O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Dom Wlastimila Hofmana. Nieodkryta historia magicznego „muzeum”



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Do Szklarskiej Poręby pojechałyśmy śladem Wlastimila Hofmana. Jego dom, zwany Wlastimilówką, to miejsce magiczne, w którym czas się zatrzymał. Wnętrze pełne jest obrazów, pamiątek i mebli, a wszystko stoi tak, jak wtedy, kiedy krzątał się tu Wlastimil Hofman z żoną Adą. Paleta, sztalugi, nawet obrotowe krzesło na którym sadzał modeli, wyglądają tak, jakby malarz nie umarł, a tylko wyszedł na chwilę. Nie jest to jednak muzeum, tylko prywatny dom. Mieszka tu Pan Wacław Jędrzejczak, spadkobierca Hofmana i opiekun Wlastimilówki.

DSC_9882

Chciałyśmy zobaczyć ten dom, w którym Hofman żył i tworzył ostatnie 23 lata swojego życia,  i dowiedzieć się, co takiego jest w tym miejscu, że malarz opuścił Kraków i osiadł pośród gór, niedaleko granicy z Czechami.

Wyruszyłyśmy z Łodzi, nie spodziewając się, że pod koniec kwietnia w Szklarskiej Porębie przywita nas śnieg, a był to dopiero początek niespodzianek, które miały nas tam spotkać.

Na pytanie o artystę ludzie z czułością opowiadają o jego religijności, o dobroci, o otwartości. Widać, że był tu szanowany i podziwiany. Spędzamy kilka dni z osobami, które go znały, które go pamiętają i dzięki którym dowiemy się jakim był człowiekiem. Przystanek pierwszy – dom Hofmana, Wlastimilówka.

Jedziemy wąską dróżką przez las. Ośnieżone sosny prowadzą nas przez ulicę Matejki w kierunku numeru 14-tego. Z ciekawością wypatrujemy domu Hofmana. Kiedy dojeżdżamy na miejsce, przed nami roztacza się widok niczym z bajki. Drewniana  maleńka chatka, skryta za skromnym drewnianym płotem, a nad drzwiami witający przybyszów anioł. To tu.

Wlastimilówka Dom Hofmana

Drzwi otwiera nam sympatyczny starszy Pan – Wacław Jędrzejczak, który przyjaźnił się z Wlastimilem Hofmanem, a po jego śmierci zaopiekował się tym domem. Jest kimś w rodzaju gospodarza, przewodnika i kustosza w jednym, a rola to nie łatwa dla osoby w sędziwym wieku 88-miu lat. Ale oddajmy głos Panu Wacławowi, bo opowiadać on potrafi jak mało kto.

Wlastimilówka Dom Hofmana

„Widzicie Państwo ten dom w takim stanie w jakim był w chwili śmierci Wlastimila. To miejsce – to żywa historia! Hofman tu mieszkał, tu tworzył i warto, żeby to miejsce przetrwało.

A jak to się to wszystko zaczęło? W latach 50-tych przyjechałem do Szklarskiej Poręby do sanatorium. Podczas jednego ze spacerów zawędrowałem do Wlastimilówki, a ponieważ był to dom otwarty dla wszystkich, potem bywałem tu często. Mimo dużej różnicy wieku (ja urodziłem się w 1929 roku, a on w 1881) zaprzyjaźniliśmy się.

Wlastimilówka Dom Hofmana

Kiedy się poznaliśmy, był już schorowany i poprosił mnie, bym z nim zamieszkał. Byłem przy nim do ostatnich chwil, a po jego odejściu zaopiekowałem się tym miejscem.

Fascynujące jest, czemu Hofman wybrał akurat Szklarską Porębę. W 1939 roku musiał uciekać z Krakowa, był na tak zwanej liście proskrypcyjnej Gestapo, pomagał wówczas budować armię czeskiemu generałowi Ludvíkowi Svobodzie, po aneksji Czechosłowacji. Na Wołyniu dostał się w niewolę Armii Radzieckiej, tam też było duże zgrupowanie Wojska Polskiego. Wielu z żołnierzy, których tam malował, zginęło potem w Katyniu.

Następnie przedostał się do Moskwy. Znał tam kogoś, więc był bezpieczny. Dostał specjalną willę, kucharza, kierowcę – zdawałoby się, że żył tam jak w raju, ale po pewnym czasie poczuł się jak w złotej klatce. Gdyby nie żona Ada i jej wsparcie, pewnie nie łatwo byłoby mu się stamtąd wyrwać.

Wlastimilówka Dom Hofmana

Generał Ludvík Svoboda miał swój rząd w Istambule, dlatego, jadąc w kierunku Palestyny, zatrzymali się w Turcji. Artysta zachwycony tamtejszą architekturą chciał namalować m.in. świątynię Hagia Sophia, jej wnętrze, całe jej bogactwo, ale niestety było to zakazane. Dlatego Hofman malował z ukrycia, a na straży stał… generał Svoboda.

Później wyjechał do Izraela, gdzie mieszkał przez całą wojnę. W tym czasie przebywało tam wielu Polaków. Co ciekawe, będąc w Izraelu zatrzymał się m.in. na górze Tabor, a teraz po 60 latach odkryto, że jest tam jego obraz.

Po wojnie Hofman chciał wrócić jak najszybciej do Polski. Przyjechał do Krakowa, chciał pracować na ASP, ale postawiono mu jeden warunek – musi zmienić styl malowania na obecnie panujący socrealizm.

Wlastimil Hofman z żoną, NAC

Wlastimil Hofman z żoną, NAC

Oczywiście nie uległ temu. Za namową poety – Jana Sztaudyngera, znajomego jeszcze z czasów przedwojennych, postanowił wraz z żoną opuścić Kraków. Sztaudynger mówił Hofmanowi: „Przyjeżdżajcie do Szklarskiej Poręby, tu jest dużo pustostanów – Niemcy, jak uciekali, wszystko zostawili.”

Hofmanowie przyjechali najpierw raz, a za drugim razem już zostali. Znaleźli właśnie ten dom i tu się osiedlili. Hofman przywiózł ze sobą cząstkę Krakowa, pomieścił tu swoje ukochane meble, pamiątki – tu w regale wiszą krakowskie stroje, w których często Hofman portretował najmłodszych modeli. Przywiózł też atmosferę artystycznego miasta i uczynił ten dom otwartym dla wszystkich, przyciągał do Szklarskiej Poręby wielu artystów – malarzy, poetów, śpiewaków, sam też był muzykalny.

DSC_9886

Jak już mówiłem, w Krakowie Hofmanowie mieli olbrzymi dom i pokaźną bibliotekę, którą potem artysta ofiarował Uniwersytetowi Jagiellońskiemu. Ze sobą przywiózł tylko nieliczne książki, przeważnie dotyczące historii sztuki, malarstwa itp… Są one w różnych językach – bo Hofman znał wiele języków, a pod koniec życia, kiedy był już leżący, uczył się jeszcze angielskiego, tak wszechstronnym był człowiekiem.

DSC_9805

Do Szklarskiej przywiózł ze sobą również świątki podhalańskie, w których był rozmiłowany. W tym duchu jest też jego malarstwo. Jego dom stał się ogniskiem polskości, mimo, że nie był z ojca Polakiem, ale babka Terlecka ze Lwowa była wielką patriotką. U niej Wlastimil się wychowywał i to ona pewnie zaszczepiła w nim wielki patriotyzm. Nazwisko Hofmana może być mylące, ale był to wynik germanizacji.

Mówił o sobie: „Nazwisko mam niemieckie, imię czeskie. Nie jestem ani Niemcem, ani Czechem. Jestem Polakiem”

Przejdźmy do pracowni Hofmana pokaże Wam paletę, którą podarował Hofmanowi Jacek Malczewski i to nie jedną. Po Jacku Malczewskim są tutaj 3 palety.

DSC_9781

Obok wisi portret Malczewskiego malowany przez Hofmana. Są jeszcze gęśliczki, harfa, ozdobny pas i róg – to również pamiątki po Jacku Malczewskim.

A tu wysoko Autoportret, tak wyglądał Hofman kiedy przybył do Szklarskiej Poręby w 1947 roku, obok wisi mój portret z młodości.

wlatimilowka

Spójrzcie na ten mały obrazek, który przedstawia dłonie żołnierza wsparte na szabli. Hofman opowiadał mi, że był to portret żołnierza austriackiego, i kiedy Polska odzyskała niepodległość – aby nie przypominał mu niewoli – artysta przyciął płótno i… „skrócił go o głowę”.

DSC_9837

Każda rzecz ma tu swoją historię, i opowiadać można by godzinami. Poświęciłem temu miejscu wiele serca, ale czasem było trudno. Były chwile zwątpienia. Wtedy wyjeżdżałem, podróżowałem po Europie, żeby zatęsknić i wrócić tu znów.

Kiedy Hofman jeszcze żył, dom tętnił życiem, goście ledwo się mieścili. Przyjeżdżali tu studenci, razem śpiewaliśmy. Ten dom żył, to były piękne czasy. Wracali tu nawet po latach jako dorośli ludzie. Teraz coraz rzadziej mnie ktoś odwiedza, wszystko się zmienia. A tak chciałoby się młodzieży więcej opowiedzieć o tym miejscu i o tym, kim był Hofman.”

Hofman jest w Szklarskiej Porębie wciąż bardzo obecny. W domach wiszą jego obrazy, a na nich madonny, anioły, święci, ale jak się lepiej przyjrzeć patrzą z tych obrazów mieszkańcy Szklarskiej, którzy pozowali Hofmanowi – o tu Pani Krysia, tu Pani Janeczka, a tam Hela. I o nich opowiemy Wam w drugiej części naszej relacji ze Szklarskiej Poręby tu »

14.01.2020 zmarł Pan Wacław Jędrzejczak, wieloletni opiekun Wlastimilówki i przyjaciel Wlastimila i Ady Hofmanów.

fleuron niezła sztuka pipsztok

Miejsca w Szklarskiej Porębie związane w Wlastimilem Hofmanem


Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka



Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *