Jerzy Tchórzewski i Zbigniew Tymoszewski, absolwenci Miejskiej Szkoły Malarstwa i Przemysłu Artystycznego w Siedlcach, wprowadzali na nowe tory powojenne malarstwo polskie.
Był jeszcze Ryszard Brzeski, którego ślady twórczości pozostały na zawsze w Siedlcach. Do końca życia utrzymywali bliskie kontakty z Henrykiem Albinem Tomaszewskim, twórcą nowoczesnego szkła artystycznego, który również miał wpływ na rozwój ich talentu w tej szkole.
Twórczość wszystkich artystów prezentowana jest do 2 kwietnia na wystawie: Wykorzystana szansa. Jerzy Tchórzewski, Henryk Albin Tomaszewski oraz Miejska Szkoła Malarstwa i Przemysłu Artystycznego w Siedlcach w Muzeum Regionalnym w Siedlcach.
W 1944 roku Irena Karpińska, jako malarka, nauczycielka, autorka monotypii barwnych oraz sztuki abstrakcyjnej, zorganizowała w Siedlcach pierwszą na terenach wyzwolonych spod okupacji niemieckiej szkołę plastyczną – Miejską Szkołę Malarstwa i Przemysłu Artystycznego, która funkcjonowała do 1947 roku. Była to jedyna taka szkoła w Polsce, Irena prowadziła ją razem z siostrą Joanną. Stawiała sobie za cel podniesienie kultury artystycznej w życiu codziennym i przemyśle.
Siostry Karpińskie zamieszkały w Siedlcach w 1920 roku. Po wojnie rozpoczęły naukę na pensji K. Zembrzuskiej. Po roku przeniosły się do Gimnazjum im. Królowej Jadwigi. Rodzice zachęcali je do dalszej nauki. Wybór padł na Poznań, do którego wyjechały w 1924 roku. Natomiast już od 1928 roku Irena przebywała w Wilnie na Uniwersytecie Stefana Batorego, studiowała na Wydziale Sztuk Pięknych. Rok później dołączyła do niej Joanna. Po sztywnym Poznaniu Wilno określiła cudownym miastem z serdecznymi ludźmi. Joanna w swych wspomnieniach wymieniła zacne grono kadry pedagogicznej: Ferdynanda Ruszczyca, Ludomira Sleńdzińskiego, Tymona Niesiołowskiego, Ludwika Sokołowskiego, Jerzego Hoppena, Mariana Morelowskiego, Stanisława Lorentza, Aleksandra Szturmana, Benedykta Kubickiego i Bonawenturę Lenarta. Uczelnia wileńska w okresie ścierających się różnych prądów artystycznych w gronie swych pedagogów miała przedstawicieli różnorodnych kierunków. Siostry Karpińskie wybrały malarstwo monumentalne w pracowni profesora Ludomira Sleńdzińskiego.
Życiorysy sióstr Karpińskich są tak do siebie podobne, że czasami odnosi się wrażenie, iż w Siedlcach pozostawiły po sobie wspólne ślady. Łączy je wszystko – ten sam zawód, studia w Poznaniu i Wilnie, lata pracy zawodowej w siedleckich szkołach średnich, posługiwanie się tą samą techniką w pracy artystycznej. Tworzyły jednak prace odmienne pod względem formalnym. Technikę dopasowały adekwatnie do swoich charakterów. Możliwe to było do osiągnięcia dzięki różnicy w usposobieniu sióstr.
Irena uprawiała malarstwo, grafikę warsztatową i scenografię oraz monotypię. Z odbiorcą swej sztuki komunikowała się w sposób symboliczny. Uprawiała sztukę społecznie zaangażowaną. Często wracała do tematu wojny. Jej sztuka mówiła o czymś więcej niż tylko o efektach plastycznych i harmoniach kolorystycznych.
Twórczość Joanny to zachwyt nad światem. Tworzyła kompozycje kwiatowe i martwą naturę, które są nośnikami określonego nastroju. Prowadziła aktywne życie. Marzyła o robieniu rzeczy potrzebnych. Chciała, by jej osiągnięcia dawały korzyści innym. Wierzyła, że sztuka jest ważną sprawą i nie ma bez niej pełnego człowieczeństwa. Irena i jej siostra Joanna w 1982 roku do Muzeum Regionalnego w Siedlcach przekazały swój dorobek twórczy – sto czterdzieści monotypii barwnych.
Ich pracownia mieściła się w mieszkaniu przy ul. ks. Brzóski w Siedlcach. Artystki miały blachę cynkową formatu 65 × 50 cm. Na tym malowały, kolejnym krokiem było przyłożenie do blachy papieru, który zabierał z niej warstwę malarską. Nie lubiły malować na płótnie. Papier przyklejony do farby na blasze dawał możliwość swobodniejszego malowania. Praca była jeszcze poddawana pewnej obróbce technicznej. Efekt był zazwyczaj lepszy, niż się oczekiwało. Przy odbiciu farba lekko się rozlewała – trochę się odbiło, trochę się nie odbiło. Miał miejsce efekt przypadku. Wspaniale utrzymywały się w tym warsztacie, ponieważ ten przypadek w monotypii pomagał. A potem można było jeszcze dokonać poprawy pracy.
Wśród wykładowców Miejskiej Szkoły Malarstwa i Przemysłu Artystycznego w Siedlcach znalazł się najwybitniejszy polski artysta szkła – Henryk Albin Tomaszewski. On pierwszy odrzucił formy, w których wydmuchiwano wyroby ze szkła. Mawiał, że formy to jakby „gwałcenie” szkła, produkowanie martwych brył. Udało mu się stworzyć wiele nowych technik nieznanych wcześniej w europejskiej produkcji szkła. Zajmował się także medalierstwem, malarstwem i rysunkiem. Jak nikt inny znał życie ze wszystkimi jego niedostatkami, a marzenia o tym, żeby „pracować w szkle” narodziły się w Siedlcach. W latach 1946–1950 doświadczenie zdobywał w śląskiej hucie szkła „Józefina” w Szklarskiej Porębie. W realizacji szklanych kompozycji rzeźbiarskich inspirował się naturą, muzyką (Chopin, Czajkowski i Lutosławski) oraz poezją (Norwid). Szukał ideału piękna, prostoty i harmonii.
W Muzeum Regionalnym w Siedlcach znajduje się kolekcja jego szkieł. Pięćdziesiąt trzy obiekty wykonane w latach 70. XX wieku obrazują nietuzinkowe dokonania artysty, który osiągnął samodzielność w pracy warsztatowej, szedł w spontaniczny proces twórczy i nie bał się pracy bez wstępnego szkicu. Zdecydował się również na stworzenie szkieł, które nie znajdują praktycznego zastosowania, a podkreślają walory estetyczne tej materii.
Jedną z grup szkieł z muzealnych zbiorów umownie określa się jako „łabędzie”. Kolejną grupę stanowią kompozycje o charakterze abstrakcyjnym oraz prace o tematyce zimowej, które wyróżniają nieregularnych kształtów rurki umieszczone we wnętrzu bańki. Jej wewnętrzna struktura ma pewne cechy przypominające zamarznięte, oszronione rośliny.
Prof. Jerzy Tchórzewski, już jako wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, chwalił to miejsce za żarliwą atmosferę twórczą, entuzjazm, wiedzę, wrażliwość oraz osobistą i artystyczną kulturę sióstr Karpińskich. W ten sam sposób to miejsce zapisało się w świadomości członków rodziny, znającej je z przekazów ustnych i szeregu pozostawionych dokumentów i zapisków. Jacek Dehnel, kuzyn sióstr Karpińskich, tak opisuje charaktery ciotek:
„(…) w godzinach pracy – to znaczy dla ciotek właściwie okrągłą dobę, podczas gdy dla sprzątaczki najwyżej trzy kwadranse – trzeszczało uginającymi się blejtramami, piszczało przyciskanymi do kartonów ołówkami i szumiało cichymi korektami naszego chucherka – Jasi. A nad tym wszystkim grzmiała generalska ciocia Ira; błyszcząca w wyimaginowanych akselbantach korali i w epoletach różnokolorowych plam na malarskim kitlu, wykrzykiwała swoje komentarze z siłą komend, póki nie uznała kolejnego pułku artystów za wystarczająco wyszkolony, by posłać go na akademicki front (gdzie, notabene, jej wychowankowie niewiele już się mogli nauczyć)”1.
Zorganizowały taką właśnie szkołę dzięki szczególnej dobroci i hojności serca, ale też dzięki wielkiej kulturze osobistej i artystycznej oraz silnemu wewnętrznemu przekonaniu, że sztuka jest ważną sprawą, że nie ma bez niej pełnego człowieczeństwa.
Najbardziej znanym absolwentem Miejskiej Szkoły Malarstwa i Przemysłu Artystycznego był Jerzy Tchórzewski. Idąc ulicą Kilińskiego w Siedlcach w stronę stacji PKP, mijamy miejsce, w którym mieszkał. Świadomość, że w Siedlcach tworzył Jerzy Tchórzewski… Jego pradziadek pięknie rzeźbił, może to po nim odziedziczył zdolności plastyczne…
Artysta urodził się w Siedlcach. Z tym miastem łączyły go silne uczuciowe więzy. Tutaj odwiedzał babcię, ukochane ciotki, zdał maturę. W Siedlcach w 1945 roku cudem uniknął śmierci. Tutaj uczyli się i pracowali jego rodzice. Stąd wreszcie wysyłał listy do ukochanej Tereni, która później została jego żoną. A w pobliskim Węgrowie spędził wczesną młodość i okupację. W latach 1943–1944 był tam żołnierzem Armii Krajowej. Wspaniałe artystyczne dzieciństwo – tak Jerzy Tchórzewski określał lata swej młodości spędzone w szkole sióstr Karpińskich. Siostry dzieliły się życzliwością i dawały poczucie bezpieczeństwa, emanowało z nich rodzinne ciepło, co było niezwykle istotne, biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia wojenne artysty, który wcześnie stracił ojca. Tchórzewski zawsze podkreślał, że w jego przypadku siedlecka szkoła odegrała ważną rolę. Jerzy Tchórzewski, choć otrzymał rozkaz od Ireny Karpińskiej, aby zdawać na ASP, to nie czuł się pewnie.
„Tu w Siedlcach rozmalowałem się po mizernych, jeśli chodzi o praktyki artystyczne, latach okupacji i wyrobiłem sobie dobrą, nawet bardzo dobrą pozycję w Szkole Malarstwa… ale Siedlce to Siedlce, a Kraków to Kraków. Ilu tam takich jak ja jedzie teraz do Krakowa ze wszystkich miast polskich, do tej najsłynniejszej w Polsce Akademii. No, ale trzeba spróbować. Zresztą rozkazujący ton Pani Ireny mnie, przywykłemu do wykonywania rozkazów, nie pozwalał zachować się inaczej. (…) Pani Karpińska radziła mi zdawać do Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, twierdziła, że krakowska ASP to konserwa, a tacy profesorowie jak Jarocki, Pautsch, Weiss to epigoni XIX wieku, natomiast warszawska ASP była, jej zdaniem, szkołą bardziej nowoczesną, uczącą zarówno malarstwa, jak i grafiki użytkowej. Ale mnie jej argumenty nie trafiały do przekonania, choć była dla mnie wtedy wielkim autorytetem”2.
W dniu ogłoszenia wyników Tchórzewski szedł na Akademię z duszą na ramieniu. A okazało się, że na krakowską ASP dostał się nie tylko on, ale także Ryszard Brzeski.
„Dwóch ze Szkoły Malarstwa i Przemysłu Artystycznego w Siedlcach na kilkunastu przyjętych z całej Polski. To Sukces Siedlec. Że byłem szczęśliwy, nie muszę o tym nikogo przekonywać”3.
W Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie studiował w latach 1946–1951 pod kierunkiem prof. Zbigniewa Pronaszki. Należał do Grupy Krakowskiej i międzynarodowej grupy Le Mouvement Phases. A potem był profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
8 marca 1948 roku artysta pisał z Krakowa do sióstr Karpińskich. Z korespondencji wynika, że otrzymał dzięki nim stypendium, i jak zaznaczył:
„Pieniądze te spadły mnie jak z nieba i bardzo za nie Paniom dziękuję. Niedawno skończyło się półrocze, mnie i Rysiowi poszło bardzo dobrze. W naszej pracowni są trzy bardzo dobre noty i my jesteśmy w tej właśnie trójce. (…)”4.
Malarstwa Jerzego Tchórzewskiego nie sposób zrozumieć bez odwołania się do czasu wojny i jej koszmarów. Tylko w Krakowie czuł, że te koszmary może zostawić, niejako zamglić, bo ze świadomości nie dało się tego wyrzucić. Można powiedzieć, że wśród jego nierealnych obrazów kryje się historia człowieka.
Do Miejskiej Szkoły Malarstwa i Przemysłu Artystycznego w latach 1944–1947 uczęszczał również pochodzący z Chodowa k. Siedlec Zbigniew Tymoszewski. Był w klasie razem z Jerzym Tchórzewskim i Ryszardem Brzeskim. W eseju poświęconym twórczości oraz pedagogicznej działalności sióstr Karpińskich Jerzy Tchórzewski zwrócił uwagę na monologi Ryszarda Brzeskiego, który lubił dużo mówić, oraz towarzyszący im dobrotliwie ironiczny uśmiech Zbyszka Tymoszewskiego. Naukę kontynuował w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowni prof. Jana Cybisa.
„Jak podkreślają koledzy z okresu studiów, Tymoszewski wyróżniał się z grona studentów niepodważalnym talentem. Był lubiany i ceniony. Skromny i wiele od siebie wymagający, pragnął chyba akceptacji i zasłużonej pochwały. Nieskory do zwierzeń, podzielił się z siostrą Danusią swoją radością z faktu, iż prof. Cybis w trakcie korekty studenckich prac z uznaniem wyraża się o bielach Tymoszewskiego”5.
Studia malarskie w Akademii zakończył dyplomem w 1952 roku, a 1955 to początek jego pracy w warszawskim Liceum Techniki Teatralnej, gdzie był nauczycielem malarstwa i rysunku. Jak każdy artysta, on też podróżował, m.in. do Włoch, by poszerzać horyzonty i poznawać malarstwo. Fascynowali go Tycjan, Veronese, Rembrandt i El Greco. W czasie zwiedzania robił notatki malarskie opatrzone stosownymi komentarzami z informacjami o kolorystyce warstwy malarskiej poszczególnych dzieł. Gdy wrócił z Włoch, zainteresowała się nim służba bezpieczeństwa. W ich ręce trafiły listy, które artysta wysyłał do Józefa Czapskiego, widniejącego na ich czarnej liście. Do spotkania artystów doszło w 1958 roku, podczas owego pierwszego zagranicznego stypendium Tymoszewskiego. Nękany przez funkcjonariuszy, z rozgoryczeniem miał powiedzieć do osoby spotkanej na korytarzu Zachęty: „Kiedy oni wreszcie dadzą mi spokój?”6. Monika Małkowska wręcz sugeruje, że to wydarzenie doprowadziło go do desperackiego kroku – odebrania sobie przedwcześnie życia7.
Wspomniana podróż pozwoliła artyście dopiero na początku lat sześćdziesiątych zdefiniować własny sposób formułowania malarskiej wypowiedzi. Zbigniew Tymoszewski stał się legendą powojennej sztuki polskiej, ponieważ malarski proces twórczy nie wybrzmiał do końca na skutek jego przedwczesnej śmierci. I w tym należy widzieć zainteresowanie, jakim go obdarzono po śmierci.
„Tworzył, nie mając publiczności, nie odnosząc sukcesów. Dopiero samobójcza śmierć w 1963 roku uświadomiła, że stworzył dzieło nieprzeciętne”8.
Profesor Aleksander Wojciechowski zwrócił uwagę na malarstwo biologiczne – malarstwo fakturowe, takich artystów jak Lebenstein, Winnicka, Kobzdej, Kierzkowski i oczywiście Tymoszewski.
„Wykorzystywało efekty chropowatości, tynku, lepkości gliny, twardości zastygłej lawy, sypkości piasku, rozciągłości skóry (…) Grubo kładziona farba stwarzała złudzenie pulsującej tkanki. Czasem przybierała konkretne określone kształty”9.
Jednym z tych, którzy stawiali pierwsze kroki artystyczne w Miejskiej Szkole Malarstwa i Przemysłu Artystycznego, był Ryszard Zbigniew Brzeski. Urodził się w 1922 roku w Białymstoku. Po ukończeniu studiów zamieszkał w Siedlcach, gdzie poza malarstwem zajmował się projektowaniem i realizacją artystycznych przedsięwzięć w miejscowych kościołach. Przekonania polityczne dyskwalifikowały go z wszelkich możliwości zdobycia zatrudnienia w wyuczonym zawodzie. Szczęśliwym okazał się rok 1961, kiedy objął posadę nauczyciela rysunku w Technikum Mechanicznym w Siedlcach. Pracował tam przez rok. W tym czasie stworzył dwadzieścia sześć portretów twórców kultury polskiej, które w szkole stanowią stałą ekspozycję. Rok później ożenił się z adwokatką Marią z Kosińskich Brzeską, z którą wyjechał do Siemiatycz.
W Siemiatyczach namalował najwięcej prac.
„Z upodobaniem malował portrety, sceny literacko-historyczne, alegorie metafizyczno-religijne oraz pejzaże. Wykształcił własny, niepowtarzalny styl, tak w odważnie kadrowanych, ekspresyjnych scenach figuratywnych i portretach, jak i w pejzażu. Namalował dziesiątki pejzaży ziemi siemiatyckiej. Małe, nieomal miniaturowe prace, poświęcił porom roku i dnia, wschodom i zachodom słońca, aurze. Pejzaże te, malowane bardzo oszczędnie, może najlepiej pokazują skalę talentu artysty. Dzieła Ryszarda Zbigniewa Brzeskiego potraktowane jako dzieło jego życia dają dowód temu, że artystą jest się i można być zawsze, bez względu na miejsce zamieszkania, wykonywaną pracę zarobkową czy aktualne zainteresowanie krytyki i publiczności”10.
Kilka lat później małżeństwu przydzielono mieszkanie w Warszawie. Tam artystę odwiedzał Henryk Albin Tomaszewski.
Miejska Szkoła Malarstwa i Przemysłu Artystycznego w Siedlcach pozwoliła spotkać się kilku indywidualnościom, których życie rozpoczęło się w Siedlcach. Ci młodzi ludzie w niespokojnych czasach mierzyli się jeszcze z potworami wojny. Pozwalali sobie jednak na spełnienie, nawet za cenę utraty życia. Przedziwne zrządzenie losu, splecione drogi dwóch kobiet i jedna szkoła, której historia pozwala dziś mówić, że Siedlce mają swoje tradycje artystyczne.
Bibliografia:
1. Banaś P., Michałowska H., Henryk Albin Tomaszewski, Warszawa 1992.
2. Brzeska M., Ryszard Zbigniew Brzeski – życie i twórczość, Warszawa 2003.
3. Czernia K., Grabski J. (red.), Cierpienie formy. Jerzy Tchórzewski. Malarstwo. Katalog, Kraków 2019.
4. Czernia K., Grabski J. (red.), Cierpienie formy. Jerzy Tchórzewski. Malarstwo. Teksty, Kraków 2019.
5. Cybis J., Notatki malarskie. Dzienniki 1954–1966, Warszawa 1980.
6. Dehnel J., Rynek w Smyrnie, Warszawa 2007.
7. Małkowska M., Trzy wizje świata, „Życie” 31 V 1993.
8. Stopa M., Trzech malarzy w Zachęcie, „Rzeczpospolita” 1993, nr 107.
9. Tchórzewski J., Świadectwo dojrzałości. Wspomnienia z lat 1928–1945, Katowice 2007.
10. Tchórzewski J., Świadectwo oczu. Wspomnienia z lat 1946–1957, Kraków 2006.
11. Rostkowska T. (red.), Zbigniew Tymoszewski 1924–1963: katalog wystawy, Warszawa 1993.
12. Wojciechowski A., Młode malarstwo polskie 1944–1974, Wrocław 1983.
Wystawa Wykorzystana szansa. Jerzy Tchórzewski, Henryk Albin Tomaszewski oraz Miejska Szkoła Malarstwa i Przemysłu Artystycznego w Siedlcach trwa do 2 kwietnia 2023. Muzeum Regionalne w Siedlcach zaprasza na kuratorskie, bezpłatne oprowadzanie po wystawie: 26 marca oraz 2 kwietnia, o godzinie 11.00.
- J. Dehnel, Rynek w Smyrnie, Warszawa 2007, s. 212–213. ↩
- J. Tchórzewski, Świadectwo oczu. Wspomnienia z lat 1946–1957, Kraków 2006, s. 19–20. ↩
- Ibidem, s. 24. ↩
- Korespondencja Jerzego Tchórzewskiego z datą 8.03.1948 r. pisana z Krakowa do Ireny Karpińskiej znajduje się w teczce z dokumentacją dotyczącą Miejskiej Szkoły Malarstwa i Przemysłu Artystycznego w Siedlcach. ↩
- M. Domurat-Krawczyk, Biografia artysty, w: Tymoszewski, katalog wystawy, Warszawa 1993, s. 10. ↩
- Rozmowa ustna z Marią Domurat-Krawczyk 23 lutego 2022 roku. ↩
- M. Małkowska, Trzy wizje świata, „Życie” 1993, s. 13. ↩
- M. Stopa, Trzech malarzy w Zachęcie, „Rzeczpospolita” 1993, nr 107. ↩
- A. Wojciechowski, Młode malarstwo polskie 1944–1974, Wrocław 1983, s. 82. ↩
- Mieszkali wśród nas – Ryszard Brzeski – portrety z kotami, https://kurierpodlaski.pl/artykul/mieszkali-wsrod-nas-ryszard-brzeski-portrety-z-kotami/395970, dostęp: 14.10.2020. ↩