O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Józef Chełmoński „Zachód słońca zimą”



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Józef Chełmoński, Zachód słońca zimą, 1901
olej, płótno, 47 × 71 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie

Józef Chełmoński, Zachód słońca zimą, zima, zima w sztuce, Niezła Sztuka

Józef Chełmoński, Zachód słońca zimą | 1901, Muzeum Narodowe w Warszawie

Paryża Józef Chełmoński ma już dość. Dwanaście lat spędzonych we francuskiej stolicy dało w kość malarzowi, uważającemu wielkomiejski zgiełk i cywilizacyjne zmiany za niszczące1. Niedaleko Grodziska Mazowieckiego za pożyczone pieniądze kupuje dworek i kilka morgów ziemi w ustronnej wsi Kuklówka, całe dnie spędza na spacerach w ciszy okolicznych pól. Obserwuje ptactwo i zachwyca się zimowymi zachodami słońca. W Paryżu jury Międzynarodowej Wystawy Sztuki uhonorowało artystę Złotym Medalem, ale decyzja zapadła – zostaje na wsi. Wydaje się, że otwiera się idylliczny etap w biografii wielkiego malarza.

Józef Chełmoński, Willa w ogrodzie, Kuklówka, dworek w Kuklówce, sztuka polska, malarstwo polskie, Muzeum Narodowe w Warszawie, Niezła sztuka

Józef Chełmoński, Willa w ogrodzie – Kuklówka | po 1889, Muzeum Narodowe w Warszawie

Z Paryżem – koniec

„Radosny, zdrowy, wiecznie śmiejący się niegdyś młodzieniec – powrócił – syt wprawdzie sławy, ale z duszą śmiertelnie zranioną i zatrutą – złamany duchowo i zrażony do ludzi”2

– relacjonowali znajomi malarza.

Józef Chełmoński, Autoportret, artysta polski, sztuka polska, Niezła sztuka

Józef Chełmoński, Autoportret | 1902, Muzeum Narodowe w Warszawie

Wydawałoby się, że paryskie powodzenie jego malarstwa i sukcesy nie dają powodów do narzekań. W połowie lat 70. XIX wieku Chełmoński zadzierzgnął przyjaźń z Cyprianem Godebskim, nieszczędzącym młodemu twórcy finansowej pomocy3. Niebawem malarstwem Polaka zainteresuje się marszand Adolphe Goupil, gwarantujący sprzedażowe powodzenie, a płótna Chełmońskiego docierać będą aż do Ameryki4. W 1882 roku autora Czwórki wyróżniono Wzmianką Honorową na Salonie Paryskim5. Czy twórca tak utytułowany i mający niekończącą się listę zamówień miał powody do narzekań?

Jak wspominał inny zaprzyjaźniony artysta, Antoni Piotrowski:

„Chełmoński nie był oszczędny, był tylko skąpy. Pieniędzy nie lubił rozdawać, ale mu się rozłaziły. Z lepszych czasów pozostało kilkadziesiąt tysięcy franków, które jakiś sprytny notaryusz paryski ukradł razem z innemi i uciekł. Było źle. Czasem jakiś rodak przejeżdżający, kierując się sławą Chełmońskiego, przychodził do pracowni kupić obraz, ale to nie wystarczało na utrzymanie domu. Trzeba było szukać zbytu i roboty – a Józef tego nie umiał, bo dotąd tego nie potrzebował”6.

Trudno zatem się dziwić, że autor Babiego lata zniechęcił się do wielkomiejskiej gonitwy, marząc o sielskim sąsiedztwie dropi, bażantów i kurek wodnych.

Józef Chełmoński, Kuropatwy na śniegu, sztuka polska, malarstwo polskie, Muzeum Narodowe w Warszawie, Niezła sztuka

Józef Chełmoński, Kuropatwy na śniegu | 1891, Muzeum Narodowe w Warszawie

„Całe dnie Chełmoński spędzał samotnie wśród pól, łąk i lasów. Z czułością obserwował i zgłębiał tajniki przyrody, w jej cichym życiu znajdując antidotum na osobiste tragedie”7.

A tych niestety nie brakowało – artyście umarł niespełna roczny synek Adam, a małżeństwo z Marią Korwin-Szymanowską nie przetrwało próby czasu.

Stanisław Reichan Reychan, Portret Marii Chełmońskiej, żona malarza, sztuka polska, kobiety w sztuce, Niezła sztuka

Stanisław Reichan (Reychan), Portret Marii Chełmońskiej, żony malarza | 1884, Muzeum Narodowe w Warszawie

Kieszonkowce przyjechały

W beznamiętnej opowieści tekstów naukowych wiele osobistych tragedii blednie. Jedna z najwnikliwszych badaczek twórczości artysty, Ewa Micke-Broniarek, konstatowała, że:

„[…] w późnym okresie życia pogłębiła się zaprawiona mistycyzmem religijność Chełmońskiego, z nową siłą ujawnił się jego pełen uwielbienia stosunek do przyrody, skłonność do kontemplacji jej piękna i przenikających ją pierwiastków duchowych”8.

Choć trudno odmówić jej racji, w pamięci przyjaciela malarza ówczesne wydarzenia miały o wiele dramatyczniejszy wydźwięk.

Józef Chełmoński, Sójka, zima, sztuka polska, Niezła Sztuka

Józef Chełmoński, Sójka | 1892, Muzeum Narodowe w Warszawie

Józef Chełmoński, kuklówka, Niezła sztuka

Józef Chełmoński w Kuklówce | lata 90. XX w., źródło: Archiwum Pałacu Radziejowice

Mistyczna religijność okazuje się w tych wspomnieniach dewocją, a osobiste problemy przyczyniają się do pogłębienia psychicznego kryzysu.

„Józef coraz bardziej dziwaczał, zdrowie zaczęło się psuć, a razem ze zdrowiem psuł się humor i pojęcia. Zrobił się dewotem, niedowierzającym, podejrzliwym, odludkiem. Starych znajomych przyjmował niechętnie. Ciągle mu się zdawało, że go chcą wszyscy okradać. «Czegóż te złodzieje kieszonkowce tu przyjechały ?» – pytał córki Jadzi, gdy jacy starzy znajomi przyjechali go odwiedzić. – «Będą tu przepatrywać kąty»”9.

Stan artysty się pogarsza, a ze świata płyną kolejne dowody uznania. Co chwilę prasa donosi o kolejnych przyznanych malarzowi nagrodach; Chełmoński przyjmuje zaszczytną funkcję prezesa elitarnego Stowarzyszenia Artystów Polskich „Sztuka”10, a niebawem zostanie honorowym członkiem krakowskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych i warszawskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Na szczęście do tworzenia nie trzeba go szczególnie zachęcać.

Józef Chełmoński, Wschód księżyca, sztuka polska, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Józef Chełmoński, Wschód księżyca | 1888, kolekcja prywatna

Barwy, którym krwi zabrakło

Zmiany w życiu twórcy rzutowały także na ewolucję jego malarstwa. I choć dzisiejsi badacze unisono doceniają, że „[…] w malowanych wówczas [na przełomie XIX i XX wieku] obrazach miękkie przejścia tonalne i walorowe zastąpiły dawną precyzję form, gama kolorystyczna nabrała szlachetności dzięki delikatnej modulacji odcieni, a efekty luministyczne stały się głównym czynnikiem budującym nastrój i ekspresję”11, to jednak nie zawsze uważano ewolucję malarstwa Chełmońskiego za zmianę na lepsze. W latach II Rzeczpospolitej pojawiały się głosy zupełnie odmienne, bynajmniej nie pochwalające „późnego Chełmońskiego”. Utyskiwano, że:

„[…] nerw życia – tego rwącego się i tryskającego z płócien życia – schnie. Uderzenie pędzla staje się niepewne, nawet barwy – blakną i płowieją, jakby i im krwi zabrakło”12.

Mimo sprzecznych ocen jedno wydaje się z perspektywy czasu jasne. To właśnie te dojrzałe dzieła zmagającego się z chorobą Chełmońskiego otworzyły nowy rozdział w dziejach naszego malarstwa pejzażowego.

Józef Chełmoński, Mgły poranne, Muzeum Narodowe w Warszawie, sztuka polska, Niezła sztuka

Józef Chełmoński, Mgły poranne | 1910, Muzeum Narodowe w Warszawie

Sławomir Gowin podaje, że artysta:

„[…] jeszcze w Paryżu zaprzyjaźnił się z Janem Stanisławskim i tam już snuli plany o stworzeniu nurtu «pejzażu czystego». To właśnie po śmierci Stanisławskiego napisał zdanie, które można uznać za komentarz do jego własnych paryskich doświadczeń: «Prostota jest cnotą, z którą się człowiek rodzi, lecz którą bardzo łatwo utrata. Jest ona jednak przywilejem wielkich artystów»”13.

Jan Stanisławski, Zakopane w zimie, pejzaż, Muzeum Narodowe w Krakowie, sztuka polska, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Jan Stanisławski, Zakopane w zimie | 1906, Muzeum Narodowe w Krakowie

Doskonałym przykładem pejzażu czystego, a zatem pozbawionego literackiej akcji, niezmąconego obecnością ludzi, jest właśnie Zachód słońca zimą. Postulat prostoty rozumianej jako cnota wielkich twórców także realizuje się w obrazie.

Józef Chełmoński, Zachód słońca zimą, zima, zima w sztuce, Niezła Sztuka

Józef Chełmoński, Zachód słońca zimą | 1901, Muzeum Narodowe w Warszawie

Komplementy pod adresem twórczości Jana Stanisławskiego były przez artystę odwzajemniane. Autor Bodiaków, udzielając Pii Górskiej wywiadu, stwierdził na temat Chełmońskiego z właściwą sobie lapidarnością:

„Świetnie maluje i po swojemu […] w Paryżu zaczynał się manierować, ale Polska postawiła go od razu na nogi. I na jakie nogi!” 14.

Nic więc dziwnego, że w literaturze zaroiło się od zdań doceniających, że „drogę dla młodopolskiego pejzażu wytyczyła […] twórczość Józefa Chełmońskiego, który «zgłębił tajemnice natury»”15.

Słońce na śniegu

Namalowany w 1901 roku Zachód słońca zimą ujmuje klarownością kompozycji. W połowie wysokości płótno dzieli linia horyzontu z tężejącym w zmroku skrajem ciemnego lasu. Pierwszy plan zarezerwowano dla rozległej połaci śniegu skrzącego się fioletami, liliowymi różami i błękitami, kontrapunktowanymi przez brunatne łodygi zmarzłych krzewów.

Najbardziej spektakularną partią obrazu jest niebo. Urzeka nie tylko subtelnością kolorystyki, wyczuciem faktury, ale także doskonałością obserwacji. Nie bez kozery wspominano:

„Bezprzykładna pamięć wzrokowa i siła zatrzymywania wrażeń sprawiły to, że Chełmoński mógł cały obraz zrobić z pamięci”16.

Doskonałość obserwacji poparta warsztatowym doświadczeniem sprawia, że obraz ma charakter wybitnie zmysłowy – czuć chłód zalegającego na polu śniegu i aż chce się zmrużyć oczy, patrząc na prześwitujące przez gęste chmury słońce. Luministyczne eksperymenty z popołudniowym światłem odbitym na śniegu nie były na przełomie wieków wyłączną domeną Chełmońskiego. Podobny motyw obrał za temat swojego malarskiego studium Alfred Świeykowski.

Alfred Świeykowski, Krajobraz zimowy, zima w sztuce, Niezła Sztuka

Alfred Świeykowski, Krajobraz zimowy | XX wiek, Muzeum Narodowe w Warszawie

Romantyczny urok i nastrojowe walory zachodu docenili także wielcy mistrzowie Młodej Polski. Również w 1901 roku miękkie i ciepłe światło tuż po schowaniu się słońca za horyzont w uroczym oleju ze zbiorów krakowskiego Muzeum Narodowego utrwalił Leon Wyczółkowski.

Leon Wyczółkowski, Wisła pod Tyńcem po zachodzie słońca, sztuka polska, Niezła Sztuka

Leon Wyczółkowski, Wisła pod Tyńcem po zachodzie słońca | 1901, Muzeum Narodowe w Krakowie

Kilka lat po Zachodzie słońca zimą Chełmońskiego podobny temat – choć transponowany w realia innej pory roku – namaluje Jan Stanisławski, wielki piewca tęczujących łun i gęstniejących zmierzchów, najważniejszy malarski spadkobierca pejzaży mistrza z Kuklówki.

Poezja pejzażu

Pejzaże Chełmońskiego wielokrotnie określano mianem „lirycznych”17. Stefan Żeromski w swoich dziennikowych zapiskach wzdychał:

„Ileż czarodziejskiej poezji posiadają te płótna! Na niektórych widać niemal powietrze, gdzie indziej słońce aż pali”18.

Nic dziwnego, bo mają w sobie dyskretny wdzięk, ujmują doskonale wyczutą nastrojowością, malarską powściągliwością i techniczną maestrią. Wiktor Gomulicki u schyłku XIX wieku na łamach „Bluszczu” deklarował, że „można by nazwać Chełmońskiego poetą nocy”19.

Józef Chełmoński, Noc gwiaździsta, Muzeum Narodowe w Krakowie, sztuka polska, malarstwo polskie, nokturn, Niezła sztuka

Józef Chełmoński, Noc gwiaździsta | 1888, Muzeum Narodowe w Krakowie

Ale i dzieła liryki nie były malarzowi obce. I choć Chełmoński w czasie burzliwej młodości z lubością i przekonaniem wyśpiewywał karczmiane rymowanki20, wiemy, że w dojrzałym życiu najwyżej cenił poezje Bohdana Zaleskiego21, w którego lirykach krajobrazów zimowych jest sporo. Najbardziej sugestywny pojawia się chyba w balladzie Pielgrzym:

„Śniegiem zawiana znikła z oczu droga
Tu pokutnika zaskoczyła zima.
Puśćcie mnie, puśćcie zaklinam na Boga!
Błogosławieństwo odbierzcie pielgrzyma”22.

Oprócz poetyckich uniesień była też proza życia. Żeby zarobić na utrzymanie powiększającej się rodziny, Chełmońskiemu zdarzało się pracować jako ilustrator, między innymi w paryskim periodyku „Le Monde Illustrè”23. Powstawały dzieła nieraz wysokiej klasy, ale sam autor nie miał chyba do nich zbyt wiele serca.

Stosunek uczuciowy

Chełmońskiego można lubić lub nie, ale jedno wydaje się pewne. Niewielu malarzy jego pokolenia pokazywało naturę w sposób tak uważny i przekonujący. Już w 1912 roku pisano, że „on to pierwszy najgenialniej, najwszechstronniej dał syntezę pejzażu polskiego”24. Z czasem namaszczono go na ambasadora krajowej sztuki w Europie, co było tyleż zaszczytne co przytłaczające. Mimo wielkich nieraz formatów malarstwo dojrzałego Chełmońskiego ma w sobie rys ujmującej kameralności.

Józef Chełmoński, Jutrzenka, Muzeum Narodowe w Krakowie

Józef Chełmoński, Jutrzenka | 1891, Muzeum Narodowe w Krakowie

Nawet utyskujący na kompozycyjną nonszalancję czy bezkrwiste kolory orzekali z uznaniem: „wartość ich tkwi w głębokim, uczuciowym stosunku artysty do przyrody. Chełmoński jak gdyby przypadł do niej piersią, wsłuchał się w jej oddech, podpatrzył ją w chwilach najtajniejszych, najbardziej cichych”25. I za tę malarską ciszę zimowego zachodu słońca jestem mu bardzo wdzięczny.

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Gowin S., Józef Chełmoński, Warszawa 2006.
2. Kopszak P., Jan Stanisławski, Warszawa 2007.
3. Kozakowska-Zaucha U., Polska w pejzażach, Kraków 2018.
4. Micke-Broniarek E., Józef Chełmoński, w: Arcydzieła Muzeum Narodowego w Warszawie, red. D. Folga-Januszewska, Warszawa 2005.
5. Micke-Broniarek E., Polna droga, w: Krajobrazy. Polskie malarstwo pejzażowe od Oświecenia do końca XX wieku, red. D. Folga-Januszewska, Warszawa 2000.
6. Micke-Broniarek E., Studium do Głuszca, w: Galeria Sztuki XIX wieku, Warszawa 2022.
7. Piotrowski A., Józef Chełmoński. Wspomnienie, Kraków 1917.


  1. E. Micke-Broniarek, Józef Chełmoński, w: Arcydzieła Muzeum Narodowego w Warszawie, red. D. Folga-Januszewska, Warszawa 2005, s. 502.
  2. E. Niewiadomski, Malarstwo polskie XIX i XX wieku, Warszawa 1926, s. 177.
  3. S. Gowin, Józef Chełmoński, Warszawa 2006, s. 90.
  4. Ibidem, s. 91.
  5. Ibidem.
  6. A. Piotrowski, Józef Chełmoński. Wspomnienie, Kraków 1917, s. 21.
  7. E. Micke-Broniarek, Polna droga, w: Krajobrazy. Polskie malarstwo pejzażowe od Oświecenia do końca XX wieku, red. D. Folga-Januszewska, Warszawa 2000, s. 55.
  8. E. Micke-Broniarek, Studium do Głuszca, w: Galeria Sztuki XIX wieku, Warszawa 2022, s. 270–271.
  9. A. Piotrowski, op. cit., s. 22.
  10. S. Gowin, op. cit., s. 93.
  11. E. Micke-Broniarek, Studium do Głuszca…, op. cit., s. 270–271.
  12. E. Niewiadomski, op. cit., s. 177.
  13. S. Gowin, op. cit., s. 81.
  14. Cyt. za: P. Kopszak, Jan Stanisławski, Warszawa 2007, s. 69.
  15. U. Kozakowska-Zaucha, Polska w pejzażach, Kraków 2018, s. 24.
  16. A. Piotrowski, op. cit., s. 11.
  17. S. Gowin, op. cit., s. 81.
  18. Cyt. za: Ibidem, s. 7.
  19. Ibidem, s. 69.
  20. A. Piotrowski, op. cit., s. 12.
  21. Ibidem, s. 19.
  22. B. Zaleski, Poezye, Petersburg 1851, s. 305.
  23. S. Gowin, op. cit., s. 92.
  24. Ibidem, s. 51.
  25. E. Niewiadomski, op. cit., s. 178.

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Paweł Bień

Urodzony w 1994 roku, poeta, historyk sztuki, kulturoznawca. Absolwent Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i Społecznych (MISH) na uniwersytetach Wrocławskim i Warszawskim. Pracownik Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina i Muzeum Narodowego w Warszawie. Autor książki poetyckiej „Światłoczułość” (Łódź 2021).


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *