„Nie jestem zamkniętą bryłą, którą z wierzchu powleka skóra. W rzeczywistości płynnie przechodzi ona do środka, gdzie przemieniona w błony wyściela również moje wnętrze. Dzięki nim, choć w ukryciu, jestem otwarta i całkowicie przenikalna”1.
–Jolanta Brach-Czaina
Retrospektywna wystawa Magdy Moskwy właśnie zakończyła się w ms2 w Łodzi, w mlecznej, złamanej, matowej bieli światła i ścian. W atmosferze specyficznego zmiękczenia, odgradzającego od świata zewnętrznego. Tak wykrojona przestrzeń w symboliczny sposób odwzorowuje zamknięty, niemal sakralny świat szczególnego malarskiego rytuału artystki, podąża za nim, oddaje jego charakter. Obejmuje nas w posiadanie, zatrzymuje, koncentruje, uwodzi.
Kompozycja wystawy – sterylna; poddana wewnętrznej dyscyplinie kolej rzeczy. Wyczuwalny jest porządkujący i powściągliwy zmysł oraz wrażliwe oko Magdy. Nieco złamana chronologia prezentacji: układ następstwa czasowego przenika się ze znaczeniowym, tym wyraźniej jednak czytelny jest kierunek artystycznej myśli, wynikanie form i znaczeń, konsekwencja w materializowaniu idei. Nie do pominięcia jest też „ekspozycyjna pętla”, w której pierwsze prace dotykają ostatnich, wskazując na wzajemną ideową bliskość i dopełnienie.
Ekspresyjne, malarskie sceny i portrety tuż obok „cielesnych rzeźb” – szeroka perspektywa przy „wielkim zbliżeniu”, płaszczyzna w bliskości z przestrzennością; różne, choć dopowiadające siebie, formy cielesnej, pulsującej obecności. Podobnie w sferze czystej techniki, w sposobie malowania: emocjonalny gest i drobiazgowe, skupione cyzelowanie współistnieją ze sobą na równych prawach, uzupełniając obszary swoich oddziaływań. Takie łączące ujęcie tym wyraziściej rysuje ważne dla sztuki Magdy relacje: skóry i ubrania, ornamentu i rany, spojrzenia i dotyku, płaszczyzny i rozerwania, ekscytującej fascynacji ciałem i rezerwy w zbliżeniu się do niego.
Cierpienie pierwszych obrazów z lat dziewięćdziesiątych, ich enigmatyczna, bolesna narracja; uroda i bujność, choć nie pozbawiona dramatyzmu, portretów z początku lat 2000, z tak często pojawiającymi się wówczas w tłach roślinnymi kompozycjami; eksperymenty z płaszczyzną obrazu i postępująca jej emancypacja w stronę pełnoplastycznej formy, praca nad emocjonalno-psychicznym wyrazem ubrania – tak w kilku słowach można by ująć formalne przemiany sztuki Magdy Moskwy na przestrzeni minionych dwudziestu lat.
Jej droga artystyczna jest konsekwentna, lecz w dużej mierze realizowana intuicyjnie. W ostatnich pracach, „cielesnych fragmentach”, wypowiedź uzyskała niezwykłą siłę i klarowność. Doprowadzona do granic iluzja realności, trójwymiarowość i taktylność formy, konkret, namacalna faktyczność obiektu oraz metaforyczne znaczenia i silny rezonans emocjonalny – to wszystko jawi się jako spójne, głębokie doświadczenie. To sugestywna natura artystycznego, malarsko-rzeźbiarskiego języka, który zdolny jest nadać kształt emocjonalnemu życiu, dojmującemu doświadczeniu egzystencji.
By zbliżyć się do sedna sztuki Magdy przemierzyć trzeba gąszcz różnorodnych fascynacji: dawne malarstwo, zwłaszcza północnoeuropejskie, z jego głębokim naturalizmem i emocjonalnym rezonansem, niepokojem i brutalnością, sztukę religijną i zaczerpnięte z niej zarówno układy ikonograficzne, jaki i, co istotniejsze, wszystko, co potęguje siłę oddziaływania sakralnego wizerunku – relikwiarzowe i wotywne formy, separacje, stygmatyczne nacięcia i rany, praktyki, których emanacją, są zatopione w materii obrazu, drobne formy – włosy, sztuczne paznokcie, klejnoty. Do tego dodajmy inspiracje uwodzicielską, magnetyzującą aurą portretów, także – metodyczne zgłębianie tajników technologii malarskiej, by osiągnąć maksymalny, hipnotyzujący wręcz, weryzm przedstawienia. Wszystkie te odwołania kształtują artystyczny język, stają się jego środkami stylistycznymi, bardzo osobistymi i czytelnymi, służącymi bowiem przede wszystkim nawiązaniu kontaktu z odbiorcą, otwarciu na doznania, schwytaniu spojrzenia i zatrzymaniu.
Twórczość Magdy Moskwy często interpretuje się w kontekście ciała, jak uczyniła to wystawą i bardzo wnikliwym, analitycznym tekstem Marta Smolińska i jak sugeruje to także obecna retrospektywa. Jednak w moim odczuciu ciało w sztuce Magdy jest nieoczywiste, zaznaczone nieledwie metaforycznie.
Bynajmniej nie o odtworzenie cielesności toczy się tu gra, tak sądzę. Nawet jeśli iluzja realności skórnej tkanki doprowadzona jest do skraju, jak w przypadku ostatnich prac, to fragmentaryzacja i „preparacja” obiektów powoduje, że odczytujemy je bardziej w perspektywie symbolicznego skrótu, abstrakcji, aluzji, znaku niż konkretności ciała. Wrażenie ambiwalencji między tym co, niemal naturalistyczne, a jednak wyimaginowane i stworzone, namacalne i sugestywne, choć przecież abstrakcyjne, jest niezwykle intrygujące i pociągające.
Ten „cielesny kod” ma oddać, by posłużyć się słowami artystki, „wrażenie organicznej obecności”, odwołać się do intensywności kontaktu z żywą materią, poruszyć trzewia i serce. Wizerunek ciała, czy to w postaci klasycznego, choć zawsze imaginacyjnego, portretu, czy przedstawienia dłoni, nóg, cielesnego obrysu gorsetu, jest też w pewien sposób bolesny, zraniony, choć ujawniający szczególny rodzaj piękna i, obarczonego cieniem niepokoju, zachwytu.
To nie jest pogodna, cielesna zmysłowość, choć piękno ma tu często wyraz absolutny. To sublimacja weryzmu, detaliczności rysów i emocjonalnej koncentracji, brutalności zranienia oraz urody delikatnej, miękkiej tkanki ciała. Znak niełatwego procesu oswajania cielesnej natury. W twórczości Magdy Moskwy ujmujące jest również postrzeganie obrazu w cielesnej perspektywie, widzenie go jako analogii ciała i odkrywanie, a raczej może – odtwarzanie – w materii malarskiej żywej, korporalnej energii. Substancjalne pojmowanie malarskiej istoty, magiczna niemal, uwodzicielska moc tworzywa.
Motywem przewodnim sztuki Magdy Moskwy jest skóra. Skóra – metafora zarówno ciepłej bliskości, jak usztywnionego dystansu, empatycznej wymiany i szorstkiej, odgradzającej blokady, życiowej elastyczności i zastygłych napięć, zahamowań. Skóra – czuła i czująca domena dotyku. Skórny trop przenika całą twórczość Magdy, ujawnia się różnorodnie i nie zawsze w sposób oczywisty.
Nasuwa mi się myśl, że malarstwo jest sztuką ciał, ponieważ znana jest mu tylko skóra – ono jest na wskroś skórą – można by w tym miejscu przytoczyć konstatację Jeana-Luca Nancy’ego. Lekko spłowiały, cielisty, trudny do jednoznacznego określenia koloryt jej obrazów i ich dominująca aura, powierzchnie pokryte zaprawą kredową, dotykowo niemal tożsamą ze skórą, do złudzenia identyczne ze skórną materią ostatnie malarskie obiekty, sztywne tkanki „gorsetów” – rozliczne metafory naszego czującego okrycia, różnorodnie oddziałujące skórne odniesienia.
W ostatnich pracach doszło niemalże do zrównania skórnego tematu i formy – to „skórne fragmenty”, iluzyjnie odtworzone malarskie preparaty naskórka i podskórnych tętniących pejzaży. Skóra i przekształcone z niej błony śluzowe, miękkie, wilgotne tkanki wyściełające naszą wewnętrzność to bohaterowie, tematy jej obecnych prac.
Sztuka Magdy Moskwy może być czytana jako skórna opowieść – historia membrany – czującej mapy, która zapisuje terytorium naszego doświadczenia, osobistego ekranu, który wyświetla nasze życie psychiczne i emocje. Skóra jest także znacząca jako materia, z wirtuozerią odtwarzana, oddająca jej wizualne i wzrokowe doznania, materialność, charakter i temperaturę.
Przyglądając się pracom Magdy w perspektywie chronologicznej, można obserwować wzrastającą sugestywność i intensywność w oddaniu wrażeń dotykowych. Wzmacnianie odczucia materialności, plastyczności, któremu towarzyszy zjawisko przenikania się materii z różnych dziedzin: malarstwa z doświadczeniami tkaniny, malarstwa z dotykalnością reliefu i rzeźby, coraz intensywniejsze, odważniejsze wkraczanie w domenę przestrzeni, otwieranie się na nią. Proces ten nie zawsze jednak przebiega łagodnie, najczęściej jest dramatyczny, jak w ostatnich obiektach, w których skórna tkanka wydaje się rozwierana gwałtownie, jakby nie bez bólu, lecz jednocześnie z fascynacją i świadomością dotykania „innego”, cielesnego piękna.
Skóra jest też interesująca właśnie jako powłoka, przenikliwa granica broniąca dostępu do czułego wnętrza i jednocześnie umożliwiająca wymianę, jako „oprawa”, relikwiarzowa szkatuła chroniąca to, co drogie, wewnętrzne: zarówno biologiczne, fizjologiczne, jak i duchowe, psychiczne. W tym ostatnim aspekcie, czytana w perspektywie psychoanalitycznej, szczególnie pomocna może być tu koncepcja „skórnego ja” Didiera Anzieu, skórna membrana jawi się jako symboliczne okrycie „ja”, namacalne odzwierciedlenie psychicznej sfery ego, miejsce, w którym to, co organiczne, koresponduje z tym, co psychiczne.
Analogie skórnej materii w sztuce Magdy Moskwy – powierzchnie obrazów, tkanki gorsetów, reliefowe materie obiektów – wyświetlają treści wewnętrzne, mówią o introwertycznym zamykaniu się we wnętrzu, usztywnieniach, blokadach, o zawieraniu i integracji siebie, o indywidualizmie i wyznaczaniu własnego terytorium, a także – o procesach wymiany, komunikacji, nawiązywania, nie zawsze łatwego, kontaktu.
Skórna materia jest przewodnikiem naszego życia w świecie: począwszy od pierwszych dni naszego życia, poprzez dotyk, kształtuje naszą tożsamość, wyodrębnia, nasze „ja”, różnicuje, zapisuje, reaguje, ujawnia, odgradza, a także – materializuje to, co wewnętrzne. Jest zupełnie fundamentalnym, bazowym elementem naszej indywidualności, skorelowanym jednocześnie z najgłębszymi, najsubtelniejszymi obszarami psychiki.
Podobnie jest ze sztuką Magdy Moskwy – jest sensualna, substancjalna, skupiona na werystycznym odtworzeniu organicznego fundamentu istnienia, ale jednocześnie to, co konkretnie dostępne, jest zaledwie wehikułem, środkiem do tego, by dotknąć niematerialnego. Poprzez skórę, do głębi…
- J. Brach-Czaina, Błony umysłu, Sic!, Warszawa 2003, s. 65. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Poprzez skórę. O twórczości Magdaleny Moskwy - 15 maja 2015
Dzień dobry, interesuje mnie, z jakiego źródła pochodzą zacytowane słowa pani Jolanty Brach-Czainy ?
„Nie jestem zamkniętą bryłą, którą z wierzchu powleka skóra. W rzeczywistości płynnie przechodzi ona do środka, gdzie przemieniona w błony wyściela również moje wnętrze. Dzięki nim, choć w ukryciu, jestem otwarta i całkowicie przenikalna.”
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.