Czy arystokratyczna piękność z okładek „Vogue’a” oraz „Harper’s Bazaar” może dokonać feministycznej rewolucji w sztuce? Oczywiście, że tak. Chociaż nikt w to na początku nie wierzył. Artystyczne ambicje Niki de Saint Phalle przez lata nie były traktowane poważnie. Z pobłażaniem patrzono na jej próby malarskie. Artystka pozostawała w cieniu mężczyzn, z którymi się wiązała i przez wielu sprowadzana była do roli muzy. Jednak to nie zadowalało Niki, która nie bała się podejmować niekonwencjonalnych decyzji. Była kobietą, która rozwiodła się i zostawiła dzieci na wychowanie ojcu. Krok niezwykły jak na lata 60. Odważne życiowe decyzje artystki to jednak nic w porównaniu z jej bezkompromisową twórczością. To właśnie ta drobna szatynka z okładek magazynów, córka hrabiego de Saint Phalle wstrząsnęła światem sztuki.
Eksplozja buntu
Urodzona 29 października 1930 roku w Neuilly-sur-Seine Niki, swoją bezkompromisową sztuką starała się przezwyciężyć skutki trudnego dzieciństwa i przepracować skomplikowane relacje w rodzinie. Atmosfera w domu rodzinnym, mimo luksusu, powszechnego uznania i szerokich koneksji, była toksyczna, przesiąknięta zakłamaniem, nieszczerością, zdradami oraz przemocą. Największą traumą był gwałt: jedenastoletnią Niki wykorzystał własny ojciec. Dziewczynka wychowywała się na przemian u jednych i drugich dziadków, mieszkając częściowo we Francji, resztę roku spędzała w Stanach Zjednoczonych. Gdy miała siedem lat, posłano ją do przyklasztornej szkoły Sacré-Coeur w Nowym Jorku, gdzie wywołała zgorszenie, gdy otwarcie wyznała swój ateizm i pokryła czerwoną farbą listki figowe na pobliskich posągach.
W swoich późniejszych Ołtarzach Niki de Saint Phalle odniesie się do tych doświadczeń i dokona dekonstrukcji kościelnych instytucji, tworząc monumentalne reliefy w postaci tryptyków. Wypełni je kiczowatymi figurami świętych, tandetnymi krzyżami i zakrwawionymi „sercami Jezusowymi”, plastikiem i pistoletami maszynowymi. Dewocjonalia połączy z literalną oraz metaforyczną przemocą: zniewoleniem, manipulacją, opresją, pozorną świętością i „niepokalaną” religijną moralnością.
Największym z serii owych imponujących ołtarzy jest King Kong z 1963 roku, wysoki na ponad 2,5 i szeroki na 6 m. Można było do niego strzelać z ostrej amunicji, wyzbywając się, tak jak artystka, dziecięcych i nastoletnich traum. Ta terapia przez sztukę okazała się jednak pułapką, z czego dość szybko Niki zdała sobie sprawę. Odkryła mianowicie, że uzależniła się od strzelania, dlatego też ostatecznie z niego zrezygnowała na rzecz innych form twórczej ekspresji.
Nowe środki wyrazu de Saint Phalle odkryła w ramach arteterapii prowadzonej w zakładzie psychiatrycznym, do którego trafiła po załamaniu nerwowym w 1953 roku, wywołanym narastającym konfliktem ról: żony, młodej matki i artystki (marzyła także o karierze aktorskiej). Co ciekawe, poprawę stanu zdrowia przyniosły nie elektrowstrząsy i farmakologia, ale zajęcia ze sztuki. Po opuszczeniu szpitala artystka odbyła podróż na południe Francji i do Hiszpanii. Poznała prace Picassa, Rousseau, Klee i Matisse’a. Pod ich wpływem zaczęła tworzyć surrealistyczne kolaże oraz tajemnicze baśniowe kompozycje, w które wplatała mityczne węże i smoki oraz symbole religijne. Bardzo istotne dla jej kariery, a także życia osobistego było spotkanie w 1955 roku ze szwajcarskim rzeźbiarzem i malarzem – Jeanem Tinguelym.
Artystyczna strzelanina
„Na jednej ze ścian […] budynku, w którym mieściła się pracownia Jeana Tinguely, wisiały skrzynki, wypełnione białymi, gipsowymi reliefami. Gościom, zaproszonym na ten niezwykły plener, odziana w westalską biel Niki de Saint Phalle, znana dotąd jedynie jako przyjaciółka szwajcarskiego artysty, wręczała po kolei strzelbę, wypożyczoną od właściciela strzelnicy z pobliskiego wesołego miasteczka, zachęcając do oddania strzałów i własnoręcznego, indywidualnego, a zarazem zbiorowego uśmiercania przytwierdzonych do muru […] artystycznych tworów. Ich nieskazitelna biel kryła, jak się okazało, barwne i eksplozywne życie wewnętrzne: wypełnione różnokolorowymi farbami, a także makaronem z sosem pomidorowym i jajkami, torebeczki, umieszczone pod gipsową powłoką”1.
Pod wpływem wystrzałów pojemniczki pękały, brudząc swą zawartością dotychczas „dziewicze” płótno. Tym samym powstawało dzieło sztuki, które traciło swój nienaruszony, niezbrukany charakter. Sztuka zaś upodabniała się do przemocy, estetycznego i ideologicznego terroryzmu, a jednocześnie zbliżała się do codziennego trywialnego życia oraz banalnej rzeczywistości rodem z jarmarcznej budy czy lunaparków.
W opisywanej artystycznej strzelaninie uczestniczyła m.in. Jeannine Goldsmith, właścicielka paryskiej Galerie J. To tam zorganizowano pierwszą indywidualną wystawę nowo odkrytej artystki, którą obejrzały takie sławy jak choćby Frank Stella, David Tudor, Leo Castelli czy John Cage. Wnętrze zaaranżowano w ten sposób, aby przypominało profesjonalną strzelnicę, zaś ekspozycja nosiła tytuł Feu à volonté. W ciągu dwóch tygodni zwiedzający mogli bez ograniczeń strzelać do obrazów, jednocześnie „malując” je ukrytą za płótnem substancją. Równocześnie pozbywali się wewnętrznych zahamowań i ograniczeń, destrukcyjnej (auto)agresji i niszczącego gniewu. Te, odpowiednio skanalizowane, przekształcały się w twórcze, aktywne siły. Poza tym zwykli paryżanie mogli dać upust swojej niechęci do sztuki współczesnej, często hermetycznej, kontrowersyjnej i niezrozumiałej dla przeciętnego zjadacza bagietek. Wandalizm został więc okiełznany, zinstytucjonalizowany, paradoksalnie zmieniając się w sztukę. Narodziła się też jej jakże ważna reprezentantka: Niki de Saint Phalle.
Olbrzymki w galerii i pod chmurką
Artystka twórczo przepracowała temat kobiecości i powołała do życia gigantyczne Nany. W konserwatywnej, zmaskulinizowanej kulturze Zachodu kobieta traktowana jest schizofrenicznie: zarazem z podziwem i lękiem, budząc jednocześnie fascynację i odrazę. Miłosierna, dobra, czuła, empatyczna, wyrozumiała, uczuciowa, przebaczająca, wszystko znosząca, cierpliwa, uległa kobieta jest równocześnie grzeszna, wyrachowana, perfidna, złośliwa i wyuzdana. To opiekunka, matka, siostra, córka i żona, ale też wyrafinowana trucicielka, pozbawiona skrupułów okrutnica, nieokiełznana manipulantka, bezwstydna kurtyzana. Potępiana i wynoszona na ołtarze, przeklinana i podziwiana, ujarzmiana i wciąż dzika, lżona i czczona. Niki de Saint Phalle próbowała poprzez sztukę rozwikłać odwieczną zagadkę tej świętej ladacznicy.
Rzeźbiarski cykl Nan rozpoczął się od inspiracji pracą jej przyjaciela i sąsiada, amerykańskiego artysty o żydowsko-ukraińskich korzeniach, Larry’ego Riversa, który nie tylko rysował, malował i rzeźbił, lecz był też cenionym saksofonistą jazzowym2. Rysunek Riversa przedstawia pełne, zaokrąglone, nagie kobiece ciało, co skierowało wyobraźnię artystki w stronę bujnej, kolorowej, nieposkromionej kobiecości i niewyczerpanych sił witalnych oraz twórczych kobiet, coraz odważniej wyzbywających się ograniczeń biologicznych czy kulturowych, w tym tradycyjnych ról płciowych oraz społecznych.
Warto podkreślić, że w języku francuskim słowo „nana” posiada wiele różnych znaczeń takich jak np. „dziewczyna”, „dziewucha”, „pszczoła” czy „kociak”. Nazwa rzeźb stworzonych przez Niki de Saint Phalle nawiązuje także do ikonicznych dzieł – obrazu Maneta i powieści Zoli. Nany Niki de Saint Phalle celowo „grały” z utrwalonymi w kulturze francuskiej skojarzeniami, zakłócając tradycyjną siatkę pojęć i umyślnie wprowadzając w nią nieznane dotąd sensy. Nany w nowym wydaniu to współczesne, choć nadal „rdzenne”, archetypiczne Wenus z Willendorfu, które jednocześnie wyrażają aktualną pochwałę przedefiniowanej kobiecości: wyzwalającej, odkrywczej, afirmatywnej, radosnej.
Na początku Nany nie były aż tak olbrzymie, ponieważ artystka wykonywała je z tkanin. Z czasem rosły, pokryte wielobarwnym, wodoodpornym poliestrem albo porcelaną, dzięki czemu mogły opuścić zamkniętą przestrzeń i ruszyć w plener. Najbardziej znana spośród nich, ustawiona w 1966 roku w Sztokholmie pod tytułem Katedra, zaczęła pełnić funkcję swoistego „kościoła”.
Wejście nie przez sklep z pamiątkami
Do monumentalnego wnętrza (29 × 9 × 6 m), udostępnionego z inicjatywy Pontusa Hulténa (ówczesnego dyrektora sztokholmskiego Moderna Museet i późniejszego długoletniego dyrektora Centre Pompidou w Paryżu) wchodziło się przez rozchylone uda i waginalny „portal”. Przekroczyło go ponad 100 tysięcy zwiedzających, zarówno dorosłych, jak i dzieci. Czekały na nich liczne atrakcje i zakamarki „ciała” Nany: planetarium w prawej i bar mleczny w lewej piersi. W jednym z ramion wyświetlano filmy z Gretą Garbo, natomiast w nodze dostępna była ekspozycja falsyfikatów dzieł sztuki, w tym sfałszowanych obrazów Pollocka. Jako że Nana była „ciężarna”, na jej „brzuchu” urządzono taras („niebieską werandę”) z panoramicznym widokiem na kolorowe, zachęcające do wejścia „nogi” i tworzącą się w dole kolejkę. Nic dziwnego, że była tak długa i że kolejne Nany ustawiono w innych miastach: Hanowerze, Ulm, Düsseldorfie czy Kolonii.
Dużą popularnością cieszyły się też inne realizacje Niki de Saint Phalle i Jeana Tinguely’ego (oraz Pera Olofa Ultveda) utrzymane w konwencji nowego realizmu. Należy tu wymienić przede wszystkim rzeźby architektoniczne, fontanny i place zabaw dla dzieci, np. Golema, czyli kompleks zjeżdżalni w Jerozolimie w postaci wystających z głowy języków. Charakterystyczny jest także Ognisty ptak przed Centre Pompidou z kościołem św. Mederyka w tle, powszechnie nazywany Fontanną Strawińskiego.
Odrębną, niezwykle istotną część dorobku Niki de Saint Phalle stanowią założenia ogrodowe, na czele ze słynnym Ogrodem Tarota.
Kabalistka w ogrodach
Roślinność fascynowała artystkę od czasu, gdy w wieku dwudziestu czterech lat zobaczyła jakby wyjęte z sennego marzenia barcelońskie ogrody Gaudiego. Plany własnej „zielonej architektury” de Saint Phalle zaczęła realizować pod koniec lat 70. na pogórzu południowej Toskanii. Budowa dwudziestu dwóch monumentalnych domów z kart trwała blisko dwadzieścia lat i kosztowała pięć milionów dolarów. Artystka osobiście nadzorowała prace, urządzając sobie mieszkanie w piersi Cesarzowej. Przestrzeń wypełniają zaokrąglone, pozbawione kantów i nierówności łagodne kształty. Ogród został otwarty dla publiczności w 1998 roku i nadal jest chętnie odwiedzany (w sezonie, trwającym od maja do października) w miejscowości Garavicchio koło Capalbio3.
Inne ważne realizacje de Saint Phalle z zakresu sztuki i ogrodnictwa to powstała w 2000 roku – podobnie jak Ogród Tarota – we współpracy z artystą Mario Bottą Arka Noego. Na terenie ZOO w Jerozolimie ustawiono trzydzieści dziewięć potężnych rzeźb zwierząt. Trzeba też wspomnieć o Parku ogrodowym Escundido w Kalifornii, stanowiącym swoisty hołd dla mitycznej królowej Califii. Czarna królowa do dziś patronuje krainie, do której Niki przeprowadziła się w 1993 roku.
Niki de Saint Phalle zmarła w San Diego 21 maja 2002 roku. Przyczyną zgonu była zaawansowana niewydolność płuc. Choroba najprawdopodobniej została spowodowana wieloletnim bezpośrednim kontaktem artystki z poliestrem.
Nana „Nan”
Niki de Saint Phalle podarowała prawie 400 swoich prac Muzeum Sprengla w Hanowerze – mieście, w którym stanęły jedne z jej pierwszych Nan i którego była honorową obywatelką. Poza tym przekazała swoje dzieła Moderna Museet w Sztokholmie. Rok przed śmiercią 170 rzeźb i obrazów artystki otrzymało nicejskie Muzeum Sztuki Współczesnej4. W Santee w Kalifornii działa fundacja jej imienia5, prowadząca szczegółową dokumentację jej życia oraz najważniejszych dokonań, a także bogate archiwum.
Dzięki temu pamiętamy, że Niki de Saint Phalle na trwałe zapisała się w historii sztuki, zarówno francuskiego nowego realizmu, jak i amerykańskiego neodadaizmu.
Bibliografia
1. Usakowska-Wolff U., Sztuka bez kantów. Okrągłe dzieła Niki de Saint Phalle, „Kwartalnik ORO” nr 1–2 (46–47), 2002 (interpunkcja – A.W.). Tekst dostępny na stronie http://www.usakowska-wolff.com/phalle.htm.
2. http://www.artnet.com/artists/larry-rivers.
3. https://archive.ph/N7YQc.
4. https://www.mamac-nice.org/fr.
5. http://nikidesaintphalle.org.
6. https://urszulausakowskawolff.wordpress.com.
7. https://www.mamac-nice.org/fr.
- U. Usakowska-Wolff, Sztuka bez kantów. Okrągłe dzieła Niki de Saint Phalle, „Kwartalnik ORO” nr 1–2 (46–47), 2002, http://www.usakowska-wolff.com/phalle.html. ↩
- Zob. bliżej http://www.artnet.com/artists/larry-rivers. ↩
- Za: https://archive.ph/N7YQc. ↩
- Zob. https://www.mamac-nice.org/fr. ↩
- Zob. http://nikidesaintphalle.org. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Olbrzymka. Niki de Saint Phalle - 17 września 2021
- Jak działał Antonisz? - 6 listopada 2020
- Yayoi Kusama — gorzkie groszki - 18 września 2020