Jak to się stało, że w parafialnym kościółku w Kosowie Lackim przez 40 lat wisiał sobie obraz jednego z największych malarzy w historii sztuki. Otóż początki jego historii w Polsce, jakie znamy, sięgają 1927 roku kiedy to podobno w warszawskim antykwariacie został on zakupiony jako imieninowy podarunek dla proboszcza Franciszka Dąbrowskiego i wisiał w pobliskim majątku w Tosie.
Następnie obraz trafia do Kosowa i przez 40 lat wisi sobie skromnie w kościele, lekko nadszarpnięty zębem czasu, z rozerwanym lewym górnym rogiem, przykurzony tak, że trudno rozpoznać dokładną kolorystykę przedstawienia.
Jego losy zmieniają się w roku 1964, kiedy to do Kosowa przybywają w celach inwentaryzacyjnych dwie badaczki z Instytutu PAN – panie Izabella Galicka i Hanna Sygietyńska i to one pierwsze zwrócą uwagę na niepozorne dzieło. Nie dały się one zwieść pozorom, rozpoznając rękę mistrza w tym obrazie.
Tak z fascynacją piszą w 1966 o obrazie:
„Tajemnicze światło oblewające postać wydobywa ją z tła, którym jest niebo ze skłębionymi chmurami. Światło to koncentruje się na twarzy, kapturze, rękawie habitu i dłoniach, odbija się od wygładzonej powierzchni kości czaszki i rozjaśnia chmurne tło. Głowa człowieka o ascetycznym wyrazie: pociągła, o wyostrzonych rysach, z wystającymi kośćmi policzkowymi, zapadłymi skroniami, podkreślonymi cieniem wychudzonymi policzkami, o długim nosie z garbkiem, wydatnymi ustami okolonymi zarostem – wąsami i krótką brodą. Ciemne krótkie włosy nisko zarastają czoło, nade wszystko jednak głęboko osadzone pod łukami brwiowymi oczy, skierowane ku górze, nadają twarzy ekstatyczny wyraz całkowitego zapamiętania się i pełnej napięcia, nieomal bolesnej pokory”1.
Intuicja to jednak nie wszystko, rozpoczynają się żmudne badania mające ujawnić czy Panie się nie mylą. Po radę zwróciły się do najwybitniejszych badaczy El Greco na świecie jak np. profesor Jose Gudiol z Barcelony, autor rozprawy o ikonografii i chronologii obrazów św. Franciszka El Greca, zamieszczonej w „Art Bulletin” z 1962. Profesor ten zbadał ponad 100 obrazów przedstawiających temat św. Franciszka i na podstawie tego wydzielił 13 typów przedstawień świętego, zwracając uwagę na gesty i atrybuty oraz rodzaj sceny – czy jest to modlitwa, medytacja, stygmatyzacja czy ekstaza.
Co bardzo ciekawe wszystkie obrazy św. Franciszka autorstwa El Greco różniące się w szczegółach łączy postać tego samego modela. Model, również ten z obrazu z Kosowa wybrany był zapewne przez autora już we wczesnym okresie twórczości i jest jakby klamrą spinającą te przedstawienia2. Typ ikonograficzny (czyli schemat przedstawienia) stworzony przez El Greco stanie się wzorem do naśladowania dla artystów doby baroku hiszpańskiego.
Jednakże sam typ przedstawienia to nie wszystko, okazuje się, że w Toledo w latach 70-tych XVI wieku El Greco organizuje warsztat na wzór Belliniego czy Rubensa, gdzie obrazy będą tworzone w większych ilościach. W artykule z lat 60-tych Panie sprawdzają wiele poszlak, które mogą świadczyć przeciwko autentyczności obrazu. Nawet sygnatura w przypadku warsztatów nie daje stuprocentowej pewności. Ponadto z El Greco pracował jego syn Jorge Manuel, na szczęście posługiwał się bardziej dramatycznym stylem, z większym kontrastem, bez zbytniego modelunku.
Analizując kolorystykę i technikę kładzenia farby Panie dochodzą już do konkretnych wniosków. Charakterystyczne dla El Greco są „ukośne, krzyżujące się pociągnięcia pędzla, używanie twardych pędzli szczoteczkowych, ujawnianie struktury malowanych warstw, kończenie obrazu delikatnymi pociągnięciami białej farby, kładzenie blików w sposób szczególnie znamienny na gałkach ocznych”3 wszystko to jest jak analiza grafologiczna pisma. Określa autora dosyć dokładnie, ale dopiero kolejne lata przyniosą dodatkowe argumenty za prawdziwością tezy, że to jednak autentyczny El Greco.
W międzyczasie, po śmierci proboszcza, obraz przeszedł w posiadanie Kurii Biskupiej i trafił z Kosowa do Siedlec. W 1974 roku, czyli 10 lat po odkryciu, ówczesny biskup zlecił konserwację obrazu. Przeprowadziły ją pod kierunkiem prof. Bohdana Marconiego panie Zofia Blizińska i Maria Orthweinowa. Wtedy to odkryto część obrazu zagiętą na blejtramie, gdzie po zdjęciu warstw przemalowań odsłonięto oryginalną sygnaturę, pisaną grecką minuskułą: Domenikos Theotokop (ulos); tak brzmiało imię i nazwisko El Greca. Sygnatura, kolorystyka i uroda obrazu, a przede wszystkim analizy chemiczne i spektralne poświadczały autentyzm obrazu.
Jak obraz trafił do Polski do końca nie wiadomo i pewnie się już nie dowiemy. Jeśli ktoś nie widział zachęcamy do odwiedzenia Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach i przyjrzenia się mu z bliska.
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
Polecam lekturę książki “Ekspert kontra dzieło sztuki” W przypadku stwierdzenia autentyczności dzieła kluczowe znaczenie ma badanie jego proweniencji.
Ekstaza Św Franciszka – El Greka – obraz który został uznany jako autentyk ,nie jest autorstwa El Greka i mimo zrobionych ekspertyz potwierdzających autentyczność przez muzealników w Polsce jak i na zachodzie nie jest autorstwa El Greka . Wszyscy ci eksperci tak naprawdę nie mają pojęcia o malarstwie ,jadą na tzw autorytecie i udają znawców a naprawdę nic nie umieją. Ten obraz ma zabezpieczenia innego malarza który często domalowywał wymyślone nowe przez siebie nowe tematy różnych wybitnych malarzy z różnych krajów i okresów . Są po muzeach na całym świecie wybitne dzieła różnych twórców przez niego wykonanych .Nie robił tego dla sławy a dla hecy .Cieszyło go że ,nikt nie rozpoznawał jego ręki a nobilitowało go to do dalszych mistyfikacji. Jestem w stanie to udowodnić naukowo i publicznie autorstwo właściwego malarza. Marek Jagielski
Nie wiem kim pan jest ale dlaczego i pan nie miałby tego robić dla checy? Dlaczego 1 pana niby autorytet ma być lepszy i bardziej naukowy od innych i to kilku?
Wiem kto jest darczyńcą tego obrazu. Mój pradziadek Aleksander Sidorowicz przed wojną był przynajmniej trzy razy w Rzymie, Watykanie. Z opowieści mamy wiem że babcia pokazywała ten obraz mamie będąc w kościele, i mówiła że ten obraz podarował dziadek proboszczowi. Mama jako małe dziecko pamięta że była zdziwiona postacią na obrazie, dlaczego ten pan jest taki smutny. Aleksander Sidorowicz jest pochowany na cmentarzu w Kosowie Lackim. Moja mama żyje i może bliżej opowiedzieć tą historię. Skojarzyłem historię znalezienia obrazu z opowieściami z domu jak to pradziadek podarował księdzu obraz zakupiony w Rzymie.
1. nie wiadomo czy obraz kiedykolwiek wisiał w kościele w Kosowie Lackim. Oprócz kilku relacji świadków nie ma na to żadnych dokumentów ani fotografii
2. Teza o księdzu Dąbrowskim niewiele ma wspólnego z historią z majątkiem w Tosiach w tle.
3. obraz został znaleziony na plebanii
4. w latach 60-tych Panie mogły sprawdzać wiele poszlak, jednak na pewno nie sygnaturę, która wtedy jeszcze nie była odsłonięta.
książeczka polecana przez pana Ziontka jest godna uwagi, tym bardziej, że napisana przez same odkrywczynie.
Niestety, nie tylko nie dowiemy się jak obraz trafił do Polski, ale i czy jest to rzeczywiście autentyczny obraz El Greco. Potwierdzenie autorstwa obrazu niewiadomego pochodzenia jest niemożliwe. Wiem o tym, gdyż próbowałem pomóc osobie posiadającej obraz Edouarda Maneta. Mimo, że mnóstwo cech wskazuje, iż jest to oryginał i wielu ekspertów się pod tym podpisuje, mimo, że badania konserwatorskie również nie wykluczają autorstwa, sam fakt, iż obraz nie ma dokumentacji i znalazł się w naszym kraju nie wiadomo skąd, sprawia, że żadne muzeum nie jest nim zainteresowane. Pisaliśmy nawet do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (w końcu jest to chyba jedyny Manet w Polsce!) – zero zainteresowania. W przypadku “Ekstazy” pewnie jest o tyle głośniej że należy do Kurii, a wiec instytucji posiadającej środki na reklamę – filmy, artykuły, możliwość umieszczenia obrazu w muzeum diecezjalnym. Dlatego o obrazie jest głośno, ale tak naprawdę w rzeczywistości nikt nigdy nie uzna tego obrazu za 100-procentowe dzieło El Greco i jego wartość na pewno nie wyniesie wiele milionów. Sotheby’s czy Christie zaproponują Wam za niego najwyżej kilkanaście tysięcy euro.
To jest Dziedzictwo kulturowe Polski, nawet za 100 milionów nie powinniśmy go nikomu sprzedawać, oryginalność tego dzieła jest potwierdzona przez naukowców. Dlaczego pan to podważa?
Pragnę zauważyć , że dokumentacja w setkach przypadków malarstwa nie przesądza o autentyczności a ten Franciszek nie tylko jest w 99% obrazem El Greco ale też najdoskonalszym z całej jego teki poświęconej Sw. Franciszkowi.
Próbujesz człeku poddać autentyczność obrazu ,siejąc zamęt, a to po to by poddać to dzieło ”badaniom ”po których obraz zniknie z Polski .Znamy te sztuczki
A konkretnie?