Sztuka współczesna jest dumna z innowacyjności, stosowania nowych metod wyrazu, które często szokują widza swoją dosłownością. Czy jednak silny i dosłowny przekaz jest lepszy od zawoalowanej, subtelnej idei, kryjącej się pod werniksem i katedralnymi złoceniami?
Malarstwo Madeline von Foerster otwiera przed widzami drzwi do cudownej krainy, do swoistej kunstkamery, w której artystka gromadzi wszystko, co dla niej ważne. Odbiorca zostaje wciągnięty do specyficznego, wysublimowanego świata, pełnego orientalnych ozdób, zasuszonych roślin czy zwierzęcych relikwii; królestwo zwierząt i roślin jest bowiem tym, co najbardziej fascynuje samą autorkę. Nie są to jednak jedynie bezduszne, martwe eksponaty, ze szklanymi oczami i wyleniałym futrem – kreatury zostały podniesione do rangi świętych, którym cześć oddają odurzeni kadzidłem wierni.
Nawiązując do tradycji chrześcijańskiej i sztuki średniowiecznej, von Foerster z lubością wykorzystuje motyw złoconych relikwiarzy i ozdobnych żardinier, w których na próżno szukać drzazg z Krzyża Świętego czy zębów trzonowych św. Hieronima. Zamiast nich, uważny widz dostrzec może odciętą łapę goryla górskiego czy, z precyzją nanizane na szpilki, dawno wymarłe gatunki motyli.
Charakterystyczny styl malowania może przywodzić na myśl obrazy Dürera czy styl późniejszej szkoły Fontainebleau. Wyizolowane z całej kompozycji chłodne piękności, nieme i anonimowe bohaterki kompozycji, delikatnie skubią płatki dzikiej róży lub goździka1 na chwałę Pana.
Von Foerster bawi się z widzem, wciągając go w świat średniowiecznych szarad i ukrytych znaczeń – „Omnia mutantur nos et mutamur in illis”2 wpisane jest w kartusz między głowami przedstawionych niewiast, przypominając im i światu o nieuchronnym przemijaniu dzieła stworzenia.
Dla artystki niezwykle ważna jest koniunkcja człowieka ze światem zwierząt, w której żaden z elementów nie jest dominujący, wszystkie są sobie równoważne. Natura i przemijanie stają się motywami przewodnimi większości obrazów. Płótna są wyrazem fascynacji zjawiskiem przemijania i destrukcyjną siłą człowieka, który zamiast chronić i otaczać opieką woli podziwiać puste, paciorkowate oczy patrzące martwym wzrokiem zza szyby kunstkamery.
Gabinety cudowności von Foerster nie przypominają jednak sekreter i kredensów: często to woskowe lalki, figury świętych i dostojników, we wnętrzach których bujnie rozkwita bluszcz i gnieździ się płomykówka. Co ciekawe, w świecie von Foerster człowiek przypomina raczej kukłę – martwą i chłodną, którą ożywia wszechobecna przyroda; homo sapiens to szklarnia, wylęgarnia wiewiórek, ptaków i roślin. Ciało człowieka w pewien sposób przypomina puzzle, z których każda część składowa jest żyjącą własnym życiem istotą – przypomina to o naszej, często zapominanej i ignorowanej przynależności do świata zwierząt, o franciszkańskich braciach mniejszych, różniących się od nas jedynie małymi fragmentami łańcucha DNA.
Podobnie jak w malarstwie renesansowym czy barokowym, w twórczości artystki nieustannie przewija się motyw vanitas. Ujawnia się on jednak w sposób nietradycyjny, na próżno szukać w malarstwie Amerykanki czaszek i piszczeli. Owszem, są i czaszki i fragmenty kości, nie należą one jednak ani do biblijnego Adama ani do chrześcijańskich świętych. Należą do ptaka dodo, do gatunków wymarłych naturalnie, bądź z ręki człowieka. Dla artystki to jest właśnie strona sacrum – unikalne, niepowtarzalne stworzenie wytępione dla radości człowieka, który woli chronić szczątki niż żywe okazy.
Prace Madeline von Foerster określane są niekiedy jako malarstwo surrealistyczne. Klasyfikacja ta nie jest jednak w pełni właściwa, bliżej im bowiem do malarstwa niderlandzkiego i niemieckiego z przełomu średniowiecza i renesansu. Artystka sama podkreśla, że najważniejszą inspiracją dla niej jest sztuka wotywna, pozostająca w służbie kościoła. Statyczna, hieratyczna czasami kompozycja, uwodzi innością i wysublimowanym spokojem, jest swoistą odskocznią od współczesnego minimalizmu, który często swoją pseudointelektualną formą stara się ukryć trawiącą go pustkę.
„Omnis mundi creatura quasi liber et pictura nobis est in speculum.” 3
powinno przypominać nam, człowiekowi rozumnemu, o naszym miejscu i pełnionej w świecie funkcji. Kunstkamera to nie tylko gabinet dziwadeł i osobliwości, pieczołowicie zbieranych na świecie, to także forma rezerwatu. Należy chronić korzenie, te dosłowne, biologiczne i kulturowe, dla wielu spleśniałe, nieciekawe i zakurzone. Na przykładzie twórczości Madeline von Foerster widać, że wieki przeszłe nie muszą kojarzyć się z lamusem: to wciąż żywy, bogaty świat, pełen znaków i zagadek, czekający na pełnego ciekawości widza. Czy nie o to chodzi właśnie w kunstkamerze? O budzenie ciekawości świata?
- Użyty przez artystkę symbol może być interpretowany dwojako. Goździk w ikonografii uważa się za symbol bezwzględnej wierności i w takiej interpretacji można uznać, iż kobieta w pełni oddaje się Bogu. Kwiat może być jednak także dziką różą, która dla odmiany symbolizuje mękę Chrystusa. ↩
- Wszystko się zmienia, i my razem ze wszystkim. ↩
- Każde stworzenie na ziemi, niczym księga i obraz, jest dla nas odbiciem. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Hiroshige – mistrz deszczu i cienia - 3 grudnia 2023
- Kimono – proste życie niezwykłego przedmiotu - 20 listopada 2022
- Historia japońskiego teatru kabuki - 13 sierpnia 2015
- Ciało jako pergamin, czyli historia japońskiego tatuażu - 21 czerwca 2015
- Kojiro Matsukata japoński kolekcjoner kochający sztukę europejską - 6 czerwca 2015
- Madeline von Foerster. Ginący świat zwierząt i sztuka współczesna - 5 lutego 2015