Woda to wiele kontrastujących ze sobą znaczeń i symboli. Niemal nieruchome lustro, gładka tafla i spokój, a jednocześnie szalejący wir, żywioł nie do okiełznania, chaos. Motywy akwatyczne od wieków towarzyszą sztuce. Niekiedy dominują, ogarniając całe połacie płócien, a czasem chowają się z tyłu, stanowiąc jedynie namiastkę krajobrazu.
Woda dla starożytnych stanowiła czystość, higienę oraz podstawy niektórych nurtów filozoficznych. Stary Testament za to obfituje w złowrogie i destrukcyjne ukazanie tego żywiołu, m.in. w motywie potopu. W okresie renesansu starano się oddać piękno natury, a woda zwykle tworzyła sielankowy i spokojny klimat. Romantyzm natomiast całkowicie temu zaprzeczał, burząc klasyczną koncepcję śmiałymi pociągnięciami pędzla pod którymi kłębiły się spienione morskie fale. Zmiany wprowadzone przez impresjonistów dotyczyły głównie odrzucenia tematu na rzecz ukazania chwili. Zwracali uwagę m.in. na pogodę, porę dnia oraz porę roku, więc woda była nieodłącznym elementem ówczesnych płócien. Koncepcja przedstawiania motywu wody zmieniała się na przestrzeni wieków.
Sandro Botticelli w drugiej połowie XV w. maluje Narodziny Wenus na zlecenie Medyceuszy do willi di Castello. Obraz przedstawia mitologiczny motyw narodzin bogini, która wynurza się z morskiej piany odziana jedynie w długie pukle włosów. Woda wokół muszli kłębi się, co stanowi jedyne zaburzenie delikatnie falującej tafli. Dominuje wrażenie spokoju i sielankowości, niczym nie zmąconej. Daleko zaznaczony horyzont sprawia wrażenie niekończącego się basenu, który niemal wylewa się za lewą część płótna. Migotanie wody ukazano za pomocą pociągnięć w kształcie rybich łusek. Dujący Zefir pobudza jedynie fragment tafli, nie zaburzając przy tym kompozycji. Głównym środkiem wyrazu w Narodzinach Wenus jest gładka, delikatna i falująca linia, która poleruje postaci i otoczenie, nadając im lekki połysk.
Woda u Botticellego wypełnia niemal cały drugi plan. Jej kolor jest wystopniowany, zbliżając się do postaci Wenus nabiera ciemniejszych barw, przez co skupia uwagę na muszli. Ten żywioł pomaga wydobyć główne elementy kompozycyjne z obrazu, nie jest on dominantą, jest raczej schowany, lecz pełni ważną rolę estetyczną. Na tym delikatnie unoszącym się tle sylwetka bogini wygląda niemal posągowo, jakby zbudowana była z marmuru. Takie ukazanie postaci dominowało w epoce quattrocenta, w której tworzył Sandro Botticelli. Woda pomogła nadać Wenus obłe kształty i uwypuklić mitologiczną muszlę, niemal wyrzucając ją na brzeg.
Pomimo zarysowania delikatnych fal, woda jest niemal płaska. Nie jest lustrem, nie odbija kształtów i refleksów świetlnych. Pełni funkcję niemalże dekoracyjną, poprzez bogato zastosowaną ornamentykę.
Idąc dalej, Michelangelo da Caravaggio u schyłku XVI w. maluje Narcyza, wyraźny cytat z Metamorfoz autorstwa Owidiusza, przedstawiający młodzieńca zafascynowanego i wpatrzonego w siebie, którego zgubiła pycha. Obraz ten zawiera charakterystyczne dla Caravaggia chiaroscuro i jest podzielony na dwie części. Pierwszą stanowi Narcyz, piękny i delikatny młody mężczyzna, w charakterystycznym stroju z epoki, w niewygodnej i pochylonej pozie. Drugą częścią jest tafla wody, która odbija jego oblicze, niczym lustro.
Woda na tym płótnie ma przede wszystkim znaczenie symboliczne, wręcz psychologiczne. Jest to niemal iluzjonistyczny obraz, bardzo realny, oddany szczegółach. Woda hipnotyzuje młodzieńca, jest tajemnicza i pociągająca. Poprzez zastosowanie dość ograniczonej, brunatnej palety barw malarz nadaje dwa różne znaczenia tafli. Pierwszym jest ciekawość, pewnego rodzaju grzech, fascynacja, drugim natomiast upadek człowieka, przeglądającego się w brunatno-brązowej kałuży. To emanacja egotyzmu, niepokojąca niemal przedśmiertna wizja, która zapowiada tragiczny koniec, wyczytany z legendy o Narcyzie.
Caravaggio wysuwa motyw akwatyczny na pierwszy plan. Oko przyciąga nie tylko twarz chłopca powyżej wody, lecz także to, co się w niej obija. Lustro ukazuje zatroskanie, niepewność, smutek oraz odbija refleksy świetlne z bardzo wyraźnie zaznaczonej bufiastej koszuli. Woda jest potraktowana bardzo szczegółowo. Jest niczym nie zaburzona, wręcz zastygł jak lód.
Po epoce światła i cienia, XIX wiek zrodził wiele odmiennych kierunków i poglądów na otaczającą rzeczywistość. Był to wiek, który w wyjątkowy sposób czerpał z historii i zawierał hasła programowe. Théodore Géricault, nazywany malarzem koni i wariatów, tworzy w 1819 r. jeden z najsłynniejszych obrazów okresu romantyzmu – Tratwę Meduzy. To odwołanie do tragicznych wydarzeń z 1816 r. które rozegrały się u wybrzeży Afryki.
Przedstawiona na obrazie scena zatonięcia tratwy, to moment niemal heroicznej walki z żywiołem. Wypiętrzona woda, kłębowisko piany potęgują narastający patos i dramatyzm zastygłych postaci. Widoczny rozmach i egzaltacja wprowadzają nas w nastrój przejmującej trwogi. Pomimo kompozycji opartej na tratwie i splątanych postaciach, woda jest jednym z najważniejszych elementów. To ona wywołała tę sytuację. Jest przyczyną tragicznego położenia rozbitków, zapowiadającego rychłą śmierć i ludzką tragedię.
Śmiałe pociągnięcia pędzla mącą powierzchnię wody i budują groźne fale, toczące pianę niczym potwór. To ukazanie chaosu, nieprzewidywalnego żywiołu, obrazuje małość człowieka wobec natury i kruchość jego życia. Géricault spiętrza emocje nie tylko poprzez mimikę i gesty postaci, lecz także przez towarzyszące temu wzburzone morze.
Ale! Wróćmy kilka wieków wstecz, do Botticellego, do ery pięknych Wenus. Szybkie spojrzenie na Narodziny Wenus… A teraz rzut okiem na Źródło. To Jean-Auguste-Dominique Ingres czerpie garściami z antyku i quattrocenta. Piękna kobieta – nimfa, przechyla wazon z wodą, która wycisza płótno i harmonizuje całość przedstawienia. Spływająca niespiesznie woda podkreśla kierunki wertykalne i dodatkowo wysmukla postać. Ingres maluje niemal przezroczystą ciecz w sposób bardzo iluzjonistyczny i realistyczny. Dukt pędzla jest prawie niewidoczny, a miękki modelunek światłocieniowy dodatkowo uszlachetnia wyobrażenie.
Podążając dalej, Prerafaelici zapowiadali powrót do czystej, włoskiej sztuki wczesnego renesansu. Jednym z czołowych przedstawicieli tego nurtu był John Everett Millais, który w latach 1851-52 stworzył niemal filmowe ujęcie tragicznie zmarłej Ofelii z dramatu Shakespeare’a.
Obraz ten dwa wieki później zainspirował m.in. Larsa von Triera przy kręceniu Melancholii. Ofelia to bardzo szczegółowo potraktowane przedstawienie zmarłej dziewczyny, której ciało w misternie utkanej sukni płynie po powierzchni wody. To ukłon w stronę realistycznego oddania natury, praktykowanego przez włoskich mistrzów. Rośliny potraktowane z pietyzmem doskonale współgrają z taflą wody okalającą postać, która niemal tworzy z nią symbiozę.
Motyw wody w obrazie Millaisa dodaje tajemniczego klimatu, niemal mistycznego, baśniowego, przypominającego liryki Bolesława Leśmiana. Delikatna twarz Ofelii zastygła w pośmiertnej masce kontrastuje z żywą i wybujałą naturą. Woda wycisza ten obraz. Jest nie tylko częścią krajobrazu, lecz także symbolem przemijania, ulotnej chwili, która za parę sekund przesunie ciało dalej, poza oko obserwatora, do krainy wieczności. Jest to znany od wieków motyw rzeki umarłych, która pod postacią mitologicznego Styksu przenosiła zbłąkane dusze do raju, bądź piekła. Woda w tym momencie pełni funkcję ostatniej wędrówki po ziemskim świecie.
Woda od wieków towarzyszy sztuce, która wciąż rozwija się bardzo dynamicznie. Z biegiem lat niemal oczywistym zjawiskom, takim jak pogoda, nadaje się rozmaite znaczenia i symbole, rozwijając tym samym refleksje o żywiołach. Dla jednych stanowi apoteozę spokoju, dla innych jest chaosem i wcieleniem szaleństwa. Woda ma ogromną moc, którą rozwijali na swoich płótnach m.in. Turner, czy Géricault. Innym razem jest delikatnym strumykiem, czy ledwie refleksem migającym z daleka. Natura jest nierozłączną częścią ludzkiego życia, czasami wpływa na nie bardziej lub mniej, lecz zawsze trwa obok.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Gauguin, Cézanne i Daumier. Trzej muszkieterowie z pędzlem w ręku, czyli wiwat samoucy! - 4 stycznia 2017
- Niebezpieczne związki, czyli 10 najsłynniejszych artystycznych par - 17 sierpnia 2016
- Uczta dla oczu, czyli 13 filmów o sztuce, które trzeba znać - 3 lipca 2016
- Cztery żywioły. Woda w sztuce - 23 maja 2016
One thought on “Cztery żywioły. Woda w sztuce”