Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), Portret Jarosława i Anny Iwaszkiewiczów, 1923
olej, płótno, 77 × 96 cm,
Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku
Portret małżeństwa Iwaszkiewiczów został namalowany w 1922 roku. Był to zapewne rewanż za wystawienie w teatrze Elsynor prowadzonym przez Jarosława Iwaszkiewicza sztuki Witkacego Pragmatyści, której premiera odbyła się 29 grudnia 1921 roku1. Początek pracy nad portretem zbiegł się zresztą z datą ślubu Anny i Jarosława, który odbył się 12 września 1922 roku.
Najpierw artysta wykonał szkic pastelami, a następnie, podług niego, obraz olejny. Jednak Witkacy nie był ze swego dzieła zadowolony, nazwał je „knotem psychologicznym”, co napisał dosłownie na portrecie, oprócz tego dodał jeszcze oznaczenie „T[yp] KP”, a zawartość Czystej Formy, czyli najważniejszej według niego kategorii estetycznej, ocenił na zerową – „CF = 0”.
W liście do Jarosława Iwaszkiewicza z dnia 23 stycznia 1923 roku artysta przytoczył opinię Zofii Żeleńskiej2, że „jest to tak straszne świństwo (co zresztą sam mówiłem), że powieszone w salonie bez żadnych moich istotnych rzeczy może robić fatalne wrażenie, dając złe świadectwo o mnie jako malarzu. Wobec tego muszę Państwu zrobić coś istotnego (jakąś kompozycję), a na razie proszę o trzymanie tego w ukryciu”3.
Ten niepochlebny osąd wydaje się cokolwiek przesadzony; portret jest z pewnością jedną z bardziej interesujących prac Witkacego z tego okresu. Stanowi bowiem połączenie olejnych kompozycji malowanych w myśl założeń teorii Czystej Formy z twórczością portretową4. Znakomicie uchwycone podobieństwo modeli (zwłaszcza Jarosława), ich ekspresja i wysmakowane zestawienia barw – błękitu z zielenią skontrastowanych z ich barwami dopełniającymi, czyli czerwienią i żółcieniem – sprawiają, że nie możemy zgodzić się z krytyczną opinią samego artysty ani przytoczonym zdaniem Zofii Żeleńskiej. Pierwotnie jednak portret wyglądał nieco inaczej – między rozchylonymi wargami Anny Iwaszkiewiczowej widoczne były wyszczerzone zęby, które zamalowano w trakcie konserwacji obrazu5. Złagodziło to nieco drapieżny wyraz twarzy małżonki pisarza, której artysta najwyraźniej chciał nadać rysy kobiety demonicznej. Było to zgodne z jego poglądami wywodzącymi się jeszcze z epoki poprzedniej – upodobaniem do młodopolskiego stereotypu femme fatale. Należy też zwrócić uwagę na sposób przedstawienia obu twarzy – oblicze Jarosława jest ujęte frontalnie, a jego wyraz sugeruje przerażenie albo zdumienie, zaś Anna zwraca się ku niemu, ze specyficznym zainteresowaniem w dużych ciemnych oczach.
W latach 1910–1911 Witkacy pisał powieść 622 upadki Bunga, czyli Demoniczna Kobieta, w której zaprezentował taką kobietę w postaci Pani Akne. Jej pierwowzorem – jak wiadomo – była aktorka Irena Solska, z którą artysta być może miał romans w latach 1908–1909, a z pewnością był nią zafascynowany6. Analizując młodzieńczą powieść Witkacego, Daniel Gerould wyjaśnia:
„przeznaczeniem wytwornego estety jest napotkać swojego najniebezpieczniejszego przeciwnika w demonicznej kobiecie, która jest jego żeńskim odpowiednikiem i drugim głównym tworem i stereotypem literatury przełomu wieków. Znana również pod nazwą femme fatale albo żarłocznej samicy, demoniczna kobieta przez swoją nienasyconą żądzę pogrąża i prowadzi do zguby mężczyzn, a zwłaszcza wrażliwych artystów”7.
Przedstawienie Anny Iwaszkiewiczowej jako wampira zagrażającego swojemu mężowi–artyście było jak najbardziej zgodne z owym stereotypem, choć niekoniecznie korespondowało z łagodnym charakterem tej subtelnej kobiety. Pewnie właśnie dlatego Witkacy określił swoje dzieło mianem „knota psychologicznego”, skoro założenie artystyczne i jego realizacja niezupełnie odpowiadały realiom życia8.
W 1928 roku Iwaszkiewiczowie zamieszkali w dworku darowanym im przez ojca Anny Stanisława Lilpopa w majątku zwanym „na Stawisku”, który obecnie jest częścią podwarszawskiej Podkowy Leśnej. Podczas II wojny światowej był często schronieniem dla zaprzyjaźnionych twórców, z różnych powodów ukrywających się przed niemieckim okupantem. W 1980 roku, po śmierci Jarosława, dworek zgodnie z ostatnią wolą pisarza stał się Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów – miejscem spotkań literackich i koncertów. Zachowano oryginalny wystrój wnętrz, na ścianach dalej wisiały obrazy zaprzyjaźnionych twórców (m.in. Witkacego i Mojżesza Kislinga), tylko na poddaszu zorganizowano salę wystawową oraz pokój gościnny, a na parterze – pomieszczenia biurowe dla pracowników muzeum.
Życie w dworku na Stawisku toczyło się spokojnym trybem do pewnej październikowej nocy w 2005 roku, kiedy urządzenie alarmowe wezwało ochronę. Czterdziestosekundowy zapis z kamery pokazywał zamaskowane postacie wchodzące przez okno. Z muzeum wyniesiono tylko jeden obiekt – portret Iwaszkiewiczów autorstwa Witkacego. Wszczęte zaraz potem dochodzenie nie dało żadnych rezultatów. Wydawało się, że ukradziony najwyraźniej na zlecenie obraz przepadł bezpowrotnie.
Po niemal czterech latach od kradzieży, 27 sierpnia 2009 roku, w czwartek po południu, wróciłam do domu skrajnie wyczerpana po ciężkim dniu spędzonym na kontroli pooperacyjnej w Centrum Onkologii. Bez entuzjazmu otworzyłam skrzynkę mailową, w której znalazłam m.in. prośbę o ekspertyzę obrazu olejnego o wymiarach 77 × 96 centymetrów wykonanego przez Witkacego w 1922 roku, przedstawiającego podwójny portret kobiety i mężczyzny, który zaoferowano nadawcy maila do zakupu. Przekonana, że to jakiś kolejny falsyfikat, których reprodukcje otrzymuję mailem w ilościach hurtowych, kliknęłam w ikonkę załącznika. No i przeżyłam szok.
Na ekranie mojego laptopa powoli rozwijała się fotografia portretu Iwaszkiewiczów! Natychmiast zadzwoniłam do koleżanki z muzeum w Stawisku i jednocześnie wysłałam jej otrzymany mail wraz z załącznikiem. Powiedziałam, że zaproponuję nadawcy spotkanie w najbliższy poniedziałek (31 sierpnia) w Muzeum Narodowym w Warszawie, gdzie wówczas pracowałam. Bałam się zaprosić go do domu lub spotykać się w miejscu przezeń wybranym. Następny dzień nie wchodził w grę, gdyż po prostu byłam jeszcze zbyt osłabiona, rana pooperacyjna się sączyła, poza tym potrzebny był czas do załatwienia formalności koniecznych do wniesienia obrazu na teren MNW. Koleżanka ze Stawiska skontaktowała się z dyrektorką swojego muzeum, a ta z policją. Ja zaś zatelefonowałam do autora maila, by umówić się w MNW na poniedziałek, w samo południe. Przy okazji zapytałam o cenę obrazu. 70 tysięcy. Kolejny szok. Obraz był wart przynajmniej pięć razy tyle.
Wczesnym rankiem w dzień planowanego spotkania odebrałam telefon z policji z informacją, że funkcjonariusze przybędą do muzeum godzinę wcześniej. Prosiłam, żeby zjawił się tylko jeden pan, by nie robić zbędnego zamieszania. Przybyli we trzech, ze źle ukrytą bronią pod kurtkami. Na dodatek towarzyszyła im dyrektorka Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów. Cztery dodatkowe osoby w sytuacji wymagającej prywatności i dyskrecji, jakich oczekuje się na ogół podczas oględzin dzieła sztuki będącego w posiadaniu prywatnego właściciela… Czekaliśmy w napięciu w odizolowanym pokoju, w którym wówczas pracowałam. Tuż przed umówioną godziną zadzwonił mój telefon. Pan odwołał spotkanie, gdyż odkrył, że obraz, który zamierzał kupić, pochodził z kradzieży i w związku z tym nie był już zainteresowany jego kupnem.
Byłam rozczarowana, a policjanci wściekli. Nawrzeszczeli na mnie, że powinnam była natychmiast spotkać się z nadawcą maila. W odpowiedzi pokazałam poszarpaną, źle zrastającą się ranę pooperacyjną. Poza tym poinformowałam pracownicę muzeum Iwaszkiewiczów natychmiast po otwarciu maila, a ani ta kobieta ani dyrektorka oraz zawiadomiona przez nią policja nie zgłaszały zastrzeżeń do zaproponowanego przeze mnie modus operandi. Trudno.
Sprawa powróciła w kwietniu 2011 roku. Pewnego dnia zadzwonił do mnie prokurator z Łodzi i oznajmił, że policja znalazła obraz Witkacego upchnięty między zapasem kartofli i cebuli w piwnicy człowieka, którego śledzono w związku z handlem narkotykami. Z opisu wynikało, że to portret Iwaszkiewiczów! Prokurator zresztą świetnie orientował się, czym jest znalezisko, ale powiedział, że potrzebuje mojego potwierdzenia. Po kilku dniach pojawił się w MNW z obrazem i rosłym policjantem w cywilu w charakterze ochrony.
Obejrzałam obraz, sprawdziłam wymiary, a także przemalówki widoczne w świetle UV, wraz z tą najbardziej charakterystyczną na ustach Anny Iwaszkiewiczowej ukrywającą pierwotnie widoczne zęby9. Poza tym stan zachowania dzieła nie budził zastrzeżeń. Złodzieje nie znali prawdziwej wartości portretu, ale najwyraźniej o niego dbali, bo nie doznał żadnych uszkodzeń. Bez wątpliwości mogłam potwierdzić autentyczność obrazu Witkacego. Panowie poprosili o sporządzenie pisemnej ekspertyzy i zostawili portret, który po jakimś czasie odebrali przedstawiciele muzeum Iwaszkiewiczów. Anna i Jarosław wrócili do domu po prawie sześciu latach nieobecności.
Bibliografia:
1. Bojanowska M., Elsynor – towarzystwo pracy nad nową formą teatralną (dokumenty z Archiwum Stawiska), w: Stawisko. Almanach Iwaszkiewiczowski, t. 2, red. A. Brodzka, M. Bojanowska, Z. Jarosiński, O. Koszutski, Podkowa Leśna 1995.
2. Gerould D.Ch., Stanisław Ignacy Witkiewicz jako pisarz, tłum. I. Sieradzki, Warszawa 1981.
3. Iwaszkiewicz J., Listy Stanisława Ignacego Witkiewicza do Jarosława Iwaszkiewicza, „Twórczość” nr 2, 1963.
- Przedstawienie odegrano zaledwie cztery razy, ostatni raz 7 stycznia 1922 roku. Spektakl nie wzbudził zainteresowania publiczności, za to recenzenci poświęcili mu dużo uwagi, zaś Witkacy chętnie z nimi polemizował na łamach prasy. Zob. M. Bojanowska, Elsynor – towarzystwo pracy nad nową formą teatralną (dokumenty z Archiwum Stawiska), w: Stawisko. Almanach Iwaszkiewiczowski, t. 2, red. A. Brodzka, M. Bojanowska, Z. Jarosiński, O. Koszutski, Podkowa Leśna 1995, s. 185–199. ↩
- Zofia Żeleńska z domu Pareńska (1886–1956) była żoną Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Oboje przyjaźnili się z Witkacym, wspierali go w najrozmaitszych przedsięwzięciach artystycznych. Ponadto Żeleńska była pierwowzorem postaci Zosi w Weselu Stanisława Wyspiańskiego. ↩
- J. Iwaszkiewicz, Listy Stanisława Ignacego Witkiewicza do Jarosława Iwaszkiewicza, „Twórczość” nr 2, 1963, s. 114–115. ↩
- Portret Iwaszkiewiczów powstał w 1922 roku, a więc trzy lata przed oficjalnym ogłoszeniem przez Witkacego inauguracji Firmy Portretowej „S.I. Witkiewicz”, w czasie, kiedy w jego twórczości dominowało malarstwo olejne wykonywane według założeń teorii Czystej Formy opublikowanej jako Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia, Warszawa 1910. Kompozycje te, z pozoru wyłącznie dekoracyjne, zawsze zawierają głębsze treści, których odszyfrowanie jest pasjonującym zajęciem. ↩
- Zob. reprodukcja portretu przed konserwacją w: „Pamiętnik Teatralny” z. 3–4, 1971, s. 468. ↩
- Maciej Witkiewicz, stryjeczny wnuk Witkacego, wręcz twierdzi, że nie było żadnego romansu, tylko młodzieńcze zauroczenie i fantazje o związku ze sporo starszą i sławną aktorką o nie najlepszej reputacji. ↩
- D.Ch. Gerould, Stanisław Ignacy Witkiewicz jako pisarz, tłum. I. Sieradzki, Warszawa 1981, s. 56. ↩
- Taką interpretację portretu zaproponowałam już prawie trzydzieści lat temu w artykule Stawiskowe Witkace, w: Stawisko. Almanach…, s. 182–184 i dalej uważam ją za słuszną, mimo iż zakwestionowała to Małgorzata Zawadzka w interesującym skądinąd artykule Portret Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów pędzla Witkacego – coś jeszcze jest do odkrycia, w: Witkacy 2014. Co jeszcze jest do odkrycia?, red. J. Degler, Słupsk 2016, s. 520–521. Autorka skupiła się jednak wyłącznie na gołosłownych dywagacjach, zupełnie nie biorąc pod uwagę, że określenie „knot psychologiczny” musiało mieć istotny powód, a kwestia relacji damsko-męskich właśnie w takim ujęciu żywo interesowała artystę, który akurat wtedy intensywnie, ale i nie bez obaw, poszukiwał partnerki życiowej. ↩
- Zawadzka całkowicie pominęła fakt, że obraz przed powrotem do Stawiska po kradzieży znalazł się w MNW, gdzie został poddany dokładnym oględzinom, także konserwatorskim. ↩
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Ostatnie dni Witkacego i tajemnice grobu rodzinnego - 31 października 2024
- Sensacyjne losy portretu Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów autorstwa Witkacego - 30 października 2024
- Witkacy – fotograf doskonały - 29 sierpnia 2024
- Witkacy w tropikach - 28 czerwca 2024
- Witkacy „Bajka (Fantazja)” - 7 czerwca 2024
- Witkacy i jedenaście twarzy Marii Nawrockiej - 19 kwietnia 2024
- Tadeusz Brzozowski – tradycja i współczesność - 7 kwietnia 2024