Hanna Rudzka-Cybis. Maluję, bo muszę
Hanna Rudzka-Cybis z całą pewnością może pretendować do tytułu Pierwszej Damy Polskiego Malarstwa. Jedynie Olga Boznańska jest w stanie „zagrozić jej” w zajęciu pierwszego miejsca. Rudzka-Cybis była artystką konsekwentną i wierną obranej przez siebie drodze artystycznej.
Jej niezwykłe życie obfitowało w wymuszone przez los sprzeczności i niekonsekwencje. Związana z ostatnią polską cyganerią, bywalczyni najlepszych polskich salonów, w czasie wojny zaangażowana w pracę konspiracyjną, a po wojnie oskarżona o kolaborację została najpierw profesorem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, później otrzymała dyplom ukończenia tej uczelni; uwielbiana przez uczniów, była również przez studentów bezwzględnie atakowana; uznana przez opublikowane w Los Angeles w roku 1977 wydawnictwo „Women in Art” za jedną z najwybitniejszych kobiet-malarek w sztuce światowej; wystawiała w najbardziej prestiżowych światowych galeriach i muzeach, jak w Carnegie Institute w Pittsburghu czy w paryskim Musée d’Art Moderne; nie doczekała się natomiast ekspozycji w Krakowie, z którym związana była przez niemal pół wieku.
Będę malować, malować, malować
Taką entuzjastyczną deklarację życiową złożyła w liście do matki 24 sierpnia 1921 dwudziestoczteroletnia Hanna Rudzka. Słowa te były następstwem dostania się do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, a tym samym, jak wówczas przypuszczała, oddalenia się perspektywy uczenia w szkole. Ja nie będę musiała uczyć, ja wolny człowiek (…). Chcę malować.
Hanna Rudzka-Cybis urodziła się 27 lipca 1897 w Mławie. Rodzice – Natalia z Rościszewskich, pochodząca z rodziny o tradycjach ziemiańskich, i Jan, prowadzący przedsiębiorstwo sprzedaży maszyn rolniczych i węgla – mieli jeszcze trzech synów: Eugeniusza (1896–1957), parającego się grafiką Zygmunta (1899–1926) oraz Jerzego (1905–1969). Mieszkali w Lublinie, gdzie Hanna chodziła do gimnazjum filologicznego Heleny Czarneckiej. W tym też czasie, w wieku około piętnastu lat, dzięki matce, która zauważyła jej artystyczne zainteresowania, pobierała pierwsze lekcje rysunku, udzielane przez ucznia Wojciecha Gersona – Władysława Berwickiego, a następnie przez profesora Henryka Wiercińskiego. Ambicje dalszego studiowania malarstwa po maturze udaremnił ojciec, który powierzył córce obowiązki sprawowania kontroli nad kasą swojego przedsiębiorstwa.
Manko spowodowane przez nieuczciwego buchaltera „uwolniło” Hannę od mało interesującej pracy i pozwoliło poświęcić się jej pasji, czyli malarstwu. Wkrótce Rudzka ukończyła Kursy Pedagogiczne i odbyła praktyki uczenia rysunku w gimnazjum żeńskim pani Sobolewskiej.
Dzięki matce, która zdołała wymóc na ojcu zgodę na podjęcie przez córkę studiów artystycznych, Hanna rozpoczęła nowy etap w swoim życiu w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych, w pracowni Miłosza Kotarbińskiego. Jak stwierdziła w liście do matki z 12 marca 1918, rysunki jej nie mają jeszcze form zdecydowanych i jak gdybym zapomniała to, co umiem, ale to dlatego, że cała moja energia weszła teraz w oczy i nie mam jeszcze siły, aby objawić się w czynie. A poza tym życie koleżeńskie jest w naszej pracowni sympatyczne.
Początkowo uczyła się jedynie rysunku, po sześciu miesiącach rozpoczęła studia malarstwa. W roku 1920 przerwała jednak naukę ze względu na rodzinne kłopoty finansowe i po ukończonym kursie nauczycieli rysunków rozpoczęła pracę w gimnazjum żeńskim w Lublinie. Wówczas jej kuzyn, doktor Feliks Hilchen, dyrektor portu wolnego miasta Gdańsk, bliski współpracownik Henryka Strassburgera i Eugeniusza Kwiatkowskiego, zaproponował Hannie, że będzie finansował jej dalsze studia: daje mi monetę na to, abym przez ten rok siedziała w Krakowie i malowała, w zamian za to mam mu namalować parę pejzaży. W ten sposób w roku 1921 ponownie podjęła studia, tym razem w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie przyjęto ją na drugi rok. Hanna pragnęła podjąć naukę w pracowni Stanisława Dębickiego, który jednak nie przyjmował kobiet.
W tych okolicznościach Rudzka wybrała gwarantującą swobodę studiów szkołę Ignacego Pieńkowskiego. Postępy w nauce w krakowskiej pracowni z uwagą śledziła w kolejnych listach matka, Natalia Rudzka. W jednym z listów matka Hanny zapisała: Donieś mi (o – przyp. SKK) rezultatach rozmowy z Pieńkowskim o Twoich pracach. Poza tym Natalia Rudzka wspierała córkę finansowo, dbając o sprzedaż obrazów Hanny oraz wysyłając jej cukier i ciasta.
W roku 1923 Hanna przeniosła się do pracowni Józefa Pankiewicza, gdzie spotkała się grupa znakomitych studentów, których łączył wspólny cel: tworzenie dobrego malarstwa. W tej grupie znaleźli się: Artur Nacht, Józef Czapski, Marian Szczyrbuła (którzy przeszli z pracowni Wojciecha Weissa), Józef Jarema (z pracowni Jacka Malczewskiego), Jan Cybis, Hanna Rudzka, Seweryn Boraczok (z pracowni Ignacego Pieńkowskiego), Tadeusz Potworowski i Janusz Strzałecki (przyjechali z Warszawy ze szkoły Konrada Krzyżanowskiego).
Niektórzy z nich mieli już za sobą studia poza granicami Polski: Jan Cybis wcześniej studiował we Wrocławiu, Zygmunt Waliszewski – w Tyflisie (gdzie zetknął się z rosyjską awangardą), wiele też podróżował Józef Czapski. Studenci Pankiewicza utrzymywali bliskie kontakty z Brunonem Jasieńskim i Tytusem Czyżewskim. Chodziliśmy na wieczory poetyckie futurystów. To było wielkie przenikanie się różnych postaw i poglądów, prawdziwy ruch we wszystkich sztukach – to słowa Hanny Rudzkiej-Cybis opublikowane przez Tomasza Jastruna na łamach „Tygodnika Kulturalnego” w roku 1977.
Z inicjatywy uczniów Józefa Pankiewicza, którzy zaproponowali zorganizowanie wspólnego wyjazdu do Paryża, grupa młodych malarzy zawiązała w 1923 roku Komitet Paryski. By zgromadzić fundusze konieczne do realizacji tego projektu, członkowie Komitetu Paryskiego opanowali „Bratnią Pomoc”, urządzili w podziemiach Akademii salę z przyrządami do boksowania, zorganizowali bal, loterię. Studenci przygotowali także przedstawienia amatorskie w Teatrze im. Juliusza Słowackiego – były to wystawiane w szokującej oprawie scenicznej futurystyczne sztuki autorstwa Józefa Jaremy: Napoleon w elektrowni z Janem Cybisem w roli głównej i Serce panny Agnieszki. Przedstawienia te były poprzedzane meczami bokserskimi rozgrywanymi na deskach tego szacownego teatru pomiędzy malarzem Januszem Strzałeckim a zawodowym bokserem. Wszystkim tym poczynaniom patronował profesor Józef Pankiewicz i rektor Akademii Sztuk Pięknych Adolf Szyszko-Bohusz.
Fragment pochodzi z albumu:
Stefania Krzysztofowicz-Kozakowska
Wydawnictwo
Akademii Sztuk Pięknych
im. Jana Matejki w Krakowie