Monika Śliwińska – pisarka i redaktorka, prywatnie redaguje stronę internetową poświęconą Tadeuszowi Boyowi-Żeleńskiemu. Pisze o Krakowie. Śledzi życiorysy ludzi związanych z Młodą Polską. Autorka książek Muzy Młodej Polski. Życie i świat Marii, Zofii i Elizy Pareńskich oraz Wyspiański. Dopóki starczy życia.
Lubię, kiedy sztuka…
…mówi do mnie historiami ludzi, ocala z niepamięci i daje drugie życie. Uwielbiam portrety. Na płótnie, na kartonie do pasteli, stykają się dwa światy i dwie dusze – artysty i jego modela. Żadne z nich nie będzie już tym, kim było w dniu, kiedy powstawał portret.
To dzięki sztuce poznałam Lizkę. Jesienią 2011 roku na polskim rynku aukcyjnym głośno było o jej portrecie wykonanym przez Stanisława Wyspiańskiego. Został sprzedany za kwotę 1,15 miliona złotych. Portret Elizy Pareńskiej znajduje się w zbiorach rodzinnych. Znany jest w dwóch autorskich replikach. Jedna znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach, a ta druga została sprzedana na aukcji. W tamtym okresie niewiele wiedziałam o Lizce, znacznie lepiej znałam życie jej siostry Zofii z Pareńskich, żony Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Na grobowcach związanych z rodziną Pareńskich zostawiałam karteczki z prośbą o kontakt. Tak poznałam ludzi, którzy otworzyli mi drzwi swoich domów i szuflady rodzinnych archiwów. Wspominam ich często, z wdzięcznością. W ostatnich latach kilkoro z nich odeszło.
Lubię przyglądać się Lizce. Nie tylko dlatego, że jej portret wśród pelargonii jest zaliczany do najwybitniejszych prac Stanisława Wyspiańskiego. Pogłębione psychologicznie wizerunki dziewcząt u progu dorosłości, zamyślonych, łagodnie smutnych są powtarzającym się motywem w twórczości plastycznej tego artysty. Lubię przyglądać się Lizce, bo dzisiaj jest dla mnie kimś więcej niż dziewczynką z portretu. Pastel powstał w maju 1905 roku. Wiem, jak trudny był dla niej ten okres. Wyspiański także o tym wiedział.
Urodziła się 25 października 1888 roku w Krakowie jako czwarte z piątki dzieci znakomitego lekarza Stanisława Pareńskiego i jego żony Elizy, znanej protektorki artystów. Na chrzcie otrzymała imiona: Eliza Władysława Józefa Maria Kryspina. Nazywano ją krótko – Lizka. Podobnie jak dwie starsze siostry, Maryna i Zosia, które Wyspiański pod własnymi imionami unieśmiertelnił w Weselu, Lizka wychowała się w salonie artystyczno-literackim prowadzonym przez matkę na Wielopolu.
Dzisiaj ktoś powiedziałby o niej „chorobliwie nieśmiała”. Być może wtedy też tak mówiono. Irracjonalny lęk towarzyszył Lizce od najwcześniejszych lat, utrudniał kontakty z otoczeniem, piętrzył przeszkody, obezwładniał. W 1896 roku Wyspiański związał się z domem Pareńskich. W tym samym roku Lizka skończyła osiem lat i już wiedziała, że napięcie psychiczne można przytłumić alkoholem. W latach 1901-1904 uczęszczała do I Prywatnego Gimnazjum Żeńskiego im. Emilii Plater. W szkole dla panien z programem gimnazjum męskiego uczyła się między innymi polskiego, niemieckiego, francuskiego, łaciny i greki, matematyki, historii geografii i religii. Na zajęcia przychodziła pijana.
Przeglądam świadectwa szkolne Lizki. To z czerwca 1904 roku różni się od wcześniejszych. Język polski, greka, historia powszechna, matematyka – niedostateczny (w poprzednich latach – oceny dostateczne i dobre). Religia, łacina, niemiecki, historia naturalna – z bardzo dobrych i dobrych na dostateczne. Z karty choroby Lizki przechowywanej w Ita Wegman Institut w Szwajcarii wiem, że w 1904 roku zaczęła przyjmować morfinę. W tamtych latach morfina była uznawana za skuteczny środek na rozmaite dolegliwości. Wiosną 1905 roku Lizka uczyła się domu. Z nauczycielami gimnazjum im. Emilii Plater zrealizowała program nauczania z zakresu trzech klas. Morfina znieczulała ją i odprężała. W karcie choroby z 1923 roku czytam: „Bała się przebywać wśród ludzi”.
Ten portret powstał w maju 1905 roku. Wyspiański namalował Lizkę w szafirowej, suto marszczonej sukience na tle rozkwitłych pelargonii. Lizka spojrzenie ma smutne, zalęknione. Prawą dłoń zaciska w piąstkę. W rudawych włosach odcina się bielą długa kokarda. Takie kokardy siostry wplotą Lizce we włosy w kwietniu 1923 roku, zanim trumna z jej ciałem zostanie złożona do grobu.
26 i 27 maja 1905 roku Wyspiański wykonał drugi portret Lizki1. Tym razem z różami. Na jednym kartonie przedstawił ją dwukrotnie z profilu. Oba wizerunki są różne. Twarz Lizki z prawej strony nosi ślady zmęczenia. Splątane włosy przylegają do spoconej twarzy, kokarda zwisa smętnie przy brodzie. Krytycy sztuki interpretują ten obraz jako studium postaci i tego, jak zmieniały się rysy portretowanej podczas pozowania. Rodzina wie, że Wyspiański dojrzał w Lizce coś więcej – osobowość kruchą, chwiejną, rozdartą między pobudzeniem a depresją.
W 1910 roku Lizka wyszła za Edwarda Leszczyńskiego, poetę związanego z Zielonym Balonikiem. W towarzystwie morfina była popularnym środkiem o działaniu narkotycznym. Edwarda pociągały opiaty. Z karty choroby Lizki dowiaduję się o pierwszej ciąży usuniętej za namową lekarzy i drugiej, utrzymanej na przekór diagnozom i zaleceniom lekarskim. W sierpniu 1912 roku urodził się Witold, jedyne dziecko Lizki i Edwarda.
Morfina, kokaina, belladonna, alkohol. Po kuracji odwykowej przeprowadzonej w 1916 roku miało być dobrze. Odstawiła alkohol, unikała morfiny, zostały papierosy. W lutym 1918 roku zmarła Eliza Pareńska. Po latach Lizka opisała śmierć matki jednym słowem: „nieszczęście”. W 1919 roku w katastrofie zginął brat Janek Pareński, młody lotnik, porucznik Wojsk Polskich. W 1921 roku na nowotwór płuc i krtani zmarł mąż, Edward Leszczyński. Lizka sięgnęła po opium.
Rok po śmierci męża ważyła niewiele ponad czterdzieści kilogramów. Paliła od 50 do 60 papierosów dziennie. Regularnie brała opium, walczyła z depresją, starała się żyć – została sama z dziesięcioletnim synem. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia wyjechała na kurację odwykową do Instytutu Kliniczno-Terapeutycznego w Arlesheim w Szwajcarii.
Listy pisane z kliniki zasmucają, podobnie jak te z Krakowa od syna. Czytam o planach nowego życia, pragnieniu zostawienia przeszłości za sobą, tęsknocie, poczuciu winy. W lutym 1923 roku napisała do syna: „Cieszę się Żabko, że się już pewnie wnet zobaczymy”. Z Arlesheim wyjechała w piątek 30 marca 1923 roku. We wtorek 3 kwietnia w Krakowie odebrała sobie życie. Miała 35 lat.
O Witoldzie Leszczyńskim, synu Lizki, rozmawiam z Panią Ewą. Oglądamy stare zdjęcia podklejone na tekturkach. Nie ma wśród nich fotografii ojca. W dorosłym życiu syn Lizki niechętnie wracał do tragedii z dzieciństwa. Z opowieści rodzinnych wiem, że obarczał ojca odpowiedzialnością za uzależnienie matki. Wygląda na to, że nikt do końca nie znał Lizki.
Od 1946 roku pastel Wyspiańskiego Portret Elizy Pareńskiej znajdował się w depozycie Muzeum Narodowego w Warszawie. Z portretem matki Witold Leszczyński mierzył się wielokrotnie. Dostrzegał w nim arcydzieło i cenił jako pamiątkę rodzinną, choć ten wywoływał w nim zbyt wiele bolesnych wspomnień. W 1976 roku wystąpił z prośbą o zwrot obrazu. „Będąc już w mocno dojrzałym wieku, pragnę przez pewien czas przebywać w atmosferze portretu mojej matki” – napisał w liście do Działu Depozytów. Portret Lizki w błękitnej sukience, na tle rozkwitłych pelargonii, młodziutkiej, tragicznej i tym razem nie przyniósł mu spokoju. Pani Ewa wspomina: „Któregoś dnia po prostu zdjął go ze ściany”.
Muzy Młodej Polski to biografia trzech sióstr Marii, Zofii i Elizy Pareńskich. Malowane, opisywane i kochane przez najwybitniejszych mężczyzn swojej epoki, malarzy i literatów, między innymi Witolda Wojtkiewicza, Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Stanisława Ignacego Witkiewicza. Artystyczną nieśmiertelność zawdzięczają Stanisławowi Wyspiańskiemu.
Monika Śliwińska Muzy Młodej Polski »
- Obraz zaginiony podczas II wojny światowej. Prawdopodobnie spłonął w mieszkaniu Zofii i Tadeusza Żeleńskich w czasie powstania warszawskiego. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Monika Śliwińska: Lubię, kiedy sztuka… - 29 stycznia 2018
Dziękuję Pani Monice za wspaniałe książki i proszę o więcej. Dzięki niej np. znalazłam potwierdzenie rodzinnego zwyczaju wigilijnego, którego nikt nie zna, z wołaniem wilka na wieczerzę (Panny z Wesela s.126). Już podejrzewaliśmy, że to wytwór dużej wyobraźni dziadka, 😀 a nie tradycja (choć jak widać w zaniku). 🙂 Wilk to prawdopodobnie symbol śmierci – podobno u naszych południowych sąsiadów był wigilijny zwyczaj wołania śmierci i rzucania jej jabłka “by żarła” (i oszczędziła przez cały rok domowników).
Co do książek – jedyny minus jaki znajduję, to sporadyczne stare słowa, których znaczenia nie rozumiem i nie udało mi się ich odnaleźć (i jak się domyślam widać Pani Monice też nie).
Szanowni Państwo,
zwracam się właściwie do Pani Moniki Śliwińskiej z pytaniem o losy Witolda Leszczyńskiego, syna Elizy Pareńskiej.
Dotarłam do wiadomości, że ożenił się z Marią Modzelewską, malarką, mieszkającą w Gdyni. Pani była profesorem na Politechnice Gdańskiej na Wydziale Architektury, zmarła w 2003 roku, pochowana w Gdyni. Nie znalazłam nigdzie miejsca pochówku Witolda Leszczyńskiego, który zmarł w 1983 roku, czy również w Gdyni?
Pozdrawiam