William Turner, Ostatnia droga Temeraire’a, 1839
olej, płótno, 91 × 122 cm,
National Gallery, Londyn
Joseph Mallord William Turner chciał być artystą indywidualistą. Unikał przebywania wśród ludzi, lwią część życia spędził w podróży. Mimo to dużo malował i szybko zdobył uznanie. Początkowo dbał o zachowanie w swojej twórczości norm przyjętych przez Royal Academy. Z czasem jednak dyktowane kryteria artystyczne zaczęły go uwierać. Im większą samodzielność twórczą osiągał, tym bardziej odchodził od tradycyjnego pojmowania malarstwa. Na jego nasyconych światłem obrazach, które wyglądają, jakby tworzono je w pośpiechu, pod wpływem chwili, zarysy przedmiotów rozmywają się jak we mgle. Takie dzieła wyprzedzały epokę, stawały się trudne w odbiorze nawet dla zagorzałych wielbicieli sztuki Turnera. Pomimo pojawiającej się krytyki artysta szedł w obranym przed siebie kierunku. Nie zamierzał przejmować się tym, że inni uważają jego nowy styl za zbyt dowolny, wręcz nonszalancki.
Z salonu fryzjerskiego do Royal Academy
Jest rok 1775, 23 kwietnia. W samym sercu Londynu, przy Maiden Lane w Covent Garden, na świat przychodzi Joseph Mallord William Turner. Jego rodzina należy do drobnomieszczaństwa. Ojciec, William, jest fryzjerem i perukarzem, przez całe życie będzie łączyła go bliska relacja z synem. Matka, Mary, choruje na depresję i cierpi na ciężkie psychozy, przez które w 1799 roku trafi do zakładu psychiatrycznego, gdzie pozostanie aż do śmierci w 1804 roku. To z powodu złego stanu zdrowia rodzicielki William junior wiele czasu spędza u różnych krewnych, m.in. na wybrzeżu Morza Północnego w miasteczku Margate. Ma zaledwie dziesięć lat, gdy odkrywa w sobie pasję do malowania. Pierwsze rysunki sprzedaje w salonie fryzjerskim ojca1, który chwali się przed innymi, że jego syn będzie malarzem. Jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że jego słowa są prorocze. W wieku czternastu lat William rozpoczyna naukę u architekta Thomasa Maltona. Uczy się tam „technicznych podstaw precyzyjnego rysunku architektonicznego i widoków topograficznych”2. Niedługo potem, 11 grudnia 1789 roku, zostaje przyjęty do Royal Academy. Zaledwie rok później podczas dorocznej letniej wystawy Akademii prezentuje swoją akwarelę Pałac arcybiskupi.
„Komentarze krytyków były bardzo pochlebne, zwłaszcza że artysta miał wówczas zaledwie 15 lat. Chwalono go za precyzję w ujęciu perspektywy i operowanie światłem. Stosowanych tu rozwiązań nie powstydziłby się nawet dużo bardziej doświadczony artysta”3.
Książę skał
W Royal Academy Turner uczy się przede wszystkim rysunku na podstawie gipsowych odlewów. Z czasem może zacząć pracę nad aktem. Artystyczne kształcenie nie zakładało jednak nauki malowania pejzaży, ponieważ uznawano je za pośledni gatunek sztuki. Mimo to w XIX wieku właśnie malarstwo pejzażowe zyskuje popularność wśród odbiorców, co wpływa na jego znaczny rozwój. Angielscy artyści zaczynają przypatrywać się najbliższemu otoczeniu i malować z natury, próbując uchwycić świetlne efekty na wodzie i drzewach. Pejzaż staje się też ważny dla Turnera, który musi sam wypracować swoje umiejętności w tym zakresie. Inspiruje się m.in. dziełami francuskiego malarza barokowego, Claude’a Lorraina, które charakteryzują się „wyrafinowaną grą światła”4.
Inspirujących motywów i widoków Turner poszukuje również podczas swoich licznych podróży. Zwiedza Anglię, Szkocję, Walię, a także Włochy, Francję, Niemcy, Szwajcarię, Danię. Podróżuje dyliżansami pocztowymi i statkami, potem również koleją.
W szkicownikach tworzy liczne rysunki słynnych budowli i ruin, przepełnione lirycznym nastrojem pejzaże, uwiecznia zaobserwowany świat przyrody, w zaskakujący sposób potrafi oddać potęgę natury i żywiołów. Szkicuje „zapierające dech w piersiach widoki na skały, góry, wąwozy i doliny, którym zawdzięcza przezwisko «Prince of the rocks», czyli «Książę skał»”5. Początkowo maluje głównie akwarele. Pierwszy obraz olejny Rybacy na morzu pokazuje w Royal Academy dopiero w 1796 roku. Nocną scenę, przedstawiającą walkę rybaków z potężnymi falami, rozjaśnia światło księżycowe. Powierzchnia wody jest wzburzona, po niebie szybko przesuwają się gęste chmury, które wyglądają, jakby za chwilę miały opaść. Mroczny nokturn zdobywa przychylne opinie.
Twórczość Turnera jest jednogłośnie podziwiana, czego dowodem staje się wybranie go na członka nadzwyczajnego Royal Academy w listopadzie 1799 roku (jej pełnoprawnym członkiem zostanie w 1802 roku). Malarz ma zaledwie dwadzieścia cztery lata. Jeszcze wcześniej w tym samym roku, w lipcu, zdobywa przeszło sześćdziesiąt zleceń na akwarele6. Może za nie żądać coraz wyższych cen. O jego prace zabiegają liczni kolekcjonerzy, handlarze i krytycy, w tym John Leicester i Walter Fawkes.
W 1807 roku Turner jest już profesorem perspektywy w Royal Academy. Wykłady prowadzi do 1837 roku, ale „ich styl był podobno niezrozumiały i męczący, tak że po pewnym czasie w sali wykładowej pojawiał się już tylko ojciec artysty”7.
Natura jako siła rządząca ludzkim losem
W 1823 roku król Wielkiej Brytanii i Hanoweru Jerzy IV zamawia u Turnera obraz przedstawiający bitwę pod Trafalgarem z 21 października 1805 roku. Dzieło ma zdobić ściany w pałacu St. James w Londynie. Malarz kończy historyczną scenę rok później, ale krytycy nie są zadowoleni – wytykają m.in. błędy w technicznych szczegółach i użycie nieodpowiednich kolorów.
„Było to jedyne królewskie zamówienie i być może właśnie z powodu tej krytyki Turner nigdy nie doczekał się nadania tytułu szlacheckiego, podczas gdy artyści średniej miary, tacy jak Callcott i Wilkie, dostąpili tego szczytu”8.
Malarstwo historyczne to wymagający gatunek o bogatej tradycji. Turner tworzy jego nowe drogi. Burzliwych wydarzeń nie chce przedstawiać jako konkretnych scen i obrazowych opowieści, woli skupiać się na niewidzialnych siłach natury rządzących ludzkim losem. Maluje dramatyczne widowiska, w których nieokiełznana przyroda staje się przerażająca. Człowiek nie jest w stanie panować nad ulewnymi deszczami, gęstą mgłą, gwałtownymi burzami i spiętrzonymi chmurami, a także pożarami, wybuchami wulkanów czy zatonięciami statków.
„Podobno Turner podczas jakiejś gwałtownej burzy na morzu przywiązał się do masztu, by móc z bliska oglądać ten spektakl natury”9.
Symbol końca pewnej epoki
Turner maluje wiele obrazów marynistycznych, na których z jednej strony pokazuje determinację człowieka wobec nieprzewidywalnego żywiołu, a z drugiej przedstawia wielkie żaglowce, będące symbolem prestiżu Anglii, ojczyzny żeglarzy i bitew morskich. Starcia na morzu mają jednak to do siebie, że często wiążą się z porażkami i stratami. W 1839 roku Turner tworzy jeden z najsłynniejszych swoich obrazów – Ostatnią drogę Temeraire’a, na którym ukazuje, jak mały parowiec ciągnie na złom potężny żaglowiec HMS Temeraire. Okręt odegrał istotną rolę podczas bitwy pod Trafalgarem – m.in. osłaniał okręt flagowy HMS Victory. Morskie starcie rozegrało się między flotą angielską a francusko-hiszpańską 21 października 1805 roku w trakcie wojen napoleońskich. W późniejszych latach, od 1813 do 1819, Temeraire był wykorzystywany jako okręt więzienny. W 1838 roku zdecydowano o jego rozbiórce i skreśleniu z rejestru floty. Jest mało prawdopodobne, że Turner widzi ostatnią wyprawę Temeraire’a, żegnanego ze smutkiem przez cały naród. Jednak relacje świadków tego wydarzenia inspirują go do namalowania słynnego obrazu przedstawiającego okręt.
Dla wielu Brytyjczyków Temeraire był symbolem długiej historii militarnych sukcesów. Rozbiórka okrętu zapowiadała koniec pewnej historycznej epoki. Malując swój obraz, Turner podkreśla bohaterską przeszłość żaglowca. Nie umieszcza go w centrum dzieła, Temeraire jest umiejscowiony bliżej lewej krawędzi płótna. Wykorzystując odcienie bieli, szarości i zgaszonych brązów, malarz sprawia, że okręt swoim wyglądem przypomina raczej statek widmo, który silnie kontrastuje z niemal czarnym holownikiem. Choć ciągnący Temeraire’a parowiec jest o wiele mniejszy, to dzięki mocnemu silnikowi parowemu radzi sobie z holowaniem potężnego okrętu. Holowniki są taką nowością, że nawet nie istnieje jeszcze słowo trafnie opisujące to, do czego służą. Według Oksfordzkiego słownika języka angielskiego (Oxford English Dictionary) Turner w tytule swojego obrazu (ang. The Fighting Temeraire tugged to her last berth to be broken up) po raz pierwszy w historii użył w angielszczyźnie słowa tugged w znaczeniu „holownik, holowany, holować”. W ten sposób rozpowszechnił nieznane wcześniej określenie.
Turner przekształca historyczne wydarzenie w alegorię – świat pędzi do przodu, a rewolucja przemysłowa wraz ze wszystkimi swoimi wynalazkami, takimi jak maszyna parowa, silnik elektryczny, lokomotywa czy śruba okrętowa, pozwala zastąpić tradycyjne, przestarzałe już rozwiązania. Artysta jako świadek głębokich zmian jest otwarty wobec technicznych nowinek, interesuje się pionierskimi odkryciami naukowymi, które przecież wpływają także na zmianę spojrzenia człowieka na rzeczywistość. Późniejsze dzieła Turnera, w tym Ostatnia droga Temeraire’a czy równie słynne płótno Deszcz, para, szybkość, odzwierciedlają jego zmianę perspektywy – przedstawiany przez malarza świat często jest pozbawiony wyraźnych konturów, rozmywa się w skłębionych kolorach. Jego obrazy zaczyna cechować „płynna i jakby rozproszona w powietrzu kompozycja”10.
Turner nie ukazuje Temeraire’a w stanie, w jakim okręt odbył swoją ostatnią podróż, zamiast tego przedstawia okręt z czasów swojej świetności, kiedy posiadał jeszcze wszystkie maszty, zdobienia oraz wszelkie elementy zewnętrzne i wewnętrzne mające jakąkolwiek wartość materialną (które usunięto przed ostatnim holowaniem). To wyidealizowany wizerunek statku. Zachodzące słońce, widoczne po prawej stronie obrazu, podkreśla atmosferę zmierzchu pewnej epoki.
Ostatnia droga Temeraire’a wciąż pozostaje znaczącym dziełem w brytyjskiej kulturze. W 2005 roku BBC Radio 4 zorganizowało głosowanie, którego celem było wyłonienie najwspanialszego obrazu w Wielkiej Brytanii. Płótno Turnera znalazło się na pierwszym miejscu. Co ciekawe, obraz „zagrał” w filmie Skyfall z 2012 roku – uważny widz wypatrzy widmowy statek holowany przy zachodzącym słońcu podczas rozmowy Jamesa Bonda z młodym Q w jednej z sal National Gallery.
Mistrz światła i wizjoner
Turner uważał, że Ostatnia droga Temeraire’a to jeden z jego najważniejszych obrazów. Nigdy go nie sprzedał, płótno pozostało w pracowni malarza aż do jego śmierci w 1851 roku. Dzieło stało się osobistą refleksją artysty na temat własnej kariery. Gdy je tworzył, miał już sześćdziesiąt cztery lata. Osiągnął twórczą dojrzałość, był uznawany za szanowanego malarza. Może czuł, że musi dźwigać zaszczyty i honory, a przecież tak unikał splendoru i brylowania w towarzystwie. Uchodził za dość zamkniętego w sobie człowieka, stronił od ludzi, zwłaszcza po odejściu w 1829 roku ukochanego ojca, który towarzyszył mu przez kilkadziesiąt lat jako wierny przyjaciel i asystent w pracowni. Turner mocno przeżył tę stratę. Ale to właśnie po śmierci ojca zaczyna tworzyć obrazy, które znacznie odbiegają od tradycyjnie pojmowanego malarstwa. Skupia się na studiowaniu barw i światła, przedstawia je w niespotykany dotąd sposób. Wykorzystuje efekty kolorystyczne, aby przede wszystkim wyrazić „swoje wrażenia, a nie konkretną rzeczywistość”11.
„Z wolna brał się do stosowania czystych kolorów: purpury, błękitu, oranżu, a co najważniejsze, unicestwiał po trochu obraz na rzecz świetlistej barwnej sugestii. Igrał z meteorologicznymi przypadkami, płynnymi albo lotnymi składnikami przyrody – powietrzem, chmurami, wodą, mgłą. Przy tym ruch wydobywał po prostu plamą koloru”12.
Nic dziwnego, że okrzyknięto go jednym z prekursorów impresjonizmu i symbolizmu. W uzyskaniu wrażenia rozproszonego światła pomagały mu niekonwencjonalne techniki malarskie. Farby nakładał nie tylko pędzlami, lecz także szmatkami, nożykiem do palet, a nawet palcami. Następnie częściowo zeskrobywał warstwy kolorów, po czym nakładał je na nowo. Poza tym oprócz zwyczajowych farb olejnych, wodnych i kryjących stosował niekiedy nietypowe barwniki takie jak sok z żutej tabaki13. Nie wszystkim podobały się nowatorskie metody Turnera. Już w 1803 roku portrecista John Hoppner krytycznie odnosił się do jego twórczości, stwierdzając:
„[…] tak wiele pozostawia się na nich pola dla wyobraźni, że odbiorca czuje, jakby patrzył w rozżarzone węgle albo na starą ścianę i musi wysilić wyobraźnię, by z wielu nieokreślonych kształtów ułożyć i pojąć sens tych rzeczy”14.
Turner w odpowiedzi, broniąc swojego zainteresowania zmieniającym się w ciągu dnia światłem, mówił:
„nie malowałem tego, żeby to było zrozumiałe, lecz po to, by pokazać, jak taki spektakl wygląda”15.
Wśród szczególnie oddanych obrońców stylu Turnera znalazł się młodszy o czterdzieści cztery lata John Ruskin. Teoretyk i jeden z największych krytyków sztuki swojej epoki podkreślał wyższość współczesnych pejzażystów (zwłaszcza Turnera) nad ubóstwianymi dotychczas starymi mistrzami. Ruskin szybko zdobył zaufanie malarza i stał się jednym z najważniejszych kolekcjonerów jego sztuki, a nawet stworzył ruch miłośników twórczości Turnera. Artysta był tak ukontentowany, że powiedział: „Ruskin widzi w moich obrazach dużo więcej, niż tam namalowałem”16.
Bibliografia:
1. Claudon F., Encyklopedia romantyzmu. Malarstwo, rzeźba, architektura, literatura, muzyka, tłum. H. Kęszycka, Warszawa 1997.
2. Crepaldi G., Klasycy sztuki. Turner i Constable, tłum. E. Romanowska, Warszawa 2006.
3. Historia sztuki. Malarstwo, rzeźba, architektura, red. J. Dębicki et al., tłum. J. Dębicki, Warszawa 1998.
4. Hollingsworth M., Sztuka w dziejach człowieka, tłum. S. Rościcki, Wrocław 1992.
5. Jones C., Turner. Życie i twórczość, tłum. H. Mrozowska, Warszawa 1997.
6. Padberg M., Joseph Mallord William Turner, Kolonia 2017.
- M. Padberg, Joseph Mallord William Turner, Kolonia 2017, s. 15. ↩
- Ibidem. ↩
- G. Crepaldi, Klasycy sztuki. Turner i Constable, tłum. E. Romanowska, Warszawa 2006, s. 11. ↩
- M. Padberg, op. cit., s. 23. ↩
- Ibidem, s. 31. ↩
- G. Crepaldi, op. cit., s. 22. ↩
- M. Padberg, op. cit., s. 19. ↩
- G. Crepaldi, op. cit., s. 74. ↩
- M. Padberg, op. cit., s. 191. ↩
- Historia sztuki. Malarstwo, rzeźba, architektura, red. J. Dębicki et al., tłum. J. Dębicki, Warszawa 1998, s. 219. ↩
- M. Hollingsworth, Sztuka w dziejach człowieka, tłum. S. Rościcki, Wrocław 1992, s. 416. ↩
- F. Claudon, Encyklopedia romantyzmu. Malarstwo, rzeźba, architektura, literatura, muzyka, tłum. H. Kęszycka, Warszawa 1997, s. 129. ↩
- M. Padberg, op. cit., s. 114. ↩
- Cyt. za: M. Padberg, op. cit., s. 259. ↩
- Ibidem, s. 261. ↩
- Cyt. za: G. Crepaldi, op. cit., s. 110. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Chemnitz jako Europejska Stolica Kultury 2025 roku z dużą ilością dobrej sztuki - 18 grudnia 2024
- Malowanie dla Mengelego. Poruszająca historia Diny Gottliebovej-Babbitt - 10 listopada 2024
- Édouard Manet „Balkon” - 1 sierpnia 2024
- Witkacy „Portret Ireny Krzywickiej” - 20 lipca 2024
- Claude Monet. 7 faktów o tym artyście, o których nie mieliście pojęcia - 23 czerwca 2024
- Od ubrania do tożsamości. Moda w obrazach Johna Singera Sargenta - 20 czerwca 2024
- Wyjątkowy jubileusz: 250. urodziny Caspara Davida Friedricha - 19 maja 2024
- Caspar David Friedrich – mistrz nastrojowego pejzażu - 6 maja 2024
- Joaquín Sorolla „Spacer brzegiem morza” - 8 marca 2024
- Pionierka architektury modernistycznej – Barbara Brukalska - 3 marca 2024