Erté – pod tym krótkim enigmatycznym pseudonimem kryje się Romain de Tirtoff, urodzony w 1892 roku projektant, ilustrator, grafik, malarz, rzeźbiarz. Był to artysta wszechstronny, uznawany za ojca art déco, choć podobno sam wolał być nazywany „rodzicem mody nowoczesnej”. Jego ilustracje modowe oraz projekty kobiecych strojów i kostiumów teatralnych czy rewiowych stały się symbolem stylu początku XX wieku. Szereg z nich w licznych reprodukowanych wersjach funkcjonuje do dziś w kulturze popularnej. Nie tylko kreacje, lecz także scenografie teatralne, dekoracje wnętrz, meble, lampy i biżuteria jego projektu są kwintesencją wzornictwa nurtu art déco.
Rosyjskie początki
Urodzony w Sankt Petersburgu w bogatej arystokratycznej rodzinie, wychował się na balecie i spektaklach teatralnych najznakomitszych rosyjskich scen. Uwielbiał to tak samo mocno jak wizyty w Ermitażu i podziwianie wystaw związanych z dziejami starożytnymi. Od najmłodszych lat fascynowała go również francuska kultura i sztuka. Mówił biegle po rosyjsku i francusku, a także po angielsku i niemiecku. Początkowo chciał zostać tancerzem, jednak pasja do malowania i projektowania okazała się silniejsza. Pierwszą suknię zaprojektował w wieku 5 lat. Była ponoć tak piękna, że jego matka zdecydowała się zlecić jej uszycie. Jako dziecko był rozpieszczany przez matkę, zaś w dorosłości uczynił z niej ideał kobiecej urody. Wiele modelek na ilustracjach Ertégo ma jej ciemne atramentowe włosy, mleczną cerę i smukłą sylwetkę.
Ojciec – oficer marynarki wojennej – chciał, żeby syn poszedł w jego ślady, lecz 19-letni wówczas Romain sprzeciwił się jego woli. Zdecydowany, by zostać artystą, wyjechał do Paryża i (aby nie zhańbić rodowego nazwiska) przyjął pseudonim będący zbitką jego inicjałów R.T.
Paryż
W stolicy Francji Erté prowadził prawdziwie artystyczny styl życia. Chadzał do teatrów i oper, był częstym bywalcem rozmaitych bankietów i bali. Na jednym z nich pojawił się w spektakularnym stroju własnego projektu – srebrnym garniturze z wielkimi perłowymi skrzydłami i ciemnobrązową peleryną. Szybko znalazł się na ustach stałych bywalców salonów. Zaraz po przyjeździe podjął studia malarskie w prywatnej szkole Académie Julian. Szybko jednak zakończył naukę, by podjąć współpracę z Paulem Poiretem, słynnym projektantem mody. Poiret był zachwycony młodym artystą i zatrudnił go jako jednego z dwóch stałych projektantów. Ich współpraca trwała od 1912 roku aż do wybuchu I wojny światowej. W tych latach Erté rozwinął swój styl. Jego znakami rozpoznawczymi stały się opływowe kontury, miękka kreska oraz niesamowita dbałość o szczegóły. Przedstawione na jego ilustracjach stroje obfitują w detale: koraliki, kamienie, frędzle. Zachwyca bogactwo szczegółowych wzorów tkanin. Wyraźnie dostrzegalne są inspiracje artysty Imperium Rzymskim oraz baletem carskiej Rosji. Kobiety odziane w ekstrawaganckie suknie i futra są eteryczne, gibkie, eleganckie i wysublimowane, zaś te w kostiumach teatralnych często też zmysłowe, erotyczne.
Na ilustracjach modowych dominuje klimat niemalże bajkowy, choć wyczuwalna jest także atmosfera fin de siècle’u, swoisty dekadentyzm. Prace Ertégo odznaczają się kolorem. Widać w nich wpływy orientu oraz powtarzające się motywy teatru, widowni i balkonu, a także typowe dla epoki fale, promienie słońca i geometryczne kształty.
Współpraca z Poiretem nie tylko przyniosła Ertému znaczne zyski finansowe, lecz także zaowocowała wypracowaniem własnej marki. W 1913 roku, w „Gazette du Bon Ton”, po raz pierwszy ukazała się jego sygnatura, która szybko stała się rozchwytywanym znakiem firmowym.
W Paryżu Erté spotkał także swego dalekiego kuzyna – rosyjskiego księcia Nicolasa Ouroussoffa. Mężczyźni stali się zarówno długoletnimi wspólnikami biznesowymi, jak i życiowymi partnerami.
Ich związek trwał prawie 20 lat, aż do przedwczesnej śmierci Nicolasa w 1933 roku. Co ciekawe, zwykle skryty i zachowawczy Erté w późniejszych latach życia dość otwarcie mówił o swojej homoseksualnej orientacji. W autobiografii pt. Things I remember, wydanej w połowie lat 70., zawarł nawet skrupulatny spis swoich romansów poczynając od 13 roku życia. Wiadomo stąd między innymi, iż po śmierci Nicolasa artysta był tylko w jednym dłuższym związku z niejakim Alexem – duńskim mistrzem pływackim.
„Harper’s Bazaar”
To właśnie Ouroussoff namówił Ertégo, by ten wysłał próbki swoich prac do redakcji „Harper’s Bazaar” – do dziś działającego amerykańskiego magazynu o modzie, a wówczas najpopularniejszego na świecie. Gdy w 1915 roku pierwsze prace Ertégo opublikowano w tym czasopiśmie, natychmiast został on okrzyknięty najzdolniejszym projektantem Paryża. Kształtujący gusta i wyznaczający trendy tamtego czasu żurnal wyniósł Ertégo na wyżyny artystycznego świata. Stał się gwiazdą wielkiego formatu, a inne znaczące pisma zaczęły ubiegać się o pierwszeństwo publikacji jego projektów.
Od 1916 roku artysta publikował także w konkurencyjnym, lecz mniej znanym i prestiżowym wtedy „Vogue’u” oraz sporadycznie w „Cosmopolitan” i „Illustrated London News”. W końcu „Harper’s Bazaar” zaoferowało mu bardzo intratny 10-letni kontrakt na wyłączność. Erté podpisał umowę, a jego prace pojawiły się w sumie na 240 okładkach magazynu. Do „Vogue’a” wrócił dopiero w latach 60, kiedy pismo osiągnęło już pewien status.
Grafiki artysty cieszyły się uznaniem i popularnością, ponieważ nie były to jedynie ilustracje do projektów strojów i dodatków. Erté malował obrazy, sceny wyrażające klimat salonów dwudziestolecia międzywojennego, wpasowujące się w idee epoki i pokazujące pewien ogólny, pożądany wówczas styl życia, a nie tylko modne ubrania.
Z biegiem lat 20 styl Ertégo ulega stopniowym przemianom. Jego okładki coraz śmielej odchodzą od symbolizmu i estetyki końca wieku, stają się za to nowocześniejsze, bardziej minimalistyczne i awangardowe, wyraźnie widać w nich modernistyczne akcenty.
Fabryka snów
Lata współpracy ze słynnym paryskim music-hallem Folies Bergère były jednym z najefektywniejszych okresów w twórczości Tirtoffa. Jako projektant kostiumów, scenografii i dekoracji mógł tam w pełni wyżyć się artystycznie i jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła. Niemal bez ograniczeń puszczał wodze fantazji. Projektował niesamowite wieloelementowe i ruchome scenografie, wymyślne kurtyny teatralne (jedna z nich była skonstruowana z… ludzi) oraz fantastyczne kostiumy, np. takie, które musiało zakładać kilka osób naraz lub gigantyczne krynoliny, tak wielkie, że aby dotykały podłogi, modelki musiały być podwieszane na linach wysoko przy suficie.
Potencjał Ertégo w projektowaniu kostiumów i dekoracji scenicznych niebawem został dostrzeżony za oceanem. George White – nowojorski reżyser teatralny, choreograf i producent filmowy – zaprosił go do pracy przy słynnych rewiach wystawianych na Brodwayu. Tak Erté trafił wprost do świata amerykańskich wodewili, jazzu i charlestona. Kooperacja z Whitem trwała do wielkiego krachu giełdowego w 1929 roku.
Jednak amerykańska przygoda Ertégo miała swoją kontynuację. Artysta wraz z partnerem wyruszył do hollywoodzkiej Fabryki Snów, gdzie miał mieć zapewniony półroczny kontrakt z wytwórnią Metro-Goldwyn-Mayer na scenografię do niemego filmu pt. Paryż. W Kalifornii para została przyjęta w iście królewskim stylu. Jak na gwiazdę wielkiego formatu przystało, Erté dostał limuzynę z szoferem, wielki dom na wzgórzach z idealnie odtworzoną pracownią oraz dwie dwujęzyczne sekretarki do własnej dyspozycji. Podczas pobytu w Hollywood udzielił około 200 wywiadów prasowych i radiowych. Nawet znany ze swojej nietolerancji i niechęci do homoseksualistów Louis Mayer – współwłaściciel wytwórni ze słynnym ryczącym lwem w czołówce – odnosił się do gości z sympatią i szacunkiem, zapraszając ich do siebie na specjalne przyjęcia. Choć współpraca przy filmie Paryż ze względów technicznych i organizacyjnych nie doszła ostatecznie do skutku, to Erté został zatrudniony do pracy przy trzech innych produkcjach filmowych: Cyganeria, Wielka parada i Szaleństwo tańca.
W latach 30., po powrocie do Europy Erté oddawał się przede wszystkim projektowaniu biżuterii i tzw. obiektów artystycznych oraz nieprawdopodobnych kostiumów teatralnych. Nie tylko rysował szalone stroje, ale sam także je nosił. Podczas pobytu w Londynie swoim wyglądem i ekscentrycznym zachowaniem wywołał niemały skandal. Prasa rozpisywała się o jego ekstrawagancji graniczącej z szaleństwem. Zastanawiano się nawet, czy słynny artysta, aby na pewno jest mężczyzną czy może raczej kobietą.
Nowy-stary Erté
II wojna światowa zepchnęła twórczość Ertégo w zapomnienie. Dopiero w 1967 roku jego prace na nowo odkrył marszand i kolekcjoner sztuki Eric Estorick. Powojenne pokolenia na nowo rozkochały się w dekoracyjności stylu art déco i zainspirowały grafikami Ertégo, który w błyskawicznym tempie wrócił na salony. Jego wystawy w Londynie, Paryżu i Mediolanie zrobiły furorę, a ekspozycja w Nowym Jorku spodobała się do tego stopnia, że Metropolitan Museum of Art zdecydowało się wykupić wszystkie 170 prac. Był to precedens, bowiem pierwszy raz w historii MET zakupiło całą kolekcję żyjącego artysty.
Mimo ponownej sławy i pokaźnego stanu konta, Erté nie zaprzestał projektowania dla teatrów. W 1969 roku podczas przygotowań do rewii w Casino de Paris współpracował nawet ze znanym już wówczas Yvesem Saint Laurentem.
Kariera Ertégo trwała nieprzerwanie przez ponad 97 lat jego życia. Był aktywny zawodowo do ostatnich dni. Zmarł w Paryżu 21 kwietnia 1990 roku.
„Symfonia w czerni”
Chyba najbardziej znaną i rozpoznawalną pracą Ertégo jest Symfonia w czerni. Ilustracja ta reprodukowana niezliczoną ilość razy stała się symbolem stylu artysty. Przedstawiona na niej wysoka i szczupła kobieta jest typową modelką Ertégo. Namalowana miękko i opływowo, odziana w długą czarną suknię, fantazyjny kapelusz i futrzaną etolę, trzyma na smyczy smukłego czarnego charta. Sinusoidalne wygięcia modelki, psa i tkanin dają wrażenie, jakby rysunek przelewał się przez papier. Kompozycja jest prosta i nowoczesna, jednak niepozbawiona niezwykłej elegancji, gracji i klasy, specyficznego czaru, który emanuje ze wszystkich prac artysty.
Erté zostawił po sobie ogromną spuściznę w większości w postaci gwaszy i serigrafii (w latach 80 większość jego szkiców z lat 20 i 30 została poddana metodzie sitodruku, dzięki czemu nieraz powstało kilka kopii jednej pracy). Podobno tylko raz w życiu malował farbami olejnymi i technika ta zdecydowanie nie przypadła mu do gustu. Oryginały jego dzieł znajdują się dziś w największych muzeach na świecie, m.in. w MET w Nowym Jorku, Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie, a nawet w Muzeum Sztuki Współczesnej w Tokio.
Niektóre jego rysunki sprzedawane były jako plakaty przez największe domy aukcyjne. Pod koniec życia Erté rozmiłował się w projektowaniu limitowanych serii biżuterii, brązów i przedmiotów codziennego użytku. Zaprojektował między innymi 7 butelek do kolejnych etapów produkcji koniaku. Zostały one sprzedane (wraz z zawartością – koniakiem z 1892 roku) za 10 tysięcy dolarów od sztuki. Artysta lubił projekty seryjne.
Spod jego ręki wyszły grafiki przedstawiające kamienie szlachetne, znaki zodiaku, grzechy główne, cyfry, alfabet czy karty do gry. Jego nazwisko jednak od zawsze łączone jest przede wszystkim z modą oraz największymi scenami teatralnymi i muzycznymi.
W kostiumach jego projektu występowały takie sławy jak sama Mata Hari, Anna Pavlova czy Josephine Baker. Jego styl jest kwintesencją art déco wywodzącego się z linii empire, co widać w umiłowaniu do zwiewnych tkanin, różnego rodzaju peleryn, haftów i fasonów z odcięciem pod biustem. Choć królował w okresie międzywojennym, to i dziś, w XXI wieku, nie przestaje inspirować projektantów i wpływać na współczesną modę. Prace Ertégo w subtelny sposób przenoszą widza do świata flapperek, rewiowych piór, powłóczystych jedwabiów oraz luksusowego szkła, złota i pereł.
Erté, obok Georgesa Barbiera, jest wymieniany jako czołowy artysta-ilustrator mody, który zaczynał karierę przed I wojną światową. Jego projekty są oryginalne, nie sposób znaleźć wśród nich dwóch podobnych. Są barwne i wyjątkowe jak on sam, który nienawidził nudy i podobno nigdy nie jadł tego samego dania ani nie nosił tego samego elementu garderoby dwa dni z rzędu.
Bibliografia:
1. Duncan A., Art Déco. Całość. Szczegółowy przewodnik po sztuce dekoracyjnej lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, przeł. Nowakowski P., Nowakowski A., Paliwoda P., Sadkiewicz J., Warszawa 2012.
2. Erté, Things I remember: an autobiography, Nowy Jork 1975.
3. Robinson M., Ormiston R., Art Déco. Złoty wiek sztuk graficznych, przeł. E. Gorządek, Warszawa 2011.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Potrzeby ponad luksusami, czyli co o Bauhausie każdy wiedzieć powinien - 18 października 2024
- Virginia Woolf i Vanessa Bell – siostry z Bloomsbury - 15 września 2024
- Erna Rosenstein. Wodotrysk ognia i ciszy - 13 lipca 2024
- David Hockney – w słońcu Kalifornii - 5 lipca 2024
- Sztuka, feminizm i zupa z piór – o Florine Stettheimer oraz jej dwóch siostrach - 18 lutego 2024
- Notowane gmatwaniną kresek – o Feliksie Topolskim - 12 listopada 2023
- Dlaczego Mark Rothko wielkim malarzem był? Refleksje o artyście i sztuce abstrakcyjnej - 22 września 2023
- Erich Buchholz – zapomniany wizjoner - 21 lipca 2023
- Peter Doig – artysta sztuki najnowszej, którego dzieła kosztują miliony - 11 maja 2023
- „Obiekt należy usunąć z obrazu” – neoplastycyzm Pieta Mondriana - 26 marca 2023