Do Krakowa wyrywamy się zawsze jak nastolatki na wagary. Dzień, czasem dwa dni pełne sztuki. Ale też zaprzyjaźniamy się z miastem. Chodzimy uliczkami z dala od rynku. Rezerwujemy niedrogi hostel blisko Kazimierza, bo nie straszny nam szary pokój, kiedy mamy oczy pełne kolorowych zaułków Kazimierza. Za każdym razem odkrywamy nowe ulubione miejsca, żeby nakarmić duszę i żołądki. Tym razem okazja do wizyty w Krakowie była wyśmienita, nie mogłyśmy przeoczyć wernisażu długo wyczekiwanej wystawy prac Wyspiańskiego w Muzeum Narodowym.
W Gmachu głównym przywitał nas ogromny tłum, okazało się, że w Krakowie chyba każdy kocha sztukę, a już z pewnością każdy kocha Wyspiańskiego.
Stanisław Wyspiański
Muzeum Narodowe w Krakowie, Gmach Główny, Al. 3-go Maja 1 Więcej o wystawie »
Już przed wejściem na wystawę można się zachwycić ogromnym witrażem Apollo. To replika tego, który Wyspiański zrobił dla Towarzystwa Lekarskiego. Oryginał uległ zniszczeniu w 1945 roku, a replika z lat 70-tych nie zachowała oryginalnych barw, ze względu na problem z pozyskaniem odpowiedniego szkła. Muzeum Witrażu podjęło się odtworzenia dzieła dokładnie wg projektu Wyspiańskiego. W tym celu sprowadzono z Niemiec wytwarzane według starych, XIX-wiecznych receptur „szkło katedralne”. Wszystko po to, aby jak najwierniej odtworzyć to monumentalne dzieło (343 x 146 cm). Dobra wiadomość jest taka, że po zakończeniu wystawy – Apollo znajdzie swoje miejsce w stałej ekspozycji w Muzeum Witrażu.
Sama wystawa ujmuje bardzo szeroko twórczość Wyspiańskiego. Można zobaczyć klasyczne prace, niczym starych znajomych: Macierzyństwo, Planty o świcie czy portrety dzieci, ale też całą kolekcję pasteli, które wcześniej nie były prezentowane, a zachwycają równie mocno. Nas bardzo poruszyły wczesne autoportrety Wyspiańskiego, z których patrzy na nas zadziorny i odważny artysta – młody, a już pewny swojej wartości. Ogromne wrażenie robi ściana zawieszona gęsto dziełami Wyspiańskiego, a przestrzeń wystawy pozwala lepiej im się przyjrzeć z podwyższonej „antresoli”.
Spora uczta czeka też na miłośników typografii. Okładki książek, ilustracje, wstawki, ozdobniki to wszystko ukazuje Wyspiańskiego jako bardzo płodnego artystę. A to tylko przedsmak kolejnych sal, czeka nas jeszcze zobaczenie na własne oczy mebli, które projektował Wyspiański do salonu Państwa Żeleńskich, ogromne kartony do witraży i wiele innych prac.
Nie będziemy zdradzać wszystkich detali i smaczków – musicie koniecznie zobaczyć wystawę, zwłaszcza, że potrwa ponad rok.
Franciszek Wyspiański
Muzeum Narodowe w Krakowie, Dom Mehoffera, ul. Krupnicza 26 Więcej o wystawie »
Kolejnym przystankiem naszej krakowskiej wędrówki był Dom Mehoffera. Wybrałyśmy się tam, żeby obejrzeć wystawę dotyczącą ojca Stanisława Wyspiańskiego – Franciszka. Wystawa nie jest duża, ale ciekawie pokazuje sylwetkę artysty. Jego rzeźby zestawione są ze sporą ilością archiwalnych materiałów jak zdjęcia, świadectwa szkolne, ale też wzruszające portrety autorstwa syna. Po obejrzeniu wystawy nie mogłyśmy nie zajrzeć też do wnętrz, w których mieszkał Mehoffer, a które dobrze znamy. Ze ścian spoglądają na nas portrety, biblioteczka pełna jest starodruków, sekretarzyk przy którym siedział Mehoffer sprawia wrażenie jakby Pan domu za chwilę miał wrócić i zasiąść przy nim do pisania listów. Urokliwym zakątkiem jest też pokój, gdzie na ścianach wiszą dwie piękne prace autorstwa żony Mehoffera – Jadwigi. Historia w tym miejscu zatacza koło, tu urodził się Stanisław Wyspiański, tu mieszkał Mehoffer z żoną, a teraz wspomniany jest Franciszek Wyspiański.
Soter Jaxa-Małachowski
Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Pałac Krzysztofory, Rynek Główny 35 Więcej o wystawie »
Przed powrotem udało nam się zobaczyć jeszcze jedną wystawę – marynisty związanego z Krakowem, Sotera Jaxy-Małachowskiego. Przy rynku, w klimatycznych podziemiach Pałacu Krzysztofory, pokazano prace pochodzące głównie z kolekcji prywatnej Pana Grzegorza Kudelskiego, ale kilka dzieł przyjechało specjalnie na tą wystawę z Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej czy Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej.
Niewielka przestrzeń jest bardzo misternie zaaranżowana. Już na wejściu zobaczyłyśmy dzieło, które skradło nasze serce. Wielka połać płótna przedstawia przycumowane nad brzegiem łodzie, a gdy bliżej przyjrzeć się obrazowi zachwyca finezyjna technika jego namalowania. Płaszczyzny nie są pokryte jednolitym kolorem, ale wibrują układami regularnych, powtarzających się kresek. Światło księżyca odbijające się w wodzie, zdaje się połyskiwać na jej powierzchni.
Artysta urodził się w Wolanowie niedaleko Odessy i chociaż jako stałe miejsce zamieszkania wybrał Kraków, to w jego twórczości pobrzmiewa tęsknota za nadmorskim krajobrazem. Kiedy tylko nadarzała się okazja artysta wyruszał w plener – uwielbiał malować skaliste brzegi Capri, ale też piaszczyste wybrzeża Bałtyku.
Ale wystawa ta to nie tylko obrazy marynistyczne, możemy zobaczyć też klimatyczne widoki Krakowa, piękne portrety żony i pamiątki po artyście. Kolebkowe sklepienie z cegły podziemi Pałacu Krzysztofory dodaje uroku całości.
***
Magiczne miasteczko, niedługo wrócimy odwiedzić Cię znów…
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
zostałam ostatecznie zachęcona aby posmakować wszelkich uroków Krakowa:)