To nie jest historia o miłości. Gdyby tak było, mielibyśmy wspólną historię. Ale on ma swoją, a ja swoją. Georgia O’Keeffe, jej związek z charyzmatycznym fotografem Alfredem Stieglitzem i walka o artystyczną niezależność – w tej niezwykle zmysłowej powieści Dawn Tripp zabiera nas w fascynującą podróż w świat fikcji historycznej.
O’Keeffe i jej sztuka
Na historię O’Keeffe natrafiłam dzięki jej abstrakcjom, które miałam okazję zobaczyć w Muzeum Sztuki Amerykańskiej w Whitney – mówi Dawn Tripp – dotąd zawsze kojarzyłam artystkę z krowimi czaszkami, krajobrazami Południowego Zachodu i olbrzymimi kwiatami. Kiedy zobaczyłam jej abstrakcje, zupełnie mną wstrząsnęły. To poruszające, niesamowite dzieła skupione na kolorze i formie – a przy tym oszałamiająco oryginalne. Zapragnęłam dowiedzieć się:
Kim była kobieta, która stworzyła takie obrazy? Co myślała? Co czuła? Co się działo w jej życiu?
Abstrakcje O’Keeffe należą do jednych z jej najbardziej oryginalnych prac, choć znana jest przecież głównie ze swoich obrazów figuratywnych. Gdy zbierałam materiały do napisania powieści, odkryłam, że O’Keeffe była właścicielką większości swoich abstrakcji, z których część w ogóle nie trafiła już po 1923 roku na żadną wystawę. Wiele z nich trzymała w magazynie w swoim domu w Abiquiu za słynnymi drzwiami na patio. Pojawiła się ostatnio tendencja do nowego analizowania O’Keeffe jako kluczowej postaci sztuki amerykańskiej – jako malarki, która odegrała niezwykle ważną rolę w rozwoju modernizmu i której wizja i dzieła pomogły ukształtować sztukę abstrakcyjną Ameryki.
Latem 2016 roku angielskie muzeum Tate Modern pokazało pierwszą tak dużą wystawę retrospektywną O’Keeffe. Według materiałów prasowych Tate ma nadzieję, że „ten ambitny i szeroko zakrojony przegląd pozwoli ukazać głębię dzieł O’Keeffe i na nowo oceni jej miejsce w kanonie dwudziestowiecznej sztuki, sytuując ją w obrębie artystycznych kręgów jej czasów i pokazując, jaki wpływ miała na następne pokolenia artystów”.
O’Keeffe – zmieniający się obraz
W 1978 roku O’Keeffe zgodziła się, by nowojorskie Metropolitan Museum of Art zorganizowało wystawę serii jej portretów zrobionych przez Stieglitza. Artystka nie widziała wielu z tych portretów od 1947 roku, kiedy to rok po śmierci Stieglitza przekazała je muzeum. Większość aktów nie była pokazywana publicznie od 1921 roku.
We wstępie do katalogu O’Keeffe napisała:
„Kiedy przeglądam fotografie, które zrobił mi Stieglitz – a część z nich powstała ponad sześćdziesiąt lat temu – zastanawiam się, kim w ogóle jest ta osoba. Zupełnie tak, jakbym w ciągu jednego życia przeżyła ich wiele. Gdyby ta kobieta ze zdjęć żyła w dzisiejszym świecie, byłaby chyba zupełnie inną osobą, ale to nie ma znaczenia, bo Stieglitz zrobił jej zdjęcia wtedy”.
Podczas pisania powieści miałam właśnie ten fragment przylepiony na oknie nad biurkiem. Przez całe życie O’Keeffe podejmowała odważne decyzje. I rozumiała, że to od jej wyboru zależy, jak świat będzie ją postrzegał. Świadomie prezentowała siebie i swoją sztukę, tak by ukazywać swoją niezależność, inteligencję, hart ducha, cechy, które określały ją jako kobietę, wartości, w które wierzyła.
O’Keeffe potrafiła zdecydowanie oddzielać kolejne etapy swojego życia, dzięki czemu mogła być w pełni obecna w danym okresie, jakby umiała dosłownie odciąć przeszłość i iść dalej.
Kiedy patrzę na te zdjęcia, odnoszę wrażenie, że była kobietą zdolną do przeżywania i wyrażania niesamowitego spektrum ludzkich emocji. Jej portrety odzwierciedlają świadome wybory, jakie wielokrotnie podejmowała, by na własnych zasadach przeorganizować swoje życie i samą siebie.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku O’Keeffe – z jej zdecydowaną niezależnością, samodzielnością i zaangażowaniem w pracę – zaczęła być ukazywana przez ruchy kobiece jako przykład feministki. Wzdrygała się na takie zaszufladkowanie.
Mimo że O’Keeffe należała przez całe życie do Narodowej Partii Kobiet, unikała feminizmu jako takiego w przekonaniu, że postrzeganie kobiecej sztuki jako „innej ale równej męskiej sztuce” podważa należne kobiecie miejsce i prawa.
Wbrew tym słowom jednak malarka przyjaźniła się z wieloma kobietami, z których część miała ogromny wpływ na jej sztukę, przemiany i sukces. Jej bliską przyjaciółką była Anita Pollitzer. To ona pokazała szkice artystki Stieglitzowi w „291” w Nowy Rok 1916. Była też Blanche Matthias, która w 1926 roku napisała oszałamiający artykuł o O’Keeffe, opisując jej sztukę i wizję na jej własnych zasadach. Georgia miała również bliskie relacje ze swoimi czterema siostrami i przyjaźniła się serdecznie między innymi z Beck Strand, Marjorie Content, siostrami Stettheimer, Marie Garland oraz Peggy Kiskadden.
Georgia O’Keeffe i Frida Kahlo poznały się w 1931 roku podczas wystawy retrospektywnej męża Kahlo, meksykańskiego malarza Diego Rivery, w muzeum sztuki nowoczesnej MoMA. Dwa lata później, 1 marca 1933 roku, gdy dwudziestosześcioletnia wówczas Frida dowiedziała się o załamaniu nerwowym dwadzieścia lat starszej Georgii, zadzwoniła do niej i wysłała potem następujący list:
„Georgio,
Wspaniale było znów usłyszeć Twój głos. Każdego dnia po naszej rozmowie, tak zresztą jak wiele razy przedtem, miałam ochotę do Ciebie napisać. Napisałam do Ciebie wiele listów, ale każdy wydawał się głupi i pusty, więc wszystkie je podarłam. Nie potrafię napisać po angielsku wszystkiego tego, co chciałabym powiedzieć, szczególnie Tobie. Frida.”
Malarki przyjaźniły się aż do śmierci Fridy w 1954 roku. Pisały do siebie, a O’Keeffe kilkakrotnie odwiedziła Kahlo w Meksyku, w jej domu Casa Azul. Niektóre podobieństwa między tymi artystkami są naprawdę uderzające: dla obu trudności życiowe i cierpienie stanowiły swego rodzaju napęd w sztuce. Obie starały się definiować i przedefiniowywać swoją sztukę. Każda z nich osiągnęła – na swój sposób – status postaci kultowej. Obie uważane są za feministyczne ikony sztuki i historii sztuki.
Fragmenty pochodzą z książki:
Dawn Tripp
Georgia. Powieść o Georgii O’Keeffe – ikonie sztuki współczesnej
Wydawnictwo REBIS
Poznań 2017