Obraz Huśtawka z 1767 roku, którego autorem jest Jean-Honoré Fragonard, uznawany jest często nie tylko za jeden z symboli francuskiego rokoka, ale także za kwintesencję obyczajowości ówczesnych francuskich wyższych sfer. Oto młoda, modnie ubrana kobieta siedzi na huśtawce wprawianej w ruch przez siedzącego nieco w oddaleniu mężczyznę (najprawdopodobniej jej męża), ukazując swe skrywane pod obszerną spódnicą wdzięki ukrytemu w krzakach drugiemu mężczyźnie (bez wątpienia jej kochankowi).
W języku francuskim obraz ten znany jest pod nazwą Les hasards heureux de l’escarpolette, co można przetłumaczyć jako „szczęśliwe przypadki na huśtawce”. Takich „szczęśliwych przypadków” jest na obrazie wiele: młodej kobiecie przypadkiem podnosi się do góry spódnica, odsłaniając obleczone pończochami nogi, przypadkiem też zsuwa się jej ze stopy pantofelek.
Ten, kto zna gusta i upodobania ludzi żyjących w XVIII-tym wieku, wie jednak, że o żadnym przypadku mowy być tutaj nie może: młoda piękność zaprezentowała te części ciała, które uznawane były wówczas za najmocniej oddziałujące na męską wyobraźnię: stopy oraz nogi. Oddziałujące tym mocniej, kiedy ozdabiały je jedwabne pończochy, wąskie podwiązki i niewielkie pantofelki.
Człowiek XVIII-tego stulecia lubował się we wszystkim, co luksusowe i wyrafinowane. Jego zmysły szczególnie jednak wrażliwe były na te obiekty i przedmioty, które dodatkowo posiadały powab erotycznej dwuznaczności, takie jak wyściełana jedwabiem, miękka sofa, zdająca się wysyłać zaproszenie w stronę pary kochanków, albo wykonana z delikatnej koronki lub przezroczystej gazy chusta fichu, która posiadała przywilej okrywania dekoltu pięknej kobiety.
W sposób szczególny XVIII-wieczni libertyni zwracali uwagę na erotyczne napięcie wywoływane przez relację między ciałem a okrywającym je ubiorem. Bardzo często w ówczesnych tekstach spotkać można się z opinią, że kobieta jest najbardziej uwodzicielska nie wtedy, kiedy jest naga, ale wtedy, kiedy jest częściowo ubrana.
Jak pisał Diderot w Salonie 1765:
„naga kobieta nie jest nieprzyzwoita. Nieprzyzwoita jest ta, która ma podwiniętą suknię (…). Załóż Wenus Medycejskiej różowe podwiązki i obcisłe białe pończochy, wtedy wyraźnie odczujesz różnicę między przyzwoitością a nieprzyzwoitością” 1.
Spośród wszystkich kobiecych ubiorów i dodatków za najmocniej oddziałujące na wyobraźnię uznawane były z kolei te, które charakteryzowały się największą niestabilnością, takie jak poranny dezabil o luźnym kroju, którego głęboki dekolt lubił niekiedy zsuwać się, odsłaniając fragment piersi. Niestabilność ta stanowiła w XVIII-tym wieku cechę charakterystyczną przede wszystkim jednak elementów odzieży noszonych na dolnych partiach ciała: nigdy nie wiadomo było, kiedy siedzącej kobiecie przypadkiem zsunie się z nogi pantofelek, albo, kiedy podczas tańca rozwiąże się jej podwiązka.
Ówczesne kobiety, rzecz jasna, bardzo często zdawały sobie sprawę z powabu, jakie posiadały dla mężczyzn owe „szczęśliwe przypadki”, dlatego też niejednokrotnie same wywoływały je, czyniąc z pantofelków i podwiązek elementy wyrafinowanej sztuki uwodzenia.
Kult kobiecych stóp
W osiemnastowiecznej Francji stopy uznawane były za bardzo istotny aspekt kobiecej urody, który niejednokrotnie przesądzał o tym, czy dana kobieta uznawana była w oczach mężczyzn za atrakcyjną. Za ideał uznawane były stopy wąskie i krótkie, co doskonale zaobserwować można na rokokowych portretach autorstwa François Bouchera i Jeana-Frédérica Schalla, którzy bardzo często ukazywali kobiety o stopach tak niewielkich, że zdających się umykać jakimkolwiek regułom anatomii.
Tak duża waga przykładana do kobiecych stóp może wydać się nieco zaskakująca, gdy weźmie się pod uwagę, że przez większą część XVIII-tego wieku damy z wyższych sfer nosiły suknie sięgające ziemi – wyjątkiem były lata 70., kiedy to modne stały się suknie odsłaniające często nie tylko stopy, ale i łydki.
Nawet jednak, jeśli kobieta miała na sobie długą suknię, wystarczyło, że zasiadła na sofie lub szezlongu, żeby spod jej krańców nieoczekiwanie wysunęły się zalotne pantofelki. Moment ten bardzo chętnie uwieczniali na swoich płótnach XVIII-wieczni portreciści, podkreślając tym samym dyskretną kokieterię portretowanej damy.
Wygląd samych pantofelków był wówczas również ważny, co kształt stopy. W XVIII-tym stuleciu obuwie przedstawicieli wyższych sfery było towarem nadzwyczaj luksusowym: wykonywane z tkanin broszowanych lub haftowanych, zdobione było eleganckimi sprzączkami, kokardami, frędzlami lub falbanami. Do lat 60. XVIII-tego wieku kobiety gustowały w butach na wysokim obcasie, później jednak z każdą dekadą obcas ulegał stopniowemu zmniejszeniu, by w latach 90. zniknąć całkowicie. Cechą charakterystyczną XVIII-wiecznego obuwia było to, że nie rozróżniano prawego i lewego buta, w związku z czym noski obu posiadały ten sam, bardzo często spiczasty kształt.
Kobieta z wyższych sfer do wyboru miała dwa rodzaje obuwia: zakryte lub pozbawione pięty, tzw. mulety (mules). To właśnie mulety, ze względu na swoją pobudzającą wyobraźnię niestabilność, odgrywają tak ważną rolę na obrazie Huśtawka Jeana-Honoré Fragonarda.
O ich uwodzicielskim potencjale przeczytać można także w powieści Wieśniak zdeprawowany Nicolasa Rétifa de la Bretonne’a, w scenie, w której libertyn Gaudet daje początkującej w sztuce uwodzenia Urszuli następującą radę: „znasz jego słabość, laleczko: nie jest on w stanie oprzeć się powabowi ślicznej stopy. Wódź go więc na pokuszenie swoim rozkosznym bucikiem na wysokim obcasie, o słodkim kształcie i zakrzywionym końcu. Odkryj fragment nogi, niech twoja mała stópka igra przed jego oczami ślicznym muletem. Zapewniam, że nie będzie mógł ci się oprzeć” 2.
Warto dodać, że sam Rétif de la Bretonne uznawany jest za jednego z największych XVIII-wiecznych wielbicieli kobiecych stóp, czemu najlepiej dał wyraz w powieści o wymownym tytule Stópka Fanszetty, w której cała intryga skupiona jest wokół pantofelka w kolorze czerwonym.
Uwodzicielskie podwiązki
Jeśli XVIII-wieczna kobieta pragnęła odsłonić jednak coś więcej niż wyłącznie stopę, mogła skorzystać z zalet niestabilnych podwiązek. Aż do lat 80. XVIII-tego wieku podwiązki nie posiadały zbyt skomplikowanej konstrukcji: najczęściej przybierały formę wstążki, którą wiązano, w zależności od upodobania, pod lub nad kolanem. Sam moment wiązania podwiązki uznawany był w XVIII-tym wieku za niezwykle uwodzicielski, co znalazło odzwierciedlenie na licznych obrazach ukazujących kobiety oddające się tej czynności albo w czasie wykonywania porannej toalety, albo podczas spaceru na świeżym powietrzu.
Motyw ten pozwalał malarzowi zatrzymać w czasie chwilę, w której piękna kobieta, uniósłszy do góry spódnicę, odsłaniała nie tylko łydkę i kolano, ale nawet fragment uda. Jeśli nie były spięte za pomocą sprzączki, podwiązki z łatwością mogły się jednak rozwiązać w czasie ruchu i zsunąć z nogi, na co dobrze wychowany mężczyzna powinien był zareagować zaofiarowaniem pomocy w zawiązaniu jej z powrotem. Taką właśnie sytuację ukazał na obrazie Podwiązka Jean-François de Troy – z tym, że na przedstawionej przez niego scenie propozycja ofiarnego mężczyzny spotkała się z wyraźnym odrzuceniem.
Warto zauważyć, że nie tylko kobiety mogły uwodzić za pomocą podwiązek – wykorzystać je mogli także mężczyźni. Niektóre z zachowanych do naszych czasów XVIII-wiecznych podwiązek posiadają wyhaftowane wyznania miłosne, takie jak „moją dewizą jest kochać ciebie i nigdy nie przestać” czy „nigdy nie będziesz mieć przyjaciół prawdziwszych niż ja”.
Możliwe, że stanowiły one niegdyś intymny prezent, który mężczyźni z wyższych sfer ofiarowali swoim wybrankom: sam Casanova skorzysta z zalet takiego właśnie prezentu, kiedy uwodził młodziutką dziewczynę o inicjałach C.C. Na ofiarowanych przez niego podwiązkach wyhaftowane zostały słowa „oglądając codziennie klejnot mojej pięknej/ powiedz jej, że Miłość chce, żeby zawsze był jej wierny”. W związku z tym, że niewinna C.C. nie potrafiła zrozumieć ich sensu, Casanova z zapałem zabrał się do jego wyjaśniania. Jak pisał w swoich wspomnieniach, „jako że było to dla niej zagadnienie zupełnie nowe, musiałem wejść w detale, które rozpaliły ogień w nas obojgu” 3.
Z pozoru mogłoby się wydawać, że trudno o coś bardziej przyziemnego niż buty i podtrzymujące pończochy podwiązki, stanowiące w XVIII-tym wieku nieodłączny element ubioru niemal każdego człowieka. Wyrafinowany światowiec nawet tak czysto praktyczne części garderoby potrafił jednak włączyć do repertuaru uwodzenia, czyniąc z nich elementy fascynującej, libertyńskiej gry. Gry, która w świecie XVIII-wiecznych wyższych sfer stanowiła ostatni ratunek przed trawiącą arystokratów nudą.
Bibliografia:
1. Boucher F., Historia mody, Warszawa 2003.
2. Casanova G., Mémoires de J. Casanova de Seingalt, écrits par lui- même, t. 2., Paryż 1880.
3. Delon M., Le savoir-vivre libertin, Hachette Littérature, Payż 2000.
4. Drążkowska A., Historia bielizny od XIV do końca XVIII wieku, Toruń 2017.
5. Outram D., Panorama oświecenia, Warszawa 2008, s. 207.
6. Rétif de la Bretonne N.E., Le Paysan perverti, t. 3., Paryż 1776
Voltaire, Zadig, Hatier, Paryż 1996.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Urok zalotnych pantofelków i podwiązek, czyli XVIII-wieczna sztuka uwodzenia - 21 czerwca 2020
- Z głową w chmurach, czyli najbardziej spektakularne fryzury z czasów Marii Antoniny - 9 września 2018
- François Gérard „Józefina w stroju koronacyjnym” - 21 lutego 2015
- Jacques-Louis David „Portret pani Verninac” - 28 grudnia 2014