Geniusz i szaleństwo. Francisco Goya

Fizyka mówi nam, że istnieje materia, z której wszystko powstało, i antymateria, różniąca się zasadniczo od tej pierwszej ładunkiem elektrycznym. W wyniku zetknięcia się materii i antymaterii powstaje niewyobrażalna ilość energii, a same cząstki anihilują. Bardzo podobnie działa zetknięcie się geniuszu i szaleństwa.

Francisco Goya, Autoportret, portret, niezła sztuka

Francisco Goya Autoportret | 1815, Prado, Madryt

Ogromna ilość energii widoczna jest w płótnach szalonych geniuszy i nad nią pochylimy się w tym tekście. Anihilacja to domena często tragicznej biografii szalonych twórców. Omijam szerokim łukiem definicje geniuszu i szaleństwa, pozostawiając je otwarte.

Mam bowiem nadzieję, że każdy z czytelników, podświadomie, dostrzega różnicę między ekstrawagancją wąsów Salvadora Dalego a niebezpiecznym szałem mordercy Richarda Dadda. O ile jednak od szaleństwa uciekamy (wszak choroba psychiczna to wciąż wśród nas powód do wstydu), o tyle każdy chciałby urodzić się geniuszem. Wielcy twórcy łączą w sobie te dwie cechy i może dlatego nas fascynują i będą fascynować; w końcu prawdziwa sztuka (jakakolwiek byłaby jej definicja) przekracza czas.
Czytaj dalej