie spacerów po Ogrodzie Luksemburskim w Paryżu. W tamtym czasie Amedeo żył w nędzy, wyalienowany i samotny, z zacięciem poszukując swojej artystycznej drogi. Anna potrafiła pod jego nieobecność dostać się do jego pracowni i zasypać całe pomieszczenie czerwonymi różami.
Już jako uznana poetka Achmatowa wielokrotnie opisywała swoją krótką, choć intensywną relację z artystą. Nigdy go nie zapomniała. Kiedy Józef Czapski spotkał Annę w Taszkiencie w 1942 roku, odnotował w swoim dzienniku: „[Achmatowa] bardzo się przyjaźniła z Modiglianim, miała od niego kupę listów, rysunków, które teraz zaginęły”.
W 1914 roku Modigliani poznał angielską dziennikarkę i poetkę Beatrice Hastings. Był to moment zwrotny w jego artystycznej drodze. W tym czasie Amedeo na dobre porzucił marzenia o byciu rzeźbiarzem. Nie odnosił na tym polu żadnych sukcesów. Problemem był pył wdychany przy pracy, szkodliwy dla cierpiącego na gruźlicę Modiglianiego, poza tym kamień był zbyt drogi i trudno dostępny. Wrócił do malowania. Podobno przekonała go do tego właśnie Beatrice, którą sportretował kilkanaście razy. Czerpiąc inspiracje z renesansu (dzieł m.in. Parmigianina, Carpaccia), ze sztuki prymitywnej oraz kubizmu, Amedeo zaczął stosować deformacje i rozwinął swój charakterystyczny styl. Malował swoją wizję modela czy modelki, nie dbając o uchwycenie fizycznego podobieństwa.
Związek Modiglianiego z Hastings był niezwykle burzliwy. Oboje nadużywali alkoholu i narkotyków. W jednym ze swoich tekstów Beatrice napisała, że Modigliani to „świnia i perła” i nie sposób nie przyznać jej racji. Kochankowie poniżali się werbalnie, publicznie okazując sobie pogardę, aby potem godzić się i na oczach wszystkich okazywać czułość. O awanturach i bijatykach tej pary krążyły legendy. Nie tylko obrzucali się publicznie inwektywami, ale też stosowali wobec siebie przemoc fizyczną, a Beatrice jako kobieta nie pozostawała wcale słabszą stroną w ich konfliktach. Nawet jak na standardy bohemy Montmartre’u i Montparnasse’u pożycie tych dwojga nosiło znamiona skandalu. Szalone imprezy w paryskim domu Hastings często kończyła interwencja policji. Pewnego razu poirytowany zachowaniem Beatrice Modigliani podbiegł do niej i pchnął z takim impetem, że Hastings plecami rozbiła szybę i wypadła przez okno z pierwszego piętra kamienicy. Innym razem Beatrice, widząc Amedea w kawiarni w towarzystwie kobiety, rzuciła mu w twarz szklanką, której odłamki poraniły towarzyszkę artysty.
Po niemal trzech latach szaleńczego związku Hastings zostawiła Modiglianiego dla rzeźbiarza Pinii. Jak twierdziła, musiała zerwać z Amedeo, bo bała się o własne życie. Nowy partner w szale zazdrości wtargnął na uroczystość, jaką na Montparnassie wyprawiono artystom powracającym z frontu, i przy stole pełnym gości wyciągnął pistolet, po czym wystrzelił w stronę Amedea. Na szczęście chybił.
Odpowiedzią Modiglianiego na bezsens i okrucieństwo I wojny światowej były kobiece akty. Zaczął je malować jesienią 1917 roku w najbardziej mrocznym okresie wojny, kiedy każdego dnia na froncie ginęły dziesiątki tysięcy żołnierzy. W Paryżu brakowało żywności, opału, podstawowych produktów. W tych ponurych dniach Amedeo postanowił poprzez swoje obrazy zadeklarować wiarę w radość życia, której źródłem były kobiety.
Jesienią i zimą 1917 i 1918 roku w mieszkaniu Leopolda i Anny Zborowskich przy rue Joseph-Bara 8 powstało około trzydziestu pięciu portretów nagich kobiet. Obrazy te, wzorowane na renesansowych aktach Tycjana czy Rafaela, miały być przełomem w karierze Włocha. Modigliani eksperymentował z farbą podkładową, tak aby skóra modelki emanowała blaskiem. Artysta nie chciał idealizować kobiecych ciał, nie interesował go kostium mitu, odrealnione nimfy czy księżniczki, pragnął pokazać prawdziwe ciała, autentyczne piękno zwyczajnych, prawdziwych kobiet. Idąc tym tropem, pokazał na obrazach coś, czego renesansowi mistrzowie nie śmieli namalować, czyli włosy łonowe.
Ten element obrazów przyczynił się do klęski i skandalu, który wybuchł w grudniu 1917 roku na wernisażu wystawy indywidualnej, jaką Zborowski zorganizował Modiglianiemu w Galerie Berthe Weill. Widniejący w witrynie galerii akt rozzłościł przechodzących ulicą gapiów, którzy byli wstrząśnięci włosami łonowymi modelki i zażądali usunięcia gorszącego portretu. Imprezę przerwało wtargnięcie policji, która z powodu „obrazy moralności” nakazała natychmiastowe zamknięcie wystawy.
Do jednego z aktów pozowała Modiglianiemu przyjaciółka Anna Zborowska (właściwie Sierzpowska), partnerka życiowa Zborowskiego. Chociaż Anna posługiwała się nazwiskiem partnera i określała jako żona Leopolda, w rzeczywistości nigdy nie wzięła z nim ślubu.
Anna urodziła się w 1885 roku w szlacheckiej rodzinie w Zakroczymiu. Wcześnie osierocona, wychowywała się w rodzinie wuja w Lublinie. Tam podjęła pracę jako nauczycielka w gimnazjum. Do Paryża przyjechała w 1910 roku, prawdopodobnie chcąc kontynuować naukę w szkole wyższej. W 1915 roku zamieszkała ze Zborowskim, najpierw w Sunny Hotel, a później w kamienicy przy rue Joseph Bara. W tym właśnie mieszkaniu w latach 1917–1919 Modigliani namalował większość swoich najsłynniejszych obrazów.
Annę portretował co najmniej trzynaście razy. Na większości obrazów na jej pociągłej twarzy maluje się dogłębny smutek. Inny jest jednak nagi portret Anny, wyraźnie inspirowany odaliskami Ingresa. Przy jego powstawaniu asystowała jako przyzwoitka mieszkająca w domu Zborowskich ich przyjaciółka Lunia Czechowska.
Kamienica przy rue Joseph Bara istnieje do dzisiaj. Spacerując uliczkami Montparnasse’u, warto przyjrzeć się temu budynkowi. Na najwyższym piętrze (pomieszczenia z dużymi przeszkleniami) przez kilkadziesiąt lat mieściła się pracownia Mojżesza Kislinga, przyjaciela Zborowskich i Modiglianiego.
Gdyby nie wsparcie Anny, jej zmysł praktyczny i przedsiębiorczość, Leopold nie byłby w stanie prowadzić działalności marchand sans galerie (marszanda bez własnej galerii) i utrzymywać Modiglianiego przez lata wojny, kiedy obrazy Włocha były praktycznie niesprzedawalne nawet za bardzo niskie ceny. Za życia artysty trudno było znaleźć kupca na obraz za cenę 50 franków, podczas gdy płótno Matisse’a sprzedawano za sumę 500 franków albo i więcej. Tymczasem kilka lat temu za portret nagiej Anny Zborowskiej – nazwany oficjalnie Nu couché (sur le côté gauche) – zapłacono kwotę 157,2 milionów dolarów!
Jesienią 1916 roku roku Modigliani nawiązał współpracę ze Zborowskim i zaczął malować w mieszkaniu Anny i Leopolda, w którym wkrótce zamieszkała Lunia Czechowska. Droga Polki z robotniczego Krakowa do artystycznego Paryża była zaskakująca. Ludwika (nazywana w domu Lunią) urodziła się w 1894 roku na warszawskiej Pradze, w wielodzietnej rodzinie stolarza (miała siostrę i pięciu braci) Wincentego Makowskiego. Jej ojciec był walczącym komunistą. Po odbyciu kary więzienia, na jakie został skazany po nieudanej próbie zamachu, rodzina musiała opuścić Warszawę i przeniosła się do Krakowa.
Jako świeżo upieczona absolwentka gimnazjum Lunia wyjechała z doktorostwem Wańkowskimi (prawdopodobnie osobami finansującymi jej naukę) do Paryża. Zrobiła wszystko, aby tam zostać i odciąć się od Krakowa. Weszła w kręgi polonijne na Montparnassie i tam poznała swojego męża – Kazimierza Czechowskiego – poetę, dyplomowanego cukiernika i fanatycznego komunistę. Na początku 1917 roku Kazimierz zostawił młodą żonę w Paryżu pod opieką Zborowskiego i wyruszył walczyć za radziecką rewolucję. Zginął kilka miesięcy później gdzieś na Syberii.
W tym czasie Lunia wspierała marnie prosperujący interes Zborowskiego. Pomagała zorganizować miejsce pracy Modiglianiemu, kupowała farby, asystowała przy malowaniu i sama wielokrotnie siadała do pozowania. Między nią a malarzem zawiązało się szczególne porozumienie, intymna przyjaźń, której jednym z aspektów było z pewnością pożądanie. Jednak ich drogi nie mogły się przeciąć. Gdy Lunia owdowiała, Amedeo zakochał się w Jeanne Hébuterne.
Szczególnym momentem w jej relacji z artystą był czerwiec 1919 roku, kiedy to Ludwika podjęła starania, aby zawalczyć o zdrowie i przyszłość Modiglianiego. Była gotowa zrobić wszystko, co w jej mocy, aby ratować Amedeo, jednak rzeczywistość okazała się zbyt skomplikowana. Z portretów Luni wyłania się osoba emanująca spokojem, niosąca ukojenie rozedrganej duszy artysty. Modigliani nigdy nie dążył do tego, aby postać z jego portretów odzwierciedlała wygląd portretowanej osoby. Umiał jednak uchwycić coś znacznie bardziej istotnego. Lunia z jego obrazów, choć fizycznie inna, jest w zadziwiający sposób podobna do osoby na zachowanych fotografiach. Artysta namalował esencję modelki. Jak pisał Józef Czapski, Modigliani miał odkrywczy, tkliwy dar psychologiczny.
Jeden z najsłynniejszych portretów Luni – Kobieta z wachlarzem z 1919 roku – został skradziony z Musée d’Art Moderne w Paryżu w 2010 roku. W trakcie procesu jeden z zamieszanych w aferę marszandów paryskich, który przetrzymywał obraz, zeznał, iż w obawie przed policją wrzucił płótno do kontenera na śmieci na jednej z paryskich ulic. Portret do tej pory nie został odnaleziony. Amedeo w trakcie tej samej sesji stworzył bliźniaczy obraz przedstawiający Lunię w tej samej żółtej sukience. Nosi tytuł Kobieta z ręką na brodzie. Lokalizacja tego płótna nie jest znana, zachowały się jedynie jego czarno-białe zdjęcia.
Najczęściej portretowaną przez Modiglianiego osobą była początkująca malarka Jeanne Hébuterne. Z nią wytrwał najdłużej: niemal trzy lata, aż do śmierci artysty w styczniu 1920 roku. Jeanne została uwieczniona przez Modiglianiego na co najmniej dwudziestu pięciu płótnach, nie licząc kilkudziesięciu portretów wykonanych ołówkiem. Gdy dwa dni po śmierci Modiglianiego niespełna dwudziestodwuletnia Jeanne, będąc w dziewiątym miesiącu ciąży, popełniła samobójstwo, mówiono, że zabiła się z miłości. Prawda jednak była bardziej skomplikowana.
Związek Jeanne z Amedeo jawi się jako tragiczny zwłaszcza w kontekście marzeń i aspiracji artystycznych młodziutkiej artystki. Miłość do Modiglianiego wymagała od niej największej ofiary: rezygnacji z siebie. Kiedy Jeanne poznała Amedea, była dziewiętnastoletnią studentką malarstwa. Pochodziła z „porządnej” rodziny, jej ojciec był głównym księgowym domu handlowego Printemps. Dzięki wsparciu starszego brata – studenta malarstwa – rodzice opłacali jej naukę w prywatnej Académie de La Grande Chaumière na Montparnassie, gdzie kilka lat wcześniej uczyła Olga Boznańska. Tam Jeanne poznała Modiglianiego.
Miała bez wątpienia duży talent, jednak związek z Amedeo był dla niej ważniejszy niż sztuka. Gdy państwo Hébuterne dowiedzieli się, że córka spotyka się z biednym nieznanym malarzem o fatalnej reputacji, zażądali natychmiastowego zerwania kontaktów. Wówczas Jeanne wyniosła się z domu i zamieszkała z ukochanym. Przestała uczęszczać do szkoły malarstwa (rodzice nie chcieli już za nią płacić), a jej aspiracje przysłoniły realne problemy – wkrótce zaszła w ciążę. Modigliani nie zamierzał zmieniać swojego stylu życia, mimo iż nie posiadał żadnych środków utrzymania. Jeanne nie miała ani pieniędzy, ani umiejętności, które pozwoliłyby jej na podjęcie pracy.
Z pomocą parze przyszedł Zborowski. Najpierw wynajął im skromne lokum, a na początku 1918 roku – gdy Paryż był bombardowany – wywiózł Modiglianiego i jego ciężarną partnerkę na południe Francji. Mała Giovanna (Jeanne Modigliani) przyszła na świat w Nicei w listopadzie. Pogrążona w depresji poporodowej młoda matka nie była w stanie opiekować się dzieckiem. Przez pewien czas rolę opiekunki pełniła Lunia Czechowska, a następnie dziewczynka została oddana na tymczasowe wychowanie do rodziny w podparyskiej wsi.
Rodzice Jeanne nie akceptowali Amedea, ale ślub mógł poprawić sytuację ich córki. Modigliani nigdy jednak nie ożenił się z matką swojego dziecka. Latem 1919 roku, kiedy Jeanne była już w drugiej ciąży, podpisał nic niewarte z punktu widzenia prawnego zobowiązanie do poślubienia Jeanne, jak tylko otrzyma nowe dokumenty poświadczające tożsamość. Pod pismem jako świadkowie podpisali się Leopold i Lunia. Modigliani słowa nie dotrzymał. Jesienią 1919 roku zaostrzył się przebieg jego choroby. Jeanne, pełna złych przeczuć, czekała na poród. Obrazy Amedea nadal się nie sprzedawały, brakowało im środków na podstawowe potrzeby. Oboje zdawali sobie sprawę, że ich historia nie będzie miała dobrego zakończenia.
Przyglądając się portretom Jeanne, jakie Amedeo namalował w ciągu trzech lat wspólnego pożycia, prześledzić można ewolucję stylu artysty. W okresie nicejskim paleta malarza rozjaśniła się, kontur postaci stał się subtelniejszy, rysy twarzy nie były już żłobione w grubych warstwach farby, ale malowane lekko, w jeszcze większym uproszczeniu. Jesienią 1919 roku, gdy Modigliani był już bardzo chory i zdawał sobie sprawę, że nie zdoła wyleczyć gruźlicy, jego styl uległ zmianie. Wrócił do subtelnego kubizowania, ograniczał się do podstawowych pigmentów i palety zbieżnej z klasycznym zestawem barw ziemnych, charakterystycznych dla toskańskiego renesansu.
Amedeo portretował swoją ukochaną w rozmaitych pozach. Jeśli chodzi o układ rąk czy sposób pochylenia głowy, nawiązywał do obrazów włoskich mistrzów. Malował Jeanne z profilu i en face, z rozpuszczonymi włosami (z powodu ich brązowego koloru przypominającego łupinę orzecha kokosowego, Jeanne nazywana była na studiach noix de coco), uczesaną w kok, noszącą kapelusz. Powstało też kilka portretów w okresie ciąży. Co ciekawe, nigdy nie uwiecznił jej razem z dzieckiem. Na obrazie z 1919 roku namalował małą Giovannę w ramionach opiekunki.
Modigliani zmarł 24 stycznia 1920 roku na zapalenie opon mózgowych wywołane przez gruźlicę. Oczekująca porodu Jeanne nie miała wsparcia rodziny ani żadnych środków do życia. Nie odziedziczyła żadnego ze swoich portretów – wszystkie obrazy stworzone przez Modiglianiego stawały się automatycznie własnością Zborowskiego. Na swoich ostatnich akwarelach Jeanne namalowała krwawe scenki i siebie z nożem wbitym w pierś. Tuż przed świtem 26 stycznia wyskoczyła przez okno z pokoju w domu rodziców przy rue Amyot. Pozostawiła po sobie jedynie kilka obrazów olejnych (m.in. autoportret, portret matki), kilkanaście akwareli i rysunków.
Wstrząsająca śmierć Modiglianiego i Jeanne niemal natychmiast uruchomiła popyt na dotąd niemal niesprzedawalne portrety artysty. W ciągu kilku kolejnych lat Zborowski sprzedał wszystkiego obrazy Włocha. Lunia Czechowska i Anna Zborowska czerpały korzyści jako uwiecznione na wielu portretach modelki i przyjaciółki – stały się specjalistkami od twórczości Amedea, udzielały wywiadów, otwierały wernisaże wystaw artysty, obie spisały swoje wspomnienia o życiu z Modiglianim. Obie wydawały też certyfikaty (niekiedy nietrafne), które poświadczały autentyczność prac Włocha. Ich działalność zawodowa pozostała związana z rynkiem sztuki.
Lunia Czechowska przez kilkadziesiąt lat z powodzeniem prowadziła w Paryżu galerie, wspierała też rodaków, organizowała wystawy m.in. Józefowi Czapskiemu, który w samych superlatywach wspominał jej osobę w dzienniku i swoich tekstach. Przez wiele lat mieszkała w Nicei. Zmarła w wieku dziewięćdziesięciu pięciu lat w Mentonie. Pochowana jest obok drugiego męża Zenona Choroszczy w prowansalskim miasteczku Villeneuve-lès-Avignon we Francji.
Historię skomplikowanej relacji Luni Czechowskiej i Amedea Modiglianiego opowiada w swojej książce Lunia i Modigliani Sylwia Zientek.
Bibliografia:
1. Ceroni A., Amedeo Modigliani, peintre. Suivi des Souvenirs de Lunia Czechowska. Avec des lettres de Modigliani, Milano 1958.
2. Czapski J., Patrząc, Kraków 2016.
3. Czapski J., Dziennik wojenny, Warszawa 2022.
4. Dmochowska L., Leopold Zborowski. Główny bohater historii o Modiglianim i artystach paryskiej cyganerii, Kraków 2014.
5. Les secrets de Modigliani. Techniques et pratiques artistiques d’Amedeo Modigliani, Lille métropole musée d’art moderne d’art contemporain et d’art brut, Éditions invenit, Lille 2021.
6. Modigliani J., Modigliani sans légende, Paris 1961.
7. Modigliani. L’ange au visage grave, Le Musée du Luxembourg, Milano–Paris 2002.
8. Sichel P., Modigliani, tłum. M. Skibniewska, Warszawa 1971.
9. Zientek S., Lunia i Modigliani, Warszawa 2022.
A może to Cię zainteresuje:
- Vincent van Gogh w Auvers-sur-Oise. Ostatnie miesiące życia - 5 listopada 2023
- Kobiety z portretów Modiglianiego - 23 stycznia 2023
- Alice Neel. Kolekcjonerka dusz - 26 listopada 2022
- Pracownie polskich malarek w Paryżu - 22 maja 2022
- Sztuka jako terapia. Barokowa malarka Artemisia Gentileschi i jej niezwykłe losy - 9 marca 2016
Z ogromną ciekawością przeczytałam ten tekst. Dziękuję też za bibliografię 🙂