Non omnis moriar – ten horacjański motyw, przewijający się w twórczości wielu artystów, jest prawdopodobnie jednocześnie wielkim marzeniem większości z nich. Jakże trudnym do zrealizowania. Jak pozostać nieśmiertelnym w kolektywnej pamięci ludzkości, skoro liczba dzieł i artystów przypomina studnię bez dna? Nierealne, prawda? Na szczęście londyńska Dulwich Picture Gallery spieszy z pomocą – organizując co roku wystawę poświęconą zapomnianym brytyjskim artystom z początków XX w. Kropla w morzu potrzeb? A jednak drąży skałę. Bo to właśnie dzięki tej inicjatywie możemy zapoznać się z twórczością Winifred Knights, pierwszej kobiety nagrodzonej Prix de Rome za najsłynniejszy z jej obrazów: Potop (The Deluge).
Winifred Knights (1899-1947), urodzona w Londynie, brytyjska malarka obdarzona niezwykłym wyczuciem stylu; zafascynowana renesansem (szczególnie jego początkowym okresem – Quattrocento) oraz sztuką Piera della Francesca.
Ekstrawagancki styl: filcowe kapelusze z dużym rondem, własnoręcznie projektowane ubrania, fryzury rodem z tak lubianej przez nią renesansowej epoki – zarówno w sposobie bycia jak i w sztuce – jej największą zaletą była jej oryginalność.
Już od młodych lat przejawiała zdolności w dziedzinie rysunku. Początkowo marzyła o karierze ilustratorki. Miała szczególny talent do portretów – jej pierwsze szkice to głównie wizerunki rodziny i przyjaciół, również w późniejszych pracach odnajdujemy wiele autoportretów.
Los jednak przygotował dla niej nieco inny scenariusz. Jako wybitna studentka Slade School of Fine Art została nagrodzona Prix de Rome w dziedzinie „Malarstwo dekoracyjne”. I to właśnie w tym kierunku zaczęła rozwijać się kariera artystki.
Wspomniany już, jeden z jej najważniejszych obrazów – Potop (The Deluge, 1920) – to idealny przykład fascynacji wczesnym renesansem, w dodatku genialnie połączonej z panującym wówczas w Anglii wortycyzmem1.
Artystka podejmując i jednocześnie przetwarzając w nim biblijny motyw Arki Noego, nawiązuje do I wojny światowej, której krwawe zdarzenia odbiły się na jej psychice (po bezpośrednim ujrzeniu zbombardowania fabryki amunicji w Silvertown w 1917 roku Knights przeszła załamanie nerwowe, na rok przerywając studia). Ten apokaliptyczny obraz przedstawia kilkanaście przerażonych postaci próbujących wspiąć się na wzgórze uciekając przed niszczycielskim żywiołem.
Intrygujące jest to, że większość tych postaci jest łatwa do zidentyfikowania. Odnajdujemy tu portrety matki Knights oraz jej małego brata, siostry Eileen, jej ciotki Millicent Murby, a także portret samej artystki.
Ddała wyraz temu, że wojna była dla niej osobistym i traumatycznym przeżyciem. Ostre, diagonalne linie, jak i stromy kąt wzgórza podkreślają wrażenie dynamiki oraz dramatyzmu. Mimo wykorzystania biblijnego potopu a także wizerunków bliskich, dzieło wykracza zarówno poza ramy czasów jak i osobistej tragedii. Ubrania postaci nie dają się przyporządkować do żadnej konkretnej epoki, podobnie jak budynki widoczne z oddali. Uderzająca nieobecność samej Arki odbiera wszelką nadzieję. W Potopie nie odnajdziemy zatem ni krzty nadziei. Mroczne dzieło nie pozostawia złudzeń – historia ludzkości się kończy.
Na obrazie Wesele w Kanie (The Marriage at Cana) z 1923 roku znów pojawia się motyw wody, jednak nie jest już ona tak złowieszcza.
Tu występuje pod postacią spokojnego kanału, towarzyszącego biesiadnikom. Po raz kolejny również mamy do czynienia z motywem biblijnym, którym tym razem jest przemienienie wody w wino w Kanie Galilejskiej. W tym wypadku Knights zrezygnowała z ostrych, diagonalnych linii, stawiając raczej na harmonijne połączenie linii wertykalnych z horyzontalnymi. Znów jednak nie jest to „czyste” przedstawienie biblijnej sytuacji – goście siedzący przy prostokątnych stołach (głównie kobiety) ubrani są w stroje współczesne. Znów pojawia się autoportret malarki (aż trzykrotnie). Kolory są cieplejsze niż w Potopie – dominują jasne odcienie brązu i oliwkowej zieleni.
Mocnym punktem kolorystycznym są owoce znajdujące się na stole. Mamy tu ucztę dla spragnionych wysmakowanych barw oczu – połyskujące różem kawałki arbuza przyjemnie ożywiają dosyć stonowany obraz. Sama Knights w liście do matki stwierdziła, że ten jej obraz będzie „bardzo piękny”2. Nie zdobył on jednak wówczas takiego rozgłosu jak poprzednie dzieło. Obraz Wesele w Kanie został odrzucony przez brytyjskie muzea (sic!) Fitzwilliam oraz Tate. Finalnie przyjęty dopiero przez nowozelandzkie muzeum Wellington.
Dziś to właśnie Potop i Wesele w Kanie uważane są za najważniejsze dzieła artystki, stworzone jeszcze w okresie jej studiów. Zasmucający jest jednak fakt, że po powrocie do kraju w 1925 r., zamężna już Knights (jej mężem był poznany na studiach we Włoszech Thomas Monnington) mimo wsparcia ze strony męża (notabene również malarza) oraz swego dawnego wykładowcy Henry’ego Tonksa i wielu innych prominentnych artystów wcale nie zaczęła szybciej rozwijać swej kariery. Wręcz przeciwnie – drastycznie przystopowała.
Czy to przez liczne nawiązania do renesansu (wówczas już niemodnego) czy przez osobowość, która zmuszała Knights do bardzo dużej dokładności, a przy tym także powolności w tworzeniu, w ciągu swego stosunkowo krótkiego życia (zmarła w wieku 48 lat na guza mózgu) Knights nie poszerzyła znacznie swego dorobku.
Późniejsze, niestety nieliczne obrazy, takie jak np. Święta Trójca (The Santissimma Trinita) czy Sceny z życia św. Marcina z Tours (Scenes from the life of Saint Martin from the Tours) nadal nawiązywały do tematyki biblijnej, także wciąż można było odnajdywać autoportrety malarki. W jej pracach można również dostrzec wpływy ciotki – Millicent Murby – zaangażowanej sufrażystki. Liczba namalowanych kobiet prawdopodobnie zawsze przewyższa liczbę namalowanych mężczyzn.
Winifred Knights wybrała nietypową drogę. Połączyła niemodny już wówczas renesans z współczesnymi trendami, co zaowocowało stworzeniem jej własnego, niepowtarzalnego stylu. Mówi się nawet o dziwnym bezruchu3 jej postaci, charakterystycznym dla wielu jej obrazów. Choć kariera ta trwała krótko to Knights pozostawiła po sobie bardzo ciekawe prace. Zakochana w XV wieku, nie uległa jednak pastiszowi ani nadmiernemu sentymentalizmowi. Niedoceniona za życia (nigdy nie doczekała się wystawy indywidualnej) została „wskrzeszona” w 2016 roku przez Dulwich Picture Gallery i mogliśmy podziwiać dzieła zapomnianej artystki z początków XX wieku.
Bibliografia:
1. Hallett F., It’s about time Winifred Knights got some attention, „Apollo magazine” 1 września 2016, https://www.apollo-magazine.com/its-about-time-winifred-knights-got-some-attention/.
2. Hirst D., Winifred Knights Retrospective, „Women: A Cultural Review”, 28(1–2), s. 155–159.
3. Hughes K., How painter Winifred Knights became Britain’s ‘unknown genius’, „The Guardian” 25 lipca 2016, https://www.theguardian.com/artanddesign/2016/jun/25/how-painter-winifred-knights-became-britains-unknown-genius.
4. Sooke A., Winifred Knights, Dulwich Picture Gallery: these exquisite, never been shown artworks are a revelation, „The Telegraph”, 5 czerwca 2016, https://www.telegraph.co.uk/art/what-to-see/winifred-knights-dulwich-picture-gallery-review-exquisite-never/.
5. Vaizey M., Winifred Knights, Dulwich Picture Gallery; A forgotten Slade alumnus restored to prominence, 22 lipca 2016, https://theartsdesk.com/visual-arts/winifred-knights-dulwich-picture-gallery.
- wortycyzm – równoległy do kubizmu i futuryzmu kierunek awangardowy w sztukach plastycznych powstały w Anglii na początku XX w. ↩
- „My picture will be very beautiful. I have drawn 11 plates of melon, pink melon; 9 glasses of wine some empty, because they have run out, & 38 people”, http://www.llfa.gallery/1132.htm, 18.08.2017. ↩
- M. Gayford, Piero della Francesca meets Dalí: Winifred Knights at Dulwich Picture Gallery reviewed, www.spectator.co.uk/2016/07/piero-della-francesca-meets-dali-winifred-knights-at-dulwich-picture-gallery-reviewed, 18.08.2017. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Gwen John. W poszukiwaniu artystycznej i duchowej perfekcji - 29 kwietnia 2019
- Amrita Sher-Gil. Kim była indyjska Frida Kahlo? - 29 października 2017
- Winifred Knights – wybitna artystka, o której zapomniał świat - 10 września 2017