Valentine Penrose była poetką i autorką onirycznych kolaży. Lee Miller razem z Manem Rayem odkryła technikę fotografii solaryzowanej, a potem z narażeniem życia dokumentowała okropności II wojny światowej. Meret Oppenheim stworzyła futrzaną filiżankę i stoliczek na ptasich nóżkach. Leonora Carrington przejmująco opisała męki choroby psychicznej i brutalne traktowanie w szpitalu. To tylko niektóre wybitne artystki surrealizmu. Mimo to jeszcze w 1982 roku Roland Penrose, malarz, poeta i kurator sztuki, zadeklarował: „To nie były artystki”.
Surrealiści opiewali kobiety jako muzy albo niewinne, na wpół dziecinne istoty. Zwykle zapominali, że kobiety z ich kręgu – partnerki i żony, przyjaciółki i towarzyszki onirycznych eksperymentów – samodzielnie tworzyły oryginalną sztukę, która w pełni realizowała zamierzenia surrealizmu. W październiku 2024 roku minęło 100 lat od ogłoszenia pierwszego Manifestu surrealizmu. Przy tej okazji warto przypomnieć plejadę związanych z tym ruchem artystek. Niektóre z nich same unikały etykiety surrealizmu – podkreślały indywidualność, odmawiały przynależności do ruchu, którym dyrygował dominujący André Breton.