Wiosna w pełni, bociany już do nas przyleciały. Właściwy to moment, żeby przedstawić jeden z najbardziej słynnych obrazów malarza, człowieka, który kochał naturę, rozumiał ją jak mało kto, a później przenosił swoje wrażenia na płótno.
Obraz ten mam w pamięci od dzieciństwa, zapadł w nią z taką siłą, że do dzisiaj widzę te ptaki lecące wysoko nad polami i tego chłopa z synem wpatrującego się w niebo. Teraz nie pomnę już, czy utkwił mi podczas wizyty w warszawskim Muzeum Narodowym, czy może obejrzałem go w jakiejś szkolnej książce. Wzruszał mnie gdy byłem dzieckiem, wzrusza i teraz, dorosłego już bardzo człowieka.
Realistyczne malarstwo Józefa Chełmońskiego nie przypadało do gustu rodzimej krytyce, dlatego też artysta wiele lat mieszkał w Paryżu. Tam zyskał uznanie, obrazy jego kupowano „na pniu”, zdobył wiele wyróżnień. Wychodzące wówczas w Krakowie satyryczne czasopismo „Diabeł” skomentowało tę sytuację takim oto dialogiem:
– Co to za Chełmoński, co dostał wielką nagrodę w Paryżu? Czy to jaki imiennik tego, którego obrazów w tym roku nie przyjęło Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych?
– Tak, to ten sam.
– Jak to? Więc Paryż nagradza medalami takich, których u nas nie uznają za godnych wystawienia?
– Patrz, o ile wyżej od Paryża stoimy.
Po powrocie do Polski artysta zamieszkał na Mazowszu, które teraz stało się jego twórczą ojczyzną. Tutaj właśnie dostrzegł czysty krajobraz płaskich, mazowieckich pól, ołowiane niebo i ptaki, które nad nim królują. Tematy malarskie nasuwały się więc same. Bociany to jedna z wielu kompozycji ukazująca piękno polskiej ziemi, jakie stworzył w tym czasie Chełmoński. Wystawił ten obraz w 1901 roku w warszawskiej Zachęcie. Wówczas był już znanym i uznanym malarzem, nie dziwi więc, że zarówno publiczność jak i krytyka przyjęła dzieło entuzjastycznie. Obraz był chwalony zarówno za nastrój jak i pokazanie specyficznie polskiej natury wraz z charakterystycznymi jej mieszkańcami. Jak pisze J. Zielińska na stronie Muzeum Narodowego w Warszawie:
„Chełmoński pokazał na tym płótnie wiosenny widok z wsi polskiej (mazowieckiej?), w południe. Zrobiwszy przerwę na obiad, oracz z synkiem przypatrują się kluczowi bocianów na niebie. W tle rząd krytych strzechą chat, między którymi topola z bocianim gniazdem; po prawej dwa woły na zaoranym polu”.
I kiedy sobie teraz myślę, dlaczego Bociany na aż tak długo zapadły w moją pamięć, to chyba najlepiej wytłumaczyć ten fenomen będzie słowami Mieczysława Sterlinga, który w pośmiertnym wspomnieniu o Chełmońskim pisał w czasopiśmie „Widnokrąg” (1914, nr 17):
„W dziele Chełmońskiego powietrza ani słońca nie widzi się, a jednak widz staje przed nim w zadumie głębokiego sentymentu pól, pól pełnych powietrza i słońca i szumu skrzydeł.(…) Rdzeniem kompozycji Chełmońskiego nie jest ani renesansowa umiejętność konstrukcji, ani jedność atmosfery, ani też harmonie barw, lecz motyw jak gdyby pozamalarski – owa prosta z rzeźby czy obrazu ludowego prymitywa bijąca serdeczność i bezpośredniość: zaduma chłopków wśród zieleni i pól łączy ich przez podniesienie głów i wyraz całych ciał – z półkolem odlatujących ptaków”.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi. 10 dzieł, które warto znać - 26 marca 2021
- Młodopolska chłopomania. 8 obrazów, w których się zakochasz - 21 lutego 2021
- Leon Wyczółkowski „Kopanie buraków” - 8 października 2020
- Jak szlachcic szlachcica czekanem zabił. Historia zamknięta w ramie obrazu - 24 lipca 2020
- Białe gacie w tarapacie! Czyli Zabójstwo króla Przemysła w Rogoźnie według Jana Matejki - 24 czerwca 2020
- Muzeum Narodowe w Poznaniu. 10 dzieł, które warto znać - 2 maja 2020
- Muzeum Narodowe w Warszawie. 10 dzieł, które warto znać - 12 kwietnia 2020
- Muzeum Narodowe w Krakowie. 10 dzieł, które warto znać - 5 kwietnia 2020
- Władysław Podkowiński i jego tajemniczy ogród - 3 stycznia 2020
- Józef Chełmoński „Bociany” - 25 kwietnia 2019
Zamiast polemizować z autorem tekstu o detale /kwiatki,pory roku/ skupcie sie nad przesłaniem malarza i nie komplikujcie sobie życia.
Popieram słowa Janusza . Niech dowodem będzie kwitnący rumianek, który na wiosnę tak szybko nie zakwita (zaczyna pod koniec maja, kiedy już bociany są w Polsce). A na polu i owszem. Więc to wczesna jesień.
Nie chciałbym wdawać się w polemikę z autorem tego artykułu, tym niemniej trudno jest mi zgodzić się w jednej zasadniczej kwestii, a mianowicie: chodzi o porę roku przedstawioną na obrazie. Powtarzając za słowami Mieczysława Sterlinga – cytowanego w treści wypowiedzi – jest to jednak jesień, a raczej wczesna jesień, a nie, jak sugeruje autor – wiosna.Wskazuje na to wiele szczegółów pomieszczonych w obrazie: klucz odlatujących bocianów, rudziejąca, wypalona słońcem zieleń traw, wysmagana słońcem i wiatrem twarz chłopa z dwojakami, kolor nieba charakterystyczny dla jesieni no i wreszcie sam motyw orki. O ile pamięć mnie nie myli, to tego rodzaju prace polne wykonuje się wczesną wiosną kiedy ziemia jest jeszcze zbyt zimna żeby na niej siedzieć a wschodząca trawa jest soczyście zielona albo jesienią kiedy pejzaż wygląda właśnie tak, jak na przedstawionym obrazie. Pociemniały werniks pokrywający obraz utrudnia dostrzeżenie tych subtelnych różnic, ale wprawne oko potrafi to zobaczyć nawet na reprodukcji. Jest mi bardzo miło, że są jeszcze ludzie nieobojętni, pasjonaci polskości wraz z jej dorobkiem kulturalnym, potrafiący wzruszać się malarstwem utrwalającym to piękno na płótnie. Pozdrawiam serdecznie redakcję i autora. Janusz Jedynak Ps: Bardzo dziękuję za udostępniane mi artykuły.