O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Słoneczniki i piołun. O słodko-gorzkim życiu Vincenta van Gogha



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Vincent van Gogh, Autoportret, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Autoportret | 1887, Art Institute of Chicago, Chicago

Na wszystkich tych, którzy zaczynają interesować się Vincentem van Goghiem, czeka pułapka. Naprawdę łatwo w nią wpaść. Opisała ją ponad sto lat temu Jo van Gogh-Bonger, bratowa malarza. To ona zajęła się spuścizną po Vincencie i jego bracie Theo. Przez wiele lat z dużym zaangażowaniem pracowała na to, by Vincent van Gogh stał się rozpoznawalnym artystą. Organizowała wystawy jego prac i współtworzyła publikacje na ich temat. Wprowadzała także twórczość van Gogha na międzynarodowy rynek sztuki, do prywatnych i publicznych kolekcji. Równocześnie opracowywała, a potem tłumaczyła listy Vincenta. Słusznie uznała, że ich treść będzie miała ogromne znaczenie w odbiorze jego sztuki. Listów było przeszło 650, ale to nie ich liczba sprawiła, że redakcja zajęła Jo ponad dwadzieścia lat. Opóźnienie wydania zbioru korespondencji wynikało z kilku czynników.

Portret Jo Bonger, fotografia, Niezła Sztuka

Portret Jo van Gogh-Bonger przy jej sekretarzyku w salonie w domu przy ulicy Koninginneweg, detal | 1909-1925, Van Gogh Museum, Amsterdam

Jo we wstępie wskazała ten najważniejszy. Była nim obawa, że kiedy ludzie przeczytają listy Vincenta, bardziej zafascynują się historią jego życia niż sztuką, którą w jego trakcie tworzył, a tego Jo nie chciała. Uważała, że Vincent powinien zaistnieć w świadomości odbiorców najpierw i przede wszystkim jako artysta, a potem dopiero jako człowiek o barwnej biografii.

Choć życiorys van Gogha nie pozwala całkowicie zapomnieć o jego twórczości, to niewiele potrzeba, by zeszła na dalszy plan i ustąpiła miejsca wciągającej codzienności wypełnionej niespełnionymi nadziejami, zwątpieniem, strachem i cierpieniem. Dlatego zagłębiając się w historię życia Vincenta, trzeba być bardzo ostrożnym, nie dać się wciągnąć w tę pułapkę. Zgodnie z myślą Jo van Gogh-Bonger – nie pozwolić, by ekscytująca biografia przesłoniła to, co najważniejsze, czyli jego sztukę.

W rodzinnych kręgach

Vincent van Gogh urodził się 30 marca 1853 roku w Zundert, niewielkiej miejscowości w Brabancji (Holandia). Był najstarszym z sześciorga dzieci Anny Cornelii Carbentus i pastora Theodorusa van Gogha. Z całego rodzeństwa Vincent utrzymywał najbliższe relacje z siostrą Willeminą i bratem Theo. Więź łącząca go z młodszym o cztery lata Theo była dla niego szczególnie ważna. Ich przyjaźń trwała niemal przez całe życie Vincenta. Jej namacalnym dowodem jest obszerna korespondencja, którą bracia między sobą wymieniali. Choć często dzieliły ich setki kilometrów, byli sobie bardzo bliscy.

Vincent van Gogh, młodość, fotografia, Niezła Sztuka

Mały Vincent, źródło: Wikipedia

Po raz pierwszy Vincent opuścił rodzinny dom w wieku jedenastu lat. Rodzice zdecydowali, że naukę, którą rozpoczął w Zundert, będzie kontynuował w szkole z internatem w oddalonym o około dwadzieścia pięć kilometrów od domu Zevenbergen. Po dwóch latach przeniósł się do Tilburga, gdzie uczył się w szkole średniej Rijks-HBS Koning Willem II, której siedzibę urządzono w dawnym pałacu króla Willema II. Vincent, mimo że był wycofanym, małomównym i dość zamkniętym w sobie chłopcem, w szkole radził sobie stosunkowo dobrze. Wyróżniał się szczególnie w nauce języków. Już jako nastolatek posługiwał się nie tylko swoim ojczystym językiem niderlandzkim, lecz także francuskim, angielskim i niemieckim. W szkole w Tilburgu kilkunastoletni Vincent miał również lekcje rysunku, które prowadził Constant Cornelis Huijsmans. Mimo dobrych wyników Vincent niespodziewanie zrezygnował ze szkoły w połowie drugiego roku nauki. Powód tej decyzji nie jest znany. Niewykluczone, że została ona podyktowana sytuacją finansową rodziców, którzy nie mogli już dłużej płacić za edukację najstarszego syna.

Vincent van Gogh, żniwa w La Crau, sztuka holenderska, malarstwo, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Żniwa w La Crau | 1888, Van Gogh Museum, Amsterdam

Sprzedawca obrazów

W 1869 roku dzięki pomocy wuja Vincent zaczął pracę jako stażysta w haskiej filii międzynarodowej firmy Goupil&Cie, zajmującej się między innymi handlem dziełami sztuki. Kilka lat później, w 1873 roku, pracownikiem Goupil&Cie w Brukseli został Theo van Gogh. Wspólne doświadczenia zawodowe dodatkowo związały ze sobą braci, którzy zaczęli ze sobą regularnie korespondować. Po czterech latach pracy w Hadze Vincent został przeniesiony do londyńskiej filii firmy, a potem do Paryża. Pobyt w Londynie i Paryżu wykorzystał na zwiedzanie muzeów i poznawanie dorobku artystów, których prace były w nich wystawione. Mimo częstych zmian otoczenia praca w Goupil&Cie zaczęła męczyć van Gogha, przestawał widzieć w niej sens, coraz mniej sprzedawał. Jego wuj był mocno rozczarowany jego postawą. Wreszcie w 1876 roku van Gogh został zwolniony z Goupil&Cie.

Vincent van Gogh, Most i budynki na rogu Herengracht i Prinsessegracht, Haga, Holandia, rysunki, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Most i budynki na rogu Herengracht i Prinsessegracht w Hadze | 1882, Van Gogh Museum, Amsterdam

Pastor wśród górników

Vincent zaczął szukać dla siebie nowej drogi. Próbował swoich sił jako nauczyciel w dwóch szkołach w Anglii, w Ramsgate i Isleworth. Za namową rodziców wrócił w 1877 roku do Holandii i zaczął pracować jako księgarz w Dordrechcie. Nie został tam długo, po kilku miesiącach zdecydował się na studia teologiczne. Mimo zaniepokojenia sytuacją syna rodzice poparli jego pomysł i dzięki ich pomocy van Gogh wyjechał do Amsterdamu. Niestety Vincent nie sprawdził się w roli studenta. Brakowało mu dyscypliny, nie mógł się zmobilizować do regularnej nauki. Ostatecznie po roku opuścił Amsterdam i zamieszkał w Belgii, w górniczym rejonie Borinage.

Przez kilka miesięcy pełnił służbę jako świecki pastor, jego zadaniem była duchowa opieka nad górnikami i ich rodzinami. Pomimo że żył blisko nich, bardzo skromnie, żeby nie powiedzieć biednie, to stosunki pomiędzy nim a społecznością górniczą nie układały się dobrze. Ostatecznie, idąc za radą Theo, który w rysunkach Vincenta, dołączanych przez niego do listów, zobaczył duży potencjał, van Gogh zrezygnował z nauczania – ale nie ze służby Bogu. Swoje silne powołanie postanowił realizować, malując.

Vincent van Gogh, Dobry Samarytanin, Kröller-Müller Museum, Niezła sztuka

Vincent van Gogh, Dobry Samarytanin | 1890, Kröller-Müller Museum, Otterlo

Pod prąd

Vincent miał ogromny talent, potrafił w swoich rysunkach dokładnie odtworzyć bryły budynków z detalami, krajobrazy i postacie. Był samoukiem, czerpiącym z doświadczeń artystów, których prace spotykał na swojej drodze.

Uznał jednak, że warto udoskonalić swoje umiejętności i postanowił uzupełnić je o akademicką wiedzę. Wybrał Akademię Sztuk Pięknych w Brukseli, ale szybko okazało się, że nie jest to miejsce dla niego. Jego wizja sztuki i ta, z którą zetknął się w akademii, po prostu do siebie nie pasowały, a właściwie mocno się ze sobą kłóciły. Zrezygnował więc z zajęć na uczelni. Następne kilka miesięcy spędził w pracowniach malarskich, podpatrując i ucząc się od zaprzyjaźnionych artystów.

Vincent nie zarabiał, pieniądze regularnie przesyłał mu Theo. W tej sytuacji zamieszkanie z rodzicami wydawało się dobrym rozwiązaniem. W międzyczasie państwo van Gogh przeprowadzili się do Etten. Vincent przyjechał do nich wiosną 1881 roku i z miejsca rzucił się w wir pracy.

Całkowicie poświęcił się rysowaniu, szkicował bez pamięci wszystko, co go otaczało. Ani ojciec, ani matka nie akceptowali nowej, artystycznej drogi Vincenta. Atmosfera w domu była napięta i wciąż się pogarszała. Zachowanie Vincenta nie pomagało jej załagodzić. Artysta niefortunnie i bez wzajemności zakochał się w kuzynce Kee Vos. Mimo stanowczej odmowy kobiety i upomnień ze strony rodziny mocno się jej narzucał. Wreszcie pod koniec roku van Gogh miał już dość mieszkania z rodzicami, więc wyjechał do Hagi. Tu otwierały się przed nim większe możliwości. Prawie codziennie odwiedzał pracownię swojego kuzyna Antona Mauve, który uczył go nie tylko podstaw perspektywy czy kompozycji, lecz także przybliżył techniki malarskie: akwarelę i malowanie farbami olejnymi.

Powroty i fascynacje

Vincent van Gogh, Smutek, rysunek, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh Smutek | 1882, The New Art Gallery, Walsall

Podczas pobytu w Hadze Vincent poznał Sien Hoornik. Kobieta była w trudnej sytuacji: miała już kilkuletnią córkę, ale zaszła w kolejną ciążę i nie miała żadnych perspektyw na przyszłość.

Do momentu, kiedy poznała Vincenta, zajmowała się prostytucją. Van Gogh postanowił się nią zaopiekować. Zamieszkali razem w malarskim studio, Sien została jego modelką i kochanką. Związek nie trwał jednak długo, van Gogh uznał po czasie, że Sien nie da się uratować. Vincent zostawił ją i Hagę za sobą.

Po krótkim pobycie w Drenthe, wypełnionym pracą, ale też przenikającym zimnem i samotnością, Vincent ponownie wrócił do rodziców, którzy mieszkali teraz w Nuenen.

Został w tej niewielkiej miejscowości w Brabancji przez kolejne dwa lata. Korzystał z bliskości malowniczych pól, a przede wszystkim pracujących na nim ludzi.

Mieszkańcy Nuenen bardzo go fascynowali, to oni stali się bohaterami jego pierwszego wielkoformatowego obrazu – Jedzący kartofle. Vincent malował go z zamiarem sprzedania. Liczył, że pomogą mu w tym kontakty Theo, który wciąż zajmował się handlem dziełami sztuki w Paryżu.

Niestety praca van Gogha się nie spodobała. Za bardzo się różniła od tego, co aktualnie sprzedawało się na paryskim rynku sztuki. Aby zostać zauważonym, van Gogh musiał inaczej podejść do malarstwa. Wprowadzić do niego światło i diametralnie zmienić paletę używanych kolorów. Czuł, że ta zmiana nie nastąpi w Nuenen, wyjechał więc do Antwerpii. Zaczął studia na Akademii Sztuk Pięknych, ale także tym razem jego nauka nie trwała długo. Uważał, że sztuka, której uczą na akademii, jest pozbawiona wyrazu i emocji. Rozczarowany wyjechał do Paryża.

Na paryskim wzgórzu

Dwa lata, które Vincent spędził w Paryżu, były przełomowe dla niego i jego sztuki. Korzystając z pomocy i kontaktów Theo, zanurzył się w życie miasta, które wtedy stanowiło centrum artystycznego świata. Z bliska poznał twórczość impresjonistów, która silnie go zainspirowała. Szczególnie interesował się tym, jak impresjoniści traktują światło i kolory. Bacznie obserwował także artystów awangardowych, spotykał się z nimi na wystawach, w kawiarniach na Montmartre oraz w sklepie malarskim Juliena Tanguya.

Vincent van Gogh, Potret ojca Tanguy, Juliena Tanguy, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Portret ojca Tanguy I | 1887–1888, kolekcja prywatna (Stavros Niarchos Collection)

Theo zapewnił Vincentowi doskonałe warunki do pracy. Wynajął dla nich duże mieszkanie na czwartym piętrze w kamienicy przy rue Lepic, gdzie Vincent miał własne studio. Malarstwo van Gogha pod wpływem paryskich doświadczeń mocno się zmieniło. Obrazy z tego czasu nie przypominają już ponurych widoków z Drenthe czy Nuenen. Są jasne, pełne barw i życia.

Vincent van Gogh, Widok z okna w mieszkaniu Theo, Theo van Gogh, Paryż, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Widok z okna w mieszkaniu Theo | 1887, Van Gogh Museum, Amsterdam

Pod francuskim słońcem

Vincent był ambitny, chciał zgłębiać zagadnienia, które zafascynowały go w malarstwie impresjonistów i sztuce japońskiej, bardzo popularnej pod koniec XIX wieku. Dlatego na początku 1888 roku wyjechał do Arles. Liczył, że słoneczne południe Francji będzie idealnym miejscem do eksperymentowania ze światłem i kolorami. Malownicze miasteczko i jego okolica spełniły oczekiwania artysty. Van Gogh stworzył w Arles m.in. swój pierwszy nokturn Taras kawiarni w nocy.

Vincent van Gogh, Taras kawiarni w nocy, Arles, Niezła sztuka

Vincent van Gogh, Taras kawiarni w nocy | 1888, Kröller-Müller Museum, Otterlo

Namalował też Żółty dom, w którym mieszkał i tworzył, oraz liczne widoki różnych części miasta (Les Alyscamps, Most Langlois).

Bohaterami jego obrazów z tego czasu są nie tylko miejsca, w których bywał, lecz także ludzie, z którymi spędzał czas. W Arles poznał m.in. właścicieli jednej z miejscowych kawiarni, Josepha-Michela Ginoux i jego żonę Marię, oraz listonosza Josepha Roulina, i zaprzyjaźnił się z nimi.

Malarz bez ucha

Niestety Vincentowi nie udało się zrealizować najważniejszego zadania, które postawił przed sobą, jadąc do Arles. Planował założyć tu kolonię artystów, którzy mieli tworzyć zupełnie nową sztukę. Jedynym artystą, który odwiedził van Gogha w Arles, był Paul Gauguin; to jego Vincent widział w roli przewodnika kolonii. Mimo obiecujących początków, wspólnych malarskich plenerów i inspirującej wymiany myśli o sztuce spotkanie malarzy skończyło się tragicznym w skutkach konfliktem.

Paul Gauguin, Vincent van Gogh, niezła sztuka

Paul Gauguin, Vincent van Gogh malujący Słoneczniki | 1888, Van Gogh Museum, Amsterdam

W grudnia 1888 roku, po jednej z kłótni, które wybuchały między artystami coraz częściej, rozgoryczony Vincent odciął sobie fragment ucha. Van Gogh trafił do miejscowego szpitala, a przerażony jego stanem psychicznym Gauguin, nie żegnając się z nim, wyjechał z Arles. Mimo opieki doktora Félixa Reya zdrowie psychiczne Vincenta się nie poprawiało.

Gwiazdy i kwiaty migdałowca

W maju 1889 roku van Gogh dobrowolnie zgłosił się jako pacjent do szpitala w niedalekim Saint-Rémy. Pracował w nim doktor Théophile Peyron, który specjalizował się w leczeniu chorób psychicznych. Siedzibą szpitala był malowniczo położony budynek klasztoru św. Pawła – Monastère Saint-Paul-de-Mausole.

Van Gogh, gdy tylko dobrze się czuł, malował. Podczas rocznego pobytu w Saint-Rémy stworzył około 150 obrazów, m.in. serię prac przedstawiających krajobrazy z cyprysami, Gwiaździstą noc i Kwitnącego migdałowca. Ten ostatni obraz był prezentem dla nowo narodzonego syna Theo i jego żony Jo – Vincenta Willema.

W maju 1890 roku Vincent czuł się na tyle dobrze, że zdecydował się opuścić Saint-Rémy. Pojechał najpierw do Paryża, by odwiedzić Theo i Jo, którą znał jedynie z listów, oraz swojego bratanka. Spędził z nimi kilka dni i ruszył w dalszą drogę do Auvers-sur-Oise, oddalonego od Paryża zaledwie o około trzydziestu kilometrów. Spokój miasteczka i bliskość rodziny sprawiały, że Auvers było idealnym miejscem dla Vincenta.

Poza tym w Auvers mieszkał doktor Paul Gachet, który zaopiekował się van Goghiem. Vincent zatrzymał się w gospodzie państwa Ravaux, w centrum Auvers. Dni wypełniało mu malowanie. Tworzył średnio jeden obraz dziennie. Często wychodził za miasto i malował otaczające je pola. 27 lipca 1890 roku z jednego z takich plenerów wrócił ranny. Okazało się, że się postrzelił. Początkowo rana na brzuchu nie wydawała się groźna, niestety wdała się w nią infekcja.

Vincent van Gogh, Autoportret, malarstwo europejskie, sztuka europejska,, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Autoportret | 1889, Narodowe Muzeum Sztuki, Architektury i Projektowania, Oslo

Trzydziestosiedmioletni malarz zmarł 29 lipca 1890 roku. Przy jego łóżku do końca czuwał Theo. Van Gogh został pochowany dzień później, 30 lipca 1890 roku w Auvers-sur-Oise. Zostawił po sobie zasmuconą rodzinę, zrozpaczonego brata, który zmarł pół roku później, a także ponad 850 obrazów, 1300 prac na papierze i kilkaset listów. Ogromne kulturalne dziedzictwo.

Vincent van Gogh, Pole pszenicy z krukami, Kruki nad polem pszenicy, van Gogh Museum, niezła sztuka

Vincent van Gogh, Pole pszenicy z krukami | 1890, Van Gogh Museum, Amsterdam

Śledząc intensywne, pełne pasji i skrajnych emocji życie Vincenta van Gogha bardzo trudno spełnić życzenie Jo van Gogh-Bonger i nie dać się bez reszty wciągnąć w losy malarza. Jego biografia to doskonały materiał na film, zresztą uznał tak niejeden reżyser. W 1956 roku temat podjął Vincente Minnelli (Pasja życia), w 1990 roku Robert Altman (Vincent i Theo), a w 2018 roku Julian Schnabel (Van Gogh. U bram wieczności).

To tylko kilku twórców filmowych, którzy sięgnęli po biografię Vincenta i przełożyli ją na swój artystyczny język. Zdaje się, że oprócz fascynacji jego sztuką kierowała nimi silna pokusa zgłębienia tego, kim właściwie był Vincent, jakim był człowiekiem. Faktycznie, sztuka i doświadczenia van Gogha są silnie ze sobą splecione. Jednak ważne jest, by okoliczności powstania jego prac pozostały kontekstem, a nie głównym tematem opowieści o Vincencie van Goghu. Pierwszeństwo bezsprzecznie należy się jego sztuce.

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Luijten H., Alles voor Vincent. Het leven van Jo van Gogh-Bonger, Amsterdam 2020.
2. The Persona and the palette, „The New York Times”, 21.10.2011, https://www.nytimes.com/2011/10/21/books/van-gogh-the-life-by-steven-naifeh-and-gregory-white-smith.html.
3. Van Gogh did not kill himself, authors claim, BBC News, 17.10.2011, https://www.bbc.com/news/entertainment-arts-15328583.5. Witryna Kröller-Müller Museum, https://krollermuller.nl.
4. Witryna Van Gogh Bedrooms, https://archive.artic.edu/van-gogh-bedrooms/timeline.
5. Witryna Van Gogh Letters, http://vangoghletters.org.
6. Witryna Van Gogh Museum, https://www.vangoghmuseum.nl/nl.
7. Witryna Van Gogh Route, https://www.vangoghroute.com.
8. Wykład Johna Walsha, Van Gogh and the Asylum at Saint-Rémy, Lecture Series: Vincent Van Gogh’s turning points, 18.04.2019 (Yale University Art. Gallery), https://www.youtube.com/watch?v=ud_69__-4uA.


fleuron niezła sztuka pipsztok

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka



Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



2 thoughts on “Słoneczniki i piołun. O słodko-gorzkim życiu Vincenta van Gogha

  1. Van Gogh to okropny typ. Człowiek roszczeniowy, kłótliwy i ponury.
    Człowiek który nigdy się nie uśmiechał i nie znal się na żartach.
    Nie usiedzial w żadnym miejscu, nie zagrzał też miejsca na żadnej posadzie. Niecierpliwy psychopata, zarażony syfilisem i nieudacznik życiowy.
    Przy okazji kompletne beztalencie, które po latach spędzonych z ołówkiem w ręce, rysowało jak przeciętny student architektury po 2 semestrach lekcji rysunku.
    Natomiast trzeba pochwalić wszystkich tych, którzy potrafili na tym beztalenciu zarobić i wywindować ceny jego prac do rekordowych kwot. To jest właśnie prawdziwa i niedoceniana sztuka!

Dodaj komentarz