Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że artyści to ludzie o szczególnej wrażliwości. Jednak czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jaka jest jej cena? Wrażliwość pozwala widzieć więcej i odczuwać intensywniej, przez co staje się siostrą kreatywności, ale ma też drugie mroczne oblicze. Nadwrażliwość na otaczający świat i emocje często prowadzą do przytłaczających myśli, przygnębienia, depresji.
Mawia się, że geniusz często idzie w parze z szaleństwem. Konsekwencją problemów natury psychicznej jest wstyd i napiętnowanie. Było tak przed wiekami i w tej kwestii niewiele się zmieniło. Choć wiedza i świadomość na temat chorób psychicznych rośnie, osoby nimi dotknięte nadal czują się niezrozumiane i wykluczone. Nie inaczej jest z zaburzeniami depresyjnymi. Nie sposób wymienić wszystkich artystów, którzy cierpieli na tę chorobę. Są wśród nich pisarze, aktorzy, muzycy, plastycy. Virginia Woolf, Sylvia Plath, Ludwig van Beethoven, Michał Anioł, Edgar Degas, Francisco Goya, Georgia O’Keeffe i wielu innych. Część z nich targnęła się na własne życie. Pozostawili po sobie słynne na całym świecie dzieła i poruszające biografie. Oto kilka wybranych dzieł malarskich, które są manifestacją depresji.
Pablo Picasso
Depresja i myśli samobójcze naznaczyły życie Picassa. Kiedy artysta miał niespełna dwadzieścia lat, jego cierpiący na depresję przyjaciel Carlos Casagemas popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę. Picasso przez lata nie mógł pogodzić się z tą dramatyczną stratą, pod wpływem żałoby w jego malarstwie zaczęła dominować barwa błękitna. Kolor niebieski ma bardzo bogatą symbolikę, jednak błękit Picassa kojarzy się z zimnem, chorobą, śmiercią, tęsknotą. Do okresu błękitnego zalicza się około pięćdziesiąt dzieł – jednym z nich jest Stary gitarzysta.
Obraz przedstawia skulonego siwiejącego starca trzymającego gitarę pozbawioną strun. Mężczyzna ma podarte ubranie i bose stopy. Zamknięte oczy sugerują, że jest też niewidomy. Nieszczęśnik trzyma kurczowo kaleki jak on sam instrument, z którego nie wydobywają się żadne dźwięki. Ten przesycony rozpaczą obraz wyraźnie pokazuje, w jakim nastroju był twórca. Hiszpański malarz przechodził wówczas trudny moment, był pogrążony w depresji. Choć wena go nie opuszczała i nieustannie malował nowe obrazy, to brakowało mu środków do życia. Problemy osobiste odcisnęły piętno na twórczości artysty. Smutek, bezradność, samotność – wszystkie te uczucia przenoszą się na widza. Blada, wychudzona postać gitarzysty wzbudza litość. To bez wątpienia jeden z najbardziej melancholijnych obrazów Picassa.
Vincent van Gogh
Podobny temat podjął nieco wcześniej Vincent van Gogh. Kilka miesięcy przed śmiercią namalował obraz Stary człowiek pogrążony w smutku, znany też jako U bram wieczności. W maju 1889 roku van Gogh zgłosił się do szpitala psychiatrycznego w Saint-Rémy, gdzie z małymi przerwami przebywał rok. Stworzył tam wiele obrazów, w tym wspomniane dzieło.
Tym, co najbardziej uderza w wizerunku pogrążonego w rozpaczy starca, jest osamotnienie. Ubrany na niebiesko mężczyzna siedzi na krześle, twarz ukrywa w dłoniach. Gest ten od razu przywodzi na myśl płacz. Zgarbiony, załamany, lamentujący człowiek jest prawdopodobnie weteranem wojennym, którego malarz spotkał i uwiecznił wcześniej na rysunku, a u kresu życia poświęcił mu ten poruszający obraz olejny.
Rozpacz była stałą towarzyszką artysty. Choć wokół jego śmierci mimo upływu czasu narastają kontrowersje, wiele wskazuje na to, że sam odebrał sobie życie w wieku zaledwie trzydziestu siedmiu lat. Van Gogh przez lata zmagał się z zaburzeniami psychicznymi, jednak do dziś nie postawiono jednoznacznej diagnozy. Biografowie sugerują, że mógł cierpieć nie tylko na depresję, ale też schizofrenię, zaburzenia afektywne dwubiegunowe lub inną chorobę, która przyczyniła się do jego przedwczesnego odejścia.
Edvard Munch
Obraz znany też pod tytułem Naga szlochająca jest jednym z aktów Edvarda Muncha, w których akcent nie jest skierowany na seksualność, ale ukazanie emocji. Norweski ekspresjonista często portretował kobiety. Tym razem ukazał intymną scenę, w której widz zdaje się wchodzić w rolę podglądacza. Załamana kobieta siedzi na łóżku. Jej nagie ciało jest częściowo przysłonięte przez długie ciemne włosy, które opadają na jej ramiona, piersi i uda. W geście rozpaczy zakrywa twarz dłońmi. Jej blade ciało kontrastuje z czerwienią pościeli. Wystarczy odrobina empatii, by malowidło ożyło. Nietrudno wyobrazić sobie, że ciało kobiety drży, kiedy szlocha, jej włosy robią się mokre od łez. Nie znamy powodu jej rozpaczy, ale współodczuwamy samotność i cierpienie.
Życie osobiste Muncha było dość burzliwe. Jego ojciec cierpiał na depresję, siostra na schizofrenię. Dobiegając czterdziestego roku życia, artysta także pogrążył się w depresji, zaczął nadużywać alkoholu i skarżyć się na halucynacje. Na przełomie wieków zgłosił się do szpitala psychiatrycznego, w którym spędził osiem miesięcy. Terapia odniosła pozytywny skutek i malarz wrócił do zdrowia, jednak w jego twórczości nadal co jakiś czas pojawiały się depresyjne, pesymistyczne motywy.
Frida Kahlo
Ten alegoryczny obraz Frida namalowała dziewięć lat przez śmiercią. Przedstawia schorowaną malarkę, której ciało i dusza wiele wycierpiały. Frida nie ma sił ani apetytu, jest przymuszana do jedzenia. W usta ma wetknięty ogromny lejek wypełniony po brzegi martwymi zwierzętami, rybami etc. Bezsilna leży unieruchomiona w łóżku, nie może zaprotestować. Tylko jej skierowane na widza oczy zdają się wyrażać sprzeciw i ogromny ból. Na obrazie widoczna jest czaszka, symbol przemijania i śmierci. Ten jeden z wielu autoportretów artystki ukazuje ją osamotnioną w miejscu przypominającym skalistą pustynię. Frida Kahlo jest jedną z wielu artystek, które zmagały się z depresją. Przewlekłe choroby, wypadek, operacje, poronienie – meksykańska malarka nie miała w życiu szczęścia. Nic dziwnego, że były momenty, w których czuła się przytłoczona i pozbawiona nadziei. Kiedy brakuje wiary w poprawę losu, człowiek pragnie już tylko jednego: spokojnej śmierci, która uwolni od cierpień.
Niemal dekadę później, krótko przed śmiercią, artystka zapisała w dzienniku pamiętne słowa:
„Mam nadzieję, że koniec jest radosny, i mam nadzieję, że nigdy nie wrócę”.
Za oficjalną przyczynę śmierci Fridy uznano chorobę płuc, jednak – ponieważ nigdy nie przeprowadzono autopsji – szerzyły się pogłoski o jej samobójstwie przez świadome przedawkowanie leków.
Jacob Lawrence
Ten przejmujący obraz afroamerykańskiego społecznie zaangażowanego malarza ukazuje nieco inny wymiar depresji. Obserwujemy bowiem nie jedną, a kilka osób pogrążonych w psychicznym cierpieniu. Na pierwszym planie widzimy trzech mężczyzn pogrążonych w marazmie. Pochylone głowy, oczy wpatrzone w podłogę, pozbawione wyrazu twarze. Wiele wskazuje na to, że to szpitalny korytarz. W głębi widać przysłowiowe pokoje bez klamek. Za pomocą skromnych środków i inspiracji kubizmem artysta oddał stan odrętwienia i wewnętrznej pustki. Tę i tak już przygnębiającą scenę wzmacniają barwa i stylistyka. Wszystko skąpane jest w kolorze zgniłej zieleni, a ostre kąty i krawędzie zdają się kaleczyć osłabione ciała i zgnębione umysły. Lawrence stworzył ten obraz podczas pobytu w nowojorskim szpitalu psychiatrycznym, do którego zgłosił się dobrowolnie, nie radząc sobie z depresją.
Andrzej Wróblewski
Podobny – można by rzec kolektywny – obraz depresji uchwycił polski artysta Andrzej Wróblewski, którego dzieła są komentarzem społecznym, przypisem do historii współczesnej. Tym, co wyróżnia obraz Kolejka trwa, jest bardzo żywa, bogata kolorystyka. Paradoksalnie jest to jednak wyjątkowo ponure malowidło. Widzimy na nim matkę z dzieckiem, starszego mężczyznę oraz kobietę w podeszłym wieku. Poza kadrem znajdują się kolejne osoby, których sylwetki są ucięte. Ten z pozoru zwyczajny obraz wyraża bardzo wiele i dosadnie ilustruje poczucie bezsensu egzystencji. Apatia, zmęczenie, bierność. Obraz interpretowany jest jako stan polskiego społeczeństwa. Bardziej indywidualne spojrzenie każe widzieć poszczególnych ludzi pozbawionych nadziei, celu i sensu. Odczłowieczonych, martwych jak przedmioty. Posępnych, o pustych spojrzeniach.
Andrzej Wróblewski malował, by wyrazić horror wojny, traumę, wrogość systemu komunistycznego. Obiecującą karierę przerwała nagła śmierć artysty. Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w wieku niespełna trzydziestu lat. Dowodem na kryzys psychiczny i myśli samobójcze jest korespondencja malarza z bliskimi. Mówił, że jego życie jest samobójstwem na raty. W jego myślach i dziełach jak echo powracał temat cierpienia i śmierci.
Kryzys egzystencjalny, lęki, depresja, myśli o śmierci, samobójstwie – z jednej strony wszystko to paraliżuje, odbiera chęć jakiegokolwiek działania, z drugiej może przerodzić się w twórczość artystyczną. Osamotniony i cierpiący człowiek ma instynktowną potrzebę wyrażania swoich emocji poprzez sztukę. Nierzadko jest to jedyny sposób, by pozbyć się wewnętrznych demonów.
A może to Cię zainteresuje:
- Strach w twórczości Edvarda Muncha - 15 grudnia 2024
- Sobowtór w sztuce dawnej i współczesnej - 6 grudnia 2024
- Sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga – malarstwo Mary Cassatt - 21 listopada 2024
- Frida Kahlo „Ja i moje papugi” - 8 kwietnia 2024
- Jan Lebenstein i jego malarski bestiariusz - 8 września 2023
- Edvard Munch „Madonna” - 9 grudnia 2022
- „Epickie oko gruzińskiego życia”. Niko Pirosmani i jego dzieło - 4 września 2022
- Bruno Schulz. Malarz, pisarz, geniusz - 11 lipca 2022
- Kiedy depresja przeradza się w sztukę - 22 lutego 2022
- Nie pozwolisz żyć czarownicy. Wiedźmy w malarstwie - 27 października 2021