O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

ORNO – perła z lamusa



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Moja przygoda z polską powojenną biżuterią artystyczną zaczęła się w pewien jesienny mglisty poranek w 2005 roku. Byłam wtedy stałym bywalcem bazaru przy Banacha1. Między stertami ubrań z drugiej ręki, chińską bielizną i pietruszką można było znaleźć dwa stoiska z biżuterią. Celem tych wypraw był pan Kazik – mój „Dziadek pierścionkowy”, który sprzedawał wszystko na wagę od przeszło dwudziestu pięciu lat.

Biżuteria z PRL-u nie była wtedy w modzie, a więc i ceny były jeszcze bardziej przyjazne dla zwykłego zjadacza chleba. Kupiłam pierwszy PRL-owski pierścionek i przepadłam… Kiedy zapisałam się do kilku grup biżuteryjnych na Facebooku, zobaczyłam, że osób zakochanych w biżuterii z tego okresu jest dużo więcej.

Orno, biżuteria, Warszawa, Biżuteria Spółdzielni ORNO, design, niezła sztuka

Jerzy Szkrabko, Bransoleta z kwarcem dymnym, wytwórnia ORNO | między 1963 a 1986, zbiory Muzeum Warszawy

W tym artykule przedstawię fenomen warszawskiej spółdzielni ORNO, manufaktury, która zrewolucjonizowała sposób patrzenia na projekty i formę. To historia ludzi, którzy mieli wpływ na to, co nosiły elegantki. Opiszę atmosferę, jaka panowała na „zapleczu”, a także osobę pana Józefa Teclawa, wieloletniego pracownika ORNO, który jest głosem tamtego pokolenia.

Orno, biżuteria, Warszawa, Biżuteria Spółdzielni ORNO, design, niezła sztuka

ORNO, ul. Nowy Świat 52 | lata 70., (od lewej – Józef Teclaw, Zbyszek Sikorski, Jan Śmieszny, Maria Wciślińska, Mikołaj Kowalczyk, Marta Obidzińska, Tadeusz Czajka), archiwum prywatne J. Teclawa, fot. Alfred Wiśniewski

Każdy, kto choć raz miał w rękach wyroby ORNO, nie pomyli ich z inną biżuterią artystyczną ani spółdzielnią działającą w tamtych czasach. Czym się charakteryzują wyroby ORNO? Punca firmowa to litery ORNO wpisane w kwadrat. Obok widnieje kolejny znak, tzw. pobierczy – w owalu głowa kobiety z cyfrą oznaczającą próbę srebra (najczęściej od 1 do 3), zgodnie z polskim państwowym oznaczeniem srebra (określanym jako „znaki pobiercze”), a także litera „W” – oznaczenie dla Warszawy.

Dla dodania prestiżu w latach 50. oprócz oznaczenia ORNO jako swoiste wizytówki stosowane były gmerki autorów. ORNO to manufaktura, w której cała praca wykonywana była ręcznie, dlatego żaden wzór nie był taki sam. W głównej mierze wykorzystywano srebro i miedź. Złote wyroby były wytwarzane na indywidualne zamówienie i realizowane w punkcie usługowym. Wykorzystywano kamienie jubilerskie, bursztyn, ceramikę, a także skórę i drewno. Niezależnie od używanego materiału wszystkie wyroby cechowała wysoka jakość.

Głównym celem ORNO było wydobycie możliwości plastycznej srebra, dlatego korzystano z różnych technik jubilerskich takich jak m.in. wycinanie i zwijanie blachy. Stosowano krótkie serie do 100 sztuk, chociaż niektóre wzory w przeciągu ponad 50 lat działalności były wznawiane. Ale ORNO to nie tylko biżuteria. Przez blisko pięć dekad zaprojektowano insygnia władzy dla organów samorządowych i instytucji akademickich, różnego rodzaju galanterie, zestawy gabinetowe na biurka, a nawet drzwi do katedry warszawskiej.

Orno, biżuteria, Warszawa, Biżuteria Spółdzielni ORNO, design, niezła sztuka

Praca nad drzwiami katedry Warszawskiej | 1952, archiwum prywatne J. Teclawa, fot. Alfred Wiśniewski

Prawdziwy boom na biżuterię ORNO rozpoczął się wraz z wystawą w Muzeum Warszawy w 2019 roku. Ludzie z wypiekami na twarzy czytali o Romualdzie Rochackim (1904–1961), ojcu założycielu, który w 1949 roku stworzył tę kultową wytwórnię w trzydziestometrowym pokoju w wynajmowanym mieszkaniu przy ulicy Marszałkowskiej 17/20. Pan Romuald w latach 30. XX wieku pracował jako księgowy w Banku Krajowym, a hobbystycznie, po godzinach, wykonywał biżuterię oraz drobną galanterię dla małżonki i znajomych.

Orno, Romuald Rochacki, biżuteria, Warszawa, Biżuteria Spółdzielni ORNO, design, niezła sztuka

Romuald Rochacki, Łyżeczka do cukru, wytwórnia ORNO | 1951-1962, zbiory Muzeum Warszawy

Umiejętności rozwinął podczas okupacji, kiedy głównym sposobem utrzymania dla niego stały się usługi złotnicze. Talent szlifował w prywatnym zakładzie Karat, który należał do rodziny państwa Śmiesznych. Pomimo złożenia egzaminu w izbie czeladniczej w Warszawie określał siebie mianem samouka. Po wojnie rozpoczął pracę w Spółdzielni „Spólnota” jako księgowy. Odnowił kontakt z dawną znajomą, Wandą Telakowską, która była wówczas szefową Biura Nadzoru Estetyki Produkcji2.

Biuro powstało przy Ministerstwie Kultury i Sztuki w 1945 roku i zostało po dwóch latach przekształcone z Wydziału Wytwórczości w Biuro Nadzoru Estetyki Produkcji (BNEP). Zadaniem BNEP było organizowanie wystaw i imprez międzynarodowych, nawiązywanie kontaktów, a przede wszystkim kształtowanie wzornictwa przemysłowego opartego na polskiej tradycji artystycznej i ludowej3. Telakowska stworzyła zgrany zespół, który pomimo małego doświadczenia w wykonywaniu i projektowaniu biżuterii miał duży zapał i chęci do nauki.

wzornik, Księga Spółdzielni ORNO, biżuteria, rękodzielnictwo, design, niezła sztuka

Wzory biżuterii z Wielka Księga Spółdzielni ORNO, fot. ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie

Czy łatwo było rozpocząć działalność związaną z projektowaniem i produkcją biżuterii w tamtym momencie? Myślę, że bardzo trudno. Niestety pana Romualda już o to nie zapytamy, ale możemy sobie wyobrazić zniszczoną Warszawę, która niczym feniks z popiołów powstawała na nowo, kamień po kamieniu.

Orno, biżuteria, syrenka warszawska, Warszawa, Biżuteria Spółdzielni ORNO, design, niezła sztuka

Aleksander Łącki, Broszka z wizerunkiem Syreny, wytwórnia ORNO | między 1952 a 1963, zbiory Muzeum Warszawy

Reżim komunistyczny reglamentował ilość srebra, jaką można było użyć do produkcji. Wiele osób ucierpiało podczas wojny. Pozostały natomiast duże chęci i zapał do pracy. Oprócz ORNO działało kilka innych wybitnych spółdzielni metaloplastycznych zrzeszonych w Cepelii (Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego) takich jak: Imago Artis w Krakowie4, Rytosztuka w Poznaniu5, Metaloplastyka w Łodzi, kombinat biżuteryjny Warmet i Polsrebro. ORNO jako jedyna powstała z połączenia grupy entuzjastów, natomiast pozostałe – z wcielenia (często bez zgody właścicieli) mniejszych zakładów jubilerskich. Niemniej jednak każda ze spółdzielni wypracowała charakterystyczny dla siebie styl.

W ORNO, w myśl zasady „sprząc artystę z rzemieślnikiem”, pracownicy łączyli dwie funkcje: projektanta i wykonawcy projektu. Pomysł został zaczerpnięty z zasady Arts & Crafts Movements Williama Morrisa z XIX wieku. Oznaczało to, że wyroby miały być dziełami ze względu na stopień dopracowania, a także użyteczność6. Pracownicy byli szkoleni z rzemiosła, technik metaloplastycznych, historii sztuki i projektowania biżuterii. Projektować mógł każdy, najlepszym przykładem była Helena Krygier – księgowa. Powołano wewnętrzną Komisję Artystyczną, która miała za zadanie utrzymanie jakości i spójności projektowanych wyrobów. To od niej zależała też ostateczna akceptacja wzorów, które wchodziły do produkcji.

W pozostałych spółdzielniach pracownik odpowiedzialny był za pewien fragment, etap produkcji biżuterii, np. oprawianie kamieni. Nie musiał natomiast znać zaawansowanych technik metaloplastycznych. W ORNO ścieżka kariery była bardzo rozwinięta. Każdy nowy pracownik, zwłaszcza bez doświadczenia, miał mistrza, który nadzorował pracę i wprowadzał w tajniki sztuki rękodzielniczej. W rezultacie nauka postępowała bardzo szybko i rozwijały się kontakty międzyludzkie. Wspólne szkolenia i wyjazdy do innych miast w poszukiwaniu inspiracji spowodowały, że pracownicy wspominają czas w ORNO bardzo dobrze, często określają też atmosferę jako rodzinną. W przerwach panowie często grali w piłkę.

Orno, biżuteria, Warszawa, Biżuteria Spółdzielni ORNO, design, niezła sztuka

Orno, zdjęcie grupowe | lata 80., archiwum prywatne J. Teclawa, fot. Alfred Wiśniewski

wzornik, Księga Spółdzielni ORNO, biżuteria, rękodzielnictwo, design, niezła sztuka

Księga Spółdzielni ORNO, fot. ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie

W spółdzielni ludzie nawiązywali trwałe przyjaźnie, zawierali związki małżeńskie, a później pracowały tam całe rodziny. Wielka Księga ORNO powstała dla Romualda Rochackiego i została wręczona w pięciolecie działania spółdzielni, 6 lipca 1954 roku. Znajduje się ona w zbiorach Muzeum Narodowego. Pierwsza adnotacja w księdze została umieszczona 28 lipca 1949 roku, natomiast ostatnia – 11 maja 1989 roku. Księga ma 400 gładkich kart papierowych i 529 wpisów.

Okładzina jest z tektury, obciągnięta skórą i bogato zdobiona srebrnymi ornamentem. Pierwsze wpisy odnoszą się do początków działalności i mają charakter kroniki (ważne wydarzenia, uchwały, statuty). W kolejnych latach została ona rozszerzona o wpisy i ikonografie tworzonych wzorów (datowane na lata 1953–1956), które zostały narysowane i opisane przez Rochackiego.

Rysunków wraz z opisami jest 228. Jest to swoista księga wzorów z trzech lat działania spółdzielni. Później liczba produkowanych wzorów znacząco wzrosła, zrezygnowano więc z księgi i stworzono karty technologiczne.

niezła sztuka

Romuald Rochacki, źródło: heliotropvintage.pl

Romuald Rochacki był kierownikiem artystycznym i prezesem ORNO do 1955 roku, następnie pod naciskiem władz Cepelii stanowiska został rozdzielone. Kierownikiem artystycznym został Adam Jabłoński, natomiast Rochacki pozostał prezesem nieprzerwanie do 1960 roku, kiedy to opuścił spółdzielnię. W 1962 roku ORNO zmieniło nazwę na Spółdzielnia Pracy Usług Plastycznych i Przemysłu Artystycznego, poszerzyło ofertę o usługi architektury wnętrz, wzornictwa, fotografii i dekoracji okolicznościowej.

Pisząc ten artykuł, nie mogę pominąć postaci pana Józefa Teclawa: artysty plastyka, niezwykle skromnego, pracowitego i sympatycznego człowieka o bystrym oku i niesamowitej miłości do zwierząt. Józef Teclaw rozpoczął pracę w ORNO na początku lat 70. W Szkole Rzemiosł Artystycznych nauczył się grawerstwa. W ORNO wykonywał ryngrafy i biżuterię myśliwską.

Orno, biżuteria, syrenka warszawska, Warszawa, Biżuteria Spółdzielni ORNO, design, niezła sztuka

Mały album z lat 60. Andrzeja Nowakowskiego, mosiądz i miedź, prezent dla J. Teclawa, archiwum prywatne J. Teclawa, fot. Alfred Wiśniewski

W czasach początku prywatyzacji urząd dzielnicy odebrał ORNO lokal, nie było więc miejsca na spółdzielnię. Chcąc uratować to miejsce, Teclaw utworzył z pracownikami firmę Ornament sp. z o. o., której był prezesem. Niedługo po jego odejściu z Ornamentu spółka zakończyła swoją działalność. ORNO przechodziło kilka faz projektowych ze względu na zmienną wizję kierowników artystycznych, panujące mody i indywidualne preferencje. W latach 50. inspirowano się sztuką prymitywną, kowalską, rodzimą i ludową. Lata 60., obfitowały w formy geometryczne, nowoczesną sztukę abstrakcyjną, asymetrię, secesję i art déco – było to zasługą kierownika artystycznego Adama Jabłońskiego.

Natomiast prace przestrzenne, organiczne, ruchome elementy oraz ażury o charakterze rzeźbiarskim powstawały pod wpływem ówczesnego kierownika, rzeźbiarza – Adama Myjaka. Ostatnim etapem, który zarysował się w projektach ORNO, były lata 80., czyli schyłek działania spółdzielni – określany, jako „styl inżynierski”: pojawiły się klarowna linia, geometryczna forma, gładkie, polerowane powierzchnie.

Często słyszę pytanie o to, dlaczego ORNO upadło. Główną przyczyną była transformacja ustrojowa, po której nie było miejsca dla spółdzielni. Moda zmieniła się o 180 stopni, a wszystko, co związane z PRL-em, uznawane było za passé. Wiele wyrobów zostało przetopionych, a wszystkie archiwa i projekty wywieziono, a następnie zniszczono. Tym sposobem zostaliśmy bezpowrotnie pozbawieni dużego i ważnego kawałka polskiej historii sztuki jubilerskiej.

Obecnie szeroko pojęty design PRL-u wraca do łask. Dużo osób, które tak jak ja nie pamiętają PRL-u, zachwyciło się wzornictwem z tamtych lat. Świadczą o tym liczba materiałów, wystaw, a przede wszystkim ceny, które osiągają poszczególne projekty na portalach aukcyjnych. Historia zatoczyła koło: kiedyś pierścionek ORNO kosztował wypłatę, a po latach niełaski koszt znowu zbliża się do „średniej krajowej”. ORNO znowu jest modne i pożądane. Wielkie abstrakcyjne formy biżuterii nie wzbudzają skojarzeń z panią w podeszłym wieku pachnącą Panią Walewską, lecz artystycznym kunsztem twórców przez duże „T”.


  1. Bazar przy ulicy Banacha został zlikwidowany w II połowie 2019 roku, część kupców przeniosło się na targowisko zastępcze na ulicy Skorochód-Majewskiego, jednak działa w innej formie.
  2. A. Dąbrowska, M. Siwińska, A. Wiszniewska, Srebrna łyżeczka. Na marginesie prac nad wystawą Spółdzielnia ORNO. Biżuteria w Muzeum Warszawy.
  3. Agnieszka Kasprzak-Miller, Wpływ Biura Nadzoru Estetyki Produkcji na kształt polskiej biżuterii artystycznej.
  4. M. Myśliński, Rozbite zwierciadło. Biżuteria i galanteria Spółdzielni Przemysłu Artystycznego „Imago Artis”, Warszawa 2015.
  5. M. Myśliński, M. Myśliński, Srebro z Poznania. Biżuteria i galanteria Spółdzielni Pracy Rękodzieła Artystycznego „Rytosztuka”, Warszawa 2018.
  6. M. Myśliński, Wielka Księga Warszawskiej Spółdzielni Pracy Przemysłu Artystycznego „ORNO” – Introligatorskie Dzieło Złotników Amatorów, Kraków 2019.

Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka

» Paulina Mazurek

„Stara dusza, młode serce; Srebra dużo, a chce więcej…”. Fanatyczka PRL-owskiej biżuterii artystycznej, której dzieckiem jest grupa na facebooku: „Perły z lamusa: ORNO, Imago Artis, Warmet, Rytosztuka”. Absolwentka polityki społecznej i makrokierunku związanego z polityką regionalną na UW, a także dyplomowany podolog. Niepoprawna optymistka, która swoje różowe okulary nabyła okazyjnie na bazarze, albo innej wyprzedaży garażowej. Rozważna – w negocjacjach cenowych.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



3 thoughts on “ORNO – perła z lamusa

  1. Podziwiam kunszt i detal tej biżuterii. Te współczesne minimalistyczne projekty wyglądają zupełnie inaczej. Z czego to wynika? Czy z uwielbienia do minimalizmu, czy z chęci oszczędności? 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *