Szczególna wrażliwość wizualna francuskiego artysty została nagrodzona u schyłku jego życia. W wieku 69 lat Jacques Henri Lartigue – mistrz ironicznego dystansu – zainteresował nowojorskich krytyków artystycznych. W przeciwieństwie do dzieł malarskich, które miały odgrywać znaczną rolę w twórczości Lartigue’a, ciekawość wzbudzały zdjęcia jego autorstwa. Niespodziewanie malarz stał się ikoną fotografii XX wieku.
Jego historia to niezwykła intelektualna zagadka dla miłośników fotografii oraz możliwy scenariusz filmu. Sam Wes Anderson nie ukrywa swojej fascynacji pracami Lartigue’a1, próbując zawrzeć ich charakter w swoich filmach, a przede wszystkim w obrazach takich jak Rushmore czy The Life Aquatic with Steve Zissou2. Utrwalone na kliszy spojrzenie artysty jest przykładem jego humorystycznego podejścia do rzeczywistości.
Rok 1963
Przełomowym momentem dla rozwoju kariery artystycznej Lartigue’a okazała się podróż do Stanów Zjednoczonych. Lartigue zrezygnował z szybkiego powrotu do Europy, stawiając na spotkanie z nowojorskim przedstawicielem agencji fotograficznej, Charlesem Rado. Spotkanie to przyczyniło się do wystawy The Photographs of Jacques Henri Lartigue w Museum of Modern Art w Nowym Jorku oraz publikacji zdjęć w magazynie „LIFE”. Warto zastanowić się nad tym, co takiego zobaczono w pracach nieznanego w Ameryce pozbawionego dotychczas sukcesów fotografa-malarza. Kuratorem zorganizowanej wystawy był John Szarkowski, prezentujący autorskie spojrzenie na historię fotografii. Według krytyka, zdjęcia Francuza były wyjątkowym dokumentem swoich czasów oraz dużym osiągnięciem technicznym3.
Niestety ekspozycja ta przyczyniła się do powstania mitu Lartigue’a jako wyjątkowego dziecka, robiącego zdjęcia na chybił trafił. Prace określono naiwnymi, a jego samego nazwano prawdziwym prymitywistą4. Lartigue stał się uosobieniem dzieciństwa fotografii. Z perspektywy czasu postanowienia Johna Szarkowski’ego są znaczące, ponieważ dzięki nim fotografia amatorska została włączono do historii tego medium.
Wspomniana publikacja zdjęć w magazynie „LIFE” nastąpiła także w szczególnym dla Stanów Zjednoczonych momencie. Artykuł pojawił się w pierwszym wydanym po zamachu na J.F. Kennedy’ego5 numerze. Można przypuszczać, że większość obywateli pragnęła nabyć numer zawierający m.in. amatorskie klatki dokumentujące moment tragedii. Przy okazji czytelnicy mogli również zapoznać się z twórczością Lartigue’a. Sposób promocji prac artysty wydaje się nieco ironiczny, jak zresztą większość stworzonych przez niego obrazów.
Chłopiec z aparatem
Artysta przeszedł bardzo długą drogę nim wkradł się w łaski amerykańskich krytyków. Przede wszystkim fotografia była dla Lartigue’a narzędziem służącym do obserwowania i utrwalania zmian otaczającego świata. Początkowo nie było w tej historii nic niezwykłego. Jacques Henri pochodził z zamożnej rodziny. Ojciec bankier postawił na staranne wykształcenie dzieci, natomiast sprawami finansowymi głowę zaprzątał sobie sam. Dzieci wychowywane w bezpiecznym i przyjaznym otoczeniu żyły pod kloszem. Ze względu na brak problemów wynikających z codzienności, Lartigue miał szansę na ćwiczenie swojego surrealistycznego, lekko ironicznego spojrzenia, które miało stać się w przyszłości jego znakiem rozpoznawczym.
Fotografią zainteresował się ze względu na ojca, amatora fotografii, posiadającego najnowsze modele aparatów. Henri Lartigue często uwieczniał rodzinę. Był zainteresowany technicznymi możliwościami stosunkowo młodego medium. Fotografie wykonane przez ojca można określić mianem momentalnych, skupiających się na wyjątkowych chwilach z życia rodziny. Fascynacja ojca nie mogła pozostać obojętna synowi, Jacques pierwsze próby fotograficzne podjął już w 1902 roku6. Jako chłopiec miał dostęp do aparatów wielkoformatowych, wymagały one jednak pomocy bardziej doświadczonej osoby. Z czasem zaczął fotografować aparatem o małym rozmiarze, co gwarantowało swobodę i samodzielność. Dzięki temu zyskał późniejsze uznanie w świecie fotografii. Był amatorem, ale otrzymał wiedzę na temat podstawowych zasad fotografii, czerpał z osiągnięć poprzedników – fotoreporterów oraz rysowników satyrycznych7.
Sport i moda
Tematem prac Lartigue’a była niezwykła codzienność. Życie powszednie fotografa miało zdecydowanie niepospolity charakter ze względu na obcowanie z wyższymi sferami, oferującymi rozrywki niepozwalające na nudę. W domu przyszłego artysty można było znaleźć najnowsze magazyny sportowe, modowe czy towarzyskie. Jacques czerpał z nich inspiracje, z czasem sam zaczął publikować tam swoje zdjęcia.
W kręgu zainteresowań fotografa znajdował się ruch nieodłącznie związany ze sportem. Sam zresztą był sportowcem amatorem – uprawiał m.in. pływanie, tenis, łyżwiarstwo, narciarstwo, a nawet łucznictwo8. Utrwalał próby aeroplanów (jako chłopiec fotografował zabawki – modele aeroplanów), grę w tenisa, wyścigi cyklistów, samochodów oraz inne aktywności nowoczesnego życia. Modne było wówczas również inscenizowanie sytuacji ze zwierzętami gospodarskimi, często utrwalanymi właśnie w ruchu.
Lartigue uwielbiał także testować dynamikę ludzkiego ciała. Był zagorzałym skoczkiem, dlatego też często fotografował swoich modeli podczas różnego rodzaju skoków, np. skacząca niania czy Zissou sprawiający wrażenie unoszącego się nad wydmami9. Wszystko to miało elegancki oraz frywolny charakter.
Lartigue’a absorbowały przede wszystkim zachowania ludzi wyższych sfer. Był doskonałym obserwatorem społeczeństwa swoich czasów, stąd nierzadko przyłączał się do spacerowiczów w Lasku Bulońskim. Przechodnie pojawiali się tam nie tylko ze względów towarzyskich, lecz również ekspozycyjnych. Chciano głównie zaprezentować najbardziej szykowne i najnowsze stroje.
W modzie Jacques odnalazł możliwość na ukazanie pewnej śmieszności określonej grupy społecznej – grupy koncentrującej się na powierzchowności. Taki sposób patrzenia można porównać do działań Witkacego, który malując portrety zamożnych osób nie ukrywał pewnych szczegółów, świadczących o ich niedoskonałości, np. oczko w rajstopach eleganckiej pani.
Groteskowość, absurdalność fotografowanych zdarzeń demaskowały fasadową idealność. Dziwne kapelusze, ogromne futra, etole, woalki, wszystko to nie umknęło czujnemu spojrzeniu fotografa. Podobnie moda na psy, towarzyszące swoim szykownym paniom została zauważona i skomentowana w ironiczny sposób10. Lartigue jako dandys flâneur tworzył efekt zdjęć zestawiając ze sobą przeciwieństwa, np. elegancję łączył z niezgrabnością. Starał się uchwycić niezręczne, nieprzyzwoite sytuacje, nieprzystające do oficjalnych zachowań elity. Jego zdjęcia wyróżniały się humorem. Warto podkreślić możliwość zachowania dominacji żartobliwego ujęcia, ze względu na swobodę finansową fotografa.
Przy omawianiu twórczości Francuza zwraca się także uwagę na ogromną wrażliwość Jacques’a na kobiece piękno, czego przykładami są portrety pierwszej żony, nazywanej przez artystę Bibi, oraz późniejszej towarzyszki życia, modelki Renée Perle11.
Tematy zdjęć Lartigue’a pokazują skąd czerpał inspiracje, natomiast zainteresowania pozwalają zrozumieć w jaki sposób odczytywał medium fotografii. Prezentował nowoczesne spojrzenie na fotografię jako sekwencję. Wynikało to z fascynacji kinem, łączącym przecież obraz, ruch i dźwięk, tworząc określoną narrację. Jacques znał filmy braci Lumière, będące ruchomymi przedstawieniami fotografii momentalnej oraz produkcje Georges’a Meliesa, stanowiące przykład pracy z ożywioną fotografią12.
Ojciec zadbał także o to, aby syn posiadał własną kamerę, dzięki której mógł tworzyć kroniki filmowe oraz krótkie filmy o specyfice dramatycznej. Dzięki kinu fotografia Lartigue’a przeszła przemianę – przestała być tylko próbą uchwycenia danej chwili, a stała się ilustracją ciągu zdarzeń.
Lartigue dzisiaj
Wykształcony malarz, utrzymujący początkowo swoje płótna w stylu Bonnarda, uczestniczył w licznych wystawach sezonowych, np. w Salonie Niezależnych. Malarstwo nie przyczyniło się jednak do większego sukcesu Francuza, choć na tym, można przypuszczać, mu zależało, zwłaszcza po II wojnie światowej, kiedy sytuacja finansowa rodziny uległa pogorszeniu13. Brak szczególnych osiągnięć w tej dziedzinie nie dyskryminuje Lartigue’a jako artysty, pokazuje natomiast jego szerokie spojrzenie na obraz. Swobodne przechodzenie z jednego medium do drugiego, znajomość nowoczesnych rozwiązań technicznych przyczyniła się do niesłabnącego zainteresowania zdjęciami, prezentującymi połączenie licznych umiejętności.
Po wspomnianej już wystawie w Musem of Modern Art, popularność Francuza wzrosła, otrzymał szansę współpracy z najważniejszymi magazynami mody. Sam Richard Avedon zachwycał się jego pracami.
Współcześni mają także szansę na podziwianie prac Lartigue’a, ponieważ często powraca do łask kuratorów, a co za tym idzie, prace pokazywane są w nowych kontekstach. Jedną z ciekawszych prezentacji ostatnich lat była wystawa Jacques Henri Lartigue – Life in Colour (2016) w amsterdamskim Muzeum Fotografii Foam. Zaprezentowano tam kolorowe fotografie Lartigue’a, które pozostały mniej znaną częścią jego rozległej twórczości, stanowiącą około czterdziestu procent całej twórczości14.
Artysta już w młodości utrwalał chwile na kolorowej kliszy Kodak Ektachrome, pomagającej oddać lepiej, niż czarno-biały film, radość niezwykle barwnej przecież codzienności.
Odkrywanie innego spojrzenia na twórczość uznanych fotografów cieszy się dużym powodzeniem. Podobnie było np. w przypadku Roberta Capy i słabo znanych kolorowych zdjęć węgierskiego reportera.
Warto wspomnieć jeszcze jedną wystawę, zorganizowaną podobnie jak poprzednia w 2016 roku –The Blink of an Eye w londyńskiej Michael Hoppen Gallery, gdyż ukazała współczesne spojrzenie na fotografie mistrza pełnego ironii patrzenia, określając je „snapszotowym15”.
Polscy artyści oraz krytycy nie pozostają obojętni wobec twórczości Francuza. Podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie (2007), Kuba Dąbrowski określił Lartigue’a mianem ojca fotograficznej autobiografii znajdującej rozwinięcie w fotoblogach16. Tym samym wskazano na zauważalną także dzisiaj lekkość oraz brak przesadnej powagi ujęć Francuza.
- https://kottke.org/17/04/the-work-of-photographer-jacques-henri-lartigue. ↩
- https://aphelis.net/wes-anderson-jacques-henri-lartigue. ↩
- https://www.moma.org/documents/moma_press-release_326313.pdf. ↩
- K. Moore, Jacques Henri Lartigue. Wynalezienie artysty, przeł. A. Tenczyńska, Gdańsk 2015, s. 163. ↩
- https://books.google.pl/books?id=U1IEAAAAMBAJ&pg=PA101&hl=pl&source=gbs_toc_r&cad=2#v=onepage&q&f=false. ↩
- K. Moore, op. cit., s. 45. ↩
- Ibidem, s. 69. ↩
- Ibidem, s. 96. ↩
- Ibidem, s. 93. ↩
- Ibidem, s. 113. ↩
- https://lonewolfmag.com/ultimate-photographers-muse-renee-perle-jacques-henri-lartigue. ↩
- K. Moore, op. cit., s. 142. ↩
- Ibidem, s .165-166. ↩
- https://www.foam.org/museum/programme/jacques-henri-lartigue. ↩
- https://www.creativeboom.com/inspiration/the-blink-of-an-eye-new-exhibition-explores-the-snapshot-world-of-jacques-henri-lartigue. ↩
- http://2007.photomonth.com/index.php?unit=kalendarium&lang=pl. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Jacques Henri Lartigue – wyobraźnia i autentyczność - 17 grudnia 2017
- Diane Arbus i głębia obrazu - 5 listopada 2017