Jak powszechnie wiadomo, Stanisław Ignacy Witkiewicz, używający od 1917 roku artystycznego pseudonimu Witkacy, był artystą wszechstronnym. Uprawiał wiele gatunków sztuki – pisał powieści i żartobliwe wierszyki, dramaty, które czasem nawet reżyserował i do których projektował scenografię, malował nie tylko farbami olejnymi, ale też gwaszem i akwarelą, rysował węglem, barwnymi pastelami, ołówkiem i atramentem, a także fotografował – ludzi i pejzaże, sam również był często modelem zdjęć oraz aktorem scen aranżowanych przed obiektywem aparatu.
Należy pamiętać, że dla urodzonego w 1885 roku artysty fotografia była stosunkowo młodym wynalazkiem. Pierwsze udane (w sensie technicznym) zdjęcie Widok z okna pracowni w Le Gras na metalowej płytce wykonał bowiem Francuz Joseph Nicéphore Niépce w 1826 (lub 1827) roku, a nową technikę obrazowania udoskonalił i opatentował Louis Daguerre w 1839 roku. Od jego nazwiska wywodzi się zresztą nazwa dagerotyp, czyli fotografia pozytywowa na płytce szklanej. W 1888 roku firma Eastman Kodak wyprodukowała tani aparat fotograficzny, co spowodowało ogromne zainteresowanie nowym wynalazkiem całej rzeszy zarówno artystów, jak i amatorów.
Należał do niej także młody Stanisław Ignacy, początkowo fotografowany przez ojca już w wieku pięciu lat, który mniej więcej dekadę później sam zaczął eksperymentować z tworzeniem obrazów zobaczonych za pośrednictwem obiektywu. Obrazy te były różnorodne – pejzaże fotografowane w różnych warunkach pogodowych (często z zanotowaną godziną i stanem aury), portrety rodziny i przyjaciół, a także własne wizerunki, na ogół pozowane – zabawne miny albo odgrywane scenki.
Bardzo ciekawe są pejzaże zimowe, na których białe płaszczyzny śniegu ostro kontrastują z przecinającymi je strumieniami oraz bezlistnymi gałęziami drzew i krzewów, szczególnie gdy były wykonywane pod słońce przeświecające w tle.
Fotografowane pejzaże, zwłaszcza górskie, z pewnością służyły młodemu artyście jako szkice dla później malowanych obrazów, choć w zachowanym materiale trudno jest znaleźć dosłowne analogie. Prawdopodobnie dla Witkacego były to zaledwie wstępne pomysły, które w trakcie realizacji ulegały znacznym przetworzeniom. Znając zresztą jego osobowość wyrażoną w twórczości, łatwo sobie wyobrazić, że bezpośrednie kopiowanie zdjęć śmiertelnie by go nudziło.
Inaczej rzecz się miała z fotografią portretową. Nigdy nie miał dość uwieczniania jednej twarzy. W 1913 roku powstawały całe serie wizerunków jednej osoby – z profilu i en face oraz en trois quarts. Przeważnie w popiersiu, ale i w pół- albo i całej postaci. Rzecz jasna, artysta najchętniej fotografował kobiety w całej różnorodności ich sukien i kapeluszy oraz fryzur.
Szczególnie piękne są fotografie jego narzeczonej Jadwigi Janczewskiej: intymne zdjęcia w przewiązanej wstążką koszulce nocnej w pościeli oraz bardziej oficjalne – w kapeluszu z ogromnym rondem przewiązanym koronkowym szalem, którego wzór tworzy cienie na twarzy kobiety.
Na uwagę zasługują też fotograficzne eksperymenty Witkacego – wykonywanie zdjęć portretowych przy pomocy specjalnie dlań skonstruowanego obiektywu o przedłużonej ogniskowej. Dzięki temu artysta mógł robić kolejne zbliżenia twarzy aż do całkowitego rozmycia jej detali.
Powstawała w ten sposób przejmująca w swoim wyrazie kompozycja niemal abstrakcyjna. Najlepszym tego przykładem jest tryptyk z podobizną Tadeusza Langiera – od klasycznego ujęcia przez ciasny kadr do maksymalnego zbliżenia z zatarciem rysów.
Przy pomocy fotografii młody Witkiewicz wnikliwie studiował też twarz swojego starzejącego się ojca. Równolegle rysował go węglem i właściwie nie wiadomo, czy to fotografia służyła jako szkic do portretowego studium węglowego, czy odwrotnie.
Warto zauważyć, że wszystkie te doświadczenia z postrzeganiem ludzkich twarzy artysta wykorzystał znacznie później – wykonując portrety barwnymi pastelami w ramach stworzonej przezeń w 1925 roku jednoosobowej Firmy Portretowej „S.I. Witkiewicz”. Zwraca uwagę zwłaszcza mistrzowskie stosowanie ciasnego kadru oraz zacieranie rysów z zachowaniem podobieństwa do uwiecznianych postaci, nie mówiąc już o narzucaniu swoim modelom różnych ról.
Z ciekawym trikiem Witkacy zetknął się w czasie pobytu w Rosji, gdzie spędził lata I wojny światowej. W jednym z salonów fotograficznych w Petersburgu można było wykonać swój autoportret w dwóch lustrach ustawionych pod takim kątem, że w efekcie powstawało pięć wizerunków. W 1917 roku artysta sfotografował się w szynelu i wojskowej czapce, jako że pełnił wówczas służbę w carskiej armii.
Był to zabieg czysto techniczny; każdy mógł to zrobić, znane są też podobne, wcześniej wykonane autoportrety innych znanych artystów – Marcela Duchampa i Wacława Szpakowskiego (1913), ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w przypadku Witkacego fotografia ta ma sens głęboko symboliczny.
Właśnie wtedy artysta zobaczył swoje zmultiplikowane odbicie, które oddawało wszechstronność jego zainteresowań i podejmowanych działań. To właśnie w Rosji bowiem Witkacy zaczął rysować portrety i kompozycje barwnymi pastelami, malować olejne obrazy w myśl formułowanej właśnie teorii Czystej Formy.
Wojenne i rewolucyjne przeżycia stały się z kolei tematem jego historiograficznych przemyśleń oraz ważnym tworzywem późniejszej twórczości dramaturgicznej i powieściowej, zaś on sam stał się tym właściwym Witkacym – artystą o wielu twarzach. I to na jednym z kobiecych portretów wykonanych właśnie w 1917 roku w Rosji po raz pierwszy znalazł się jego pseudonim.
Dość zagadkowa jest ówczesna rezygnacja Witkacego z osobistego wykonywania zdjęć. Przeszedł bowiem na drugą stronę obiektywu, by ktoś inny fotografował jego grymasy, najrozmaitsze przebrania: w kowbojskim kapeluszu, w sędziowskiej todze, w letnim garniturze i w pumpach – jako Wujcio z Ameryki, z groźną miną w charakterystycznej pozie napoleońskiej z ręką zatkniętą za połę płaszcza; oraz zaaranżowane przezeń scenki – głównie humorystyczne – z udziałem przyjaciół.
Seria fotografii, na których artysta dotyka długim patykiem obnażonego ramienia pięknej kobiety to niby-dokumentalny zapis narkotycznego seansu. Wygłupy kilku przyjaciół do obiektywu zawierają też sceny udawanego seksu, a nawet gwałtu. Wspólne wycieczki autem Zwolińskich na Słowację są pretekstem do pozowanych fotografii, na których szykownie ubrany Witkacy występuje jako zblazowany obiekt adoracji urodziwych kobiet albo siłacz dźwigający ogromny pień drzewa.
Sporadycznie zdarzały się wtedy wystudiowane zdjęcia portretowe pięknych bliskich Witkacemu pań – żony Jadwigi z uwydatnieniem jej bujnych włosów i zmysłowych ust (które zresztą artysta – a może ona sama – podkreślił już na gotowej fotografii czerwoną kredką), jej akt w plenerze, fotografia Neny Stachurskiej z obnażonymi ramionami, Czesławy Janczewskiej z prowokacyjnie wypiętym biustem w obcisłym swetrze i zawadiacko przekrzywionym kapeluszu.
Artysta prowokował swoje modelki do odgrywania ról, które one chętnie podejmowały. Dość oczywisty jest zresztą erotyczny podtekst każdego z tych zdjęć.
W wykonanej w 1932 roku wspólnej fotografii z Janiną (Inką) Turowską-Leszczyńską Witkacy wcielił się w Potwora z Düsseldorfu – złowrogą postać Petera Kürtena straconego w 1931 roku za siedem morderstw i dwa gwałty.
W tym samym roku powstał pierwszy dźwiękowy film wybitnego niemieckiego reżysera Fritza Langa M – morderca, inspirowany tymi wstrząsającymi wydarzeniami. Jednak zdjęcie zaaranżowane przez Witkacego jest tyleż przerażające co komiczne. Zza pleców pięknej, spokojnie siedzącej w fotelu kobiety w strojnej sukni wyłania się mężczyzna z nasuniętą na głowę marynarką, spod której wyłania się jego groteskowo wykrzywiona twarz z wybałuszonymi oczami, a jego lewa ręka ze szponiasto zakrzywionymi palcami zmierza w kierunku szyi ofiary.
Zdjęcie to bardzo dobrze pokazuje sposób myślenia artysty. Nie wpisuje się ono bowiem ani w rzeczywisty, opisywany obficie przez ówczesne gazety horror mieszkanek Düsseldorfu, ani nawet w klimat filmowego thrillera Langa. Witkacy z właściwym sobie dystansem pokazał chorobliwy charakter całej sprawy wynikający z głębokiego upośledzenia umysłowego mordercy i gwałciciela.
Zestawienie jego karykaturalnej postaci z posągową urodą napastowanej przezeń kobiety stanowi przewrotną metaforę tego typu tragicznych i przerażających zdarzeń.
Artysta pozostawił po sobie kilka tysięcy najróżniejszych fotografii – zarówno tych wykonanych własnoręcznie, jak i zaaranżowanych. W tych drugich był nie tylko głównym aktorem, ale też reżyserem.
W okresie dojrzałości artystycznej – po 1918 roku – był to podstawowy gatunek jego twórczości fotograficznej oraz ważna część działalności artystycznej w ogóle. Nasuwa to przypuszczenie, że to teatr, a zwłaszcza teatr życia był dla Witkacego najważniejszy. I to on był dla niego inspiracją dla wszystkiego, co tworzył.
Bibliografia:
1. Czartoryska U., Laboratorium „psychologii nieeuklidesowej”, czyli o fotografiach Stanisława Ignacego Witkiewicza, „Odra” nr 3, 1980.
2. Czartoryska U., O fotografiach Stanisława Ignacego Witkiewicza, w: Co robić po kubizmie? Studia o sztuce europejskiej pierwszej połowy XX wieku, red. J. Malinowski, Kraków–Wrocław 1984.
3. Czartoryska U., Witkacy w zwierciadle fotografii, „Odra” nr 5, 1972.
4. Franczak E., Okołowicz S., Przeciw Nicości. Fotografie Stanisława Ignacego Witkiewicza, Kraków 1986.
5. Frizot M., A New History of Photography, Köln 1998.
6. Immisch T.O., Portretowa fotografia Witkacego i jej znaczenie w historii fotografii, w: Materiały sesji poświęconej Stanisławowi Ignacemu Witkiewiczowi w 60. rocznicę śmierci, red. A. Żakiewicz, Słupsk 2000.
7. Lenartowicz Ś., Wpływ fotografii Stanisława Ignacego Witkiewicza na jego twórczość plastyczną, w: Materiały sesji poświęconej Stanisławowi Ignacemu Witkiewiczowi w 60. rocznicę śmierci, red. A. Żakiewicz, Słupsk 2000.
8. Musiał G., Świadomość obrazu i obraz świadomości, w: St. I. Witkiewicz, fotografie, katalog wystawy, Łódź 1979.
9. Żakiewicz A., Po trzecie fotograf – czyli jak interpretować twórczość fotograficzną Stanisława Ignacego Witkiewicza, „Dagerotyp” nr 11, 2002.
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Ostatnie dni Witkacego i tajemnice grobu rodzinnego - 31 października 2024
- Sensacyjne losy portretu Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów autorstwa Witkacego - 30 października 2024
- Witkacy – fotograf doskonały - 29 sierpnia 2024
- Witkacy w tropikach - 28 czerwca 2024
- Witkacy „Bajka (Fantazja)” - 7 czerwca 2024
- Witkacy i jedenaście twarzy Marii Nawrockiej - 19 kwietnia 2024
- Tadeusz Brzozowski – tradycja i współczesność - 7 kwietnia 2024