Upadek anioła
„Czy to możliwe, że w chwili narodzenia dotknął mnie ów niebieski anioł, jak w przypadku Fra Angelica? Wtedy wciąż jeszcze spałem, lecz gdy tylko ujrzałem światło, wyszedłem z łona matki, ze zgiełku zaświatów i zamilkłem na jakiś czas, a potem przez wiele lat przemierzałem, niczym we śnie, niebiosa, jakbym biegał po ulicach.
Szukałem wyjścia, drogi, która doprowadziłaby mnie – i nie tylko mnie – do tego dającego się słyszeć w oddali, a jednocześnie w pobliżu, krzyku człowieka pragnącego szczęścia i sprawiedliwości. Ale byłem martwy, zagubiony, błądziłem po przypominającym cmentarz ogrodzie, w poszukiwaniu czegoś gwałtownego, silnego, co ostatecznie pozwoliłoby mi się odciąć od korzeni.
Widzę dłonie mego ojca, łono mej matki, spojrzenie, uśmiech, łzę, smutek, chmury unoszące się nad ich głowami niczym weselny baldachim, i słyszę niemy śpiew mojego narodu. Wtedy prawdopodobnie przysnąłem, jak w dniu postu, zważywszy na krótkotrwałość mego życia; kiedy już wreszcie przestałem być dzieckiem, dorosłem i jak pień drzewa rzucony w wodę zacząłem płynąć, nie wiedząc dokąd. Zrozumiałem, że dopóki moje ciało – jak drzewo – nie dotrze do biblijnego brzegu, to jestem tylko jednym spośród tysięcy drżących dzieci, które przebyły wszystkie pustynie, drogi, góry i doliny, i które rozmawiały z Bogiem…”.
Dzieła Chagalla przeniknięte są szelestem skrzydeł anioła przynoszącego natchnienie i oznajmiającego Bożą wolę; pełno w nich objawień i zmagań. Sam Marc mówi przy tym o swoich narodzinach – jako człowieka i jako artysty – które dokonały się pod znakiem anioła malarstwa, anioła zwiastowania, „anielskiego brata”, będącego również, jak wynika z tego pięknego fragmentu w jidysz, aniołem z midrasza, posłanym przez duszę.
Od poczęcia aż do momentu narodzin zadaniem anioła (Lailah, noc, co rodzi pytanie dotyczące płci aniołów) jest noszenie ze sobą duszy, wszędzie, od nieba do piekła; on uczy ją Tory, napełnia światłem, gdy dusza przez dziewięć miesięcy, jak mówi Talmud, przebywa w łonie matki niczym otwarta księga. Jeśli dusza opiera się, żeby wyjść i stawić czoła światu, przybywa anioł i daje niemowlęciu prztyczka w nos, a ono w chwili narodzin zapomina wszystko, co widziało i czego nauczyła się jego dusza.
Zatem życie to nic innego jak powolne zdobywanie wiedzy zapomnianej przez duszę, tej pierwotnej wiedzy ukrytej w głębi podświadomości. Chagall mówi tak: „Czyż obecne czasy, pozbawione religii i poezji, nie przypominają przypadkiem ciała bez duszy?”.
W 1923 r., jakby za wezwaniem płynącym z Księgi, Chagall przybywa do Paryża. Tu będzie pracował nad ilustracjami do Martwych dusz Gogola, co zaproponował mu Ambroise Vollard, i jednocześnie opłakiwał wieczną Rosję, którą niedawno opuścił. Dzięki tej książce i osobistej relacji, jaką malarz nawiąże z tekstem, dojdzie do jego późniejszego odrodzenia się, najpierw jako człowieka, a następnie jako artysty.
Choć po życiowych burzach Chagall na powrót stara się stworzyć wokół siebie spokojny świat i poznać kraj swojej emigracji, to jednak wciąż nie przestają go dręczyć apokaliptyczne wizje. Od 1923 r. poczucie anielskiej obecności, które do tej pory towarzyszyło jego pracy, teraz zaczęło go opuszczać i tak jak niegdyś stracił on pewność siebie. Pierwsza wersja Upadku anioła ujrzała światło dzienne dopiero w 1923 r. Dzieło to należy interpretować jako swego rodzaj pamiętnik, w którym artysta oddaje niepokój ówczesnych czasów. Powraca do niego i zmienia go parokrotnie w latach 1933 i 1947. Pierwszy gwasz, datowany na rok 1924, obrazuje jego wcześniejszy stan umysłu: anioł, sprawiający wrażenie jakby został wydalony z nieba – dziecko – niemal dotyka człowieka, który w ostatniej chwili się uchylił. Mężczyzna przyciska do piersi najcenniejszą rzecz, jaką ma, zwój Tory. Jak napisał Franz [Meyer – przyp, red.], widzimy tu w pierwszej kolejności duchowe zderzenie dwóch zasadniczych postaw: świętości i jej braku, prawa albo jego odrzucenia.
Nastanie rządów nazistowskich w 1933 r. zbiegło się z inauguracją wystawy Kulturbolschewistische Bilder w Mannheim. Obraz Chagalla, konkretnie La Prisée (Rabin), zrealizowany w latach 1923–1926, znalazł się w samym centrum „gabinetu okropności”. Płótno załadowano na ciężarówkę i obwożono po całym mieście wśród okrzyków przechodni. W tym samym roku do pierwszej wersji Upadku anioła artysta dodaje nowe elementy, m.in. zegar, krowi łeb, skrzypce, płonącą świecę; powiększa anioła, będącego teraz groźną istotą androgyniczną, demoniczną, ognistą i krwistą, której człowiek próbuje przeciwstawić wersety z Tory, na ten czas rozwiniętej. Ostateczna wersja, która powstała po wojnie – z krucyfiksem i kobietą z dzieckiem na ręku – wyraża dziejową katastrofę. Jak daleko sięgnie jeszcze wyobraźnia Chagalla w związku z upadłym aniołem? Punktem odniesienia byli dla niego nefilim (od hebrajskiego słowa „upadać”), zrodzeni wskutek obcowania istot niebiańskich z córkami Adama, do czego doszło w wyniku skorumpowania rasy ludzkiej w czasach, zanim jeszcze Stwórca postanowił usunąć człowieka, zsyłając na ziemię potop: „Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe” (Rdz 6,5). Albo też myślał o Samaelu, który zorganizował bunt przeciwko Bogu; może dlatego, że chciał być Jemu równy, bądź pozazdrościł pierwszemu człowiekowi jego wyjątkowych przymiotów i nie chciał się przed nim uniżyć? Wyrzucony z nieba anioł podczas swojego upadku staje się demonem.
Różne wizje upadku anioła występują również u proroków, w Księdze Ezechiela czy Księdze Izajasza: „Jako wielkiego cheruba opiekunem ustanowiłem cię na świętej górze Bożej, chadzałeś pośród błyszczących kamieni (…). Mnóstwem twoich przewin, nieuczciwością twego handlu zbezcześciłeś swoją świątynię. Sprawiłem, że ogień wyszedł z twego wnętrza, aby cię pochłonąć, i obróciłem cię w popiół na ziemi…” (Ez 28,14.18); „Jakże spadłeś z niebios, Jaśniejący, Synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię, ty, który podbijałeś narody?” (Iz 14,12).
Przed tym aniołem, który rozsiewa na ziemi zło – Upadek anioła – albo tym, który, odwracając się od człowieka, pozostawia go jego losowi – Samotność, 1933 – Chagall czuje się jak ów zrozpaczony Żyd, który przyciska do siebie Torę; jak artysta, który próbuje uratować to, co stworzył, i odbudować dialog między Bogiem a ludźmi. Kierując się głęboką wewnętrzną potrzebą, nawet za cenę zamknięcia się w sobie, w końcu, po latach „ciszy” udaje mu się dotknąć biblijnego brzegu i odnaleźć własne korzenie.
Fragment pochodzi z książki:
S. Forestier, N. Hazan-Brunet, E. Kuzmina
Chagall. Podróż przez Biblię. Nieznane studia i gwasze »
Wydawnictwo Jedność
Kielce 2016