Liczba wzorów, które stworzył Piero Fornasetti (1913–1988) jest oszałamiająca – około 13 tysięcy. Trzeba jednak zaznaczyć, że większość z nich to wariacje wokół zaledwie kilku wybranych motywów. Z tego też powodu Fornasettiego nazwać można artystą „seryjnym” i przypisać mu skłonność zarówno do obsesyjności, jak i żelaznej konsekwencji.

Piero Fornasetti, źródło: Facebook.com/FornasettiOfficial
On sam deklarował: „Zawsze uważałem, by nie tworzyć pojedynczych egzemplarzy, ale serie przedmiotów”1. Ponadto narzekał, że współcześnie nie ma żadnych wytycznych dotyczących sztuki, tak jak to się działo w minionych stuleciach – każdy teraz tworzy, jak chce – a w tej sytuacji artysta sam musi sobie narzucać rygor. Pytany, czy go sobie narzuca, odpowiadał: „o, i to jeszcze jak!”2. Np. rygorystycznie trzymał się wyznaczonego przez siebie imaginarium.
„Pomysł może być motywem, tematem, może być inspirowany czymś, co widziałem 10 lat temu i zapomniałem o tym, wypłynąć z głębi świadomości. Ale u mnie nie chodzi o spontaniczność, poruszam się w wymiarach, które sam sobie wyznaczyłem” – mówił3.
Stylistyczne i tematyczne inspiracje Fornasettiego są czytelne: to sztuka włoskiego odrodzenia, klasycyzującego baroku, klasycyzmu, a także XVIII- i XIX-wieczna grafika. W dziełach artysty odkrywamy echa palladiańskich willi, fasady renesansowych włoskich pałaców, podstawowe elementy architektury wywodzącej się z greckiego i rzymskiego antyku: kolumny, portyki, kopuły itd. Wyśledzimy też przymrużone oko opatrzności, figury z tarota, z commedia dell’arte, twarz piękności z Belle Epoque. Wszystkie te historyczne zapożyczenia Fornasetti interpretował w duchu solidnie zaprawionym surrealizmem. Jego twórczość to fuzja klasyki i surrealizmu – orzekli zgodnie krytycy; Fornasetti zaś kompletnie się z tym sądem nie zgadzał, a to dlatego, że nie znosił stylowych etykietek.
Za i przeciw
Był postacią pełną sprzeczności. Mówił o sobie, że jest urodzonym malarzem, choć koncentrował się na grafice i swoje warsztatowe umiejętności w tym zakresie doprowadził do poziomu prawdziwego mistrzostwa. Eksperymentował z wieloma technikami graficznymi, wynalazł nawet własne. Międzynarodową sławę zdobył przede wszystkim jako projektant – mimo, że wcale się za takowego nie uważał.
Najlepiej pasuje do Fornasettiego określenie „dekorator”. Nie tyle interesował go kształt przedmiotu, co jego zdobienie. Szalał po powierzchni. Forma stanowiła dla niego przede wszystkim dogodne miejsce na dekoracje, a z tego punktu widzenia, im była prostsza, tym lepsza.
Fornasetti nie miał też nic przeciwko, by powtarzać ją w wielu obiektach, co zresztą nie przeszkodziło krytykom sztuki chwalić artystę za oryginalność. Wymyślone przez siebie wzory nanosił na naczynia, tkaniny, tapety, meble itd. Pytany o ulubione materiały, odpowiadał: „wszystko, co mi wpadnie w ręce”4.
Prace Piera Fornasettiego wyróżniają się wyrazistością, do czego w dużej mierze przyczyniło się konsekwentne przestrzeganie przez artystę czarno-białej gamy oraz wysoka klarowność kreślonych przez niego linii. Często są też dowcipne, pełne fantazji – ale ujętej w surowe kompozycyjne reguły.
Ten spójny, rozwijany przez dekady, oparty o sztukę klasyczną styl-wizytówka Fornasettiego jest bardzo włoski: Włosi są niezrównani, jeśli chodzi o żonglerkę klasyką. Piero z jednej strony przyznawał się do tej tradycji, twierdząc w wywiadach, że:
„włoski styl to harmonia i równowaga osiągnięta poprzez ograniczanie się. Ważne, by nie przesadzać ani przedobrzyć. Być uważnym i precyzyjnym. Włosi robią to w sposób naturalny. Spontanicznie”.
Z drugiej strony deklarował, że jako antynacjonalista, pozostaje przeciwny wszelkim narodowym etykietom. Łączył w sobie cechy konserwatysty-rygorysty i pełnego fantazji buntownika. Z jednej strony cenił tradycję, dyscyplinę i rygor, z drugiej nie znosił, gdy ktoś próbował mu cokolwiek narzucać. Artystą zostal wbrew woli swojej zamożnej mieszczańskiej rodziny. Mając 10 lat zafascynował się rysunkiem i na początek uczył się go samodzielnie – z książek. Wspominał, że rysował od świtu do nocy. Uważał, że studium aktu stanowi postawę wszelkiej twórczości plastycznej.
„Kiedy ktoś wie, jak narysować nagie ciało, może również narysować budynek, albo samochód. Wszystko. Aby być dobrym projektantem, należy wyjść od studium nagiego modela. Ale jeśli ktoś nie umie narysować aktu, to ma problem”5.
Sztuka według Fornasettiego opiera się na „dobrym rysunku”. Poglądy miał więc uderzająco zbieżne z tymi, które głosili XVIII- i XIX-wieczni akademicy. Jednak, przy całym swoim poparciu dla zasad akademizmu, Akademii Sztuk Pięknych, do której Fornasetti uczęszczał w Mediolanie nie ukończył – wyleciał z niej za niesubordynację. Przeniósł się do Wyższej Szkoły Sztuk Stosowanych do Przemysłu w Castello Sforzesco. Z wykształcenia był więc projektantem, choć i tak twierdził, że malarzem.
Całe życie malował i rysował, praktycznie od wczesnego dzieciństwa, aż po ostatnie lata swojego życia, jest to jednak jego mniej znane oblicze. Surrealistyczne obrazy oraz rysunki o wyraźnej kresce staną się gruntem, na którym wykiełkuje niezwykle utalentowany projektant.
W 1940 roku założył w Mediolanie Atelier Fornasetti specjalizujące się początkowo w grafice, które zdobyło renomę z powodu wysokiej jakości oferowanych tam usług druku. Piero cały czas eksperymentował, m.in. udoskonalił technikę, za pomocą której przenosił dowolne motywy obrazkowe na specjalny papier, a następnie na lakierowaną powierzchnię mebli. Zanim jednak zajął się zdobieniem mebli, drukował wzory na jedwabnych szalach. Tymi właśnie dziełami zainteresował się Gio Ponti, architekt, projektant i jednocześnie założyciel oraz redaktor naczelny opiniotwórczego magazynu „Domus” – wielka figura w powojennym artystycznym świecie Włoch.
Ponti i Fornasetti rozpoczęli współpracę i od tego momentu kariera Piera prawdziwie rozkwitła. Efektem kooperacji artystów była m.in. szafka Architettura, obwołana ikoną designu. Jej forma stanowiła dzieło Pontiego: prosta, nawiązująca do tradycyjnej sekretery, z górną częścią wyposażoną w półki zamykane drzwiczkami oraz szufladki; w dolnej części znajdowała się odkładana klapa służąca jako pulpit do pisania. Tym, co sprawiło, że szafka odróżniała się od innych była nałożona przez Fornasettiego graficzna dekoracja iluzjonistyczna o architektonicznych motywach dająca złudzenie przestrzenności. Nawiązywała do fasady jednego z XVII-wiecznych pałaców w Genui. Egzemplarz pokazowy Architettury powstał w 1951 r.; w latach 1955–1965 Atelier Fornasetti wykonało jeszcze 20 kopii słynnego mebla.
A wszystko te czarne oczy
W 1951 roku Piero zaczął pracę nad serią Tema e Variazioni, z którą dziś najbardziej jest kojarzony. Ponoć wszystko zaczęło się od starej fotografii przedstawiającej Linę Cavalieri, divę operową z przełomu XIX i XX wieku. Klasyczna piękność o regularnych rysach i hipnotyzujących wielkich ciemnych oczach uchodziła za jedną z najpiękniejszych kobiet Belle Epoque.
Choć ona i Piero nigdy się nie spotkali, nie podali sobie ręki, nie zamienili nawet słowa, ba na poczatku Fornasetti nie wiedział kim jest ta pięknoisc z fotografii – po prostu przykula jego uwage niezwykle pieknym owalem z fotografii, Stała się dla Fornasettiego ideałem, muzą, natchnieniem przez kilkadziesiąt lat, obsesją nawet. Ukazał ja w ponad 300 wariacjach.
Ukazał ją w ponad 300 wariacjach, ozdobił nią tysiące talerzy, kubków, tapet i poduszek. Stworzył ich wspólną – artysty i muzy – romantyczną legendę, która rozeszła się po całym świecie. Ale czy kobieta z grafik Fornasettiego to prawdziwa Lina Cavalieri?
Liny Cavalieri życie po życiu

Lina Cavalieri, fot. Atelier Nadar, źródło: Bibliothèque Nationale de France, gallica.bnf.fr
Urodziła się w 1874 roku w Viterbo we Włoszech, w ubogiej rodzinie. Wcześnie wysłana do pracy jako szwaczka, nie miała do igły ani zamiłowania, ani talentu, za to lubiła śpiewać. Obdarzona wielką urodą i pięknym sopranem wybrała popularną wśród piękności pochodzących z niższych klas społecznych w tamtych czasach drogę kariery. Została artystką rewiową i zarazem jedną z najsłynniejszych „pożeraczek brylantów” – wielkich dam półświatka. W tym celu wyjechała z Włoch do Paryża, ówczesnej stolicy grzechu i sztuki. Postanowiła uzyskać angaż w jednej z najbardziej renomowanych rewii. Udało jej się to. Szybko także zdobyła konieczny dodatek do kariery, mianowicie bogatego protektora.
Szczególnie cenionym w tym środowisku zawodowym trofeum, wręcz miarą odniesionego sukcesu, był utytułowany mąż – najlepiej egzotyczny książę z krańców Europy, a Rosjanin Aleksander Władymirowicz Bariatinski pasował do tego schematu idealnie. Oczarowany Liną zamierzał ją poślubić, ale planom tym zdecydowanie sprzeciwiła się arystokratyczna rodzina narzeczonego. Mimo to Cavalieri nazywała rosyjskiego księcia swoim pierwszym mężem. Podobnie jak inne rewiowe artystki, np. Liane de Pougy, czy Carolina Otero, ułożyła i rozpowszechniała alternatywną, podkoloryzowaną wersję własnego dzieciństwa i wczesnej młodości. Opowiadała mianowicie historię o małej buntowniczce, która po śmierci szlachetnie urodzonych rodziców trafiła do sierocińca prowadzonego przez siostry zakonne i nie mogąc znieść panującego tam rygoru, uciekła do trupy teatralnej. Będąc w Paryżu zaczęła również szkolić głos, by móc występować w operze. Jak na śpiewaczkę rewiową była to wielka śmiałość i przejaw wręcz wygórowanych ambicji, ale po początkowych niepowodzeniach Cavalieri i na tym polu dopięła swego.
W 1906 r. zadebiutowała na deskach prestiżowej Metropolitan Opera w Nowym Jorku i grała tam przez dwa sezony, występując m.in. w operze Manon Lescaut Pucciniego. Partnerował jej sam Caruso. A to jeszcze nie wszystko: ponadto otworzyła salon piękności w Nowym Jorku, potem w Paryżu, rozkręciła firmę kosmetyczną, znalazła nawet czas by grać w filmach. Życie osobiste również miała bogate – jak przystało na jedną z najsławniejszych diw Belle Epoque, miała wielu kochanków, a mężów kilku (dokładnie nie wiadomo, bo z upodobaniem konfabulowała, ale prawdopodobnie pięciu). Zginęła w bombardowaniu Florencji w 1944 r. wraz z mężem numer pięć. Nie zdążyli na czas do schronu, bo najpierw chcieli spakować biżuterię Liny i inny cenny dobytek.
Po Cavalieri zostały filmy, nagrania, cała masa fotografii, gdyż uwielbiała się fotografować, oraz legenda „najpiękniejszej kobiety epoki”, którą owe zdjęcia zdają się potwierdzać. Legenda jednak mocno przygasła z czasem i Lina popadła w zapomnienie do momentu, gdy dzięki Fornasettiemu zrobiła oszałamiającą karierę drugi raz. Tym razem jako sama twarz.
Artysta stworzył około 300 jej surrealistycznych w duchu wariantów, w różnych przybraniach i przebraniach (m.in. nurka głębinowego), z rozmaitymi dodatkami (np. wąsem) i minami. Wizerunki te nawiązują jednak stylowo nie do fotografii z końca XIX wieku, ale do znacznie wcześniejszych plansz żurnalowych wykonywanych techniką stalorytu. Na wzorowanie się ryciną z lat 60. i 70. XIX wieku wskazuje również sposób modelowania twarzy. Czyżby więc pierwszą inspiracją artysty była wyidealizowana żurnalowa piękność?
Pierwsza partia cyklu Tema e Variazioni składająca się z 12 projektów, wykonana została na wystawę zorganizowaną w Mediolanie w 1951 roku. Potem seria rozrastała się, wizerunki reprodukowano na nie tylko na ceramice, ale też tapetach, meblach, dodatkach. Fornasetti tworzył nowe wariacje aż do śmierci w 1988 r. Następnie Barnaba Fornasetti przejął dziedzictwo ojca i kontynuował jego działalność, stworzył kolejne 100 wizerunków z tego cyklu.
Lina może więc patrzeć na nas z talerza czy z wazonu, możemy ją mieć na tapecie, kubku, pojemniku na świeczkę, poduszce, nawet krześle. Jej oko odkrywamy na czajniczku, usta na talerzu, twarz na stole – świat jest pełen Liny. Dzieje się tak całkowicie po myśli Fornasettiego, który uważał, że design powinien oznaczać tworzenie obiektów o wysokiej jakości i w demokratycznej cenie.
Pod prąd
Fornasetti słynie też z powiedzenia, że artysta, który chce odnieść sukces przestaje być artystą6. Sam swój szczyt popularności przeżywał w latach 50. XX w., ponownie szalenie popularny stał się dopiero kilka dekad później. W międzyczasie szedł pod prąd. Zarzucano mu zmanierowanie, ekscentryczność, gonienie za powierzchownymi efektami, wtórność (bo chętnie wykorzystywał historyczne motywy), mieszczańskość i coś, co obrażało same założenia modernizmu – bezsensowną, niefunkcjonalną dekoracyjność. A on pozostawał wierny sobie i włoskiej tradycji, wciąż kochał klasycyzującą architekturę, lubił teatralne klimaty, skłaniał się ku surrealistycznym motywom. Nie zważając na krytykę, nie zwracając uwagi na mody i trendy, podążał własną drogą, pogrążony w fantastycznym świecie, w którym królowała twarz o klasycznych rysach wykrzywionych w śmiesznym, zupełnie nieklasycznym, grymasie. Czasami wystawiająca do publiczności język.
Bibliografia:
1. Casadio M., Fornasetti B., Branzi A., Fornasetti: The Complete Universe, Rizzoli 2010.
2. Wasserman Sh., Interview: Piero Fornasetti / Intervista: Piero Fornasetti, „The Journal of Decorative and Propaganda Arts” 1987, t. 3, s. 108–119, online: https://www.jstor.org/stable/1503950.
3. Witryna Fornasetti.com, online: https://www.fornasetti.com/to/en/about/.
Artykuł sprawdzony przez system Antyplagiat.pl
© Wszelkie prawa zastrzeżone, w tym prawa autorów i wydawcy – Fundacji Niezła Sztuka. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części portalu Niezlasztuka.net bez zgody Fundacji Niezła Sztuka zabronione. Kontakt z redakcją ».
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:

- Siła spojrzenia – Piero Fornasetti - 15 lipca 2025
- Oddane naturze. Sztuka botaniczna jako kobieca specjalność - 15 maja 2025
- Barbara Hoff i jej rewolucja w modzie.
H jak Hoff, Hoff jak Hoffland - 3 kwietnia 2025 - Wzlot i upadek krynoliny - 1 marca 2025
- Dlaczego nie było wielkich artystek? - 19 lipca 2024