Jedna z wybitniejszych modernistycznych malarek z Wielkiej Brytanii. Choć przez większość życia pozostawała w cieniu swego ekstrawaganckiego brata Augustusa, nie traciła czasu na rywalizację i bezproduktywną zazdrość. Żyła po swojemu, nieustannie dążąc do perfekcji, zarówno tej artystycznej jak i duchowej. Mowa o Gwen John, artystce, której prace możemy dziś podziwiać m.in. w Tate Modern w Londynie.
Swoją artystyczną edukację rozpoczęła od studiów w Slade School of Fine Arts w Londynie, gdzie zdobyła nagrodę za najlepsze ujęcie postaci. Kolejnym przystankiem na artystycznej drodze był Paryż i działająca raptem trzy lata Académie Carmen, założona przez amerykańskiego malarza Jamesa Abbotta Whistlera, który na pytanie Augustusa Johna, czy zgadza się, że siostra ma zdolność do uchwycenia „atmosfery” odpowiedział ponoć:
„Czym jest atmosfera? Twoja siostra ma świetnie potrafi operować grą świateł i cieni.”
I właśnie taką piękną grę cieni możemy zaobserwować na portrecie zatytułowanym Studentka.
Na pierwszy rzut oka obraz wydaje się być całkiem niepozorny, jednak należy pamiętać, że John zrywa tutaj z wieloletnią brytyjską tradycją, której jednym z założeń było to, że portrety miały odzwierciedlać status społeczny modela. Zatopiona w myślach studentka nie zdradza nam nic, może z wyjątkiem tego, że lubi czytać książki. Ponadczasowa sukienka, ciemne, zagadkowe tło. Łagodne cienie na twarzy modelki oraz światło padające na brzeg książki, jako pierwsze zwracają naszą uwagę. Następnie możemy zachwycić się subtelną gradacją szarości i ciepłych brązów dominujących w obrazie.
Tytułowa studentka to przyjaciółka malarki i towarzyszka jej wycieczki po Francji, Dorelia McNeill. Docelowym punktem podróży obu pań miał być Rzym, jednak zima zatrzymała je w Tuluzie, gdzie z braku pieniędzy sypiały w stodołach, a Gwen malowała portrety w kafejkach, w zamian za ciepły posiłek.
Szalona podróż zakończyła się w Paryżu, gdzie John postanowiła zostać. Aby zdobyć pieniądze na życie pozowała innym artystkom, tutaj też poznała swoją wielką i, jak się okazało, równie krótkotrwałą miłość: Augusta Rodina. Po chwilach intensywnego szczęścia, pozostał smutek i żal. Rodin zostawił ją dla innej kobiety, jednak Gwen nie zamierzała z tego powodu opuszczać Francji. W tamtym okresie powstał jeden z jej najsłynniejszych obrazów – Róg pokoju artystki w Paryżu.
W liście do Rodina pisała: „Mój pokój jest tak wspaniały, po całym dniu spędzonym na zewnątrz, wydaje mi się, że nigdzie nie jestem tak bardzo sobą, jak w tym miejscu”.
Był to pokój, w którym mieszkała w latach 1907-1909 przy Rue du Cherche Midi w Paryżu. Kiedy patrzymy na to dzieło, od pierwszej chwili uderza nas minimalizm tego pomieszczenia: skromne umeblowanie, stwarzające wrażenie pewnej ascezy.
Owa skromność pokoju odzwierciedlała jednak coś więcej. Chodziło raczej o samą lokatorkę, która po rozstaniu z Rodinem zagłębiła się w religii i częściej rozmyślała o Bogu jako źródle prawdziwej miłości.
Pragnęła dążyć do duchowej ascezy, perfekcji, a przede wszystkim harmonii. I choć puste krzesło może nasuwać na myśl samotność i żal po rozstaniu z ukochanym, to atmosfera obrazu bardziej niż smutek – przypomina kontemplację. Religia miała stać się nową nadzieją dla Gwen, która jednak nie zamierzała ze swego duchowego życia wykluczać obecności świata zewnętrznego – przypominać o tym może uchylone okno, wpuszczające do pokoju jasne światło dnia.
W 1911 John przeniosła się do Meudon na przedmieściach Paryża, niedaleko od sierocińca prowadzonego przez Siostry Miłosierdzia, a dwa lata później przeszła na katolicyzm. Religia i sztuka stały się całym jej życiem – dosłowność tych słów zrozumiemy lepiej, gdy weźmiemy pod uwagę, że chodząca codziennie do kościoła Gwen nie mogła powstrzymać się, aby nie rysować podczas mszy. Jak sama twierdziła, nie potrafiła długo się modlić. Fascynowały ją stroje zakonnic.
Obserwacja sióstr znalazła swoje odbicie w portrecie zatytułowanym Zakonnica. John szczególnie przywiązana była do matki przełożonej, Marie Poussepin, założycielki Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Miłosierdzia, i to właśnie ją widzimy na obrazie z lat 1913-22. Nietypowy wybór „modelki” tym silniej wyodrębnia sztukę Gwen od twórczości jej brata Augustusa, który często malował swoich przyjaciół, profesjonalnych modeli. Zależało mu szczególnie na odzwierciedleniu indywidualnych cech osób portretowanych, podczas gdy Gwen chciała stworzyć coś na kształt archetypu – interesował ją raczej sam fakt bycia zakonnicą niż osobowość konkretnej siostry zakonnej. Malując osobę duchowną pokazywała też niejako samą siebie: osobę poszukującą wewnętrznego spokoju, pragnącą osiągnąć harmonię.
Było to trudne dla kogoś tak upartego i łaknącego miłości jak Gwen. I choć prowadziła ascetyczne życie blisko Boga, to nie wyzbyła się uczuć do zwykłych śmiertelników. Jej kolejną (i niestety znów, nieszczęśliwą) miłością była Véra Oumançoff, szwagierka słynnego francuskiego filozofa i teologa. Ta pobożna, niemal mistyczna kobieta całkowicie zafascynowała John, która pragnęła znaleźć uczucie u kogoś równie pochłoniętego wiarą, co ona sama. Chciała, by Véra stała się jej „duchowym doradcą”.
Jednak oczekiwania Gwen przerosły Vérę, która widząc zbyt duże zaangażowanie John, postanowiła się zdystansować, doradzając raczej zwrócenie się ku Bogu. Z tamtego okresu pochodzą dessins de lundi – poniedziałkowe rysunki, którymi Gwen obsypywała w ramach prezentu swoją ukochaną mentorkę.
Miłość do kobiety nie była niczym zaskakującym nawet w przypadku osoby tak religijnej jaką była John, która – według swojego brata – już przed laty wykazywała „skandaliczne i irracjonalne” zainteresowanie wobec tej samej płci. Być może odbiciem tych właśnie inklinacji jest portret Dziewczyny z nagimi ramionami. Modelką do tego obrazu była Fenella Lowell, której niebieskie oczy zafascynowały Gwen. Malarka była gotowa zapłacić dużą wówczas sumę 15 funtów za pozowanie. O nadzwyczajności portretu świadczy nie tylko niemal anorektyczna sylwetka kobiety, ale również niezwykle szczere przedstawienie całej gamy smutnych uczuć. Obraz został namalowany niedługo po rozstaniu z Rodinem, który odrzucił także Fenellę – w tym przypadku jako modelkę – z powodu jej chudości.
Nagość przeważnie kojarzyła się z pożądaniem, swego rodzaju zaproszeniem… Nagość Fenelli nie jest jednak wyrazem zachęcającej pewności siebie, a raczej odbiciem „anorektycznego przygnębienia”. Sztywność pozy, długie, jakby niewiedzące gdzie się podziać, ręce – to wszystko przywołuje na myśl uczucie ekstremalnego dyskomfortu, niezręczności. Samą nagość modelki możemy interpretować również jako bycie sobą, bez przebrania. Być może Gwen, tym razem poprzez smutną, wychudzoną kobietę, znów pokazuje samą siebie: swój szczery żal, rozczarowanie ludzką miłością…
Gwen John pozostawiła po sobie wiele rysunków i obrazów, zwykle przedstawiających wnętrza pustych pokojów, a także portrety kobiet, np. Dziewczyna czytająca przy oknie czy Kobieta czytająca. Często powraca motyw czytania książek i kontemplacji.
Mało znana za swego życia, obecnie staje się coraz bardziej rozpoznawalną i docenianą artystką. Dziś jej dzieła, będące najczęściej odbiciem niej samej oraz wewnętrznej potrzeby nieustannego rozwoju duchowego i artystycznego, (poza wspomnianym już Tate Modern) możemy podziwiać także w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku czy w National Museum Cardiff.
C. Langdale, Gwen John: An Interior Life, Rizzoli Intl Pubns 1986
T. Frank, Gwen John. Her Art and Spirituality, https://www.theway.org.uk/Back/461Frank.pdf, dostęp: 26.04.2019
M. Taubman, Gwen John: The Artist and Her Work, Cornell University Press 1986
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Gwen John. W poszukiwaniu artystycznej i duchowej perfekcji - 29 kwietnia 2019
- Amrita Sher-Gil. Kim była indyjska Frida Kahlo? - 29 października 2017
- Winifred Knights – wybitna artystka, o której zapomniał świat - 10 września 2017