W lutym 1914 roku Witkacego spotkała wielka tragedia. 21 tegoż miesiąca jego narzeczona, dwudziestopięcioletnia Jadwiga Janczewska popełniła samobójstwo, strzelając sobie z pistoletu typu browning prosto w serce. Uczyniła to w malowniczym miejscu – pod Skałą Pisaną w Dolinie Kościeliskiej.
Nie sposób dziś dociec ostatecznych przyczyn desperacji młodej, ładnej i dopiero co zaręczonej panny. Oficjalnie mówiono o przewrażliwieniu, wpływie niekonwencjonalnego środowiska artystycznego i zgubnym dla osób o słabej psychice klimacie podtatrzańskiej miejscowości. Jednak wyniki sekcji zwłok wykazały coś, co prawdopodobnie popchnęło Janczewską do tego czynu – była ona w ciąży. W rozmowie z przyjacielem Karolem Ludwikiem Konińskiem Witkacy wiele lat później wyparł się ojcostwa1, a pewne poszlaki wskazywały, że ojcem dziecka był przebywający wówczas w Zakopanem Karol Szymanowski.
Wprawdzie jego orientacja seksualna mogła z jednej strony stanowić poważny argument przeciwko tej sugestii, ale – z drugiej strony – zdarza się, że geje zawierają heteroseksualne małżeństwa, a nawet mają dzieci2. Być może biedna dziewczyna uległa niezaprzeczalnemu wdziękowi Szymanowskiego3, możliwe też, że nie wiedziała, kto jest ojcem jej dziecka, co spowodowało uzasadnioną w tym przypadku dezorientację i załamanie psychiczne, a w efekcie targnięcie się na swoje życie. Witkacy bardzo to przeżył, zwłaszcza że opinia publiczna to jego obciążyła winą za tę tragedię. Sam myślał o samobójstwie, z czego zwierzał się listownie przyjacielowi Bronisławowi Malinowskiemu, który właśnie rozpoczynał swoją karierę naukową w Londynie jako obiecujący etnograf i antropolog4.
Malinowski wymyślił całkiem dobre antidotum na problemy Witkacego – zaproponował mu wspólną wyprawę do Australii, gdyż akurat wybierał się na międzynarodową konferencję naukową w Sydney, po której planował jeszcze podróż na Wyspy Trobriandzkie, by prowadzić badania terenowe wśród tamtejszej ludności.
Artysta, mający już wówczas spore doświadczenie w robieniu zdjęć, miał odgrywać rolę fotografa dokumentalisty. Witkacy entuzjastycznie przyjął to zaproszenie i 24 maja 1914 roku udał się do Londynu, skąd obaj przyjaciele 9 czerwca pojechali pociągiem do Folkestone, stamtąd popłynęli promem do Calais, na dwa dni zatrzymali się w Paryżu, a potem w nocy z 11 na 12 czerwca wyruszyli z Tulonu statkiem Orsova, przepłynęli wokół kontynentu afrykańskiego, do Kolombo na Cejlonie, gdzie zatrzymali się na blisko dwa tygodnie (28 czerwca – 11 lipca) wypełnione zwiedzaniem wyspy. Tam Witkacy po raz pierwszy zetknął się z bujną tropikalną przyrodą oraz egzotyczną fauną, które go zachwyciły, oraz tubylcami, których wygląd i obyczaje wzbudziły jego żywiołowe zainteresowanie.
Być może diametralna zmiana klimatu i otoczenia wywołała załamanie psychiczne, które artysta przeżył w Kolombo. Towarzyszyły mu myśli samobójcze, stan ten jednak był chwilowy i przyjaciele mogli kontynuować podróż. 21 lipca wylądowali we Fremantle na południowo-zachodnim wybrzeżu Australii, następne dwa tygodnie spędzili na zwiedzaniu okolicy5.
3 sierpnia 1914 roku otrzymali wiadomość o wybuchu wojny w Europie. Witkacy zdecydował się wracać6, Malinowski zaś postanowił kontynuować podróż.
Już wcześniej wzajemne stosunki przyjaciół nie układały się dobrze, co najwyraźniej zmęczyło ich obu, ponadto artysta uznał powrót i udział w wojnie za swój obowiązek. Przyczyniły się do tego z pewnością patriotyczne wychowanie oraz poglądy jego ojca, nie tylko spowinowaconego z Józefem Piłsudskim, ale też równie gorąco wierzącego, że wojna między zaborcami Polski przyniesie ojczyźnie niepodległość. Niezależnie od tego Witkacy uważał, że jeśli polegnie, to nie tylko rozwiąże swoje osobiste problemy, lecz także zginie w słusznej sprawie.
Nie znamy szczegółów jego podróży powrotnej poza tym, że odbyła się przez Egipt, a zakończyła w Petersburgu, gdzie Witkiewiczowie mieli rodzinę. I tu zaczyna się już zupełnie inny rozdział w życiu artysty7. Niemniej to właśnie w Rosji zaznaczył się wpływ jego pobytu w tropikach. Po zakończonej służbie wojskowej i udziale w jednej z najbardziej okrutnych i krwawych bitew wielkiej wojny – nad rzeką Stochód w zachodniej Ukrainie – w której zginęły tysiące żołnierzy po obu stronach, Witkacy podjął na nowo twórczość artystyczną.
Na swój użytek odkrył pastele, technikę dość trudną, ale efektowną, co więcej – dużo tańszą niż kosztowne i bardziej czasochłonne w wykonaniu malarstwo olejne. Artysta miał już wtedy spore doświadczenie w rysowaniu węglem, ale okazało się, że tropiki, egzotyczna bujna przyroda oraz ostre światło otworzyły go na kolor. Jaskrawe barwy południa wykorzystywał zarówno w portretach, które wykonywał głównie dla pieniędzy, jak i kompozycjach, w których badał, na ile można sobie pozwolić w szaleństwie kolorystycznym. W tym czasie wypracowywał również teorię Czystej Formy opartej na zestawieniach barw dopełniających. Ale jedna z zachowanych prac z tego okresu wykazuje, że coś jeszcze – poza kolorem – wpłynęło na twórczość Witkacego.
Jest to kompozycja wykonana 20 października 1917 roku przedstawiająca kobietę z niemowlęciem w powijakach na ręku, ciemnoskórego mężczyznę w czerwonym sarongu oraz dymiący wulkan pomiędzy nimi. To pierwowzory postaci (łącznie z wulkanem, którego wybuch odgrywa ważną rolę w przedstawieniu!) opisane w didaskaliach stworzonego w 1920 roku dramatu Tumor Mózgowicz, którego akcja rozgrywa się właśnie w tropikach. Praca ta należała do mieszkającej wówczas w Petersburgu rodziny Proniewiczów, którym Witkacy prawdopodobnie opowiadał o swojej podróży, ilustrując ją naprędce wymyśloną sceną, która stała się fragmentem napisanej cztery lata później sztuki teatralnej.
Co więcej – w tym samym czasie artysta wykonał Portret Marii Proniewicz8, która ewidentnie stała się pierwowzorem głównej postaci kobiecej Tumora Mózgowicza, Rozhulantyny Bazylówny z książąt Baar-Łukowiczów Zakaspijskich, primo voto Romanowej hrabiny Krzeczborskiej, secundo voto Tumorowej Mózgowiczowej, lat trzydzieści sześć, opisanej w didaskaliach jako „wspaniale rozwinięta bruneta […], trochę wschodnia, wściekle rasowa i ponętna”, a dziecko to jej synek z drugiego małżeństwa, Izydor Mózgowicz – „w pieluchach”9. Powiązanie tych faktów świadczy nie tylko o znaczącym wpływie podróży do tropików na twórczość Witkacego, ale i pokazuje proces konstruowania przezeń dzieł zarówno literackich, jak i plastycznych10.
Wątki tropikalne występują w jego wielu dziełach, czego najlepszymi przykładami oprócz Tumora Mózgowicza są choćby dramat Mister Price, czyli Bzik tropikalny (1920) oraz jeszcze później napisana powieść Pożegnanie jesieni (1927).
Już po powrocie do Polski, który nastąpił w połowie 1918 roku, Witkacy napisał i opublikował w „Echu Tatrzańskim” cykl artykułów o tropikach, gdzie w bardzo ekspresyjny sposób opisał swoje wrażenia z podróży, którą odbył w 1914 roku11. Równolegle stworzył cykl kompozycji znanych jako Pejzaże australijskie. Zachowało się sześć tych prac; cztery są obecnie w muzeach: Literatury w Warszawie (1918), Pomorza Środkowego w Słupsku (1918), Okręgowym w Toruniu (1922), Sztuki w Łodzi (1923), a piąty pejzaż (1923) trafił niedawno do zbiorów Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem. Szósta praca (jako Pejzaż cejloński, 1922) była oferowana w ostatnich latach do sprzedaży za pośrednictwem antykwariatów i domów aukcyjnych w Warszawie; do transakcji jednak dotąd nie doszło z uwagi na zbyt duże oczekiwania finansowe właściciela.
Wszystkie te pejzaże przedstawiają różne warianty jednego motywu – otoczonego górami jeziora, nad którym błyszczy księżyc pozostawiający jasną poświatę na wodzie. Na pierwszym ciemnym planie widać wśród palm kilku tubylców zgromadzonych wokół ogniska. Tylko dwa pejzaże zachowały oryginalny ciemnoniebieski kolor podłoża; w pozostałych papier zblakł do beżu lub szarości, co zresztą nie obniża ich walorów artystycznych.
Fragment tej sceny Witkacy umieścił też w tle dużego Portretu Ireny Wiedyskiewicz-Polniakowej wykonanego w marcu 1926 roku. Zza pleców modelki wyłania się bardzo podobny pejzaż z górami, jeziorem, księżycem i palmami. Co więcej – modelka ma na sobie suknię i nakrycie głowy w stylu nawiązującym do stroju arabskiej hurysy, co jest z pewnością odniesieniem do popularnego wówczas filmu Szejk (1921), w którym główną rolę zagrał Rudolf Valentino – symbol męskiej urody.
Tak zwane egzotyczne tło występuje także w wielu innych portretach, głównie typu A, namalowanych w ramach działalności Firmy Portretowej „S.I. Witkiewicz”. Przeważnie jednak jest to bujna roślinność, rzadziej pejzaż.
Zabawną aluzję do egzotycznej przygody stanowi też obraz olejny Marysia i Burek na Cejlonie (1920), który poza jaskrawymi barwami w żaden sposób nie odnosi się do tamtych stron i stanowi przykład specyficznego poczucia humoru artysty zestawiającego różne, kontrastujące ze sobą motywy – swojski Burek nijak się ma do dalekowschodniej wyspy.
Warto również wspomnieć o rysunku Witkacego Bóg Ojciec pierwszy raz poważnie zastanowił się nad istotą ziemi (nie świata) z 1931 roku, gdzie na kuli ziemskiej zaznaczona jest trasa wokół kontynentu afrykańskiego oraz na Cejlon i do Australii, jako odległe już wspomnienie odbytej kilkanaście lat wcześniej dalekiej podróży.
Z pewnością cała ta przygoda miała wielki wpływ na artystę – jego odbiór świata oraz twórczość. Dzisiaj, kiedy z przedstawicielami innych ras i kultur spotykamy się na co dzień, choćby na ulicy miast, w których mieszkamy, a egzotyczne pejzaże i wspaniałe zabytki – pałace i świątynie – możemy oglądać już po kilku czy kilkunastu godzinach lotu samolotem, nie mówiąc już o możliwości obcowania z nimi przez media – telewizję i internet – warto sobie uświadomić, jak bardzo zmieniła się nasza rzeczywistość w czasie tych 110 lat. Na pewno jest dużo łatwiej, ale czy na pewno potrafimy zauważyć i w pełni docenić całe to bogactwo, jakie oferuje nam świat?
Bibliografia:
1. Witkiewicz S.I., Dramaty, t. 1, wyd. 2, oprac. K. Puzyna, Warszawa 1972.
2. Witkiewicz S.I., Listy I, oprac. T. Pawlak, Warszawa 2013.
3. Witkiewicz S.I., Z podróży do tropików, „Echo Tatrzańskie” nr 15–19, 1919.
4. Wyka K., Relacja z rozmowy z K.L. Konińskim o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu, w: Tajemnice rękopisu, „NaGłos” nr 14 (39), 1994.
- Rozmowę tę spisał Kazimierz Wyka, a opublikował Bronisław Mamoń jako Tajemnice rękopisu, „NaGłos” nr 14 (39), 1994, s. 33–38. ↩
- Znanym przykładem był pisarz i poeta Jarosław Iwaszkiewicz (1894–1980), żonaty, ojciec trzech córek. ↩
- Pod wielkim urokiem kompozytora była na przykład pisarka Zofia Nałkowska, która mocno wierzyła, że Szymanowski w końcu odwzajemni jej płomienne uczucie (zob. jej Dzienniki 1930–1939, oprac. H. Kirchner, Warszawa 1988). ↩
- Zob. S.I. Witkiewicz, Listy I, oprac. T. Pawlak, Warszawa 2013, s. 299–322. ↩
- Szczegółowe itinerarium tej podróży omawia Daniel Gerould, Podróż Witkacego do tropików: itinerarium cejlońskie, w: Witkacy. Życie i twórczość. Materiały sesji naukowej, red. J. Degler, Wrocław 1996, s. 213–234. ↩
- Uczynił to dopiero 1 września. Sierpień upłynął na wycieczkach i wieczornych przyjęciach (zob. Kronika życia i twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza, oprac. J. Degler et al., Warszawa 2017, s. 225–230). ↩
- Omówiłam ten okres w artykule Petersburskie przygody Witkacego, „Biuletyn Historii Sztuki” nr 1–2, 2004, s. 169–194. ↩
- Jest to pierwszy znany portret podpisany artystycznym pseudonimem Witkacy. Został sprzedany w grudniu 1916 roku w Domu Aukcyjnym Agra-Art w Warszawie. ↩
- Cyt. za: S.I. Witkiewicz, Dramaty, t. 1, wyd. 2, oprac. K. Puzyna, Warszawa 1972, s. 235. ↩
- Bardziej szczegółowo omawiam ten problem w artykule Skąd się wzięła Rozhulantyna?, „Dialog” nr 9, 2023. ↩
- S.I. Witkiewicz, Z podróży do tropików, „Echo Tatrzańskie” nr 15–19, 1919. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Ostatnie dni Witkacego i tajemnice grobu rodzinnego - 31 października 2024
- Sensacyjne losy portretu Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów autorstwa Witkacego - 30 października 2024
- Witkacy – fotograf doskonały - 29 sierpnia 2024
- Witkacy w tropikach - 28 czerwca 2024
- Witkacy „Bajka (Fantazja)” - 7 czerwca 2024
- Witkacy i jedenaście twarzy Marii Nawrockiej - 19 kwietnia 2024
- Tadeusz Brzozowski – tradycja i współczesność - 7 kwietnia 2024