Znaczenie arrasów wawelskich wynika z ich losów na tle polskiej historii. Wobec zniszczenia insygniów królewskich (poza Szczerbcem) przejęły funkcję swojego rodzaju symbolu polskiej państwowości1. Jako jedyny zachowany oryginalny element wyposażenia zamku na Wawelu ukazują dawną potęgę państwa Jagiellonów. „Skarby wawelskie” mają też szczególne znaczenie dla pokolenia, które pamięta pełne napięcia oczekiwanie na ich powrót z Kanady. Niezależnie od wartości historycznej i ideowej, która nie podlega wycenie, arrasy wawelskie należą do czołowych osiągnięć sztuki tapiseryjnej XVI wieku, o czym świadczy liczba nowatorskich rozwiązań w projektach oraz liczba powtórzeń kartonów z cyklów biblijnych w XVI i XVII wieku2. Efektem wieloletnich prac badawczych i konserwatorskich jest wystawa, dzięki której możemy na nowo spojrzeć na te niewątpliwe skarby.
Ogromne zamówienie, jednolity zespół
Arrasy wawelskie tworzą jednolity stylowo zespół, zamówiony przez jednego monarchę do dekoracji konkretnych wnętrz zamku na Wawelu. Większe tkaniny z kompozycjami figuralnymi niosły znaczenie polityczne, treści moralne i przekaz ideowy, analogicznie do fresków i innego malarstwa monumentalnego. Mniejsze służyły jako portiery, zaplecki, dekoracje okienne, baldachimy i w ten sposób dodawały świetności uroczystościom. Ceniono je za mobilność i możliwość różnorodnego wykorzystania.
Na zamówienie króla Zygmunta Augusta w najlepszych brukselskich warsztatach powstało około 160 tkanin. Przy krawędziach znajdują się oznaczenie miejskie Brukseli i znak jednego z dziewięciu warsztatów tkackich. Dziś do Kolekcji Zygmuntowskiej zalicza się 136 arrasów, z których dwa znajdują się poza Wawelem. Tradycyjnie jako elementy kolekcji obok tkanin zamówionych przez króla wymienia się też dwa arrasy z innego zamówienia ujęte w jego inwentarzu.
Kolekcja obejmuje 19 tkanin z figuralnymi scenami biblijnymi, 44 werdiury, czyli arrasy krajobrazowo-zwierzęce, 13 portier monogramowych z inicjałem króla SA (Sigismundus Augustus) wplecionym w ornamentową dekorację, 29 arrasów herbowych z herbami Korony i Litwy oraz licznie mniejsze tkaniny o ściśle dekoracyjnym przeznaczeniu3. Ten unikatowy zbiór jest świadectwem ogromnego przedsięwzięcia czasowego, logistycznego i finansowego.
Niebotyczna, niedoszacowana cena
Gdy w XVI wieku próbowano oszacować wartość osobistego majątku króla i wycenić arrasy, napotkano na ogromne trudności i ostatecznie wpisano kwotę wielokrotnie zaniżającą cenę arrasów. Dziś nadal nie sposób oszacować wartości królewskiego zamówienia, gdyż nie zachowały się rachunki, a brukselskie warsztaty w tym czasie zmieniały ceny i wartość jednostki monetarnej, tak że nawet porównywanie z zachowanymi kontraktami nie jest miarodajne. Cenę można określać, obliczając nakład pracy oraz materiały przypadające na metr kwadratowy dzieła. Przyjmuje się, że jeden zawodowy tkacz tworzył jeden łokieć kwadratowy miesięcznie (1 łokieć to 595,54 mm), a koszt tej pracy wynosił 12–15 florenów, co było sumą astronomiczną i nieporównywalną z wydatkiem na dzieła sztuki innego typu4. Arrasy wawelskie wykonano, dodając do wełny i jedwabiu złote i srebrne nici. Ich liczba była określana w kontraktach. Królewskie zamówienia z innych krajów zawierały mniej cennych kruszców5. Zamówione arrasy miały wywoływać spektakularne wrażenie: wyrobiony odbiorca miał zostać olśniony ich splendorem.
Arrasy figuralne — „mobilne freski Północy”
Najważniejsza część zbiorów to arrasy figuralne o tematyce biblijnej i monumentalnych wymiarach: 4,8 m wysokości i maksymalnej szerokości 8,8 m. Sceny biblijne składają się na trzy cykle zaczerpnięte z Księgi Rodzaju: siedem sztuk z Dziejów Pierwszych Rodziców, osiem z Dziejów Noego i cztery ilustrujące Dzieje wieży Babel6.
Być może podział na cykle nie był zamysłem twórców, a arras Upadek moralny ludzkości miał tworzyć płynne przejście między wątkami. Stylistycznie krakowskie arrasy przynależą do dojrzałej fazy renesansu północnego. Badacze są zgodni co do tego, że projekty tkanin figuralnych tworzył Michiel I Coxcie z Malines zwany „Rafaelem flamandzkim”, tworzący też w Rzymie. Mimo, że nie znamy dokumentów potwierdzających jego nazwisko jako autora kartonów do królewskiego zamówienia, atrybucja wynika z analizy stylistycznej i nie budzi wątpliwości znawców. Wskazują na to wyraźne inspiracje sztuką włoską pierwszej połowy XVI wieku, czyli dziełami, które Michiel I Coxcie poznał podczas swojej aktywności w Rzymie, bez pośrednictwa grafik i przekazów.
Widać, że pozy i układy kompozycyjne zostały zaczerpnięte z Kaplicy Sykstyńskiej i fresków w papieskich apartamentach. Uwagę zwracają rzeźbiarskie ujęcia postaci, zwłaszcza monumentalne sylwetki w Rozmowie Boga z Noem. Z kolei Potop wyróżnia się ekspresją, a Pijaństwo Noego żywą gestykulacją postaci i ruchem podkreślonym układem draperii.
O wrażeniu, jakie arrasy wywarły na pierwszych odbiorcach, świadczy panegiryk księdza Stanisława Orzechowskiego. Tkaniny podziwiał przy okazji ich pierwszej prezentacji, na uroczystości zaślubin Zygmunta Augusta z jego trzecią żoną Katarzyną Habsburżanką, 30 lipca 1553 roku7. Humanistyczny publicysta docenił „doskonałość godną króla” oraz „uczoną rękę artysty”8. Podkreślał zwłaszcza żywość obrazu, która aż wywierała wrażenia słuchowe. „Słyszał” na przykład krzyk tonącego w przedstawieniu Potopu w cyklu Dziejów Noego. Opisy arrasów autorstwa Orzechowskiego miejscami odbiegają od wyglądu arrasów, jakie znamy, gdyż autor przekazał nie szczegóły, lecz emocje.
Opisując arras Szczęśliwość rajska, humanista ukazał, jak nagość Pierwszych Rodziców działała na odbiorców, wywołując uśmiechy i pożądliwość. Docenił przy tym zamysł króla, którego łożnicę dekorował arras z przedstawieniem Boga karzącego pierwszych ludzi. Nie wiemy, jak duża była ingerencja króla w tematykę cyklu tkanin9. Wcześniej oglądał na dworze Władysława Jagiellończyka w Budapeszcie cykl tkanin o Wojnie Trojańskiej, które zamówił w Brugii wcześniejszy król Węgier — Maciej Korwin10. Podczas zjazdu monarchów w Wiedniu widział także tkaniny wykonane dla cesarza Maksymiliana I11. Niezależnie od osobistego wkładu króla wąskie, elitarne grono pierwszej publiczności arrasów doceniło ich walory ideowe. Marcin Fabiański wyjaśniał, że umieszczenie w sypialni scen rajskich, w tym srogiego Boga, odczytano jako zamysł kierowania zmysłowości zgodnie z wolą Bożą12.
Werdiury i szczegóły
Drugim zespołem są arrasy krajobrazowo-zwierzęce, które ceniono za walory estetyczne nawiązujące do tradycji starożytnej. Pejzaż oddany realistycznie oraz bordiura z ornamentem groteskowym odpowiadają dwóm stylom rzymskich dekoracji, jakie znamy z opisu Witruwiusza. Realistyczny pejzaż to styl „wzorujący się na naturze”, a groteski — „styl dziwaczny”13. Bogactwo i obfitość owoców i warzyw możemy podziwiać również w portierach monogramowych z inicjałami króla. Znajdziemy na nich kilka roślin, które w ówczesnej Europie stanowiły novum, jak ananas na arrasie z monogramem SA i globusem, a na innych można dostrzec paprykę, fasolę i kukurydzę14.
Zadziwia bogactwo fascynujących detali, takich jak jednorożec zanurzający róg w wodzie i tym samym uzdrawiający źródło. Scena ta jest ilustracją podania Pliniusza Starszego15. Znajdziemy również kozę karmiącą węża, ptaka dodo, żyrafę-jednorożca oraz satyrów wychylający się zza ornamentów okuciowych w bordiurze. Te detale przykuwały uwagę współczesnych tak samo jak naszą i ze względu na ogromne zainteresowanie wymagały szczególnej ochrony, także prawnej.
Od testamentu króla do zbiorów Kremla
Chcąc chronić kolekcję przed zniszczeniem i rozproszeniem, w testamencie Zygmunt August zapisał arrasy swoim siostrom: Annie, Zofii i Katarzynie, a po śmierci ostatniej z nich miały przejść na własność Rzeczpospolitej16. Anna Jagiellonka zrzekła się dziedzictwa i dopilnowała, by arrasy wyjęto z jej prywatnego majątku i włączono do państwowego skarbca. Mimo że arrasy uświetniały uroczystości koronacyjne, ślubne i pogrzebowe królów Polski, kolejni władcy rozporządzali tkaninami jak częścią osobistego majątku. Jeszcze w 1578 roku wysłano część kolekcji do Szwecji, szczęśliwie tkaniny wróciły w roku 159117. W czasie potopu szwedzkiego Jan Lubomirski ukrył niektóre tkaniny w swoich dobrach na Spiszu18. Jan Kazimierz po abdykacji zastawił część kolekcji w Gdańsku; badania nad szczegółami tej transakcji trwały jeszcze do niedawna. Arrasy wykupiono dopiero w 1724 roku i złożono w klasztorze Karmelitów Bosych w Warszawie, a następnie w Archiwum Koronnym w Pałacu Krasińskich. Po III rozbiorze Polski Katarzyna II poleciła wywieźć arrasy do Petersburga jako dodatkową represję i upokorzenie. Spójny zbiór został rozdzielony między Pałac Zimowy, Gatczynę, Akademię Sztuk Pięknych i Muzeum Stajni Dworskich, a poszczególne tkaniny przerabiano, dostosowując do bieżących potrzeb, na przykład jako… obicia kanap19.
Dopiero traktat ryski kończący wojnę polsko-bolszewicką w marcu 1921 roku umożliwił odzyskanie wszystkich tkanin, prace badawcze i wprowadzenie ich do międzynarodowego dyskursu historyczno-artystycznego. Jerzy Szablowski, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu w latach 1952–1989, precyzował, że wróciły „wszystkie, a ściślej wszystkie te, których można się było doszukać”20. Kolejny arras odnaleziony w zbiorach Kremla został zwrócony w 1977 roku i jest eksponowany na Zamku Królewskim w Warszawie, inna tapiseria trafiła na międzynarodową aukcję sztuki, a następnie do Rijksmuseum w Amsterdamie. Mimo usilnych badań i precyzyjnej pracy losów wielu brakujących tkanin nadal nie znamy21, dlatego tak ważna była ochrona zachowanej kolekcji w czasie II wojny światowej.
II wojna światowa: exodus
Wojenne losy arrasów często podsumowuje się stwierdzeniem, że to gotowy materiał na powieść. Zachowane dokumenty i przekazy uczestników tych wydarzeń22 pozwalałyby na przygotowanie kilku różnych scenariuszy: powieści przygodowej o wyścigu z czasem i niepostrzeżonym wywożeniu skarbów w wielkich żelaznych skrzyniach za granicę, powieści szpiegowskiej dziejącej się w Kanadzie z udziałem dwóch polskich rządów i rywalizacji między kanadyjskimi politykami oraz powieści psychologicznej skoncentrowanej na pracownikach Wawelu prowadzących niecodzienny exodus i stojących wobec konieczności podejmowania błyskawicznych decyzji spoza ich zwyczajowego obszaru zainteresowań, w pełni samodzielnie, ze świadomością historycznej odpowiedzialności.
W sierpniu 1939 roku arrasy zabezpieczono i zapakowano do skrzyń23. Choć to tkaniny nastręczały najwięcej trudności ze względu na rozmiary, wagę i sposób zabezpieczenia, oprócz nich ukryto wiele unikatowych i niezwykle cennych przedmiotów. Ratowano rękopisy Chopina, inkunabuły, nowożytną broń i zbroje oraz przede wszystkim Szczerbiec, miecz koronacyjny królów Polski od czasów Władysława Łokietka, a legendą związany z Bolesławem Chrobrym. Gdy wojna wybuchła, podjęto decyzję o wywiezieniu skarbów z Krakowa.
Trzeba ratować skarby
Już 3 września jedyną drogą ucieczki z miasta była Wisła, a jedynym statkiem, jaki udało się zorganizować, był galar węglowy, sterowany przez tylko jednego flisaka oraz jego nastoletniego pomocnika. Flisak Franciszek Misia wspominał, że kustosz Stanisław Świerz-Zaleski namówił go słowami, że trzeba ratować „skarby”24.
Zbiorów pilnowali pracownicy Wawelu, w tym inżynier z Kierownictwa Odbudowy Wawelu Józef Krzywda-Polkowski25. Towarzyszyły im rodziny, w tym czternaście kobiet, a każda z dwójką lub trójką dzieci — razem około osiemdziesiąt osób. Z każdym kilometrem podróż stawała się coraz bardziej niebezpieczna.
Przed nalotami galar ukrywano w zaroślach na brzegu Wisły albo w ujściach rzek. W kolejnych miastach okazywało się, że poczta jest już nieczynna, a połączenia telefoniczne zerwane, więc nie było możliwości zorganizowania innego sposobu dalszego transportu ani nawet określenia jego kierunku26. W katedrze w Sandomierzu był już ukryty ołtarz Wita Stwosza. Ksiądz odmówił przechowania arrasów, sugerując, że lepiej oddzielić skarby od siebie. Rzeczywiście, oficerowie armii niemieckiej mieli już polecenie znalezienia i przejęcia konkretnych dzieł sztuki, a ołtarz wywieziono do Niemiec w październiku 1939 roku. Z powojennych zeznań oficera Gestapo Roberta Weissmanna, który odpowiadał za tę akcję, wynika, że pościg za arrasami się nie udał prawdopodobnie dlatego, że został on celowo wprowadzony w błąd, z czego nawet po wojnie nie zdawał sobie sprawy.
Gdy kustoszom wawelskim w Kazimierzu wreszcie udało się dodzwonić po pomoc, drogi zostały zbombardowane, a obiecane samochody nie nadjechały. Kolejną przeszkodą okazał się płonący most. Podpalili go polscy dywersanci, aby opóźnić najazd niemieckiej armii. Galar ze skarbami nie mógł czekać, dlatego flisak na mniejszej łódce podpłynął do pożaru, żeby oszacować stabilność konstrukcji. Po oględzinach zdecydował się przepłynąć z arrasami pod płonącym mostem. Wreszcie zorganizowano autobusy i samochody z Lublina, które miały dalej transportować arrasy lądem.
Skarby z portu na Wiśle do drogi dla autobusów wieziono na chłopskich furmankach. Do załadunku jednej żelaznej skrzyni potrzeba było aż ośmiu mężczyzn. Wozy trzeszczały i uginały się pod ciężkim ładunkiem, a rolnicy złorzeczyli przekonani, że w pierwszych dniach wojny stracą swój jedyny pewny majątek27. Atmosfery dopełniał popłoch, noc i sprzeczne informacje z frontu. Gdy załadowano skrzynie do autobusów i samochodu, dalsza podróż odbywała się szybciej i sprawniej, tak że w nocy z 17 na 18 września 1939 roku, tuż po ataku z ZSRR na Polskę, arrasy przekroczyły w Czeremoszu granicę polsko-rumuńską28.
Z Rumunii do Kanady, zabezpieczone „starym sposobem rozbitków”
W Bukareszcie na terenie polskiej ambasady złożono największe skrzynie, a niektóre mniejsze kufry ukryto w ambasadzie brytyjskiej. Rozpoczęła się dyplomatyczna operacja szukania bezpiecznego schronienia. Watykan odmówił przyjęcia arrasów, argumentując, że nie są to dzieła należące do Kościoła. Skrzynie skierowano więc do Francji. Świadkowie, opisując transport morski z Rumunii do Marsylii, mówili o „małym rumuńskim stateczku”29. Na Malcie Brytyjczycy zatrzymali skrzynie na dwa tygodnie przymusowego postoju. Wreszcie, z przystankiem w Palermo, arrasy trafiły do Marsylii, skąd koleją pojechały do Muzeum Narodowego w Aubusson, gdzie francuscy konserwatorzy poddali je pierwszym oględzinom. Ten etap exodusu znamy z relacji Karola Estreichera. Zdecydowano, że żelazne skrzynie są za duże i za trudne do ukrycia, więc arrasy obłożono papierem i obszyto płótnem. W takim zabezpieczeniu złożono do mniejszych skrzyń i wywieziono do portu w Bordeaux. Estreicher opisywał, że stary samochód dostawczy piekarza był jedynym środkiem transportu, jaki udało mu się zorganizować w ogniu wojny. Z Bordeaux w ostatniej chwili, w noc przed kapitulacją Francji, arrasy wypłynęły do Londynu na polskim statku. Estreicher notował, że nie mają żadnych wymaganych zgód zaraz obok informacji, że śpią na skrzyniach z gobelinami i nie spuszczają ich z oka. Szczerbiec przyczepiono do deski tak, aby nie zatonął, i doczepiono do niego list w butelce — „starym sposobem rozbitków”30. Gdy statek dopłynął do Walii, skrzynie załadowano na pociąg i przewieziono do Londynu, gdzie w polskiej ambasadzie zadecydowano o dalszym kierunku ucieczki: do Kanady. Arrasy pokonały Atlantyk na okręcie Batory, którym wywożono również sztabki złota jako rezerwy z Bank of England. Tak cenny ładunek eskortowały brytyjskie okręty wojenne31. Arrasy nie mogłyby mieć lepszej ochrony.
Dyplomacja na szczytach władzy — skarby w piwnicy
W Kanadzie zbiory dwadzieścia lat czekały na powrót do kraju. Początkowo ukryto je w klasztorze redemptorystów Saint-Anne-de-Beaupré niedaleko miasta Quebec. Po wojnie w tajemnicy przeniesiono je do klasztoru augustianek Hotel Dieu w Quebecu32. W 1948 roku skrzynie znów ukryto, znów w tajemnicy, na wyraźne polecenie premiera Maurice’a Duplessisa, tym razem w schowku w Muzeum Prowincji Quebec, gdzie leżały aż do 1960 roku. Schowek był nieużywany od lat, wilgotny, a szyfrowany zamek, który miał zabezpieczać polskie skarby, początkowo nie działał. Tajemnicy przestrzegano tak ściśle, że funkcjonariusze, którym zlecono przewiezienie skrzyń, nie wiedzieli, co się w nich znajduje33.
Zakończenie wojny nie zamknęło sprawy bezpieczeństwa arrasów. Marta Kijewska-Trembecka wymienia aż cztery płaszczyzny konfliktu, w efekcie którego arrasy tak długo leżały przechowywane w nieodpowiednich warunkach34. Jako pierwsze wskazuje sprzeczne sygnały płynące z rządu w Polsce oraz z rządu polskiego na uchodźstwie w Londynie. Obawiano się, że gdy tylko arrasy wrócą do Polski, to pod kuratelą komunistyczną, mogą znów trafić do Moskwy. Odesłanie ich do Polski byłoby też legitymizacją komunistycznej władzy.
Drugim elementem były relacje międzynarodowe rządów kanadyjskich z rządami polskimi w Londynie i Warszawie. Trzeci aspekt to wewnętrzne układy w kanadyjskiej polityce. Zatrzymując arrasy w Muzeum Prowincji Quebec, premier tej prowincji i zwierzchnik muzeum Maurice Duplessis mógł dystansować się od rządu w Ottawie i podkreślać autonomie i niezależność prowincji, co wykorzystywał też w centralnej polityce35. Jako ostatnią płaszczyznę konfliktu badaczka wymienia spór między kustoszami Józefem Krzywdą-Polkowskim, lojalnym wobec rządu w Londynie, a Stanisławem Świerzem-Zaleskim, który w 1946 roku wrócił do Polski. Każdy z aspektów konfliktu oznaczał ogromne niebezpieczeństwo i ryzyko zniszczenia arrasów. Sprawa przeciągała się, a niepodjęte decyzje rzutowały na stan zachowania tkanin.
Propaganda i upowszechnianie wiedzy
W roku 1954 kustosz, który został wpuszczony do schowka z arrasami, opisywał duszne powietrze, wilgoć oraz stęchliznę i alarmował, że zauważył przetarcia na miejscach złożenia. Z jednej strony słano noty dyplomatyczne i naciskano na rząd w Kanadzie, deprecjonując władze w Londynie jako te, których „nie popiera nawet papież Jan XXIII”36 oraz przypominając, że dzieła niszczeją przez zaniedbanie. Z drugiej strony Komitet Centralny PZPR dbał o nadanie sprawie rozgłosu zarówno w kraju, jak i za granicą.
Pojawił się pomysł, żeby rozpowszechnić wśród Polonii informację o książce Klemensa Kęplicza Miecz i kobierce. Opowieść o grabieży skarbów wawelskich37. Ta beletryzowana opowieść kończy się rozdziałem zatytułowanym Bez epilogu. Autor ironizuje, że na Wawelu powinny zawisnąć tablice: „ścianę tę zdobił arras, który po dziś dzień nie został zwrócony”. Pisarz mocno apeluje o to, aby upublicznić nazwiska sprawców „haniebnej grabieży”, a przetrzymywanie arrasów poza Polską nazywa analogicznie do zbrodni przeciwko ludzkości „zbrodnią przeciwko kulturze”. Książka wpisywała się w ówczesną epokę społeczno-polityczną i niezależnie od współczesnej oceny wzmagała społeczne emocje. Oczekiwanie na powrót arrasów i zainteresowanie były ogromne. Powszechnie używano nazwy „skarby”38. W takich warunkach historycy sztuki, oprócz troski o same dzieła, musieli zadbać także o merytoryczny przekaz docierający do odbiorców.
Doświadczenie pokoleniowe
Przemiany na szczycie władzy w Polsce w 1956 roku otworzyły nowy rozdział rozmów. W 1959 roku do Polski wróciły Szczerbiec i część unikatowych ksiąg i dokumentów. Tę część zbiorów w czasie wojny jako depozyt w Bank of Montreal złożyli kustosze wawelscy Józef Krzywda-Polkowski i Stanisław Świerz-Zaleski39. Ze względu na swoje rozmiary, ta część zbiorów mogła zostać ukryta w mniejszych skrzyniach i ukryta w bankowym skarbcu. Eksponowano zwłaszcza powrót Szczerbca i jego rolę w historii jako używanego podczas koronacji. Udostępnienie publiczności rękopisów Chopina, najstarszych drukowanych ksiąg i zbiorów z królewskiej zbrojowni wywołało ogromne zainteresowanie. Wawel odwiedzały tłumy, powszechnie organizowano wycieczki, kolejki ciągnęły się przez całe wzgórze, temat był mocno obecny w gazetach i radio.
Mimo że powrót części zbiorów wzmógł oczekiwanie i naciski, to Maurice Duplessis nadal sprzeciwiał się odesłaniu dzieł sztuki i tym samym legitymizacji komunistycznej władzy40. Polityk uważał, że w ten sposób broni sztuki przed sowiecką grabieżą. Dopiero po jego śmierci we wrześniu 1959 roku nowy premier prowincji Quebec Paul Sauvé zgodził się na przekazanie arrasów, lecz zmarł, zanim decyzja weszła w życie. Jean Lesage podtrzymał jego wolę, lecz przegrał wybory i dopiero za kolejnego premiera, Daniela Johnsona Starszego, podpisano akt przejęcia arrasów przez stronę polską41. Wyraźnie zaznaczono, że są one zwracane narodowi, nie rządowi. Skarby wróciły pod opieką Jerzego Szablowskiego na statku Krynica w czterdziestu kufrach, jednej skrzyni i czternastu rulonach.
Ładunek ubezpieczono na 60 milionów dolarów w towarzystwach ubezpieczeniowych z 28 krajów, gdyż żaden ubezpieczyciel na świecie nie miał wystarczającej rezerwy finansowej42. Całą podróż relacjonowano w mediach, a triumfalny przyjazd na dworzec w Krakowie, w oprawie z udziałem orkiestry i władz, przyciągnął tłumy.
Ten rozdział dziejów arrasów zamknęła uroczystość nadania państwowych odznaczeń wszystkim zaangażowanym w ich ochronę, od kustoszy i naukowców przez flisaka i naczelnika poczty, po chłopów wiozących arrasy na furmankach i kierowców lubelskich autobusów, którzy dojechali nimi do Rumunii. Taki przekrój społeczny zaangażowanych osób oddziaływał na wyobraźnię i sprawiał, że emocje związane z rozciągniętym w czasie powrotem arrasów na Wawel były doświadczeniem pokoleniowym.
Współczesne badania i współczesne spojrzenie
Powrót arrasów umożliwił prowadzenie badań i konserwacji. Konserwacja arrasów jest jeszcze trudniejsza niż ich tkanie. Wśród czynników szkodliwych dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu w latach 1989–2020 Jan Ostrowski wymieniał zanieczyszczenia przemysłowe i ekspozycję na światło43, niemożliwe do uniknięcia podczas wystawiania tkanin. Również ruch turystyczny wywierał negatywny wpływ na ich kondycję, dlatego większość zbiorów leżała w magazynach, a niewielką liczbę wystawionych arrasów poddawano rotacji.
Podsumowaniem i uwieńczeniem prac konserwatorskich oraz badań naukowych są trzy tomy publikacji Marii Hennel-Bernasikowej i Magdaleny Piwockiej z Działu Tkanin Zamku Królewskiego na Wawelu. Po raz pierwszy w historii wszystkie arrasy zostały udostępnione szerokiej publiczności, gdy w setną rocznicę traktatu ryskiego otwarto na Wawelu wystawę Wszystkie arrasy króla. Powroty. Ekspozycja nazwana „totalną” zajmuje większość przestrzeni wystawowej zamku, obejmując reprezentacyjne komnaty I piętra i prywatne apartamenty królewskie II piętra. Historycznym tkaninom towarzyszą dzieła zaproszonych do współpracy artystów współczesnych, Macieja Maciejowskiego i Mirosława Bałki. Ekspozycja łączy ogrom pracy badawczej z otwartością na twórcze spojrzenia i zachęca do własnych poszukiwań. Wystawa niemal od razu po otwarciu została nazwana wydarzeniem dekady.
Współcześni odbiorcy, dla których przejmujące dzieje arrasów są już tylko historią, zobaczywszy „wszystkie arrasy króla”, mogą zachwycić się skalą luksusowego zamówienia, jakością wykonania i czystym pięknem „ruchomych fresków Północy” — wawelskich skarbów.
Bibliografia:
1. Fabiański M., Złoty Kraków, Kraków 2010.
2. Hennel-Bernasikowa M., Piwocka M., Katalog arrasów króla Zygmunta Augusta, Kraków 2017.
3. Historia skarbów wawelskich w czasie II wojny światowej (cz. 1 i 2). Trudności związane z ewakuacją arrasów, a następnie z ich odzyskaniem. Osobiste wspomnienia prof. Karola Estreichera, Polskie Radio 16.01.1974, https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/763229,Jak-arrasy-wrocily-na-Wawel (dostęp: 10.03.2021).
4. Kęplicz K., Miecz i kobierce. Opowieść o grabieży skarbów wawelskich, Warszawa 1955.
5. Kijewska-Trembecka M., Losy skarbów wawelskich w Kanadzie, „Studia Migracyjne – Przegląd Polonijny” t. 43, nr 1 (163), 2017, s. 381–389.
6. Nahlik S.E., Tak zwana sprawa arrasów w świetle dokumentów, „Studia do dziejów Wawelu” 1978, z. 4, s. 359–396.
7. Notatki w spr. akcji politycznej wokół zwrotu arrasów wawelskich sporządzona przez Wydział Zagraniczny KC PZPR, Archiwum Dokumentacji Mechanicznej, uld. 11535453, Warszawa 1955, https://polona.pl/item/notatki-w-spr-akcji-politycznej-wokol-zwrotu-arrasow-wawelskich,MTE1MzU0NTM/1/#info:metadata (dostęp: 10.03.2021).
8. Piwocka M., Arrasy Zygmunta Augusta, Kraków 2020.
9. Szablowski J. i in., Arrasy wawelskie, Warszawa 1994.
- M. Piwocka, Arrasy Zygmunta Augusta, Kraków 2020, s. 16. ↩
- M. Hennel-Bernasikowa, M. Piwocka, Katalog arrasów króla Zygmunta Augusta, Kraków 2017, s. 59. ↩
- M. Piwocka, Arrasy…, op. cit., s. 11. ↩
- Ibidem, s. 14. ↩
- Ibidem, s. 12. ↩
- Ibidem, s. 11. ↩
- Ibidem, s. 7. ↩
- M. Fabiański, Złoty Kraków, Kraków 2010, s. 178. ↩
- Ibidem, s. 129. ↩
- Ibidem, s. 162. ↩
- Ibidem, s. 162. ↩
- Ibidem, s. 126. ↩
- Ibidem, s. 160. ↩
- Ibidem, s. 223. ↩
- M. Piwocka, Arrasy…, op. cit., s. 89. ↩
- J. Szablowski i in., Arrasy wawelskie, Warszawa 1994, s. 57. ↩
- M. Piwocka, Arrasy…, op. cit., s. 14. ↩
- J. Szablowski i in., op. cit., s. 59. ↩
- M. Piwocka, Arrasy…, op. cit., s. 15. ↩
- J. Szablowski i in., op. cit., s. 59. ↩
- M. Piwocka, Arrasy…, op. cit., s. 15. ↩
- S.E. Nahlik, Tak zwana sprawa arrasów w świetle dokumentów, „Studia do dziejów Wawelu” 1978, z. 4, s. 359 i n. ↩
- Ibidem, s. 359. ↩
- Historia skarbów wawelskich w czasie II wojny światowej (cz. 1 i 2). Trudności związane z ewakuacją arrasów, a następnie z ich odzyskaniem. Osobiste wspomnienia prof. Karola Estreichera, Polskie Radio 16.01.1974, https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/763229,Jak-arrasy-wrocily-na-Wawel (dostęp: 10.03.2021) ↩
- S.E. Nahlik, op. cit., s. 359. ↩
- Historia skarbów wawelskich, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
- M. Kijewska-Trembecka, Losy skarbów wawelskich w Kanadzie, „Studia Migracyjne — Przegląd Polonijny” t. 43, nr 1 (163), 2017, s. 387. ↩
- Historia skarbów wawelskich…, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
- M. Kijewska-Trembecka, op. cit., s. 386. ↩
- Ibidem, s. 388. ↩
- Historia skarbów wawelskich…, op. cit. ↩
- M. Kijewska-Trembecka, op. cit., s. 381 i n. ↩
- Ibidem, s. 388. ↩
- Historia skarbów wawelskich…, op. cit. ↩
- K. Kęplicz, Miecz i kobierce. Opowieść o grabieży skarbów wawelskich, Warszawa 1955. ↩
- Historia skarbów wawelskich…, op. cit. ↩
- Ibidem ↩
- M. Kijewska-Trembecka, op. cit., s. 387. ↩
- Historia skarbów wawelskich…, op. cit. ↩
- Ibidem. ↩
- J. Szablowski i in., op. cit., s. 12. ↩
A może to Cię zainteresuje:
- Józef Mehoffer „Cynie” - 10 marca 2023
- Kobiety wokół Józefa Mehoffera - 6 listopada 2022
- „Cud się dłoniom wymyka”. Zbliżenie na ołtarz mariacki Wita Stwosza - 23 lutego 2022
- „Wymalowani sztuką tkacką”. Arrasy wawelskie – ich piękno, znaczenie i sensacyjne losy - 28 marca 2021
- Poskramiacz ognia. Nieznane oblicze Lubomira Tomaszewskiego - 7 sierpnia 2020
- Ćmielów – świątynia porcelany - 27 czerwca 2020
- Lubomir Tomaszewski. Wielki architekt formy - 18 listopada 2018
- Jak artyści tworzyli selfie przed wiekami - 26 lipca 2016
- Bydgoszcz, z wizytą u Leona Wyczółkowskiego - 28 czerwca 2016
Ja polecam zobaczyć materiał historyczny o arrasach wawelskich cyfrowa.tvp.pl/video/miasta,arrasy-i-gobeliny,58364968
Czy wspomniana tapiseria w Rijksmuseum nadal się tam znajduje? Nigdzie nie mogę jej znaleźć. Z góry dziękuję za odpowiedź.