Themersonowie pozostawili nam coś bardzo delikatnego i jednocześnie bardzo trwałego. W 2018 roku ich dokonania wciąż wydają się otwierać jedną z najbardziej intrygujących perspektyw w rozległym, dwudziestowiecznym pejzażu kultury. Perspektywa themersonowska pozwala patrzeć trzeźwo nie tylko na otoczenie, ale i siebie. Pozwala za sprawą pozornie aleatorycznej swobody, z jaką snuli oni opowieści uwolnione od przymusów dnia codziennego. Taki rodzaj spostrzegawczego, a zarazem szerokiego patrzenia jest dla naszej wspólnej przyszłości bezcenny.
Coraz częściej w dobie technologicznie napędzanego informacjonizmu i myślenia służącego kalkulacji, tracimy umiejętność samoobserwacji, a tym samym tracimy kluczowe fundamenty bezpieczeństwa społecznego.
Choćby dlatego trzeba częściej wracać do Themersonów. Szukając słowa najlepiej nazywającego perspektywę themersonowską, warto wrócić do frazy Cycerona: studia humanitatis (Cicero, Pro Murena oratio, 61). Z niej, w początkach nowożytnej fazy cywilizacji, bujnie rozwinęła się tradycja studia humaniora – systematycznego badania człowieka jako czegoś najdziwniejszego w świecie. Twórczość Themersonów jest emblematem humanistyki XX wieku. Jest emblematem w sensie dosłownym, bo na dwa sposoby: jako znak ikoniczny i jako tekst ukazuje najdziwniejsze i najbardziej charakterystyczne ludzkie cechy. Emblemat jest drogowskazem, a drogowskazy zwłaszcza te typograficzne, operujące wyraźnym znakiem, bardzo Themersonów interesowały.
Bez trudu znajdziemy dziesiątki rysunków Franciszki, na których gnące się linie sczepiają ze sobą koty, parasole, kleksy, parowozy i syreny, domy. A mimo tego, lekki, specyficznie ironiczny dukt linii sprawia, że patrzymy na te rysunki jak na obrazy samych siebie. Patrzymy jak na transmisję z własnego wnętrza.
Nie jest kłopotem znalezienie takich powieści Stefana, których akcja w zasadzie nie wykracza poza kopiec termitiery. W trakcie lektury szybko orientujemy się, że niewzruszone prawdy, dogmaty i procedury, które obowiązują w termitierze, łudząco przypominają te, narzucane nam przez medialne autorytety i „ważne instytucje”, wzorce ładu oczywistego. Oczywistość jest punktem wyjścia dla jakiejkolwiek perspektywy humanistycznej. Twórczość Themersonów uczy korzystania z własnej (a nie cudzej i urzędowej) oczy-wistości. Uczy jeszcze czegoś: jak niewiele trzeba, by to, co oczywiste zmieniło się w nieoczywiste. Wydaje się, że obecna, druga dekada obecnego stulecia to epoka wypatrywania symptomów niepewności. Trudno rozstrzygnąć, czy to zbyt dużo informacji czy brak niezawodnych kryteriów pozwalających odróżnić te wartościowe od niewiele znaczących, czy zmiana globalnej cyrkulacji w różnych zakresach: od klimatu po politykę, jednak skutek jest taki, że coraz częściej rozglądamy się dookoła, szukając znaków i symptomów i, sami nie wiemy, jeszcze czego. Trzeba przyznać, że to dość osobliwe położenie.
Łączenie sztuki współczesnej ze starożytną tradycją humanistyczną pachnie i banałem i atmosferą szkolnej, rocznicowej akademii. Ma się nijak do konkursu Płockiej Galerii Sztuki, który ma ambicję i obowiązek pokazywania tego, co nowe. Wystarczy jednak skupić się na tym, co w nas samych absolutnie nieprzewidywalne, co kapryśne, co nieoczekiwane i – o czym wszyscy doskonale wiemy – co realne, rzeczywiste, potrafiące zniweczyć najbardziej poukładany i oczywisty plan działania.
Twórczość Themersonów należy do tradycji awangardowej, a więc tradycji dosłownie skrajnej, skupionej na tym, co marginalne, osobliwe, ale mimo to obecne. To, co w chwili zjawienia się wydaje się marginalną brewerią, z czasem staje się logiką, którą włada centrum przyszłości1.
Do najważniejszych przejawów humanistyki XX wieku należy szeroko rozumiana tradycja lacanowska, próbująca oswoić nas i wprowadzić w wypowiadalny rejestr języka osobliwość, której nikt dotąd nie widział i co w nas samych dla nas jest całkowicie zaskakujące. Nie tylko bezkompromisowość wobec tego, czy to, co nas najbardziej interesuje, da się czy też nie da wyartykułować wyraźnie, ale także konsekwencja działania i jego skala upodabnia twórczości Themersonów do praktyki Jacquesa Lacana.
Specjaliści od Themersonów mogą się żachnąć: Lacan i Themersonowie? Jak to się ma wobec dystansu – szczególnie Stefana Themersona – wobec nieświadomości, wobec obszaru nieweryfikowalnego dla rozumu? Czy nie lepiej już zawsze, „historycznie słusznie” mówić i „wyjaśniać”? Themersonów jako części racjonalno-analitycznej awangardy z połowy ubiegłego stulecia? Jeśli nie chcemy Themersonów zamienić w ich własny pomnik, jeśli wolimy się od nich czegoś uczyć – nie warto.
Organizowany przez Płocką Galerię Sztuki konkurs nazywa się Ulica Themersonów właśnie dlatego, że w odróżnieniu od martwego pomnika ulica pozostaje organizmem żywym, zmieniającym się w każdym momencie, który nie daje się komukolwiek okiełznać i skrępować jedyną słuszną definicją.
Jeśli interesuje nas życie w każdym przejawie, życie jako fenomen i fundamentalna ludzka rzeczywistość, wówczas Lacan i Themersonowie bezpośrednio ze sobą sąsiadują w perspektywie jeszcze starszej, ledwie naszkicowanej przez Goethego i nigdy niepowstałej. W perspektywie myślenia o życiu jako o morfologii: refleksji nad zmiennością pierwotnych fenomenów i niepowstrzymanym dążeniem ludzkiego rozumu do tego, by nadawać im wyraźny kształt, by kształty te swobodnie zestawiać, łączyć z nadzieją, że pozwoli nam to lepiej uchwycić złożoność istnienia.
Lacanowska, radykalna próba zrozumienia paradoksalnej ludzkiej natury, przypomina dążenie Themersonów, by obserwować, a kiedy trzeba – konfabulować w sposób swobodny, nieliczący się z pragmatycznymi konsekwencjami. Takie zachowanie wymaga charakteru kaskadera. Takie zachowanie zmienia rzeczywistość, choć nie zawsze natychmiast. Pozostawia jednak wciąż działający, intrygujący ślad w uwadze innych. Być może każde uczciwe wobec siebie dążenie poznawcze jest z gruntu karkołomne. Z pewnością wymaga sprawności, pewności i odwagi działania.
Dla lacanowskiego sposobu obserwowania człowieka najbardziej emblematyczną figurą są splątane pierścienie boromejskie. Tak jak trzy okręgi w tym splocie, według Lacana, i nasz świat utkany jest z tego, co symboliczne, realne i wyobrażone (réel, symbolique, imaginaire). Wydaje się, że te trzy wymiary dobrze opisują wewnętrzną miarę, spójną metrykę dzieła Themersonów. Trójaspektowość wewnętrznej miary themersonowskiego opowiadania w jakiś sposób rezonuje z trójwymiarowością fizycznej przestrzeni, w której żyjemy. Wciąż nie wiemy, jakie analogie między tymi trynitarnymi strukturami zachodzą. Figura boromejskiego węzła rozpada się na oddzielne obszary, gdy usuniemy którykolwiek ze splecionych elementów.
„Rozum, Rzeczywistość, Objawienie – rzekł Pölätüo i poczuł w sobie rozpaczliwość niespełnienia. Poprzez białe rzęsy wpółprzymkniętych oczu rozpoznał teraz Trzy małe ratlerki, biegające w kółko za swymi własnymi ogonami”. 2 3
Jedna z najważniejszych prac interpretujących myśl Lacana, autorstwa jego ucznia Jean-Claude Milnera, zatytułowana została Dzieło jasne (L’Oeuvre claire. Lacan, la science, la philosopie, Paris 1995; Dzieło jasne. Lacan, nauka, filozofia, przeł. M. Gusin, Warszawa 2017). Wciąż czekamy na taką interpretacją sztuki Themersonów. Pilnie brakuje nam, nam wszystkim, serio troszczącym się o perspektywy sensownego, nie budującego konfliktów rozwoju takiej inicjatywy, takiej uwagi skupionej na twórczości Themersonów. Brakuje nam uwagi, która – zgodnie z morfologiczną intuicją Goethego – każdą ideę, każdą rozpoznaną postać (Gestalt) traktuje jako coś „utrwalonego w doświadczeniu tylko na moment”4. Temu właśnie służy stałe wydłużanie przez Płocką Galerię Sztuki perspektywy Ulicy Themersonów. Proszę pamiętać, że celem tego przedsięwzięcia nie jest nagrodzenie najładniejszych prac, ani wskazanie najbardziej interesujących. Nikt, żadne jury nie ma takiej zdolności. Jedynym celem możliwym do pomyślenia jest „rozpoznanie teraz”.
- W odniesieniu do twórczości Themersonów to prawda wielokroć już wypowiadana. „W dzisiejszych czasach przemyślenia Themersona na temat Kurta Schwittersa i to, co o nim napisał, mają kluczowe znaczenie dla poznania i zrozumienia twórczości artysty(…); na poziomie głębszym prezentuje funkcję samej historii. Pokazuje, co historia robi ze wszystkimi swoimi składnikami. Pokazuje, jak czyny bohaterskie pozbawia znaczenia, jak przemienia awangardę w mainstream i jak po czterdziestu latach akt osobistego buntu z lat 20. przetwarza w przedmiot estetyczny”. Cyt. za: Jasia Reichardt, Wprowadzenie do Kurt Schwitters on a Time Chart, w: Themersonowie i awangarda, pod red. P. Polita, Łódź 2013, s. 240 – 241. W tej uwadze uwidacznia się namysł nad tym, jak w 2018 r. uchronić twórczość Themersonów przed jej własną historią. Jak zachować fundamentalne cechy sposobu myślenia w pół drogi pomiędzy czysto kompozycyjną, synchroniczną swobodą odbioru rzeczywistości a z każdym rokiem i każdym przypomnieniem, potężniejącym wpływem „pamięci historycznej”, która wszystko „wyjaśnia” i „utrwala” diachronicznie, szukające przyczyn i celów, nawet dla tego, co, jak sztuka, jawnie bezcelowe. ↩
- S. Themerson, Kardynał Pölätüo. Generał Piesc, Warszawa 2003, s. 116. ↩
- Skoro cytujemy powieść, zachowajmy minimum staranności wobec dzieła i jego horyzontu poznawczego. Kto ostatnio, np. w Płocku, widział ratlerki z ogonami? Takie obrazy to tylko spod wpółprzymkniętych, białych, kardynalskich powiek. Tylko u Themersonów. Tylko w sztuce, w fantazji. Bo w horyzoncie, który nas wszystkich tu ciasno opasuje, ratlerek to: Zwergpinscher, miniature pinscher, reh pinscher, ratler. „Pies rasy miniaturowej, proporcjonalnie zbudowany. Zarys sylwetki powinien zamykać się w kwadracie. Uszy wysoko osadzone, stojące lub załamane w kształcie litery V. Ogon osadzony wysoko, przycięty”. Cyt. za: Joan Palmer, Psy rasowe; 235 ras; pochodzenie rasy, pielęgnacja, szkolenie, przygotowanie do pokazów, Warszawa 1995, s. 233. Być może właśnie udało się nam „uchwycić różnicę”, złapać za nieistniejący ogon. Dotknąć tego, co odróżnia rzeczywistość potoczną od rzeczywistości Themersonów. Ogon ratlerka to szczegół malutki. Prawie tak mały jak jego brak, jak obecność i nieobecność. Tyle tylko oddziela świat Themersonów od świata, w którym próbujemy budować Ulicę Themersonów. Różnica bez znaczenia, jak ogon ratlerka. Wymyślony przez Stefana Themersona kardynał Pölätüo im bardziej pogrąża się w niemocy wobec sumiennie rozważanej nieskończoności, tym bardziej jego uwaga ześlizguje się na to, co małe, mniejsze, jeszcze mniejsze, co błahe i bez znaczenia. To bardzo, i dla Stefana Themersona i dla Franciszki, charakterystyczna technika radzenia sobie z niemożliwym. Skupienie się na szczególe, radykalną zmianę skali jako element kompozycyjny w ich twórczości zauważali nawet nobliści. „Themerson w swojej książce (…) w błyskotliwy sposób usiłuje pokazać, jak odmienny musiałby wydawać się świat stworzeniom ich wielkości, dysponującym ich zmysłami, gdyby były obdarzone choćby niewielką dozą inteligencji, której posiadanie przypisujemy wyłącznie gatunkowi ludzkiemu”. Cyt. za: B. Russel, Przedmowa, w: S. Themerson, Wykład profesora Mmaa, Warszawa 2003, s. 5. ↩
- J. W. Goethe, Zur Morfologie, Goethes Werke. Hamburger Ausgabe, Hrsg E. Trunz, Bd. 13, Hamburg 1948, s. 56. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Blow-up an Idea! Themersonowie 2019 - 30 października 2019
- Sztuka ediakarańska, czyli Filum labyrinthi, sive formula inquisitionis - 21 października 2019
- Zimna wojna. Komiks czy elegia? - 24 lutego 2019
- „Rękoczyny” Wojciecha Grzymały - 16 stycznia 2019
- Awangardowe małżeństwo – Franciszka i Stefan Themersonowie - 15 października 2018
- „Przestarz. Dziś książ.”, Piotr Naliwajko i sekrety jego obrazów - 13 kwietnia 2016
- Tylko radość pozostaje. O malarstwie Kiejstuta Bereźnickiego - 24 listopada 2015
- Deliryczny Nowy Jork - 7 kwietnia 2014