Wychodząc od ciała, którego włosy, usta, ręce, brzuch są tylko częścią, elementem konstytuującym nasz organizm, należącym do sfer sacrum i profanum jednocześnie, Alina Szapocznikow tworzy dzieła sztuki. Zagadnienie tożsamości materialnej ciała jest od wieków problematycznym, frapującym dogmatem. Bowiem jak można prowadzić rozważania wokół ciała, każdej jego cząsteczki? Trudności pojawiają się w momencie oderwania choćby odrobiny materii z tego ciała żywego „złożonego z organów”. Nasze ciała to „złożone organy”, skomplikowane niczym części i narzędzia niezbędne do wykonywania czynności.
Genotyp – genetyczny początek tego, co nieuniknione
Alina Szapocznikow to artystka światowego formatu. Można zaryzykować stwierdzenie, że jest jedną z czołowych oraz najciekawszych polskich rzeźbiarek XX wieku. Reprezentuje pokolenie powojennych polskich artystów, co nie jest bez znaczenia dla historii sztuki. Rozwija ona bowiem nową linię rzeźby. Kroczy ku własnemu językowi. Nie tylko poprzez materiał, z którego będą w późniejszym czasie wykonywane jej prace, ale poprzez idee. Wdziera się w kanon kobiet rzeźbiarek.
Nad jej twórczością pochylały się już takie badaczki sztuki, jak Jola Gola czy Agata Jakubowska. Z precyzją i pewną subtelnością ukazały, ba, nawet odsłoniły twórczość Szapocznikow na nowo. Swoistą kropką nad i są wydane w 2012 roku przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie listy Aliny Szapocznikow do jej najpierw ukochanego, a później pierwszego męża Ryszarda Stanisławskiego, wieloletniego dyrektora Muzeum Sztuki w Łodzi.
Alina Szapocznikow urodziła się 16 maja 1926 roku w Kaliszu, zmarła 2 marca 1973 roku w sanatoryjnej miejscowości Praz-Coutant w Passy we Francji. Pochodziła z rodziny żydowskiej. Jej ojciec zmarł jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej w 1938 roku. Nieznany jest wpływ ojca na córkę, ale na pewno nie był on bez znaczenia, co zostanie ukazane w jednej z jej ostatnich prac z serii Pamiątki z 1971 roku. Przed wojną rodzina mieszkała w Pabianicach. Tam matkę i córkę dopadła zawierucha wojenna. W tamtejszym gettcie spędziły dwa lata okupacji, następnie przeniesiono je do getta w Łodzi, a stamtąd do obozów koncentracyjnych. Pobyt w Auschwitz czy Theresienstadt w Czechach Alina przetrwała być może dzięki matce – lekarce, której pomagała jako pielęgniarka. Po wojnie nie wróciła do Polski. Wraz z częścią wyzwolonych udała się do Czech; nie znamy szczegółów dotyczących tego okresu. Podając fałszywe miejsce urodzenia (graniczny Cieszyn), dostała obywatelstwo czeskie, co bardzo jej pomogło w dalszym życiu. Jej matka zaś zamieszkała w Łodzi, podejmując pracę w szpitalu jako pediatra. Szapocznikow postanowiła podjąć studia rzeźbiarskie w Pradze w pracowni rzeźbiarza Otokara Velimskiego, a potem studia w Wyższej Szkole Artystyczno-Przemysłowej u Josefa Wagnera. Dzięki stypendium w latach 1948–1950 przeniosła się do Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Pięknych w Paryżu, jako wolna słuchaczka pobierała nauki w pracowni Paula Niclausse’a. W roku 1950/1 ze względu na zdrowie wróciła do Warszawy. W 1963 roku wyjechała na stałe do Paryża.
Kod – język Aliny Szapocznikow
Swoistym kluczem do zrozumienia prac artystki jest ona sama. Jej życie to jej dzieło, swoje życie pokazywała poprzez sztukę. Wczesne lata twórcze w Pradze czy Paryżu to intelektualne uniesienia bohemy artystycznej, lekko lewicującej w sposób zachodnioeuropejski. W Paryżu Szapocznikow poznaje wielu przedstawicieli inteligencji, nowej i starej Polonii. Czyta masę książek, artykułów z zakresu sztuki i literatury. Dyskutuje, myśli, walczy. Walczy z ideą dla idei i ze słabym zdrowiem. Jest wolna. Boryka się z problemami trwałej materii, takimi jak brak pieniędzy czy sprawy polityczne. Jest też czas na miłość.
Szapocznikow poruszała się także w obrębie sztuki socrealistycznej, tworząc ogromne pomniki dla władzy. Trudno dziś stwierdzić, na ile były to chałtury dla obowiązującego, przymusowego systemu, a na ile jej prawdziwy język. Początkowo były to rzeźby figuralne.
Stopniowo upraszczała je, by z czasem zupełnie odejść od tej formy i wykorzystać jako materiał tworzywo sztuczne, w którym dała popis zupełnie innej rzeźby. Poliester i poliuretan nadawały rzeźbom pewną strukturę ciała. Plastyczne i szybko stygnące, doskonale oddawały zamysł Szapocznikow.
Wróćmy jednak do alfabetu języka Aliny Szapocznikow. Pierwsze kroki artystki to plastyczne rzeźby doby socrealizmu. Takie dzieła jak Kobieta z dzieckiem (Pokój, Nadzieja matki) z lat 1949–50, Gimnastyczka, Portret sportowca… oraz wiele podobnych to ćwiczenia młodej dziewczyny przed przejściem po odwilży w inną sferę twórczości.
Pierwszą taką jaskółką jest rzeźba Trudny wiek z 1956 roku. Przedstawia ona młodą kobietę. W jej linii i pozie Szapocznikow ukazała młodzieńczą butność, a zarazem kobiece dojrzewanie, wchodzenie w świadomy stan ludzkiej seksualności. To dzieło rewolucyjne, świadome. Przełamanie tabu i bunt przeciw oficjalnym zasadom plastycznym wdrażanym przez komunistyczny reżim.
Tą rzeźbą artystka wkroczyła w dyskurs o indywidualnej cielesności. Od tej pory będzie iść już tym tropem. Jej językiem stanie się jej młodość, dojrzałość, śmierć.
Biologiczny piktogram twórczości Szapocznikow
Multiplikacja ust, twarzy, rąk, ramion, piersi, a także fragmentów korpusu to próba utrwalenia własnej biologiczności, fizjologii. Prace Szapocznikow można nazwać swoistym pamiętnikiem przekazującym emocje kobiety pełnej zmysłowości i erotyzmu, świadomej własnego ciała. To pełne życia i wzbudzające fascynację artystki ciało pod wpływem choroby nowotworowej staje się z czasem symbolem przemijania i powodem cierpienia, stąd coraz dalej idąca dekonstrukcja.
Twórczyni analizuje, poszukuje poprzez odciski swojego ciała tej biologicznej prawdy, bólu i radości. Ciało bowiem skrywa tajemnice. Ciało tęskni do pewnej fizycznej harmonii – całości.
Cykle prac Brzuchy, Nowotwory to obiekty pełne organiczności i biologii, to zmaganie się z chorobą ciała i duszy. Nieme ciało z rzeźb artystki pozostawiło w swym materiale czyn – odciśnięte palce twórcy. To dowód zmagania się ze śmiercią przez Alinę Szapocznikow.
Odlewy ramion i nóg to istne wota składane w sanktuariach z prośbą o uzdrowienie. Obraz człowieka z kosmosem jego nieszczęść, chorób. Forma obrazowego ujawnienia zjawisk cielesno-chorobowych i duchowo-moralnych. Obiekty rzeźby są uwikłane w życie i metafizykę.
Nowotwory to rodzaj urazu a zarazem protezy. Uraz – zmiany biologiczne w naszym ciele, które zostawiają trwałe ślady, zarówno te fizyczne, jak i duchowe. Proteza – próba przedłużenia siły, życia i witalności organizmu, jakiej dokonuje i którą fetyszyzuje w swych asamblażach Szapocznikow.
Fetysz a fantazmat w obiektach twórcy
Lekcja anatomii, której udziela nam Szapocznikow, multiplikując własne ciało, to rodzaj fetyszyzacji i fantazmatów wokół ciała/cielesności.
Trudno zdefiniować tego rodzaju typologię. Rodzaj terapii szokowej, czy raczej wejście w głąb każdego z nas? Cielesność autorki ukrytą za jej autoportretem widzimy w rzeźbie Portret czterokrotny z roku 1967. Sztandarowa praca artystki przedstawia jej twarz odtworzoną w brązie i różnokolorowych poliuretanowych żywicach. Zwielokrotnione odbicie jest tajemnicą – zwierciadłem postaci. Nasz wzrok podąża za każdą kopią w poszukiwaniu oryginału. Nasze dłonie pragną dotknąć obiektu, wtopić się w zastygłą masę istnienia. Gwałtowne rozdarcie Portretu czterokrotnego to pozbawienie materii spójności. Następuje rozbicie i fragmentaryzacja.
Goldfinger to praca, która została uhonorowana nagrodą Fundacji Copley na XXI Salonie Majowym w 1965 roku w Paryżu. Jest to odlew kciuka skierowanego w górę. Został on zestawiony z częściami samochodowymi. Powstała rzeźba demonstrująca destrukcję i autodestrukcję ciała.
Fetysze, zarówno jak wspomniane wcześniej Nowotwory, tworzą drogę Szapocznikow, w czasie której artystka ukazała zmasakrowane powolną chorobą ciało i duszę. To nie tylko fetysz odciśniętego kawałka ciała, to podjęcie tematu ważnego i bolącego poprzez ucieczkę we własne fantazmaty.
Jej ontologia…
„Mój gest kieruje się w stronę ciała ludzkiego, tej «sfery całkowicie erogennej», w stronę najbardziej nieokreślonych i najulotniejszych jego odczuć. Sławić nietrwałość w zakamarkach naszego ciała, w śladach naszych kroków po tej ziemi. Przez odciski ciała ludzkiego usiłuję utrwalić w przezroczystym polistyrenie ulotne momenty życia, jego paradoksy i jego absurdalność. (…) Usiłuję zawrzeć w żywicy odciski naszego ciała: jestem przekonana, że wśród wszystkich przejawów nietrwałości, ciało ludzkie jest najwrażliwszym, jedynym źródłem wszelkiej radości, wszelkiego bólu i wszelkiej prawdy, a to z powodu swej ontologicznej nędzy tak samo nieuniknionej, jak – w płaszczyźnie świadomości – zupełnie nie do przyjęcia”.
Tak brzmi przesłanie artystyczne Aliny Szapocznikow. Widzimy, jak dosłownie potraktowała swoją pracę. Jak jej rzeźby nabierają sensu. Gdy ciało przemija, pozostaje je utrwalić.
Co jeszcze utrwalała? Nigdy nie opowiadała o swoim pobycie w obozach zagłady. Delikatnie unikała tego tematu. Jedynie poprzez listy do Ryszarda Stanisławskiego dowiadujemy się kilku skrawków z tamtego okresu. To zaledwie kilka zdań. Wiemy, że ponad wszystko chciała żyć.
Pamiątka I z 1971 roku to fotografia zatopiona w poliestrze. Co przedstawia ta fotografia? Jest to zdjęcie małej Aliny niesionej na barkach ojca. Wspomnienie dzieciństwa, wspomnienie ojca. Nie tyko pamiątka z dziecięcych wakacji, ale też obraz Holocaustu. Szapocznikow dokonuje fotomontażu starego zdjęcia z lat „raju utraconego” z wizerunkiem umęczonej, wychudzonej, gołej kobiety. Ta przerażająca postać przypomina ludzi ginących w obozach zagłady. Nie wiemy, czy o taki zabieg chodziło artystce, czy rzeczywiście jest to straszna „pamiątka” z obozu.
Wszystkie prace Aliny Szapocznikow są próbą scalenia biografii poprzez wykorzystanie własnego ciała. Twórczyni skumulowała osobiste przeżycia: dramaty wojenne, odnalezienie się w powojennej rzeczywistości, „dotyk” śmiertelnej choroby. Mimo wszystko, a może przede wszystkim, jej prace to nie tylko obraz człowieczego, kobiecego cierpienia. To także autoironia, potęga zmysłów. Pewna intymność i dramatyzm zatopione w sztucznych, poliuretanowych łzach.
W Paryżu Szapocznikow ścigała się z grupą „nowych realistów”: Niki de Saint-Phalle, Armanem, Césarem. Z kim dziś podjęłaby artystyczną wędrówkę? Tego nie wiemy. Wiemy, że przebyła długą drogę od pierwszych młodzieńczych prac utrwalonych w żeliwie i betonie do nietrwałych i ulotnych z ostatnich lat. Stan „przerafinowanego rozdygotania” odzwierciedlał prace i twórczość Katarzyny Kobro, która sama tak pisała o swoich rzeźbach. Stan ducha Aliny Szapocznikow to również pewne rozdygotanie w afirmacji życia.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Bartolomeo Veneto „Portret młodej kobiety jako Flory” - 17 grudnia 2021
- O doświadczeniu nowoczesności. Wywiad z dr. Krzysztofem Cichoniem - 29 sierpnia 2021
- Franz Xaver Winterhalter „Portret Katarzyny z Branickich Potockiej w stroju orientalnym” - 7 maja 2021
- Sztuka i percepcja wzrokowa. Psychologia twórczego oka - 12 października 2015
- Cztery nowoczesności. Teksty o sztuce i architekturze polskiej XX wieku - 23 sierpnia 2015
- Agnolo Bronzino „Portret Eleonory Toledańskiej z synem Janem” - 7 maja 2015
- Ferwor. Życie Aliny Szapocznikow - 24 kwietnia 2015
- Alina Szapocznikow. Przerafinowane rozdygotanie - 27 marca 2015
- Tycjan „Portret Ranuccio Farnese” - 5 marca 2015
- Prerafaelici i Legenda króla Artura - 22 lutego 2015
One thought on “Alina Szapocznikow. Przerafinowane rozdygotanie”