Mawiał, że „słabość filmu animowanego wynika z przewagi technologii nad sztuką”, ale też że technika jest dla niego rodzajem sztuki. Julian Józef Antoniszczak, powszechnie znany jako Antonisz, był „człowiekiem Odrodzenia” naszych, po Baumanowsku płynnych, nieprzewidywalnych i eklektycznych czasów. Wszechstronnie uzdolniony artysta plastyk, scenarzysta, reżyser, twórca eksperymentalnych filmów animowanych, w tym słynnej „instrukcji użycia” jamnika, współzałożyciel Studia Filmów Animowanych w Krakowie, kompozytor, a do tego domorosły inżynier, konstruktor i wynalazca. Warto przypomnieć jego postać i dokonania artystyczne, a także zastanowić się nad ich obecną recepcją i siłą oddziaływania.
Początki
Przyszedł na świat w ogarniętym wojną Nowym Sączu. Od dziecka przejawiał talent nie tylko rysunkowy i malarski, lecz także muzyczny. W związku z tym skończył średnią szkołę muzyczną, a następnie studiował fizykę w Uniwersytecie Jagiellońskim oraz na Wydziale Malarstwa i Grafiki (w Pracowni Rysunku Filmowego) krakowskiej ASP. Dyplom tej drugiej uczelni uzyskał w 1965 roku, zaś dwa lata później zadebiutował filmem animowanym Fobia1. Zaczął w pewnym momencie używać pseudonimu Antonisz, ponieważ chciał się odróżnić od brata Ryszarda, który również zajmował się tworzeniem filmów animowanych.
Krótki, trwający niewiele ponad 10 minut obraz opowiada o niespełnionym artyście, Fobianie Ewaryście Dobdziaku, który – aby zażegnać twórczą niemoc – opuszcza pracownię z mocnym postanowieniem szukania inspiracji w plenerze2. Przy realizacji Fobii Antonisz odgrywał rolę zarówno reżysera, jak i scenarzysty, poza tym był odpowiedzialny za oprawę plastyczną, co stało się normą w przypadku jego późniejszych filmów. Natomiast autorem zdjęć był prof. Kazimierz Urbański ze wspomnianej Pracowni Rysunku Filmowego3. Już w debiutanckiej pracy widać najważniejsze cechy późniejszej, dojrzałej twórczości artysty, przede wszystkim jego nieposkromioną, anarchistyczną wyobraźnię, skłonność do przerysowania, groteski i pastiszu oraz surrealistyczne poczucie humoru.
Antonisz realizował filmy głównie techniką noncamerową, polegającą na rysowaniu, malowaniu lub wydrapywaniu poszczególnych kadrów bezpośrednio na taśmie filmowej, a więc bez użycia kamery. W tym celu projektował i własnoręcznie konstruował „maszyny filmowe”, np. „antoniszograf fazujący” – urządzenie wydrapujące na taśmie filmowej serie klatek z płynnym przejściem pomiędzy klatkami skrajnymi. Zbudował także prototyp „chropografu”, który miał służyć osobom z dysfunkcjami wzroku i przenosić obrazy na kawałki celuloidu w postaci powierzchni o różnych fakturach.
To nowatorskie podejście do warsztatu, które osiągnęło swoje apogeum w najbardziej znanym filmie Antonisza Jak działa jamniczek z 1971 roku, spotkało się z uznaniem jurorów podczas krajowych i międzynarodowych festiwali filmowych, w tym w: Poznaniu, Katowicach, Krakowie, Mannheim, Oberhausen i Tours. Przyniosło też artyście szereg nagród i wyróżnień, a także szeroki rozgłos, również za granicą. Po obejrzeniu tej animacji już zawsze będziecie pamiętać głos mówiący:
„Tak działa elektryczna mechaniczna stukawka pukawka. Tak działa elektrokapuściocha. Tak działa agrafka. I inne okropnie złożone wynalazki (kapacytron wiśniowy, koziówka stalowa oraz piłupdziwula dyfuzyjna). A jak działa jamniczek?”
Zachęta Zachęty
Jak zauważa Jakub Woynarowski, w Polsce Antonisz jest uważany za klasyka rodzimej szkoły animacji. W społecznej percepcji artysta zwykle nie funkcjonuje jednak jako twórca rysunków, komiksów, fotokomiksów i tzw. „opowieści graficznych”4. Właśnie dlatego od kilku lat podejmowane są próby, aby to zmienić. Dla przykładu w 2013 roku nakładem Korporacji Ha!art opublikowano fragmenty owych „opowieści”, a ich wątek pojawił się na obszernej retrospektywie prac artysty w warszawskiej Zachęcie i Muzeum Narodowym w Krakowie. Ekspozycja, której kuratorką była Joanna Kordjak-Piotrowska, nosiła tytuł „Antonisz. Technika jest dla mnie rodzajem sztuki”. W tym samym czasie ukazała się książka Ewy Borysiewicz ukazująca polityczny kontekst twórczości Antonisza5. Działania te wpisały się w próby włączania estetyki animacji, komiksu i rysunku, w tym satyrycznego, w dyskurs dotyczący polskiej sztuki współczesnej.
„(…) Komiksowa (i parakomiksowa) twórczość Antonisza, mniej bezpośrednio powiązana z działalnością filmową, odzwierciedla różnorodność tematów i technik narracyjno-graficznych stosowanych przez autora – począwszy od młodzieńczej próby, jaką są Przygody Hitlera z 1954 roku, poprzez niepublikowaną tekstowo-wizualną opowieść Jak nauka wyszła z lasu, kilkunastostronicową, ilustrowaną książeczkę dla dzieci Jak to się dzieje, pyta Agnisia, że na ekranie widzimy misia?, stworzoną podczas ostatniego roku studiów i opublikowaną przez Wydawnictwo Literackie, cykl krótkich komiksów Z życia smoka, zamieszczany na łamach Gazety Krakowskiej, a skończywszy na fotokomiksie Jak powstało Muzeum Filmu Non-Camera, rodzaju autotematycznej refleksji na temat statusu filmowca-eksperymentatora, zaprezentowanej w formie fabularyzowanego albumu rodzinnego”6.
Pomysłowniki – zapiski na pudełkach nie tylko od zapałek
Opowieści graficzne Antonisza są podobne właśnie do zeszytów z prywatnymi zapiskami. Przypominają notesy, wypełnione intymnymi relacjami i refleksjami, niegdysiejsze pożółkłe sztambuchy, zawierając jednocześnie doniesienia prasowe, wycinki z gazet, fragmenty fotografii. Czasami nie zostały ukończone, czasem zaś artysta celowo nadawał im formę kolaży i stosował różnorodne środki plastyczne oraz językowe, rozmaite sposoby ich (późniejszego) wykorzystania. Tak powstały „pomysłowniki”, nierzadko odbiegające od klarownych i sztywnych reguł wydawniczych. Są bardziej jak skoroszyty, szkicowniki albo teki rysunkowe. Obecnie stanowią znaczną część prywatnego archiwum autora i jego rodziny 7. Jak pisze córka artysty, Sabina Antoniszczak:
„Julek cenił swoją pracę i od zawsze skrzętnie przechowywał, segregował i opisywał wszystko, co stworzył, od niedokończonych szkiców i notatek, przez rysunki, nuty, ścinki filmów, projekty, próby technik plastycznych, po maszyny, konstrukcje, urządzenia. Wszystko, co wyszło spod jego ręki lub co uważał za ważne, przydatne lub inspirujące, podpisywał i oprawiał albo umieszczał w odpowiednio oznakowanej teczce”8.
Jak już jednak zasygnalizowałam, poza dokładnością i drobiazgowością, systematyzacją i kategoryzacją, a więc „naukowością”, warsztat artysty obfitował w niespodzianki, nieoczywiste, „zbędne” tworzywa i materiały, np. filmowe czy fotograficzne odpadki, a także elementy nieskrępowanej, spontanicznej, „przypadkowej” działalności.
Jest to szczególnie widoczne w pracy Antonisza nad Pieronami – absurdalnej opowieści wizualnej o dwóch górnikach, którzy kilofami przekopują się ze Śląska… do Australii. Oryginalny scenorys Pieronów to po prostu plik luźnych kart z pojedynczymi rysunkami tuszem, włożonych w kartonową okładkę. Taki ich układ dawał możliwość zmiany kolejności i dodawania następnych ilustracji. Antonisz narysował Pieronów na białych kartkach papieru, które ręcznie przycinał do formatu A5 i naklejał na czarne arkusze formatu A4. Strony zostały pieczołowicie ponumerowane, ale niektóre (dodawane wraz z upływem czasu) noszą zaskakujące numery, np. 2,5 albo 10,69.
Z zachowanych, często żartobliwych wspomnień córek Antonisza możemy też dowiedzieć się, w jaki sposób artysta zachęcał dzieci do „twórczości” i podejmowania własnych prób artystycznych:
„Julek ułożył komiks z przypadkowego zestawu odbitek fotograficznych – niedowołanych lub niedoświetlonych, odrzutów z ciemni. Oprócz zdjęć z performance’u wykorzystał różne zdjęcia rodzinne i moje pierwsze próby fotograficzne, nieporadne portrety zwierząt z krakowskiego ZOO. […] Wywołał mój pierwszy film i urządził dla mnie w łazience ciemnię fotograficzną: zamiast powiększalnika na sedesie postawił <Anię> (bardzo popularny w tamtych czasach rzutnik do slajdów, który umożliwiał również wyświetlanie klatek na taśmie 35 mm). Zdjęcia naświetlaliśmy na oko, na kawałkach papieru fotograficznego przyklejanych taśmą klejącą do ściany łazienki. Zamiast szczypiec używaliśmy kombinerek, za to kuwety były takie jak trzeba, chociaż jedną z nich musieliśmy pożyczyć od kota”10.
Fenomen Antonisza
W młodości artysta sam był właścicielem kocura – Fenomena. Czyżby nazwał go proroczo? Cytowany już Woynarowski podkreśla, że „pomysłowniki” z „opowieściami graficznymi” Antonisza stanowią swoiste przedłużenie i logiczną oraz warsztatową kontynuację jego twórczości filmowej. Eklektyczne działania z zakresu komiksu, fotografii, grafiki, ilustracji i plakatu integralnie wiążą się z animacją i filmem.
W Manifeście artystycznym NON-CAMERA z 1977 roku artysta, przepełniony entuzjazmem i nadzieją napisał:
„Realizacja filmów eksperymentalnych metodami grafiki artystycznej […] jest szansą na stworzenie filmu będącego autentycznym dziełem sztuki!”11.
Różnorodność idei i sposobów ich artystycznej realizacji w dorobku Antonisza pozwalają umieszczać jego twórczość w jednym rzędzie choćby z Jerzym Skarżyńskim, Piotrem Dumałą, Lechem Majewskim czy Jerzym Ozgą12.
Antonisz zmarł przedwcześnie 31 stycznia 1987 roku w Lubieniu koło Myślenic podczas prac nad pechowym 13. odcinkiem Polskiej Kroniki Non-camerowej. W latach 80. zaczął budować domek letniskowy nad rzeką Rabą, a następnie wpadł na pomysł utworzenia w nim Muzeum Filmu Non-Camera. Aby powstało, zorganizował „działania promocyjne i reklamowe” dla ministerialnej delegacji z Warszawy, włączając je do kolejnego performance’u i fotokomiksu. Nie zdążył zrealizować swojego zamiaru.
Filmografia Juliusza Antonisza • Najnowszy projekt Sabiny Antoniszczak „Julian Antonisz. Opowieści cyfrowe”
Bibliografia:
1. Antoniszczak S., Jak powstawały komiksy Julka, w: Antonisz J., Opowieści graficzne, Kraków 2013.
2. Borysiewicz E., Rausz kinetyczny. Animacja bezkamerowa Antonisza jako projekt polityczny, Warszawa 2013.
3. Woynarowski J., Komiks jako „pomysłownik”. Opowieści graficzne Juliana Antonisza, w: Antonisz J., Opowieści graficzne, Kraków 2013.
Źródła internetowe:
http://fototeka.fn.org.pl/pl/osoby/info/12978/antonisz-julian.html.
https://culture.pl/pl/tworca/julian-jozef-antonisz-antoniszczak.
https://www.filmweb.pl/film/Fobia-1967-200426.
http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/7213.
http://www.antonisz.pl/manifest-noncamera.html.
https://artsandculture.google.com/asset/julian-antonisz-julian-antoniszczak-the-non-camera-artistic-manifesto-julian-antonisz-antoniszczak/dAGzycDj9YzeoA?hl=pl.
http://klatkapoklatce.pl/antonisz-tworca-filmow-non-camera,107.html.
https://ninateka.pl/film/dziadowski-blues-non-camera-julian-antonisz.
- Dokładny biogram artysty dostępny jest pod linkami: http://fototeka.fn.org.pl/pl/osoby/info/12978/antonisz-julian.html i https://culture.pl/pl/tworca/julian-jozef-antonisz-antoniszczak. ↩
- Zob. bliżej: https://www.filmweb.pl/film/Fobia-1967-200426. ↩
- Za: http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/7213. ↩
- J. Woynarowski, Komiks jako „pomysłownik”. Opowieści graficzne Juliana Antonisza, w: J. Antonisz, Opowieści graficzne, Kraków 2013, s. 5. ↩
- E. Borysiewicz, Rausz kinetyczny. Animacja bezkamerowa Antonisza jako projekt polityczny, Warszawa 2013. ↩
- J. Woynarowski, Komiks jako „pomysłownik”…, op. cit., s. 7. ↩
- Ibidem, s. 8. ↩
- S. Antoniszczak, Jak powstawały komiksy Julka, w: J. Antonisz, Opowieści graficzne, Kraków 2013, s. 12. ↩
- Ibidem, s. 15–16. ↩
- Ibidem, s. 13. ↩
- Za: J. Woynarowski, Komiks jako „pomysłownik”…, op. cit., s. 6. Tekst manifestu zamieszczono też pod linkami: http://www.antonisz.pl/manifest-noncamera.html i https://artsandculture.google.com/asset/julian-antonisz-julian-antoniszczak-the-non-camera-artistic-manifesto-julian-antonisz-antoniszczak/dAGzycDj9YzeoA?hl=pl. ↩
- Ibidem. Por. http://klatkapoklatce.pl/antonisz-tworca-filmow-non-camera,107.html i https://ninateka.pl/film/dziadowski-blues-non-camera-julian-antonisz. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Olbrzymka. Niki de Saint Phalle - 17 września 2021
- Jak działał Antonisz? - 6 listopada 2020
- Yayoi Kusama — gorzkie groszki - 18 września 2020