Jacobus Vrel, Kobieta przy oknie machająca do dziewczynki, ok. 1650
olej, deska, 45,7 × 39,2 cm, Fundacja Custodia, Paryż
Oto widok niewielkiego fragmentu pokoju z siedzącą postacią kobiety. W środku panuje cisza, a na zewnątrz głęboki mrok. Za szybą wyłania się ledwo zakreślona sylwetka małej dziewczynki. Jedną ścianę całkowicie wypełnia okno podzielone na szereg mniejszych, prostokątnych szybek. Po bliższym przyjrzeniu się zauważamy na nich drobne pęknięcia, zwłaszcza w środkowej części. Zasłony są niemal symetrycznie rozsunięte i stanowią ramę tafli szkła. Zielona materia, układająca się rytmicznie, została skrupulatnie zawieszona na karniszu, nad którym znajduje się wąska półeczka przebiegająca wzdłuż całej ściany. Na niej, po prawej i po lewej stronie, rozmieszczono równo jasne, dekoracyjne talerze. Dokładnie po środku, między nimi, zawisła większych rozmiarów płaska misa. Wąskie pasy dwóch ścian flankujących okno wymierzone są niemal co do centymetra. Ale mimo tej harmonijnej, czytelnej i klarownej kompozycji, trudno odnaleźć (zresztą po co to robić?) choćby nutę akademickiego stylu. I na tym kończy się prosty opis dzieła, które emanuje nie tylko szczególnym nastrojem, ale też skromnymi środkami artystycznymi; dwie postacie, kilka przedmiotów, ograniczona, choć wyrafinowana gama barwna.
U góry okno lśni srebrnym blaskiem światła, które zapewne płynie z wnętrza niepozornego pomieszczenia. Pobielone ściany mają układ, który może kojarzyć się kształtem ryzalitu lub wykusza. Pospolite rekwizyty, okna i kotary pojawiają się dość często w obrazach holenderskich mistrzów XVII wieku. Wszystko to wydaje się „takie zwyczajne”.
Zatem dlaczego obraz ten wzbudza duże emocje? Co w nim jest nadzwyczajnego? Atmosfera jest „jakby” niepokojąca, choć przecież klimatu takiego nie czyni samo w sobie okno, a nawet (dziwne jednak) puste, ascetyczne wnętrze. Blisko okna artysta zilustrował kobietę, zapewne gospodynię domową. Nigdy nie poznamy jej twarzy, wieku, imienia. Ale i nie w tym rzecz…
Bohaterka sceny, odwrócona plecami do widza, siedzi na krawędzi krzesła, które przechylone jest tak bardzo, że mamy wrażenie, że zaraz się przewróci. Do tego jej postura zdaje się być masywna, dość ciężka, szeroka w biodrach, szczelnie okryta suto marszczoną spódnicą. Zaskakujące jest też to, że „brakuje” drugiej poręczy. A przecież to typowy mebel. Nie ma tu miejsca na asymetryczne ekstrawagancje. Jedną poręcz dokładnie obserwujemy, widzimy szczegóły, dostrzegamy kształt tralek z migotliwymi ognikami blików. Druga zaś poręcz zniknęła – nie jest przecież „tylko” zasłonięta figurą mocno wygiętej kobiety. Ta nieco nadrealna ekwilibrystyka optycznie została złagodzona; silny koloryt szerokiej spódnicy jest jak filar, który stabilizuje, niemal „zapobiega” ślizganiu się siedziska. Vrel skontrastował lekką, ażurową formę krzesła z przysadzistym kształtem modelki odzianej w strój namalowany gęstą, brązową, ciemnozieloną i rdzawą plamą barwną. Natomiast mroczne okno stanowi tło dla białego, szerokiego kołnierza i czepka zakrywającego głowę tak, że możemy zwątpić, czy ta postać ma jakąś twarz…
Omawiana tu praca została zatytułowana Kobieta przy oknie machająca do dziewczynki. Trudno uwierzyć, że niewiasta kiwa do kogoś ręką, raczej unosi dłoń i kładzie ją na szybie, jakby chciała dotknąć dziewczynkę mimo szklanej bariery; szuka z nią kontaktu. Niewykluczone zresztą, że dziecko czyni to samo… A po drugiej stronie rzeczywiście dostrzegamy drobną istotkę, która może po prostu podeszła do okna i zerka do wnętrza. Ale kim jest i co robi tam o zmroku? Dlaczego artysta namalował ją tak impresyjnie? To, że jest za szybą, nie stanowi wystarczającego wyjaśnienia. Przecież nie można Vrelowi zarzucić braku precyzji; twórca ukazuje szczegóły okna, zasłon, dekoracji, dokładnie oddaje kształt tralek, dba o światło. A wykorzystując trompe l’oeil, odtwarza nawet takie drobiazgi, jak papierek na podłodze i gwóźdź wraz z jego cieniem, wbity wysoko w ścianę w prawym narożu kompozycji.
Owszem, poza wnętrzem jest ciemno, ale dziecięca główka znajduje się tuż przy tafli, a w pokoju światła jednak nie brakuje. Widać nawet cień rękawa gospodyni i zasłon rzucony na ścianę. Takie oświetlenie wystarcza, by dostrzec dokładniej, co pojawia się po drugiej stronie. Mimo wszystko kontury małego gościa (czy też intruza) rozmywają się nieco, wtapiają w tło. Można odnieść wrażenie, że malarz otworzył szeroko nakreśloną przestrzeń, ale widza „coś” powstrzymuje, by zrobić dalej krok i rozwiązać zagadkę przedstawienia. Czy powoduje to kobieta bez twarzy, czy dziewczynka o trupim zabarwieniu? Czy ona w ogóle istnieje? A może to widmo widziane oczyma wyobraźni, duch, zmącone wspomnienie dzieciństwa lub młodości? Tęsknota za tym, co przeminęło bezpowrotnie, strach przed przeszłością? Czy okno to granica dwóch światów?
Trudno jednoznacznie orzec. Ta sentymentalna interpretacja może miałaby większe prawo bytu, gdyby nie inna scena o zbliżonej treści, zatytułowana Wnętrze z czytającą kobietą1. W pustym pokoju, tyłem do okna, siedzi tytułowa postać z rozłożoną księgą na kolanach, a za oknem stoi chłopiec, którego zarys ledwo majaczy w ciemności. Ona zaś nawet nie przeczuwa istnienia kogoś na zewnątrz. Czy tu też należałoby się dopatrywać jakiejś nostalgii? Czy może sekretu tłumionego latami przez duszę człowieka?
Bez względu na to, jaka jest prawdziwa wymowa tych dzieł, twórca umie „czarować”. Jego prace potrafią złapać za kołnierz 2, mimo że najprawdopodobniej aż takiej magicznej tajemnicy nie zawierają i raczej są inspirowane codziennością3.
Jacobus Vrel, artysta holenderski, był aktywny w latach ok. 1650–1670, stworzył ponad czterdzieści paneli niewielkich rozmiarów, ukazywał niewyszukane, mieszczańskie wnętrza i rodzajowe sceny rozgrywające się na ulicy. Tylko część przedstawień sygnował; obie powyżej wymienione kompozycje podpisał, nazwisko umieścił na namalowanych skrawkach papieru, lekko pogniecionych i porzuconych na podłodze4. Kobieta przy oknie machająca do dziewczynki należy do Fundacji Custodia mieszczącej się w Paryżu, założonej przez Fritsa Lugta, holenderskiego kolekcjonera. Jednocześnie jest jednym z niewielu obrazów, który bez wątpienia przypisany jest Vrelowi.
- Buvelot Q., Buijs H., A Choice Collection. Seventeenth-Century Duch Paintings from the Frits Lugt Collection, Royal Cabinet of Paintings Mauritshuis Foundation, Haga 2002. ↩
- Cyt. za: Arasse D., Detal. Historia malarstwa w zbliżeniu, Kraków 2003. ↩
- Buvelot Q., Buijs H., A Choice Collection…, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Między rzeczywistością a snem. Życie i twórczość Leonory Carrington - 29 września 2023
- Czy istnieje klątwa Tutanchamona? Tajemnice starożytnego grobowca - 3 listopada 2022
- Obrazy dla rozkoszy patrzenia, czyli sekrety XVII-wiecznych rzemieślników ukryte w malarstwie - 15 stycznia 2021
- Apetyt na sztukę i mężczyzn, czyli o burzliwych losach Peggy Guggenheim - 13 listopada 2020
- Rafael Santi „Madonna Sykstyńska” - 20 lipca 2019
- Gian Lorenzo Bernini „Apollo i Dafne” - 28 stycznia 2019
- Zobaczyć piękno. Wenus z lustrem - 16 kwietnia 2016
- Fernand Khnopff i jego „Portret Jeanne Kéfer” - 18 lipca 2015
- Jacobus Vrel „Kobieta przy oknie machająca do dziewczynki” - 27 stycznia 2015
Jest to dziecko utracone, powracające do kobiety wieczorami, którego żywy obraz wciąż nosi przed oczami. Mrok za oknem jest odzwierciedleniem jej umysłu, pogrążającego się w ciemnościach smutku. Grożące wywróceniem krzesło zwiastuje chylące się ku upadkowi psychiczne zdrowie kobiety. Straszny obraz. Jej brak twarzy mówi nam, że autor obrazu nie potrafi odczytać emocji kobiety, nie potrafi do niej dotrzeć, snuje jedynie domysły na podstawie znanych sobie faktów.
Od góry okno zaczyna zamarzać, może to symbolizować pojawienie sie zjawy