Szapocznikow do Stanisławskiego
25 października 1949
Rysiu, Rysieńku
Chciałam zrobić rzeźbę pielęgniarki. Bez tego wszystkiego, w co zwykle się ją obleka, tj. „poświęcenie”, „czułość”, „łagodność” itd. To bardzo romantyczny balast. Kobiety te, które pielęgnują chorych, to pracownice zawodowe, jakie bywają we wszystkich innych dziedzinach życia. Spędzają 8 godzin w miejscu swej pracy i wracają do swej rodziny i swych osobistych zajęć i rozrywek. Niemniej, jak zresztą i w innych dziedzinach, zawód ich wycisnął specyficzny charakter na całej ich postaci. Niekiedy charakter ten silny i doprawdy piękny. Zdrowo odbija się od sali wymęczonych chorych ich prężny krok, wiecznie ruchliwe, mocne nogi i silne, często podtrzymujące ręce. Postać taka, która by kojarzyła wszystkie cechy pielęgniarki – kobiety opiekującej się chorymi, postać symbolizująca i typująca pielęgniarkę to przepiękny temat. Ale… aby postać ta była typowa, musi przedstawiać pielęgniarkę w jakimś charakterystycznym dla niej ruchu przy wykonywaniu swej pracy. I wtedy właśnie rzeźba odbiera jej powagę. Ruch rozbija monumentalną dostojność. Rzeźba figury w ruchu przestaje być rzeźbą. I dlatego też, myślę, może ta sama trudność powstać w całej socrealistycznej sztuce. Rzeźbieni ludzie, pokazani przy pracy, muszą mieć niezwykle zeschematyzowaną postać, artysta musi się niezwykle ograniczyć w środkach wypowiedzenia i uprościć kompozycję, aby uwypuklić powagę pracy, aby sama czynność dotarła do świadomości widza i, po prostu, aby nie spaskudzić tego właściwego, tj. działania. Dlatego w sztuce romańskiej i egipskiej tak jasno widzimy czynności rzemieślników i rzeźbiona figurka jest jakby uosobieniem całego rzemiosła.
Ale wszystkie spekulacje w głowie są do dupy, jak się zacznie komponować, to dopiero się widzi, co ma sens, a co nie, i tyle razy niszczy się i przerabia, aż obraz będzie odpowiadał wyczutej prawdzie.
Rysieńku, to miał być list do Ciebie, ale co ja Ci mam pisać? To potrafiłabym Ci najwyżej wypieścić w uściskach.
A.
Fragment pochodzi z książki:
Ryszard Stanisławski, Alina Szapocznikow
Kroją mi się piękne sprawy. Listy 1948–1971
Wydawnictwo Karakter
Kraków 2012
och to ostatnie zdanie!