Przestrzeń ekspozycji Tylko nie udawaj… Obrazy i ekfrazy w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej stała się miejscem dialogu słowa z obrazem. Na ogół teksty prezentowane na wystawach nie wchodzą w bezpośredni kontakt z dziełami sztuki i pełnią rolę czysto informacyjną lub spełniają funkcję naukowego komentarza. Tym razem jest inaczej.
Wyjściem poza rzeczywistość przedstawioną obrazu może być jego zestawienie z poezją, formą otwartą na wielorakie interpretacje i w sposób naturalny łączącą się z malarstwem. Poezja ta może przybrać kształt ekfrazy, czyli formy poetyckiej inspirowanej konkretnym dziełem sztuki. Na początku tej drogi poetyckiej stoi słynny opis tarczy Achillesa w Iliadzie Homera. Za nim podążają pokolenia poetów zawierających w swych wierszach opisy dzieł sztuki. Nurt ten wzbogacają wiersze poetów współczesnych: Stanisława Grochowiaka, Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, księdza Janusza Pasierba, Jacka Kaczmarskiego. Ujęte w konwencję ekfrazy dzieło sztuki może stanowić klucz do zrozumienia przesłania jego twórcy, ale też do odczytywania znaków współczesności. Wydaje się, że sztuka to jedyne pozostałe jeszcze realne pole porozumienia między ludźmi. To rzeczywista rozmowa, na początku której stoi zdziwienie światem, zaufanie i szacunek do rozmówcy, poszukiwanie prawdy i nadziei. Pomysł by przygotować wystawę wielkich dzieł malarstwa polskiego z towarzyszącymi im, napisanymi na tę okoliczność ekfrazami, był naturalną konsekwencją tej myśli. Podczas takiej wystawy poezja staje się meta-komentarzem do dzieł plastycznych, a te z kolei są rozwinięciem znaczeń w niej zawartych.
Na ekspozycji zorganizowanej w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej znalazły się prace artystów dawnych i współczesnych, m.in. Artura Grottgera, Władysława Podkowińskiego, Jana Ciąglińskiego, Stefana Filipkiewicza, Wojciecha Weissa, Katsushiki Hokusaia, Agaty Jóźwiak, Marka Jaromskiego, Jana Lewandowskiego, Tomasza Tatarczyka, Marka Żuławskiego, Józefa Panfila, Marka Sapetto. Prezentację naszą, którą tworzy kilkadziesiąt dzieł sztuki polskiej i towarzyszących im ekfraz podzieliliśmy na trzy części zatytułowane: Tożsamość, Natura, Sacrum.
TOŻSAMOŚĆ
Nie istnieje ona bez pamięci historycznej jednostek i narodów. Pamięć tę budujemy wciąż na nowo z okruchów minionych zdarzeń, emocji, zaklęć, modlitw. Są w niej punkty odniesienia niezmienne; heroizm narodowych zrywów, trauma po upadkach kolejnych powstań (Jacek Malczewski, Wigilia na Syberii), gorzki smak emigracji (Aleksander Gierymski, Wieczór nad Sekwaną), mrówcza praca pokoleń podnoszących kraj z ruin i znów popadających w niewolę (Marek Sapetto, Rezygnacja).
Jest wciąż żywa tradycja romantyczna i neoromantyczna. Są młodopolskie szepty i krzyki (Władysław Podkowiński, Szał uniesień), melancholijne zapisy zmierzchów (Wojciech Weiss, Staruszka szyjąca przy stole), przeczucie apokalipsy (Jan Lewandowski, Zmierzch). Jest wreszcie zakorzenienie się w Europie i towarzyszący temu nieustanny spór o wartości. Jest również gra pozorów i proces moralnej degradacji, kiedy niegdysiejsza odwaga i bezkompromisowość przekształca się niepostrzeżenie w znane z Moralności pani Dulskiej kołtuństwo (Józef Mehoffer, Europa Jubilans).
By nie zniechęcić widzów naszej wystawy przyciężką problematyką patriotyczno–narodową, przedstawmy ją na początek w konwencji groteski. Andrzej Konwerski, jeden z twórców nurtu polskiej nowej figuracji w obrazie Szlagon nawiązuje wprost do napoleońskiej epopei tak ważnej dla wyobraźni twórców polskiego romantyzmu. Na wystawie dziełu towarzyszy ekfraza będąca swoistym pastiszem moralitetu.
Szlagon
Jestem szlagonem
Od lat włóczę się za wojskiem
W moich oczach odbija się łuna pożarów
Spalonych miast i wiosek
Kapelan mówi by nie zabijać bez potrzeby
To prawda roztrzaskałem kilka czerepów
Przekręciłem bagnet w kilku brzuchach
Ale kto pierwszy ten przeżyje
Kapelan mówi żeby nie gwałcić
No nie przesadzajmy
Zwycięzca bierze wszystko
Złoto kury baby
Kapelan mówi by się nie upijać
Bo potem śliny ciągną się z gęby jak sieci
Ale jak sobie radzić z demonami co przychodzą nocą
Ten chudy z artylerii mówi o mnie kuternoga
To od tamtego postrzału pod Jeną
Kapelan mówi żeby mu przebaczyć
Niechże i tak będzie
Ale przedtem zaczaję się
Wciągnę drania do namiotu
Wytrzaskam po mordzie
I niech nie wie prawica co czyni lewica
A potem przebaczę
NATURA
W sztuce współczesnej bezpośredni kontakt artysty z naturą jako źródłem inspiracji został wyparty przez permanentny, intelektualny dyskurs twórcy z samym sobą, często zideologizowany, a tym samym znaczeniowo pusty. Niekiedy przybiera on formę przypowieści gnostyckiej o złym i nieobecnym demiurgu, który rzuca głazami w swoje najlepsze dzieci (Dziewiąta godzina i obraz Władysława Jarockiego Szymon Dorula z Poronina). A jednak są artyści, którzy podejmują zasadniczy dialog z naturą, traktując ją jako byt fascynujący, nieodgadniony, tajemniczy. Duchowy wymiar natury najlepiej odczytywać w przestrzeni gór. Stąd w tej części ekspozycji wiele górskich pejzaży, które będąc echem zmysłowego spotkania artysty z naturą uzyskują często wymiar mistyczny (Tomasz Tatarczyk, Agata Jóźwiak).
W ekfrazie towarzyszącej obrazowi Tomasza Tatarczyka (Czarne wzgórza) świt w górach ujrzany zostaje z perspektywy klasztoru Sióstr Urszulanek w Zakopanem, „przytulonego” do mrocznej ściany Nosala.
Wołanie na Jaszczurówce
No gdzieś tu przecież była
Świta
Już idę już idę
Las stoi niemy
Ostatnia gwiazda
Jak diament
Gdzie te buty
Jest
Ale bez oliwy
Pusta jak moje życie
Może ktoś pożyczy
Pierwszy ptak zakwilił
Jasne jak mi pożyczysz to tobie zabraknie
Świnia
Świta
Żeby chociaż kropla
Oblubieniec idzie
SACRUM
Przestrzeń sacrum tworzą na wystawie wydarzenia biblijne – zabójstwo Abla (Marek Żuławski, Kain i Abel), podróż Trzech Króli, Pasja Chrystusa (Adam Chmielowski, Ecce homo) i Jego Zmartwychwstanie (Jacek Sroka, Prostokątne słońce).
Ale też legendy, jak choćby opowieść o spotkaniu św. Augustyna z aniołem nad brzegiem morza (Władysław Wankie, Nad morzem). Tematyka sakralna obejmuje również malarstwo pejzażowe. Ten właśnie wymiar widoczny jest szczególnie w pejzażach malowanych na południu. W tym przypadku kontekstem dla sacrum staje się pejzaż trwający w upale, (Józef Panfil, Bogliasco), cicha modlitwa cyprysów lub też wyspa milcząca o poranku (Grzegorz Moryciński, Morze z refleksem światła). Zwieńczenie wystawy stanowi ekfraza Ecce homo zestawiona z obrazem Chmielowskiego pod tym samym tytułem. To refleksja nad istotą samej sztuki i sensem poświęcenia dla niej życia.
Ecce homo
Pełzający w arkadzie blask pochodni
Metaliczne echo odchodzących kroków
Łomot ubiczowanego serca
Stoisz w królewskim płaszczu
W cierniowej koronie
Milczysz
Chodziłem za Tobą wytrwale
Chłonąłem każde Twoje słowo
Ani jednego o sztuce
O pięknie
Może tylko o liliach i o Salomonie
Nic o mimesis
Trójjedynej chorei
Boskim kontrapoście
Proporcjach ciała
Choćby tej małej z poddasza
Gdy budził się Paryż
Widocznie dla Ciebie
Tak samo są piękne
Śmigające po grani prężne łydki
Posłańca
I otulone pampersami kruche kości
Bezcenne jak diamenty
W japońskiej bibułce
Tak samo Cię zachwyca
Napięty błękit skóry młodego delfina
i poplamiony pergamin starczej dłoni
Tak samo dla Ciebie jestem cenny
Kiedy jak młody wilk szczerzę zęby
I kiedy przerażony gasnę jak mydlana bańka
Kręcąc się coraz wolniej
W czerniach i żółcieniach
Wiem
Nie znosisz pobielanych grobów
Mizdrzących się do lustra szkieletów
A sztuka
Paleta przydaje się gdy trzeba pokroić cebulę
Pędzle by mieszać w garnku kaszę dla biedaka
Stoisz w królewskim płaszczu
Cierniowej koronie
Łomot ubiczowanego serca
Milczysz
To głupio dowiedzieć się na samym końcu
Że byłem kochany tak bardzo
Bezwarunkowo
I bez wzajemności
Autor tekstu: Łukasz Kossowski
Wystawa „Tylko nie udawaj… Obrazy i ekfrazy”
Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, Dziekania 1, Warszawa
09.04.2022 – 12.06.2022