Jacek Malczewski, Tryptyk z faunami, 1906
olej, tektura, 40,5 × 32,5 cm (każda część),
Lwowska Galeria Sztuki im. Borysa Woźnickiego, Lwów
Kuchnia w ludzkim domostwie jest miejscem codziennym, lecz niezwykłym; takim, w którym pozornie niezmienne reguły oraz prawidła można dowolnie kształtować, folgując własnym smakom oraz wyobraźni; w którym nic nie krępuje naszej fantazji, a zebrane w tejże kuchni przedmioty i sprzęty użyte być mogą zgodnie ze swym przeznaczeniem lub tak, jak dyktuje nam koncept. Kuchnia to zatem miejsce tworzenia – ale i zarazem autokreacji. Zgromadzone w niej garnki, patelnie, noże, tasaki, młynki, moździerze, deski do krojenia, miski, miseczki, pojemniki, woreczki i słoiki – w szufladach, skrytkach i pudełkach służą do przygotowywania potraw okazjonalnie wystawnych lub zwyczajnie codziennych, celebrowanych tak w momencie ich przygotowywania i spożywania z wykwintnych zastaw, jak i szybkiego pochłaniania w chwilach pomiędzy naszymi licznymi obowiązkami. Nie ma zatem nic bardziej prozaicznego niż kuchnia, a jednocześnie chyba nic bardziej nie kojarzy się z pracownią, w której krząta się i króluje alchemik posługujący się tajemniczymi artefaktami.
Pomimo tej „zwykłości” kuchni, jak również niezbędnej dla niej spiżarni – stały się one tematami malarskimi. Dość bowiem przypomnieć niezwykle popularne w XVII wieku martwe natury – dzieła malarzy holenderskich, komponowane z jadła, napitków, naczyń kuchennych, sztućców, tkanin… Patrzymy na nie jak na dowód zasobności mieszczańskich domostw północnej i zachodniej Europy, w których codzienność płynęła spokojnie i dostatnio przy suto zastawionych stołach, choć często interpretujemy je także jako pewien znak przemijania czasu – i życia.
Jak zatem na tle tego, co kojarzyło się – i wciąż kojarzy – z kuchnią, sytuuje się jeden z bardziej znanych, a nie poddający się łatwym interpretacjom obraz Jacka Malczewskiego Tryptyk z faunami z 1906 roku, przechowywany obecnie w Lwowskiej Galerii Sztuki? Wykonany farbami olejnymi na tekturze tryptyk zawiera w centrum autoportret malarza, który głowę ma przyozdobioną najzwyklejszą metalową obręczą tortownicy – taką samą, jaką każda domowa gospodyni ma schowaną w jednej z wielu kuchennych szuflad. W tym autoportrecie malarz, niedbale ubrany, trzyma w dłoniach gryf skrzypiec lub gęśli.
Za nim zaś, po prawej stronie, na ukwieconej łące przeciąga się kusząco dziewczyna w białej sukni, a po lewej widnieje Pegaz prowadzony przez mężczyznę niosącego przerzucony przez prawe ramię obszerny szynel. Lewą kwaterę tryptyku wypełnia portret dość młodego fauna z fujarką w prawej dłoni – ukazany na tle pejzażu, w którym dominuje szpaler brzóz lub topoli, z majaczącym w oddali Pegazem oraz wędrowcem na polnej drodze. Prawa kwatera to portret fauna już niemal starego, z glinianym barwnym kogucikiem – świstawką ludową w lewej dłoni i dwiema wiejskimi dziewczynami, boso wędrującymi skrajem drogi, na tle smukłych pni brzóz.
To oczywiste, że tryptyk uznać można za niemal „typowy” dla twórczości Malczewskiego – przyzwyczailiśmy się do jego tak licznych autoportretów, w których towarzyszą mu niezliczone zamyślone fauny, kuszące chimery, wiejskie dziewczyny z kosami – jak Śmierć, Przeznaczenie albo białe Pegazy – czasem narowiste z uniesionymi skrzydłami, a czasem utrudzone jak wiejski koń do pługa. Do specyficznego świata wyobraźni Malczewskiego wiodły zatem dwie drogi – jedną była tradycja antyczna wysokiej kultury, a drugą chłopska codzienność i zakorzeniona w niej magiczna wiara w opiekuńcze duszki i personifikacje sił przyrody. Dzięki temu twórczość Malczewskiego po prostu jest synonimem symbolizmu w malarstwie polskim, to zaś prowadzi do niezliczonych możliwości tłumaczeń języka jego obrazów.
Warto zwrócić uwagę na pewien dość intrygujący „mankament” obrazu – nie doczekał się on dokładnej analizy i interpretacji, jakie przedstawiono np. w odniesieniu do Melancholii, Błędnego koła, Natchnienia malarza, Thanatosa I, serii Zatruta studnia, tryptyku Prawo – Ojczyzna – Sztuka, Hektora polskiego, jak też zresztą wielu innych. Zazwyczaj poprzestawano na stwierdzeniu, że upodobanie Malczewskiego do przybierania pewnych póz artystycznych, wyposażania autoportretów w intrygujące atrybuty, przywdziewania wymyślnych strojów i nakryć głowy – często z epok dawno minionych – w tym przypadku zmaterializowało się w postaci zwykłego sprzętu kuchennego.
Czym zatem jest – i czy coś oznacza – obręcz tortownicy na głowie malarza, w którego twórczości każdy szczegół kompozycji i wprowadzony w nią detal zdają się nieprzypadkowe, pełniąc funkcję symbolu dającego możliwość wielu interpretacji i reinterpretacji?
Jeśli będziemy chcieli odnaleźć w tryptyku czas, to jego upływ możemy zobaczyć przede wszystkim w twarzach postaci ukazanych w trzech kwaterach: młodą u fauna – w lewej, dojrzałą Malczewskiego – w środkowej, a niemal starczą – fauna w kwaterze prawej. Ten liniowy charakter czasu, biegnącego od początku do końca, od młodości do starości, przejawiający się jako nieubłagany proces starzenia, można zestawić z jego powtarzalnym charakterem, widocznym w wielkich cyklach przyrody, która umiera tylko pozornie, gdyż nieustannie odradza się na nowo. Powszechnym, niemal archetypicznym znakiem i symbolem tego ciągłego zmartwychwstawania jest właśnie nieposiadające początku i końca koło – obręcz.
Gdy odwołamy się do tradycji polskiego chrześcijaństwa w obręczy tortownicy, możemy zobaczyć niechybnie nawet… koronę cierniową. Obrazoburstwo? Bynajmniej! Tematyka chrześcijańska, szczególnie eschatologiczna, jest przecież obecna w twórczości Malczewskiego, dość bowiem przypomnieć zarówno takie obrazy jak: Chrystus w Emaus, Chrystus przed Piłatem, jak i kilka akwarel i gwaszy (m.in. Chrystus w koronie cierniowej), w których malarz nadał twarzy Chrystusa własne rysy.
Wiara Malczewskiego i wypływające z niej przeświadczenie o naśladowaniu i utożsamieniu się z cierpiącym Chrystusem sprawiły, że jako tercjarza zakonu franciszkańskiego pochowano go w przynależnym mu habicie. Jeśli jednak zestawienie tortownicy z koroną cierniową wydawać się może niektórym zbyt daleko idące, to uwagę można skierować ku dziełom innego rodzaju – jest jasne, że obręcz, nałożona na głowę niczym diadem, przywodzi na myśl regalia.
Gdy zatem skupimy się na materiale, a zatem żelazie, z którego wykonano obręcz tortownicy, i szukać będziemy analogii w tym zakresie, to myśl biegnie niechybnie w stronę tzw. Żelaznej Korony Longobardów. Choć sama korona, używana do XIX wieku w koronacjach władców Italii, wykonana została ze złotych segmentów, to od wewnątrz wmontowano w nią wąską żelazną obręcz (wedle legendy jakoby wykutą z gwoździa, którego użyto do ukrzyżowania Chrystusa). Malczewski z pewnością znał ten zabytek, wielokrotnie bowiem podróżował do Włoch, m.in. w 1890 roku towarzyszył swojemu przyjacielowi i mecenasowi Karolowi Lanckorońskiemu w jego jednej z licznych wypraw naukowych.
Postać Lanckorońskiego pozwala na przedstawienie kolejnego domysłu dotyczącego intrygującego atrybutu z Tryptyku z faunami. Być może słusznie ukierunkowującego nas w stronę przeświadczenia, że ten autoportret jest po prostu lekkim żartem malarza. Jeśli bowiem pomimo podniosłego charakteru tego dzieła ukazana obręcz tortownicy tak naprawdę nie symbolizuje niczego, to autoportret Malczewskiego staje się niejako pastiszem jego własnych, jakże licznych kreacji artystycznych, a tym samym ironicznym spojrzeniem na samego siebie. Tak właśnie, z pełnym humoru dystansem, na obrazie Don Kichot i Sancho Pansa Malczewski ukazał siebie oraz Karola Lanckorońskiego jako fundatora i organizatora archeologicznej wyprawy do Azji Mniejszej w 1884 roku.
Karol Lanckoroński jako sprawca i organizator egzotycznej wyprawy staje się Don Kichotem, którego głowę chronił rzekomo magiczny hełm króla Mambrina, będący tak naprawdę miedzianą miską balwierza. Natomiast Jacek Malczewski to wierny i podążający za swym panem Sancho Pansa. Jeśli zatem miska służąca golibrodzie może być królewskim hełmem, to i obręcz tortownicy może stać się możnowładczym diademem lub królewską koroną.
Jakkolwiek prawdopodobne lub zgoła fantastyczne stałyby się wyjaśnienia znaczeń atrybutów widniejących na obrazach Jacka Malczewskiego, pamiętać należy, że autoportret w Tryptyku z faunami wymyka się analizom i interpretacjom, właśnie ze względu na prozaiczność ukazanej obręczy tortownicy służącej jako ozdoba głowy. Być może jej obecność w obrazie nie wynikła z rzekomo ukrytych treści i znaczeń, lecz była efektem żartu – Maria Balowa, muza Malczewskiego, podobno skomentowała kiedyś jego twórczość:
„Nigdy nie namalowałbyś się z tortownicą na głowie”.
A jednak namalował!
Bibliografia:
1. Charazińska E., Kossowski Ł., Koniec wieku. Sztuka polskiego modernizmu 1890–1914. Katalog wystawy, Warszawa 1996.
2. Compendium ferculorum, albo zebranie potraw…, skan, https://polona.pl/item/compendium-fercvlorvm-albo-zebranie-potraw,MzQ5MDIzMw/4/#info:metadata (dostęp 3.03.2022).
3. Grootenboer H., The Rhetoric of Perspective. Realism and illusionism in seventeenth-century dutch still-life painting, London 1992.
4. Haak B., The Golden Age: Dutch Painters: of the Seventeenth Century, London 1984.
5. Karol Lanckoroński i Jacek Malczewski w Anatolii – dawna Turcja w rysunkach artysty, 21.10.2020, https://waweledukacja.com/2020/10/21/karol-lanckoronski-i-jacek-malczewski-w-anatolii-dawna-turcja-w-rysunkach-artysty (dostęp 3.03.2022).
6. Karol Lanckoroński i Jacek Malczewski w Anatolii (cz. 2), 2.11.2020, https://waweledukacja.com/2020/11/02/karol-lanckoronski-i-jacek-malczewski-w-anatolii-cz-2 (dostęp 3.03.2022).
7. Kossowska I., Kossowski Ł., Malarstwo polskie. Symbolizm i Młoda Polska, Warszawa 2010.
8. Krzysztofowicz-Kozakowska S., Jacek Malczewski – życie i twórczość, Kraków 2008.
9. Krzysztofowicz-Kozakowska S., Sztuka Młodej Polski, Kraków 1999.
10. Ławniczakowa A., Jacek Malczewski. Katalog wystawy, Kraków 1995.
11. Sieradzka A., Nie tylko peleryna. Moda okresu Młodej Polski w życiu i sztuce, Warszawa 2003.
12. Sieradzka A., W swetrze i zbroi. Strój w autoportretach Jacka Malczewskiego, „Ikonotheka” nr 2, 1990.
13. Suchocka D., Jacek Malczewski. Dzieła ze zbiorów Lwowskiej Galerii Sztuki, Olszanica 2004.
14. Słownik Artystów polskich i obcych w Polsce działających, t. 5, Warszawa 1993.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Jacek Malczewski „Tryptyk z faunami” - 7 marca 2022