Najwięcej wpada w oczy przybyłemu do Zakopanego – Giewont, olbrzymia turnia, przepaścistą ścianą zwrócona ku wsi, z poszczerbionym grzbietem.
W fantastycznych kształtach przedstawia się Giewont każdemu imponująco, jakby ojciec Zakopanego, ulubieniec ludu u stóp jego zamieszkałego1.
Najsłynniejsza góra w Polsce, owiana legendami, inspiracja artystów, marzenie turystów – Giewont. Czym właściwie jest i jak rozwijała się jego artystyczna kariera?
Giewont to nie pojedynczy szczyt, lecz masyw górski w Tatrach Zachodnich o wysokości 1894 m n.p.m. i długości 2,7 km. W jego długiej grani rozróżniamy trzy najważniejsze wzniesienia: od zachodu Mały Giewont (1728 m), następnie główny wierzchołek zwany Wielkim Giewontem (1895 m) oraz wschodni wierzchołek zwany Długim Giewontem (1867 m).
Cały masyw budują skały osadowe, przede wszystkim wapienie i dolomity triasu oraz wapienie jury i kredy. Jedynie na Kondrackiej Przełęczy znajdują się skały metamorficzne – gnejsy i łupki biotytowe. Charakterystyczny znak rozpoznawczy na szczycie Wielkiego Giewontu, znany wszystkim krzyż, został postawiony tam przez parafian z Zakopanego 19 sierpnia 1901 roku.
W XIX wieku wraz z fascynacją Tatrami w środowisku malarskim (od 1859 roku fotograficznym) rozpoczęła się artystyczna kariera Giewontu. Okres ten zapoczątkowany z końcem lat trzydziestych trwał do początków lat siedemdziesiątych XIX wieku. W malarstwie tamtego czasu widoczne jest stopniowe przechodzenie od przedstawień wyraźnie idealistycznych do widoków bliższych rzeczywistości.
Początek poznawania Tatr to również rozwój polskiej ikonografii związanej z górami. Przełomowe w tym względzie są wyprawy Stanisława Staszica (1755–1826) na Podhale w pierwszych latach XIX wieku oraz wydanie drukiem pracy O ziemiorództwie Karpatów i innych gór i równin Polski w 1815 roku. Najważniejsza w tym zbiorze jest panorama Tatry ze strony Polski. Staszic do sporządzenia jej wybrał Zygmunta Vogla (1764–1826). Artysta na Podhale prawdopodobnie nigdy nie dotarł, a panorama powstawała z pomocą Staszica, według jego wskazówek i zapewne szkiców.
Za pierwszego malarza Tatr uznaje się Jana Nepomucena Głowackiego (1802–1847), który w Tatry jechał ze sporym doświadczeniem rysownika widoków z Jury Krakowsko-Częstochowskiej oraz jako autor kilku olejnych krajobrazów alpejskich. Pierwszym znanym datowanym obrazem tatrzańskim był Widok części Karpat wzięty z włości Poronina z roku 1836 (ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Toruniu).
Jest to rozległy pejzaż zamknięty na horyzoncie łańcuchem Tatr przedstawionych na tyle realistycznie, że można rozpoznać szczyty od Lodowego do Kasprowego Wierchu. W tej panoramie jeszcze niestety nie odnajdziemy Giewontu. Jego zasługą było wprowadzenie czystego krajobrazu, opartego na realistycznym studium z natury.
Pierwszego Giewontu na obrazie należy szukać wśród uczniów Głowackiego w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, gdzie w 1842 roku objął on katedrę krajobrazu. Ze swoich wychowanków na plenery w Tatry zabierał Aleksandra Płończyńskiego (1822 lub 1820–1857) oraz Maksymiliana Cerchę (1818–1907). To właśnie ten drugi wykonał być może pierwszy „portret” Giewontu widzianego z Doliny Małej Łąki w 1853 roku.
To oryginalne ujęcie Cerchy zasługuje na uwagę również dlatego, że w późniejszych latach przedstawiania Giewontu z tej perspektywy było rzadko spotykane. Większość artystów ukazywała Giewont w klasycznym ujęciu od strony Zakopanego.
We wczesnym okresie malarstwa krajobrazowego w Polsce, mimo stopniowego zwrotu ku malarstwu bliższemu naturze i rzeczywistości, idealizm występował nadal w malarstwie tatrzańskim. Dwie tendencje – realistyczna i idealistyczna, z elementami fantastycznymi – będą się w pejzażu tatrzańskim przeplatały niemal do końca XIX wieku. Zaś w drugiej połowie XIX wieku polskie malarstwo rodzajowe i pejzażowe podąży za „swojskością” i realizmem, a wybitnym przedstawicielem tego nurtu zostanie Aleksander Kotsis.
Aleksander Kotsis
Aleksander Kotsis studiował w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych między innymi u wspomnianego już Aleksandra Płończyńskiego. Zyskał opinię malarza scen rodzajowych oraz „miłośnika Tatr i góralszczyzny”. Wśród niewielu czystych pejzaży tego artysty na wyróżnienie zasługuje obraz Giewont z ok. 1870 roku (ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie).
W tym samym czasie tematyką tatrzańską zainteresował się i zaczął ją rozwijać Walery Eljasz Radzikowski. W 1860 roku wraz z Kotsisem odbył wycieczkę na Babią Górę, gdzie pierwszy raz zobaczył Tatry, zwiedził je rok później, a od 1866 roku stały się jego życiową pasją. Pisał znakomite przewodniki, wyznaczał szlaki turystyczne, zabiegał o budowę schronisk, stworzył dziesiątki rysunków o tematyce tatrzańskiej. Z inicjatywy Eljasza Radzikowskiego Tatry były systematycznie przedstawiane przez dwóch wybitnych krakowskich fotografów – Awita Szuberta oraz Stanisława Bizańskiego. Ten wielki popularyzator Tatr również uwiecznił owianą legendami górę – Giewont w 1883 roku (zbiory Muzeum Tatrzańskiego).
Z wolna do Zakopanego zaczęły przyjeżdżać elity inteligencji polskiej. Społecznicy, naukowcy i przede wszystkim artyści coraz częściej przybywali pod Giewont na sezon letni, tworząc wyjątkową, wszechstronnie działającą kolonię.
Stanisław Witkiewicz i Witkacy
Wśród pionierów zakopiańskiego „osadnictwa” był Stanisław Witkiewicz, który wraz z rodziną w 1891 na stałe zamieszkał u podnóża Tatr. Jako jeden z pierwszych malarzy tworzył zimowe pejzaże tatrzańskie. W obrazie Wiatr halny z 1895 roku artysta uchwycił nieujarzmiony żywioł, z którego wyłania się grań długiego Giewontu oraz piękno surowego zimowego krajobrazu.
Malarz widok ten znał doskonale, gdyż pochodzi on z okolic chałupy Ślimaka, w której mieszkali Witkiewiczowie. Podobne ujęcia możemy zaobserwować w zdjęciach Stanisława Ignacego Witkiewicza (Witkacego), który fotografował Giewont z ganku rodzinnego domu.
Malarzy inspirowała zmienna aura panująca w górach – ośnieżone doliny, stoki i szczyty górskie. Na przełomie wieków wraz z większą dostępnością i modą na Tatry do Zakopanego przyjeżdżało coraz więcej artystów.
Marceli Harasimowicz
Jednym z nich był Marceli Harasimowicz związany krakowską Szkołą Sztuk Pięknych, gdzie studiował. Był znanym portrecistą, lecz od 1890 roku malował głównie pejzaże. Harasimowicz dużo pracował w plenerze, co widoczne jest w jego obrazach, które charakteryzują się piękną kompozycją oraz świeżym kolorytem, w szczególności zielenią, której był mistrzem. W kolekcji Andrzeja i Elżbiety Kubasiewiczów znajdują się trzy niewielkich rozmiarów pejzaże, których głównym tematem jest Giewont.
Zefiryn Alojzy Ćwikliński
Zefiryn Alojzy Ćwikliński również był wychowankiem Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie. W 1908 roku wraz z żoną zamieszkał na stałe w Zakopanem. Od tego czasu malował głównie krajobrazy i motywy tatrzańskie. Obrazy Ćwiklińskiego nie tylko cieszyły się dużym zainteresowaniem kuracjuszy przebywających w Zakopanem, ale także pokazywane były na wystawach. Głównym tematem jego dzieł były widoki hal z pasącymi się owcami i codziennym życiem pasterzy. Sceny te były popularyzowane przez licznie wydawane pocztówki z reprodukcjami jego obrazów. W ten sposób Ćwikliński otrzymał miano malarza Tatr. W jego dużym dorobku artystycznym nie zabrakło spojrzenia na Giewont. Z 1924 roku pochodzi obraz, gdzie na pierwszym planie spokojnie pasą się owce – tak charakterystyczny element dzieł tego artysty – a na horyzoncie zza chmur wyłania się majestatyczny Giewont. Jest to jedna z lepszych prac w twórczości Ćwiklińskiego.
W okresie Młodej Polski fascynacja góralszczyzną oraz Tatrami osiągnęła apogeum, było to widoczne nie tylko w sztukach plastycznych, ale również w literaturze (szczególnie w poezji) i muzyce. Wybitny przedstawiciel tego nurtu Kazimierz Stabrowski był wychowankiem środowiska artystycznego Warszawy i został ukształtowany zgodnie z normami akademizmu i kanonami. Jednak artysta wypracował swój niepowtarzalny i rozpoznawalny styl w okresie kulminacji nurtu, jakim był okres Młodej Polski. Dostrzec go można między innymi w fantastyczno-symbolicznych kompozycjach i pejzażach.
Późna twórczość Stabrowskiego zawieszona była między mistycznymi wątkami a wiernym odtwarzaniem natury. Na rok przed śmiercią artysta stworzył pejzaż, którego głównym bohaterem jest majestatyczny Giewont, subtelnie ukazany przy pomocy suchych pasteli.
Na przełomie wieków pod wpływem rewolucyjnych poglądów artystycznych docierających z Paryża dokonywał się w Polsce proces odrzucenia konwencji realizmu, naturalizmu czy impresjonizmu. W sposobie tworzenia pejzaży, w tym tatrzańskich, oznaczało to zerwanie z imitowaniem natury. Artyści szukali w górach nastrojowości, absolutu, wieczności, a także własnej duszy, sięgając po środki wyrazu charakterystyczne dla symbolizmu czy ekspresjonizmu. W tym samym czasie w Zakopanem można było spotkać również artystów mniej radykalnych, którzy kontynuowali tradycję „naturalistów”. Taki rozkład sił widoczny będzie także w dwudziestoleciu międzywojennym, ale również współcześnie.
Modernistyczne widoki Tatr na początku XX wieku malował jeden z twórców polskiej szkoły pejzażu Jan Stanisławski wraz ze swoimi uczniami z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Zabierał ich na plenery w Tatry, w trakcie których malowali całymi dniami krajobrazy o różnych porach dnia i w zmiennych warunkach atmosferycznych, gdzie nie było ważne wierne odwzorowanie natury, lecz nastrój i emocje. Wykształcił kilkudziesięciu uczniów; do najwybitniejszych należą: Stanisław Kamocki, Stefan Filipkiewicz, Stanisław Gałek, Henryk Szczygliński, Henryk Uziembło – każdy z tych artystów w swojej twórczości przetwarzał w wyjątkowy dla siebie sposób pejzaż tatrzański.
Stanisław Kamocki uchodził za jednego z najzdolniejszych uczniów Stanisławskiego, dzięki którego naukom większość prac malował w plenerze. Jego pejzaże ukazują piękno Podhala, Spisza, Orawy i oczywiście Tatr.
W jego dorobku artystycznym nie mogło zabraknąć Giewontu. Ten charakterystyczny element tatrzańskiego krajobrazu występuje w tle góralskich zabudowań czy prac polowych. Na uwagę zasługuje obraz, gdzie masyw Giewontu zamyka horyzont, a na pierwszym planie przykuwają wzrok smukłe pnie drzew. W tym pejzażu Kamocki zastosował wyraziste efekty fakturowe oraz ostre cytrynowe żółcienie tak charakterystyczne dla jego późnej twórczości (kolekcja Elżbiety i Andrzeja Kubasiewiczów).
Stanisław Gałek
Stanisław Gałek to absolwent Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem, następnie na krótko związany był z Akademią Sztuk Pięknych w Krakowie. Za granicą uczęszczał do Königliche Kunstgewerbeschule w Monachium i w École Nationale des Beaux-Arts w Paryżu. Po powrocie do kraju zamieszkał w Zakopanem i tu zaczął tworzyć. Gałek był uważany za jednego z najlepszych malarzy Tatr. Naturalizm jego krajobrazów, kolorystyka i nastrój wywodzą się z młodopolskiej stylistyki i ogólnie nie zmieniły się do końca jego twórczości. Realistycznie malowane pejzaże tatrzańskie cieszyły się dużym powodzeniem i dobrze sprzedawały się wśród turystów. Miały na to wpływ atrakcyjność oraz popularność konkretnych miejsc. Gałek szczególnie upodobał sobie Morskie Oko. Z tego upodobania zapewne wynikł zabawny projekt malarza, aby Związek Artystów Plastyków przydzielił poszczególnym artystom konkretne części Tatr do malowania. Tak to zapamiętał Rafał Malczewski:
Gałek miał ułożony cały program. Więc Zefiryn Ćwikliński mógłby swoje owce malować w dolinie Stawków Gąsienicowych, Hanemanowi dać Pięć Stawów plus Siklawa, może Wodogrzmoty, „Cyryl” Terlecki (…) objąłby Regle, Czarny Staw Gąsienicowy, może, jeżeli da rady, Kasprowy i okolice. Kłosowski nie maluje w górach, Kotarbiński snuje dziwne fantazje na papierze, Gentil Tippenhauerowa niech maluje, gdzie chce, z wyjątkiem jezior i wierchów (…). „Lewicowców”, jak Malczewski, Witkiewicz i kto tam jeszcze, nie powinno się uwzględniać2.
Znamienne, iż Gałek nikomu nie przydzielił Giewontu. Nie sądzę, aby ten motyw był mało atrakcyjny, być może góra owiana legendami miała być dostępna dla każdego. Natomiast malarz pierwszy obraz, w którym pokazał piękno Giewontu, wykonał na początku swojej kariery, czyli w 1900 roku.
W czasie trwania swojej długiej artystycznej drogi ukazywał ten masyw wiele razy, o różnych porach roku i w różnych ujęciach. Jednym z nich jest wczesnowiosenny widok znad strumienia, ośnieżony Giewont wyłania się zza nagich jeszcze drzew (kolekcja Elżbiety i Andrzeja Kubasiewiczów).
Stefan Filipkiewicz
Kolejnym malarzem czerpiącym z młodopolskiej stylistyki był Stefan Filipkiewicz, uczeń Stanisławskiego. Jego debiut wystawienniczy odbył się w 1899, gdy w krakowskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych zaprezentował serię pejzaży tatrzańskich. Artysta zasłynął jako malarz krajobrazów Tatr i Podhala ukazywanych często w porze zimowej lub przedwiośnia. Doskonałym przykładem jego twórczości jest rozległy pejzaż tatrzański z kolekcji Kubasiewiczów.
Oprócz techniki olejnej Filipkiewicz uprawiał grafikę. W zbiorach Muzeum Tatrzańskiego znajduje się niepozorna, ale pełna uroku litografia, w której Giewont na tle nocnego nieba jest głównym bohaterem.
Kolega ze studiów Filipkiewicza, Henryk Szczygliński upodobał sobie nocne pejzaże, czyli nokturny. Te nastrojowe krajobrazy były szczególnie cenione wśród młodopolskich modernistów. Można było w nich zawrzeć aurę tajemniczości, melancholię, nadać znaczenia symboliczne. Nokturny wymagały od artystów większego opanowania techniki niż pejzaże dzienne. Giewont na obrazie Szczyglińskiego jest monumentalny i tchnie niesamowitą siłą, niezwykły nastrój tworzy rozgwieżdżone niebo, a wydobyta z mroku postać górala dodaje tajemniczości (zbiory A. i E. Kubasiewiczów).
Emil Krcha
Emil Krcha reprezentuje już kolejną generację wychowanków krakowskiego ASP, studiował m.in. u Stanisława Kamockiego. Malował pejzaże o ściszonym kolorycie i ciepłych tonacjach, zróżnicowanej fakturze malarskiej oraz niekiedy uproszczonych formach. Jego twórczości nie da się podporządkować regułom, jest to mieszanina stylów i form. Emil Krcha ciągle eksperymentował.
W latach dwudziestych XX wieku fascynował się m.in. sztuką ludową. Giewont w jego obrazie pojawił się w wśród innych tatrzańskich szczytów w rozległym zimowym krajobrazie, chociaż ukazany w okazałej panoramie, to jest rozpoznawalny i charakterystyczny (kolekcja Elżbiety i Andrzeja Kubasiewiczów).
Jednym z najwybitniejszych drzeworytników w Polsce okresu międzywojennego był Władysław Bielecki (1896–1943). Stworzył w 1930 roku grafikę Tatry – Giewont (kolekcja Elżbiety i Andrzeja Kubasiewiczów) – jest to doskonała praca pod względem warsztatowym i artystycznym, wykonana w bardzo trudnej technice drzeworytu barwnego i wypukłego.
Techniki graficzne były wykorzystywane również do tworzenia plakatów. W Zakopanem reklamowano wydarzenie sportowe, szkoły narciarskie, rauty, hotele oraz samą „zimową stolicę Tatr”. Giewont pojawił się m.in. na plakacie projektu Tadeusza Zaydla (1906–?) Złota jesień (zbiory Muzeum Tatrzańskiego).
Mocno oświetlona sylwetka masywu ukazana jest za stylizowana jarzębiną. Autor tej pracy jest postacią zagadkową – narciarz, polski olimpijczyk po zakończeniu kariery sportowej odkrył w sobie pasję artystyczną. W 1938 namalował Giewont z perspektywy prawego brzegu potoku Młyniska, obraz ten wywodzi się z tradycji malarstwa naturalistycznego, dekoracyjnego (kolekcja Elżbiety i Andrzeja Kubasiewiczów).
W zakopiańskim tyglu artystycznym pojawił się również Michał Stańko związany ze Szczepem Rogate Serce – ugrupowaniem założonym przez Stanisława Szukalskiego (Stacha z Warty) zrzeszającym studentów krakowskiej ASP.
Stańko malował głównie pejzaże, w szczególności tatrzańskie. Był bardzo związany z Zakopanem, miał swoją pracownię w Bystrem. Częstym tematem jego obrazów był Giewont, w pamięć szczególnie zapadają jego zimowe pejzaże.
Po wojnie kolejne pokolenia artystów podejmowały i nadal podejmują w swoich pracach kwestie związane z tatrzańską przyrodą. Repertuar środków, jakimi operują, oraz spektrum zainteresowań są bardzo szerokie. Pejzaż tatrzański w drugiej połowie XX wieku nadal rozwijał się w tradycyjnej formie, niezależnie od awangardowych kierunków i tendencji. Warto wspomnieć o pracach Andrzeja Wróblewskiego (1927–1957) z dwóch tek Tatry I i Tatry II z lat 1952–1953 (zbiory Muzeum Tatrzańskiego).
Te swobodne pejzaże wykonane akwarelą i gwaszem są niezwykłą interpretacją gór, ukazują atmosferę, nastrój, który może towarzyszyć wędrówkom i odkrywaniu miejsc pięknych i jednocześnie niedostępnych. Zupełnie inną formą postrzegania i przetwarzania tatrzańskich krajobrazów jest praca zakopiańczyka Karola Gąsienicy Szostaka (1963–) pt. Plecak z 2014 roku, wypełniona kamieniami z górskich szczytów, w tym z Giewontu (zbiory Muzeum Tatrzańskiego).
Giewont to: góra symbol, góra emblemat, góra historia owiana legendami, której zarys kojarzony jest z postacią śpiącego rycerza. Polscy artyści zauroczeni widokiem wyrazistego konturu grani Giewontu na tle nieba stworzyli ogromną liczbę artystycznych „portretów” tego masywu. O sile oddziaływania tego symbolu Tatr może świadczyć m.in. niezwykła kolekcja państwa Kubasiewiczów, w której zaobserwujemy Giewont na blisko 100 pracach. Niedawno dzieła z kolekcji były prezentowane na wystawie w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem, a obecnie można je podziwiać w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej w Przemyślu.
Giewont zachwycał i będzie zachwycać swoją surową naturą, niepowtarzalnym pięknem. Był świadkiem różnych wydarzeń, nawet tych najtragiczniejszych, i niejedno widział. Będzie trwał długo po nas i przyciągał spojrzenia artystów, którzy wpiszą się w tradycję jego artystycznej interpretacji.
Bibliografia:
1. Giewont – kolekcja niezwyczajna. Obrazy ze zbiorów Elżbiety i Andrzeja Kubasiewiczów, Warszawa–Zakopane 2018.
2. Jabłońska T., Artyści i sztuka w Zakopanem, Zakopane 2012.
3. Jabłońska T., Sztuki piękne pod Tatrami, Zakopane 2015.
4. Król A., Wiatr halny. „Krajowidoki” i wrażenia z Tatr w malarstwie polskim XIX i XX wieku, Kraków 2007.
5. Tatry. Czas odkrywców, Zakopane 2009.
6. Woźniakowski J., Tatry w Malarstwie, Warszawa 2006.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Giewont w malarstwie - 16 sierpnia 2020