Przywykliśmy do wizerunku Platona ze Szkoły Ateńskiej. To Starzec, który gestem uniesionej do góry dłoni, wskazuje świat wiecznych idei. Jest to z pewnością sylwetka godna wielkiego filozofa, ale łatwo pozwala nam zapomnieć, jak wielowymiarowa to postać. Człowiek o duchu tak silnym i wzniosłym, że trudno utożsamić go z wątłym staruszkiem na monumentalnym dziele Rafaela. Przede wszystkim filozof, ale też sportowiec, matematyk, muzyk, poeta i malarz. Co sprawiło, że tak kategorycznie potępił w swoich pismach sztukę? Dlaczego, nie bez skrupułów, postanowił usunąć artystów z państwa idealnego?
Jak zauważa Giovanni Reale, Platon stara się znaleźć odpowiedź na trzy pytania odnośnie sztuki, które ukażą ją w relacji z prawdą oraz dobrem jednostki i zbiorowości:
1. czy sztuka przybliża do prawdy?
2. czy czyni człowieka lepszym?
3. czy ma znaczenie wychowawcze dla społeczeństwa?
Na wszystkie z nich pada odpowiedź negatywna, tj.:
1. sztuka nie przybliża do prawdy, lecz od niej oddala;
2. nie czyni człowieka lepszym, lecz gorszym;
3. nie wychowuje, lecz psuje efekty wychowania1.
Przyjrzyjmy się tym zarzutom po kolei. Żeby zrozumieć, dlaczego Platon odmawiał sztuce prawdy, należy mieć na uwadze samą teorię idei. Rdzeń platońskiej filozofii stanowi przekonanie, że idee funkcjonują jako byty realne, a świat materialny jest ich niedoskonałą kopią. Sztuka jest za to niedoskonałą kopią świata materialnego, a dokładniej, tylko jego wyglądu. Jest to więc dwukrotnie zafałszowany obraz prawdy. Jeżeli spojrzymy na sztukę jako popłuczyny idei, stanie się dla nas zrozumiałe, dlaczego od prawdy oddala, a nie do niej przybliża. Platon przedstawia ten problem w X księdze Państwa na przykładzie łóżka:
„– Prawda, że te łóżka są jakoś trzy; jedno to, które jest w istocie rzeczy; moglibyśmy może powiedzieć – uważam – że je bóg zrobił. Albo kto inny?
– Nikt inny – myślę.
– A jedno to, które stolarz.
– Tak – powiada.
– A jedno to, które malarz. Czy nie?
– Niech będzie.
– Więc: malarz, stolarz, bóg. Oto trzej autorzy przełożeni nad trzema postaciami łóżek.”2
Takie przedstawianie każe postawić artystę niżej, niż rzemieślnika. Sztuka natomiast z ontologicznego punktu widzenia stanowi tu jedynie mimesis, czyli naśladownictwo. Zaraz potem czytamy:
„(…) Do czego zmierza malarstwo w każdym wypadku? Czy do rzeczywistości, żeby naśladować ją samą, jaka ona jest, czy też do wyglądu – jak ona się przedstawia? Malarstwo jest naśladowaniem widoku czy naśladowaniem prawdy?
– Widoku – powiedział.
– Więc sztuka naśladująca jest daleka od prawdy i zdaje się dlatego odrabia wszystko, że w każdym wypadku mało prawdy dotyka, a jeżeli już – to widziadła tylko.”3
Nie dość, że malarstwo ukazuje tylko wygląd rzeczy, to jeszcze robi to z określonej perspektywy i w określonym oświetleniu, co jest dodatkowym oddaleniem od prawdy. W tym aspekcie rzeźba jest wyższą formą sztuki, ponieważ jako bryła przestrzenna jest bliższa przedmiotowi, który naśladuje.
Niebezpieczeństwo mimetyzmu tkwi również w tym, że artysta nie musi rozumieć rzeczy, które naśladuje. Jak przekonuje Platon, sprawny malarz może tak ukazać cieśle, że będziemy gotowi i jemu samemu przypisać biegłość w rzemiośle. Dlatego dzieła, które zdają się ukazywać prawdę, mogą być jedynie skutkiem złudzenia, jakie wywołał artysta.
Spójrzmy teraz na pozostałe dwa zarzuty – negatywny wpływ na jednostkę i państwo. Platon żył w czasach kulturowego rozkwitu Grecji. Rodzili się wielcy poeci, a sztuki plastyczne odkrywały możliwości światłocienia i perspektywy. Takie zabiegi nie wywoływały w nim jednak zachwytu, wręcz przeciwnie, budziły pogardę. W tym złudzeniu realności dostrzegał szkodliwe dla duszy oszustwo. Był przekonany, że sztuka powinna się odnosić do najwyższej władzy człowieka, jaką jest umysł, a nie mamić zmysły. Zachwyt, jaki wywołuje w odbiorcy sztuka mimetyczna, postrzegał jako duchowe zagrożenie. Sztuka, która pobudza zmysłowa naturę człowieka, nie może być czymś dobrym dla jednostki, a tym bardziej dla państwa. Stąd, z wyjątkiem dzieł o charakterze patriotycznym i propagandowym, miała być usunięta z idealnego państwa.
Takiej oceny sztuki nie znajdziemy jednak we wszystkich dialogach Platona. Jego pogląd na ten temat jest niejednoznaczny, miejscami rozbieżny i prowadzi nas do dwojakiej koncepcji artysty. Z jednej strony jest to naśladowca, z drugiej jednak natchniony przez bogów wieszcz. Nie dajmy się zwieść pozorowi, że Platon nie doceniał sztuki, a tym bardziej, że lekceważył siłę jej oddziaływania. Doskonale widać tę rozbieżność, kiedy zestawimy Państwo z Fajdrosem. W nim już bowiem sztuka to rzecz boskiego natchnienia, a co za tym idzie, także źródło prawdy. Artysta nie tworzy jednak dzieł tej jakości sam z siebie, ale za sprawą boskiego szału, który jest na niego zesłany.
„Trzecim rodzajem jest nawiedzenie przez Muzy i szał ogarniający duszę wrażliwą i czystą, podniecający i porywający w natchnienie bachiczne (…) Ten zaś, kto by bez natchnienia bogiń dobijał się do bram pieśniarstwa w przekonaniu, że do tego, aby być pieśniarzem, wystarczy rzemiosło, przekona się, że on sam jest pozbawiony iskry bożej i że pieśniarstwo człowieka trzeźwego nie dorównuje pieśniarstwu człowieka natchnionego.” 4
Konsekwencje tych przemyśleń dla rozumienia sztuki i oceny poszczególnych jej nurtów są rozległe. Należy w pierwszej kolejności zauważyć, że Platon nie potępia sztuki w ogóle, ale konkretne jej rodzaje, które możemy z powodzeniem odnieść do poszczególnych nurtów malarstwa. Jak w świetle idealizmu platońskiego możemy zachować dobre imię sztuki? Zacznijmy ponownie od zarzutu oddalania od prawdy, który wynika z naśladownictwa świata materialnego. Na jego mocy musimy potępić każdy rodzaj malarstwa, którego bezpośrednim celem jest oddanie rzeczywistości. Z oczywistych względów należy tu jednym tchem wymienić nurty, takie jak: realizm, hiperrealizm, fotorealizm, a w gruncie rzeczy, również każdy inny, nawet bardziej subtelny, przykład malarstwa przedstawiającego. Gustave Courbet miał powiedzieć: „Pokażcie mi anioła, a go namaluję!”, trudno sobie wyobrazić większe bluźnierstwo w kontekście estetycznych koncepcji Platona. Obraz powinien się komunikować z widzem bardziej za pomocą ideogramów, niż realnych przedmiotów. Prowadzi nas to jednak do zaskakujących wniosków, ponieważ platońska krytyka zdaje się nie dotyczyć sztuki abstrakcyjnej. Sam abstrakcjonizm to przecież inaczej sztuka bezprzedmiotowa, nieprzedstawiająca, co zdaje się idealnie wpisywać w surowe wymagania Platona. Jeżeli istnieje sztuka, która może, z pominięciem świata materialnego, odwoływać się wprost do idei, to jest to właśnie sztuka abstrakcyjna.
Warto w tym miejscu przytoczyć słowa manifestu suprematystycznego Kazimierza Malewicza:
„(…) dążąc rozpaczliwie do uwolnienia sztuki od balastu przedmiotowości, uciekłem się do formy kwadratu i wystawiłem obraz, który przedstawiał tylko czarny kwadrat na białym polu. Wtedy jęknęli krytycy, a wraz z nimi całe społeczeństwo: „Wszystko cośmy kochali, zostało zaprzepaszczone: jesteśmy na pustyni… Przed nami widnieje czarny kwadrat na białym tle!”
Widzimy tutaj koncepcję niesamowicie zbieżną z przemyśleniami Platona; przedmiotowość przedstawiona jest jako balast, coś w dziele zbędnego i obniżającego jego wartość. Możemy też zauważyć reakcję społeczeństwa na sztukę, pozbawioną walorów ludycznych. Budzi ona niechęć, ponieważ nie zwodzi wymyślną grą pozorów i zmysłową przyjemnością. Jest jednak coś, co odróżnia taką sztukę od innych rzeczy prawdziwych. Jak zauważył francuski filozof Jacques Maritain „gdyby w sztuce najważniejsza była prawda, to geometria stałaby od niej o niebo wyżej”.
Należy więc wskazać wpływ natchnienia, obecnego w działaniu artysty, jako element, który różnicuje kwadrat Malewicza i kwadrat geometryczny. Zdaje się, że to jest właśnie droga, którą między wierszami chciał ukazać Platon. Sztuka twórcza, a nie odtwórcza; w pełni dzięki temu autonomiczna. Działająca na umysł, jedynie za pomocą zmysłów. Płynąca bardziej z natchnienia, niż rzemieślniczych umiejętności. Zdaje się, że Platon w pewnym stopniu przewidział istnienie sztuki abstrakcyjnej. To niezwykłe, że minęły przeszło 23 stulecia, zanim jego teoretyczny rys sztuki wolnej od naśladownictwa mógł się urzeczywistnić. Mimo, że przedstawiciele abstrakcjonizmu nie czerpali z koncepcji Platona, możemy dostrzec zaskakująco dużo elementów wspólnych. Zrozumiałe staje się też, dlaczego prawdziwy Platon nie ma wiele wspólnego z tym, który wyszedł spod pędzla Rafaela, który zawsze, pomimo najszczerszych chęci, pozostanie tylko niedoskonałym odbiciem.
Bibliografia:
1. Platon, Fajdros, Warszawa 1993; przeł. L. Regner.
2. Platon, Państwo, Kęty 2003; przeł. W. Witwicki.
3. Reale G., Historia filozofii starożytnej, Lublin 2008.
4. Tatarkiewicz W., Historia filozofii, tom 1, Warszawa 1988.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Dlaczego Platon nie znosił artystów? - 14 czerwca 2019
A jednak odwołując się do idei Platona, Herbert Read rozwinął współczesną koncepcję wychowania przez sztukę :-).
Dziękuję za inspirujący materiał.Z wielką przyjemnością przeczytałam Pana artykuł.Dziękuję bardzo.
Świetny artykuł. Z przyjemnością się go czyta. To niezwykła umiejętność mówić w prosty sposób o rzeczach trudnych- ( ktoś już kiedyś sformułował podobne powiedzenie, ale nie pamiętam kto). Pozdrawiam autora.
Jestem pełna podziwu dla autora, świetny artykuł, napisany jasnym, przejrzystym językiem, mimo że podejmuje poważną problematykę. Bardzo dziękuję.