„Wyjdę za ciebie, gdy namalujesz wielkie dzieło” – zdanie, które Alma Mahler wypowiedziała w kierunku Oskara Kokoschki, formalnie niczego między nimi nie zmieniło, dało mu jednak siłę i motywację, by o nią walczyć, a zarazem wspinać się na wyżyny twórczości.
W życiu tak bywa, że wypowiedzi innych osób kształtują nasz sposób postrzegania. Staje się to szczególnie widoczne, gdy chodzi o mężczyznę i kobietę. „Poznaj młodego, genialnego chłopaka” – taka opinia o Oskarze wypowiedziana przez ojczyma Almy, Carla Molla, musiała znacząco wpłynąć na rozwój sytuacji.
Jeszcze tego samego wieczoru wdowa po Mahlerze czytała przepiękny list miłosny z prośbą o jej względy. Kilka dni później powstał pierwszy z wielu jej portretów1. Patrząc na ten obraz, ciężko nie zauważyć podobieństwa do słynnej Giocondy Leonarda da Vinci. Niemalże identyczna kompozycja, ten sam tajemniczy uśmiech.
W tle pojawia się bliżej nieokreślony pejzaż. Widać, że artysta znał i lubił oryginał. O ile jednak w dziele da Vinci dominuje chłodna, zielonkawa tonacja, o tyle u Kokoschki mamy całą feerię barw. Przykład tego obrazu pokazuje, jak doskonałym był kolorystą. Na pierwszy plan wybija się fioletowa suknia z kilkoma turkusowo-cielistymi akcentami. W kontraście do niej twarz – namalowana płaską, jednolitą barwą. Dzięki temu zabiegowi, większą uwagę kierujemy na duże, niebieskie oczy oraz kręcone, rude włosy. Podobno Alma była blondynką, być może więc „przyrudzenie” miało sugerować gorący temperament kobiety.
Namiętność do niej opanowała malarza na wiele lat. Bliscy przyjaciele Oskara, w tym również Adolf Loos, byli przeciwni temu ekstatycznemu związkowi, który na dobre wypełnił życie Kokoschki. Z drugiej strony, właśnie dzięki Almie powstało wiele najwybitniejszych obrazów. Inspirowała go, ekscytowała, pobudzała twórczo.
Stworzył poemat, który pierwotnie nosił tytuł Der weisse Tiertötter, pod jej wpływem go zmienił i nadał nowy tytuł Der gefesselte Kolumbus. Zaprojektował też do niego nowe ilustracje (inspirowane poglądami Johanna Jakoba Bachofena). W pracach z tego okresu wyraźnie widać dominację, swego rodzaju matriarchat; silniejsza Nadzieja prowadzi słabszy Lęk, gdyż „kobieta jest, jak Ewa – Pandora, stroną prowadzącą; żyje nadal, podczas gdy mężczyzna ulega śmierci”2. Wydaje się, że motywy te zostały zaczerpnięte z życia pary. Jeden z biografów Almy zasugerował nawet (po przeanalizowaniu listów Kokoschki do Mahler), że ich relacja miała charakter sadomasochistyczny3.
W roku 1913 Oskar z Almą w końcu wyjechali do Włoch. Jak wspominała później wdowa po Mahlerze, był to czas pełni szczęścia i spokoju. W tym okresie powstają liczne litografie, postacie kobiece mają rysy jej twarzy. Alma tuż obok kochająca, tak, to ta dobra Alma rozkoszująca się uwielbianiem jej. Kokoschka maluje Autoportret z Almą Mahler, który wydaje się potwierdzeniem harmonii i miłości.
Pogodne twarze, wyważone gesty. Postać kobieca w czerwonej sukni z fioletową wstążką we włosach splata swoją dłoń z dłonią męską. W tle umieścił pastele, które kierunkiem pociągnięć pędzla sugerują krajobrazy włoskich gór. Być może harmonia pomiędzy kochankami faktycznie zaistniała; jak wywnioskowała Francois Giroud, Alma zaakceptowała tymczasowo swoją kobiecość, spełniła się w miłości, a nie w ambicjach. Kokoschka miał wrażenie posiadania jej na własność (zapewne z powodu braku potencjalnych rywali) i permanentnej wspólnoty. Potrzeba wolności oraz wygórowana zazdrość ustąpiły miejsca idylli4.
Po powrocie do Wiednia nastąpił szereg zdarzeń, które na nowo zepsuły ich relację. Oskar zaczął naciskać na ślub, a Alma – igrać z przeszłością; wykorzystując pamięć o Mahlerze, wywoływała zazdrość kochanka. Ostatecznie jednak obiecała wyjść za Kokoschkę, gdy ten namaluje wielkie dzieło. Wtedy to powstał najsłynniejszy autobiograficzny obraz Windsbraut (Burza). Początkowo miał przedstawiać parę wagnerowskich kochanków, Tristana i Izoldę w łodzi, oraz nosić tytuł Das grosse Boot. Jednak pod wpływem pomysłu poety, Georga Trakla, artysta zamienił łódź na wzburzone fale i nadał ostateczny tytuł, który w dosłownym przekładzie brzmi Narzeczona wiatru.
Pierwotnie płótno zdominowane było przez czerwone tony, które miały oznaczać gorącą namiętność. W późniejszym czasie wielokrotnie przemalowywane, końcowo zamknięte zostało w lodowatych błękitach, zieleniach i szarościach z akcentami rozbielonego różu. Być może Kokoschka przeczuwał koniec burzliwej relacji i dlatego dobrał taką, a nie inną kolorystykę. Kobieca postać, czyli Alma, wydaje się spokojna i odprężona. Zdominowana jest przez zimne zielenie, które mogą odzwierciedlać brak prawdziwej miłości. Tymczasem mężczyzna, sam Oskar, niespokojnie czuwa, a jego dłonie są nerwowo splecione ze sobą. W obrębie jego postaci pojawiają się różowo-bordowe plamy – jak ostatnie podrygi namiętności5.
Alma nie dotrzymała słowa. „Legenda głosi, że Kokoschka sprzedał Windsbraut w przypływie desperacji, aby kupić konia, na którym miał pojechać na wojnę. W rzeczywistości zaplanował sprzedaż obrazu w grudniu 1913, posługując się jeszcze wówczas jego pierwotnym tytułem: Tristan i Izolda. Potrzebował pieniędzy na posag dla swojej siostry”6. Do ślubu pomiędzy kochankami nie doszło, a rozstanie przypieczętowało zawarcie związku małżeńskiego Almy z innym geniuszem, Walterem Gropiusem (założycielem Bauhausu) w 1915 roku.
W tymże roku Oskar namalował Błędnego rycerza. Swoisty temat-topos został potraktowany przez malarza w sposób wizjonerski i bardzo emocjonalny. W centralnej części widzimy tytułowego rycerza, jak można zauważyć – jest to sam Kokoschka. Płynie na fragmencie łodzi po wzburzonych falach, jakby znajdował się na wraku z wcześniejszego obrazu. Ma trupiobladą skórę i udręczoną minę. Z prawej strony na fragmencie lądu można zauważyć lwa o twarzy kobiety – zapewne jest to przedstawienie Almy. Zastanawiające są litery “ES” w górnej części płótna, prawdopodobnie oznaczają one skrót słów „Eli, Eli, lama sabachtani” („Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?”) z Pisma Świętego. Kokoschka tym samym porównuje swój ból do cierpień Jezusa7.
Oskar nie potrafił pogodzić się z odejściem wybranki. Potrzebował jej obecności jako kochanki i towarzyszki życia. Wtedy to zamówił lalkę ludzkich wymiarów i wystylizował na Almę.
Jak można zauważyć na zachowanych zdjęciach, owa kukła w niczym nie przypominała pięknej kobiety, wyglądała raczej jak zjawa z kiepskiego koszmaru. Mimo to Kokoschka zabierał ją do teatru, na obiady, a podobno także z nią sypiał. To ostatnie przypuszczenie wydaje się prawdopodobne, jeśli zestawi się je z obrazem z 1922 roku pt. Autoportret z lalką na wzór Almy Mahler.
W centralnym punkcie przedstawił na nim nagą lalkę (która ma dłonie skierowane na serce), a po prawej stronie siebie wskazującego między jej nogi. Całość, niezwykle naturalistyczna, została utrzymana w przybrudzonej zielono-brązowej tonacji. „Za motyw przewodni (…) można uznać nierozwiązywalny konflikt płci, bądź sprzeczność między pragnieniem a rzeczywistością”8.
Kilka lat później jego obsesja była przeszłością. Podobno. Myśl o Muzie Wiednia musiała mu jednak towarzyszyć, skoro jeszcze przez wiele lat pisał do niej listy miłosne. W jednym z nich Alma wyczytała: „Droga Almo, jesteśmy zjednoczeni na wieczność w mojej Narzeczonej wiatru”.
- P. Szarota, Wiedeń 1913, Gdańsk 2013, s. 47. ↩
- S. Sabarsky, Oskar Kokoschka. Wczesne lata, Kraków 1994, s. 26. ↩
- P. Szarota, Wiedeń…, s. 188. ↩
- F. Giroud, Alma Mahler czyli jak być kochaną, Kraków 1996, s. 118-119. ↩
- A. Bassie, Ekspresjonizm, Warszawa 2006, s. 247. ↩
- P. Szarota, Wiedeń…, s. 305. ↩
- Wielka historia sztuki, t. 9, Awangarda dwudziestego wieku, Warszawa 2012, s. 64-65. ↩
- A. Bassie, Ekspresjonizm…, s. 247. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
Dziękuję. Jeśli historia zainteresowała, to zapraszam do zakupu powyższej książki, która niedawno miała premierę. Najlepiej poprzez prywatną wiadomość na stronie Facebookowej – Oskar Kokoschka – dziki marzyciel.
Pozdrawiam!
Jeśli nie była by ” taka antypatyczna” , to Kokoschka nie namalował by tego co namalował.
To ciekawe stwierdzenie. Niewątpliwe ta “kobieta fatalna” inspirowała jego twórczość w tych latach, kiedy się spotykali. Ciekawe, jakby wyglądała jego sztuka, gdyby ta relacja nie była tak toksyczna.
Nigdy nie zrozumiem tych zachwytów nad Almą Mahler. Jak dla mnie to strasznie antypatyczna osoba. Biedny Kokoschka.
Mnie się zawsze wydawała skomplikowana i niejednoznaczna, choć też żal mi było Kokoschki. Wydaje się, że dla Almy był to luźny romans, a on traktował ten związek jak relację na całe życie.
Bardzo ciekawy wpis 🙂