Wybitny plakacista, scenograf, malarz, grafik, a przede wszystkim artysta o wielkim poczuciu humoru, który potrafił opowiedzieć o Polsce jak nikt inny, z wielką czułością, a przy tym nie przemilczając jej wad. Kiedy podjął się stworzenia cyklu prac Plakat–Polska i zmierzył się z tradycją plakatu turystycznego, pewnie nie przypuszczał, że stworzy plakaty-ikony, które będą znały i kochały kolejne pokolenia.
Twórczość Ryszarda Kai, rozpoznawalnego przede wszystkim dzięki wspomnianej serii, to sztuka, która potrafi zainteresować każdego. Jak sam żartobliwie pisał o swojej twórczości, jest ona „mieszczańsko-barokowa”. Nie ścigał się z nowoczesnością, nie atakował kanonów sztuki. Stworzył jednak własny język plastyczny, który sprawia, że nie można pomylić tego artysty z żadnym innym. Jego sztuka jest silnie zakorzeniona w kulturze i naturze rodzinnego regionu. Poznań i Wielkopolska stały się dla niego istotnym punktem odniesienia, a obserwacje tam poczynione łączył z tym, co zachwycało go podczas licznych wyjazdów zagranicznych.
Z najodleglejszych krajów świata przywoził całą masę inspiracji. Fotografował wszystko, co mogło stać się paliwem rozpalającym ogień inspiracji: ludzi, pejzaże, ale też okruchy rzeczywistości, drobne detale, wizualne rytmy. Tworzył swój własny Skarbczyk, niczym Matejko, katalogując wszystko co może stać się przydatne w przyszłości.
Kaja bardzo dobrze poznał Amerykę Łacińską i Azję, co pozwoliło mu inaczej spojrzeć na Polskę i jej mieszkańców. W rysunkach i obrazach powstałych w związku z tymi podróżami ujawnia się skupienie na otwartości ludzi oraz ich więzi z naturą. Są to także próby odkrycia źródeł ich tożsamości.
Twórczość Kai wyróżnia również bezpretensjonalność ze względu na specyfikę zastosowania środków plastycznych. Widz otrzymuje często dzieła dość proste, bazujące na łatwych do odczytania rozwiązaniach. Można je łatwo zdefiniować: w jednym dziele wystarczy podkreślić multiplikację motywu, w innym pewne zsyntetyzowanie form. Natomiast w pracach, które łączy pewna tematyczna więź (jak serie plakatów, rysunków czy projektów scenicznych) powtarzają się pewne odgórne założenia. Powodują one, że jedynie w wyjątkowych przypadkach jakiś obiekt mocno wyróżnia się na tle innych.
Prace zdają się nie narzucać swojej optyki, lecz jedynie zapraszają widza, by poszukiwał głębszych refleksji na dany temat. Jednak nie sposób odmówić Kai wnikliwości w tym spojrzeniu, choć pierwotnie sprawia ono wrażenie pobieżnego, jakby pragnącego uchwycić intrygujący moment, a nie esencję danego zjawiska, postaci czy miejsca.
Prace Kai sprawiają wrażenie, jakby zawsze były „niepewne” tego, czy widz je doceni, czy „zyskają w jego oczach”, czy będąc żartobliwymi, są zarazem wystarczająco szacowne, by mogły być traktowane jako dzieła poważnej sztuki. W tym obszarze cechuje je pewna teatralność, która zresztą ze swej natury jest wpisana w istotę plastyki. Artyści rozważają, kto może mieć styczność z ich dziełem i jak przekazać widzowi swoje intencje. Teatr i operę cechuje pewne przekraczanie granicy światów, a widz ma zanurzyć się w prezentowaną opowieść. Sztywna bariera „sztuki wysokiej”, jak do dziś postrzegany jest teatr czy opera, nie opada niczym kurtyna po skończonym akcie. Kaja pozwala przekroczyć tę barierę, budując z prostych rysunków dzieła sztuki, jednocześnie mocno zakorzenione w rzeczywistości, z której widz się wywodzi.
W projektach Ryszarda Kai przeznaczonych na potrzeby teatru i opery widać zarówno profesjonalną powagę ujęcia tematu i chęć odpowiedzi na wszystkie potrzeby reżysera, a nawet szyjących kostiumy, jak i też pewne dążenie do lekkości, która zatrze granicę między tym, co dzieje się na deskach teatru, a widownią.
W tym obszarze dość łatwo też dostrzec inspiracje dorobkiem jego rodziców, ojca – Zbigniewa Kai, znanego plakacisty i scenografa, oraz matki Stefanii, która zajmowała się malarstwem i ceramiką. Artysta przejął od rodziców, pewien niski „próg wejścia” dla odbiorcy w rzeczywistość, którą przedstawiał. Jego prace charakteryzuje pewna gra z widzem, który otrzymuje pozornie mało istotny temat, potraktowany jednak tak, by nadać mu artystyczny rys.
Tą estetyką przepojone są prace Ryszarda Kai nie tylko wtedy, gdy tworzone były „do szuflady”, gdy ilustrowały tematy prywatne, odbijały się w nich chwilowe emocje lub po prostu stanowiły plastyczny zapis zdarzeń konkretnego dnia, ale także wtedy, gdy służyć miały spektakularnym celom, urzeczywistnianym przez kilkudziesięcioosobowy zespół.
Kaja, wspominając swojego ojca w katalogu do wystawy monograficznej zorganizowanej przez Muzeum Narodowe w Poznaniu w 2013 roku, stwierdził, że wzruszyło go, „jak odzwierciedliła się pełna identyfikacja ojca z prostym światem, który go fascynował”, a który to świat „nie był wyszukany, specjalny, ale był ukojeniem”.
Zbigniewa Kaję fascynował folklor: motywy ludowe, regionalne, potraktowane z szacunkiem, ale i żartobliwością. Jego syn przejął wiele z tych rozwiązań, czasem nawet celowo nawiązując do prac swoich rodziców. Z łatwością dostrzec można podobieństwo między kartką świąteczną zaprojektowaną przez ojca, prezentującą trzech ludowych muzyków, a plakatem Kai związanym z Szamotułami, ukazującym grajków analogicznie odzianych i dysponujących tymi samymi instrumentami. Z kolei monotypię matki (Wierzby wolsztyńskie) Ryszard Kaja wykorzystał, tworząc oprawę graficzną książki Poemat o moim Chopinie Dominika Górnego.
Ojca i syna łączy także to, że w ich pracach często pojawiały się postaci odbiegające od kanonów urody, mające nieco bardziej przysadziste biodra, otłuszczony brzuszek i grubsze uda. Zbigniew Kaja takie postaci umieszczał w aktach czy grafikach, Ryszard zaś w plakatach, jak na przykład w Chałupach, prezentujących wylegującą się na ręczniku parę, która czasy młodzieńcze ma już na pewno za sobą czy w Warszafce, gdzie syrenka też posiada dość korpulentne ciało.
Nie wydaje się jednak, by celem Ryszarda Kai było krytykowanie diety Polaków, ale raczej pokazanie, że stara się widzieć świat takim, jaki jest. W jego pracach ludzie są zwyczajni, niedoskonali, akceptują siebie. Są zanurzeni w taki sposób w swojej codzienności, że wzbudzają sympatię. Pozbawieni są często osłony, którą wiele osób buduje wokół siebie z nadzieją, że będą postrzegani poprzez swój misternie tkany wizerunek, a nie ich prawdziwe „ja”.
Takie przenikanie się twórczości przedstawicieli całej rodziny, widzowi mniej zaznajomionemu z ich pracami mogłoby sprawić pewne trudności, ale jednocześnie pokazuje, że w pewnych obszarach Ryszard starał się kontynuować poszukiwania artystyczne rodziców i przejął od nich szacunek do stylistyki, która akcentuje osobiste, własnoręczne zaangażowanie twórcy.
Choć wiele prac wykonywał przy użyciu komputera, to jednak jego dzieła bardziej przypominają praktykę projektowania, która już kilka dziesięcioleci temu odeszła w niebyt. Konwencja ujawniająca pewne niedoskonałości, plamy, zabrudzenia (mimo że są w oczywisty sposób zamierzone) wpasowywała się idealnie w ten pełen swobody, nieco pospolity świat, który był dla niego nieustannym źródłem natchnienia i fascynacji.
Umiłowanie prostoty nie oznaczało jednak, że interesowały go tematy błahe. W codzienności odkrywał to, co wyrażone za pomocą różnych mediów, eksponowało potencjał uwiecznianych chwil.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Fascynacja prostotą. O twórczości Ryszarda Kai - 14 stycznia 2022