Cyrkówka, modelka, artystka, matka. Suzanne Valadon pozowała malarzom, by po czasie dołączyć do ich grona jako jedna z wybitniejszych malarek XX wieku. Jako dziecko wcześnie została osierocona i los rzucił ją do pracy w cyrku. Została akrobatką i linoskoczką. Jej wysportowane ciało stało się łakomym kąskiem dla malarzy… Pozowała dla największych – Degas i Renoir to tylko dwaj z wielu artystów, którzy ją uwiecznili.
W wieku szesnastu lat zaszła w ciążę i urodziła nieślubne dziecko. W 1890 roku poślubiła zamożnego człowieka – Paula Mousisa. Swą edukację artystyczną prowadziła cały czas, kształcąc własne oko. Kiedy wzięła do ręki pędzel, była już dojrzałą artystką. Kolor zaczerpnęła od Gauguina. Bardzo lubiła malować akty, martwe natury i pejzaże – w jej dziełach widać delikatne kobiece podejście.
W roku 1909 wyszła powtórnie za mąż, tym razem za malarza, co sprawiło, że jej kariera nabrała tempa. Malarska rodzina – malował także jej syn – zaczęła otrzymywać za swoje dzieła dość dobre pieniądze. Na tyle, że we trójkę kupili sobie mały zameczek. I choć syn Maurice, znany pod nazwiskiem Utrillo, dostarczał jej zmartwień jako człowiek dziwny i schorowany, to właśnie on przeszedł do historii malarstwa.
Był bękartem. Ojciec pozostał nieznany. Z czasem drugi mąż matki, André Utter, przyznał się do niego i dał mu nazwisko. Od urodzenia z chłopcem było coś nie tak: był schorowany, słabo się uczył. Za to alkohol lubił już od najmłodszych lat… Stuprocentowy artysta Montparnasse’u. Kiedy matka wyszła za mąż za bogatego pana Mousisa, chłopiec został oddany pod opiekę babki. Jako czternastolatek był już alkoholikiem, trafił na leczenie. Matka podsunęła mu rysowanie jako jeden ze środków terapeutycznych, a twórczość, która się z tego narodziła, była niezwykła. Okazało się bowiem, że nie mając nigdy nauczyciela, Utrillo malował z ogromną oryginalnością.
Czerpał z natury całymi garściami i po przefiltrowaniu jej przez swoją wrażliwość tworzył coś naprawdę dobrego. W jego pracach przeplatały się okresy w tonacjach dość ciemnych i mrocznych z tymi o palecie intensywnej i nasyconej słońcem. W malarstwie był bardzo spontaniczny, nie robił szkiców, dawał się ponieść chwili.
Z czasem jego twórczość stała się coraz bardziej doceniana. Handlarze obrazami zaczęli oferować za nie bardzo dobre pieniądze. W 1926 roku sam Sergiusz Diagilew zamówił u niego projekty dekoracji i kostiumów do swojego baletu. Także ścieżka jego życia prywatnego zacznie się prostować, po pięćdziesiątce nawet się ożeni. Jak widać, nigdy nie jest za późno. Dożyje dość sędziwego wieku siedemdziesięciu dwóch lat.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
Dobry artykuł , krótko zwięźle i treściwie ..
Fajnie poznawać zakamarki wiedzy ..ciekawi ludzie ..dotarłam do nich czytając o Henri de Toulouse-Lautrec..potem Sussane Valdon jej syn Maurice Utrillo..itd ..
Wspaniały okres dla sztuki , bardzo płodny w wielkie talenty…rozkwitło wielu wspaniałych artystów
Czytam teraz audiobooka „Pasja życia” Irwinga Stonea…o życiu wspaniałego człowieka i wielkiego artysty Vincenta Van Gogha…miał kochającego brata Theo który go wspierał mentalnie i finansowo całe życie …obowiązkowa lektura dla każdego ..bardzo polecam …