O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Utracone arcydzieła. Historie dzieł sztuki, których już nie zobaczysz



Życie arcydzieł naprawdę nie jest łatwe. I często jest gotowym materiałem na powieść sensacyjną, o ile nie horror… Poprzez niesamowite losy ponad stu wybitnych dzieł ta książka ukazuje, w jaki sposób sztuka może zniknąć. Kradzież, pożar, trzęsienie ziemi, wojna albo po prostu upływ czasu czy ludzka podłość i głupota – niebezpieczeństwa są niezliczone…


1


Ołtarz katedry Św. Marcina w Utrechcie | ok. 1500

Uszkodzony podczas rewolty ikonoklastów w 1566

Wszystko zaczęło się 10 sierpnia 1566 roku. Tłum zwolenników reformacji wtargnął do Klasztoru św. Wawrzyńca w Steenvoorde, niedaleko Cassel, i rozbił posągi. Do zajścia doszło w reakcji na klimat represji politycznych wobec protestantów, który kreowano w szczególności poprzez użycie „afiszy” zadekretowanych przez Filipa II Habsburga, króla Niderlandów. Niszczycielska gorączka, która przejdzie do historii jako „rewolta ikonoklastów”, wkrótce rozprzestrzenia się na inne miasta w regionie Artois, we Flandrii i w Brabancji: Ypres, Gandawę, Antwerpię, Delft, Hagę, Utrecht. Kalwiniści podróżują od miasta do miasta, rozbijając posągi katolickich świętych, których uważają za „bożków”.

„W przeciwieństwie do greckiej etymologii tego słowa protestancki «ikonoklazm» w XVI wieku nigdy nie zadowalał się po prostu «rozbijaniem obrazów» (krucyfiksów i przedstawień Boga, Ojca i Syna, obrazów i posągów Maryi Dziewicy oraz świętych, witraży). Ofiarą systematycznych ataków padały także przedmioty liturgiczne, zdobione kielichy i pateny, szaty kapłańskie, ołtarze i ich ozdoby, relikwiarze i relikwie, które się w nich znajdowały, oraz oczywiście tajemnicza «relikwia» ciała Chrystusa, tak obraźliwa dla dogmatu niebowstąpienia, czyli konsekrowana hostia przedstawiana wiernym do adoracji. W oczach protestanckich reformatorów wszystko to było «bałwochwalstwem»” – wyjaśnia Jean Delumeau.

Tłum uczestników zamieszek jest zróżnicowany pod względem pochodzenia społecznego; szczyt rewolty przypada na okres między 15 a 29 sierpnia. Do Utrechtu, który w 1559 roku mianowano archidiecezją, żeby przeciwdziałać rosnącym wpływom reformacji, ikonoklaści docierają pod koniec sierpnia. Akty niszczenia trwają trzy dni. To właśnie wtedy zaatakowano ołtarz Katedry św. Marcina, katolickiego miejsca kultu, wraz z kilkoma zewnętrznymi ornamentami.

Zamieszki potrwają dwa miesiące i utorują drogę do wojny o niepodległość Niderlandów (1566–1568), prowadzonej przeciwko Filipowi II przez Wilhelma Orańskiego, w której jedną z kwestii spornych będzie wolność wyznania dla zwolenników reformacji. Dopiero po wojnie osiemdziesięcioletniej (1568–1648) Niderlandy uzyskują autonomię.

W 1580 roku władze Utrechtu przekazały katedrę miejscowym kalwinistom. Do dziś jest to protestanckie miejsce kultu. Omawiany ołtarz z posągami bez twarzy nadal się tam znajduje niczym świadek przełomowego momentu w historii.

2


​André Schlüter, Bursztynowa komnata | XVIII wiek

Zaginęła w 1945

​André Schlüter, Bursztynowa komnata, dzieła utracone, dzieła zaginione, Niezła Sztuka

​André Schlüter, Bursztynowa komnata | XVIII wiek, źródło: Wikipedia.org

Tajemnica Bursztynowej Komnaty to przedmiot marzeń niejednego miłośnika skarbów. Trzeba przyznać, że czasami była ona opisywana jako ósmy cud świata. Komnata o powierzchni 55 metrów kwadratowych została ozdobiona panelami z szesnastowiecznych florenckich mozaik inkrustowanych kamieniami szlachetnymi, zwłaszcza rżniętym bursztynem. Ponoć do stworzenia tego nieco krzykliwego wnętrza wykorzystano sześć ton tego cennego materiału. Wyjątkowe pomieszczenie zostało zaprojektowane przez rzeźbiarza Andrégo Schlütera w XVIII wieku do zamku króla Prus Fryderyka Wilhelma I. Rosyjski car Piotr Wielki pochwalił króla za ów splendor, a ten podarował mu komnatę w prezencie. Następnie caryca Katarzyna II postanowiła umieścić Bursztynową Komnatę w swoim pałacu w Carskim Siole, niedaleko Petersburga. Z biegiem lat, w następstwie wielokrotnych przeróbek, do olśniewającej atmosfery tego miejsca dodano lustra i panele pokryte złotymi liśćmi.

Jednak w 1941 roku armia niemiecka zajmuje Carskie Sioło. Sowieci ewakuowali wcześniej większość skarbów, ale Bursztynową Komnatę uznali za niemożliwą do przetransportowania. Okazuje się to błędem: Niemcy demontują ją (choć zajmuje im to aż 36 godzin) i wysyłają w 28 skrzyniach do zamku w Królewcu w październiku 1941 roku. Tam komnata zostaje ponownie zmontowana i wystawiona na pokaz, a potem znów zdemontowana, gdy do miasta zbliżają się wojska sowieckie. Królewiec pustoszą bombardowania między sierpniem 1944 a marcem 1945 roku. To właśnie wtedy urywa się ślad Bursztynowej Komnaty. Czy została unicestwiona przez bomby? Ukryta w podziemiach zamku? Ponownie przeniesiona i umieszczona w bezpiecznym miejscu przez nazistów? Istnieje wiele teorii, godnych powieści szpiegowskich, ale żadne poszukiwania nie przyniosły rezultatów. W 1979 roku w pałacu w Carskim Siole zamontowano rekonstrukcję komnaty.

Czy to jakaś wskazówka? W maju 1997 roku w domu pewnego notariusza w Bremie znaleziono mozaikę o wymiarach 55 × 70,5 centymetrów. Kilku specjalistów twierdzi, że pochodzi ona z Bursztynowej Komnaty. Rosja wnosi o jej zwrot – jednak niefortunnym zbiegiem okoliczności sama właśnie ogłosiła, że żadne sowieckie zdobycze wojenne z czasów drugiej wojny światowej nie zostaną przez nią zwrócone… Ostatecznie artefakt znaleziony w Niemczech trafia do Rosji. W 2020 roku pojawia się nowa teoria. Bursztynowa Komnata może znajdować się w Morzu Bałtyckim, we wraku leżącym na głębokości 88 metrów u wybrzeży polskiej Ustki. Nurkowie utrzymują, że zidentyfikowali ją jako część ładunku niemieckiego statku transportowego, który zatonął w 1945 roku i który – według pewnych teorii – mógł przewozić cenne artefakty. Jednak nurkowania przeprowadzone do tej pory nie potwierdzają tego tropu.

3


Vincent van Gogh, Portret Doktora Gacheta | 1890

Prawdopodobnie ukryty w sejfie of 1998

Vincent van Gogh, Portret Doktora Gacheta, postimpresjonizm, sztuka niderlandzka, dzieła utracone, dzieła zaginione, Niezła Sztuka

Vincent van Gogh, Portret Doktora Gacheta | 1890, kolekcja prywatna, źródło: Wikipedia.org

Gdzie jest doktor Gachet? Wielbiciele van Gogha zastanawiają się nad odpowiedzią na to pytanie od ponad trzech dekad. Chodzi o portret wykonany w ostatnim okresie życia malarza, podczas jego pobytu w Auvers-sur-Oise, wiosce na północ od Paryża. Van Gogh przeprowadza się tam 20 maja 1890 roku, niedługo po powrocie z Saint-Rémy-de-Provence, gdzie spędził rok w przytułku dla obłąkanych. Pracuje gorączkowo, próbując odeprzeć widmo nawrotu choroby psychicznej: z tego życiowego i twórczego zrywu powstaną 74 obrazy i liczne rysunki. Jednak podstępny, wewnętrzny wróg nadal mu towarzyszy: „Moje życie […] jest atakowane u samych podstaw, mój krok […] się chwieje”. Dwudziestego siódmego lipca van Gogh strzela sobie w klatkę piersiową z rewolweru i umiera dwa dni później.

Jedną z jaśniejszych chwil jego pobytu w Auvers jest spotkanie z lekarzem i kolekcjonerem sztuki Paulem Gachetem (1828–1909). Van Gogh natychmiast rozpoznaje w nim bratnią, melancholijną duszę – to zjawisko psychiczne stanowi zresztą temat pracy dyplomowej Gacheta.

„Widziałem się z doktorem Gachetem, który sprawił na mnie wrażenie raczej ekscentrycznego, ale jego doświadczenie jako lekarza powinno zapewnić mu równowagę w walce z dolegliwościami nerwowymi, które zdecydowanie zdają się wpływać na niego co najmniej tak poważnie, jak na mnie” – napisze Vincent do swojego brata Theo.

Gachet podejmuje van Gogha zarówno jako pacjenta, jak i przyjaciela. Wkrótce zaczyna mu też pozować. „Van Gogh nie mógł sobie wymarzyć lepszego modela dla delikatnego portretu niż ten wdowiec z twarzą naznaczoną smutkiem” – zauważa Nienke Bakker, kustoszka Muzeum van Gogha w Amsterdamie. Pierwszy portret (widoczny obok) został namalowany między 3 a 4 czerwca. Później pojawi się jeszcze drugi, na którym lekarz jest przedstawiony, podobnie jak tutaj, z gałązką naparstnicy, ale tym razem bez książek. Ten drugi portret, podarowany Gachetowi, można dziś oglądać w Muzeum Orsay.

„Chciałbym tworzyć portrety, które 100 lat po powstaniu wydawałyby się ówczesnym ludziom objawieniem. Dlatego nie próbuję dążyć do fotograficznego podobieństwa, lecz szukam namiętnej ekspresji, wykorzystując naszą nowoczesną naukę i wyczucie koloru jako środek wyrazu i uwypuklenia charakteru”.

Niestety to objawienie kiedyś zniknie. Portret doktora Gacheta należy przez pewien czas do artystki Alice Ruben Faber. W 1911 roku zostaje przekazany do Muzeum Städela we Frankfurcie. „W okresie międzywojennym był on głównym źródłem inspiracji dla współczesnych niemieckich artystów, zwłaszcza ekspresjonistów” – opowiada specjalista od van Gogha Martin Bailey. Jednak potem, w 1937 roku, konfiskują go naziści. Najpierw zostaje sprzedany Franzowi Koenigsowi, niemieckiemu bankierowi i kolekcjonerowi, a następnie kupiony przez bankiera Siegfrieda Kramarsky’ego, niemieckiego Żyda, który mieszka w Amsterdamie, a później ucieka do Nowego Jorku. To właśnie tam, 15 maja 1990 roku, portret wystawiają na sprzedaż w Christie’s spadkobiercy Kramarsky’ego. Staje się on wówczas najdroższym obrazem, jaki kiedykolwiek sprzedano, osiągając cenę 82 500 000 dolarów. Nabywcą jest japoński przemysłowiec Ryoei Saito, który oficjalnie wyraża pragnienie, żeby obraz zniknął wraz z nim. Później będzie deklarował, że nie mówił tego poważnie. Po jego śmierci w 1996 roku obraz zostaje ponownie sprzedany, tym razem australijskiemu inwestorowi, który pozbywa się go, kiedy popada w kłopoty finansowe. Problem w tym, że od tamtej pory więcej go nie widzieliśmy. W 2019 roku niemiecki dziennikarz Johannes Nichelmann poświęca podcast tej sprawie przy okazji wystawy van Gogha w Muzeum Städela. Z jego opowieści wynika, że portret sprzedano włoskiemu kolekcjonerowi (obecnie już nieżyjącemu) i znajduje się on teraz w rękach jego rodziny. Obraz nie został wypożyczony ani do Muzeum Städela, ani na najnowszą wystawę poświęconą okresowi van Gogha w Auvers, prezentowaną w Muzeum Orsay i Muzeum van Gogha w Amsterdamie w latach 2023–2024. Z czego wyniknęła odmowa pokazania obrazu? „Głównym powodem mogą być ewentualne roszczenia restytucyjne związane z okresem nazistowskim” – wyjaśnia Martin Bailey. „Koenigsowie uważają, że obraz został nabyty przez Kramarsky’ego w wątpliwych okolicznościach”. Muzeum Städela, z którego płótno zostało zagrabione przez nazistów, nie rości sobie prawa własności. „Co prawda sprzedaż «sztuki zdegenerowanej» z niemieckich muzeów wydaje się dziś moralnie naganna, ale to wywłaszczenie jest akceptowane przez muzea i rząd jako legalne” – wyjaśnia Martin Bailey. Jednak dopóki Portret doktora Gacheta jest obciążony ewentualnym roszczeniem rodziny Koenigsów, wydaje się prawdopodobne, że pozostanie on ukryty w Szwajcarii”. Zamknięty w sejfie, w smutnym odosobnieniu…

4


Pierre Bonnard, Młoda kobieta w czarnym kapeluszu | ok. 1910

Skradziona w 2019

Pierre Bonnard, Młoda kobieta w czarnym kapeluszu, sztuka francuska, dzieła utracone, dzieła zaginione, Niezła Sztuka

Pierre Bonnard, Młoda kobieta w czarnym kapeluszu | ok. 1910, źródło; Wikipedia.org

Houston, luty 2019 roku. O szóstej rano teksańskiego prawnika i polityka Tony’ego Buzbeego budzą hałasy w jego domu. Mężczyzna chwyta za broń (ma jej sporo), zagląda do sypialni swoich dzieci, po czym rusza szybko sprawdzić, co się dzieje. Teksas rządzi się własnymi prawami: kiedy Buzbee widzi włamywacza wsiadającego na motorower, strzela do niego. Na szczęście pistolet nie wypala, a złodziej ucieka – niestety z łupem, którego do dziś nie odnaleziono. O prawniku będzie głośno, mężczyzna wyraźnie oznajmia w mediach społecznościowych, że żałuje, iż nie zdołał strzelić do swojego celu… Złodziej (prawdopodobnie w towarzystwie wspólnika) uciekł z sześcioma obrazami godnymi największych muzeów: Kobietą opartą na łokciu Pabla Picassa, Równiną Gennevilliers Claude’a Moneta, Krajobrazem z czerwonym kogutem Fernanda Légera, Kobietą w zieleni Jean-Pierre’a Cassigneula, California Hills wiosną Childe’a Hassama oraz Młodą kobietą w czarnym kapeluszu Pierre’a Bonnarda (do tego zabrał zegarki o wartości ponad 50 000 dolarów, laptop, różne rodzaje broni i 300 dolarów w gotówce). Łączna wartość skradzionych przedmiotów szacowana jest na 21 000 000 dolarów.

Obraz Bonnarda (1867–1947), który był niegdyś częścią kolekcji marszanda Daniela Wildensteina, został sprzedany na aukcji w Christie’s w 2017 roku za 792 500 dolarów. Kobietą na portrecie może być Marthe, towarzyszka życia artysty i jego modelka, którą Bonnard poznał w 1893 i poślubił w 1925 roku. Marthe sama była akwarelistką i pastelistką. Pojawia się na prawie 400 płótnach i 1000 rysunkach… Z płótna na płótno malarz uwieczniał ją z czułością i cierpliwością. „Nie chodzi tu o malowanie życia, lecz o nadanie życia malarstwu” – zauważył kiedyś. Ten wybitny kolorysta zdołał wytyczyć własną, unikatową ścieżkę na obrzeżu ruchów artystycznych swoich czasów, pomimo bliskiej przyjaźni z niektórymi współczesnymi mu twórcami, jak choćby Matisse’em. Kompozycja tego wdzięcznego portretu przypomina jednak kobiety Renoira lub Degasa.

Bonnard czasami myślał o swoich potomnych, o czym świadczy tych kilka linijek z jednego z jego notatników: „Mam nadzieję, że mój obraz wytrzyma bez pęknięć. Chciałbym pojawić się przed młodymi malarzami roku 2000 ze skrzydłami motyla” . Czy mógł sobie wyobrazić, że jego przyszli wielbiciele będą tak chętnie pociągali za cyngiel? To chyba wątpliwe…

5


Frida Kahlo, Zraniony stół | 1939

Utracony po 1955

Frida Kahlo, Zraniony stół, kobiety w sztuce, Niezła Sztuka

Frida Kahlo w trakcie prac nad obrazem Zraniony stół, źródło: Fridakahlo.org

Oto obraz cierpiącej duszy, intymności wstrząśniętej do głębi. Frida Kahlo (1907–1954), która umieściła własne życie w centrum swojej pracy twórczej, malowała ten obraz w czasie rozwodu z malarzem Diegiem Riverą. Decyzja o separacji została podjęta przez Diega, ku niezrozumieniu jego partnerki. Frida Kahlo zawsze znajdowała w malarstwie ujście dla swojego bólu, niezależnie od tego, czy chodziło o jej ciało zniszczone przez przebyte w dzieciństwie polio, a następnie poważny wypadek autobusowy, czy też dwa poronienia doznane w rozpaczy. W 1935 roku namalowała już Kilka małych ukłuć, obraz o brutalnie ironicznym tytule, który przedstawia samą malarkę leżącą na stole, zakrwawioną i nagą, a obok Diega z nożem, odpowiedzialnego za rany na ciele żony. W ten sposób Kahlo przedstawiła w formie graficznej swe zgryzoty spowodowane przez męża podczas ich wspólnego życia (posunął się do zdradzania żony z jej rodzoną siostrą, a był to tylko jeden z wielu jego romansów). Tym razem Frida przedstawia się w obliczu swojej przyszłości. Siedzi przy stole z własnymi wewnętrznymi demonami, jak szkielet trzymający jej włosy, i znajomymi świadkami jej codziennego życia. Maluje swoich siostrzeńca i siostrzenicę, oswojoną sarnę, a także przedmioty ze swojej kolekcji sztuki prekolumbijskiej. Postać w ogrodniczkach to Diego, którego ramię wciąż otacza malarkę. Frida jak zawsze wyczarowuje z bólu wyjątkową magię. Poeta Octavio Paz napisał o jej twórczości: „Jej wizualne obrazy były prawie zawsze prawdziwymi eksplozjami tego, co ukryte – były zarówno obrazami, jak i objawieniami”.

Zraniony stół jest jednym z największych obrazów, jakie kiedykolwiek namalowała. Został pokazany w 1940 roku na Międzynarodowej Wystawie Surrealizmu w mieście Meksyk wraz z innym dziełem eksplorującym wewnętrzne rozdarcie artystki: Dwoma Fridami. Kahlo dobrze znała francuskich surrealistów, ponieważ bywała w Paryżu z Riverą, mieszkała u Andrégo Bretona. Ale w malarstwie wytyczyła własną drogę. „Tak naprawdę nie wiem, czy moje obrazy są surrealistyczne, ale wiem, że są najszczerszym wyrazem mnie samej” – oświadczyła w 1947 roku. „W latach czterdziestych Kahlo nadal wykorzystywała surrealizm jako źródło eksploracji nieświadomości” – pisze Luis-Martín Lozano. „Ale od tego momentu surrealistyczne motywy dzieliły przestrzeń płócien z bardziej realistycznymi przedstawieniami tego, co działo się na poziomie świadomości, tak że obrazy Kahlo nie przedstawiały już ucieczki od rzeczywistości ani snu czy fantazji, lecz wręcz przeciwnie, wymowne przedstawienia trudnej sytuacji, przez którą przechodziła” . Zraniony stół wpisuje się właśnie w ten drugi model.

Czy artystka potrzebowała oddalić od siebie obraz swojego wewnętrznego smutku? Pięć lat po wystawie Kahlo oferuje Zraniony stół Związkowi Radzieckiemu z przeznaczeniem dla moskiewskiego muzeum, które ma osobną salę poświęconą Meksykowi. Sowieci uznają jednak dzieło za przejaw „dekadenckiej sztuki burżuazyjnej” i nigdy nie wieszają go na ścianie muzeum. Później jednak obraz jest pokazywany na wystawach w różnych krajach bloku wschodniego. Ostatni raz widziano go w 1955 roku w Narodowej Galerii Sztuki Zachęta w Warszawie.

Kult, jakim otacza się Fridę Kahlo, sprawia, że jej twórczość jest obiektem wielu pragnień. Artystka pozostawiła po sobie mniej niż 150 obrazów, stąd tym bardziej to duże, zaginione płótno inspiruje do marzeń. Kilkakrotnie ogłaszano już, że dzieło zostało odnalezione. Hans-Jürgen Gehrke, dyrektor niemieckiego muzeum poświęconego Fridzie Kahlo, podzielił się z Associated Press swoją irytacją z powodu ostatniego takiego pseudoodkrycia w 2020 roku: „Istnieją setki podróbek Fridy Kahlo. To prawdopodobnie artystka, która najwięcej namalowała po swojej śmierci”. Dla miłośników odnajdywanych po latach skarbów podstawową zasadą jest zatem czujność.

6


Anish Kapoor, Hole and vessel II | 1984

Wyrzucone przez pomyłkę w 2004

Anish Kapoor, Hole and vessel II, sztuka współczesna, dzieła utracone, dzieła zaginione, Niezła Sztuka

Anish Kapoor, Hole and vessel II | 1984, skan z książki Sophie Pujas, Utracone arcydzieła. Historie dzieł sztuki, których już nie zobaczysz, tłum. P. Łapiński, Kraków 2025

Do kosza! Taki smutny los spotkał Hole and Vessel II (Dziura i naczynie II) Brytyjczyka Anisha Kapoora. A przecież dzieło to zostało powierzone przez właściciela, szwajcarskiego kolekcjonera, firmie specjalizującej się w przechowywaniu dzieł sztuki. Niestety mimo to zostało omyłkowo umieszczone w kontenerze podczas wykonywania prac remontowych, a następnie zniszczone. Praca ta miała ponad 1,62 m wysokości…

Jak ocenić utratę dzieła sztuki? W trakcie procesu eksperci spierali się o liczby. Ale padały także ryzykowne oceny estetyczne. „Nie potrafię jej opisać” – powiedział sędzia, cytowany przez „The Guardian”. „Jeden ekspert opisał ją jako zmysłową i seksowną, drugi jako niezdarną i absurdalną”. Ekspert oskarżenia domagał się 580 000 funtów dla kolekcjonera, który utracił dzieło. Z kolei ekspert feralnej firmy wycenił je na 250 000 funtów. Odszkodowanie zostało ostatecznie ustalone na 350 000 funtów.

Strata jest jednak przede wszystkim moralna i estetyczna. Kapoor wyraził swój „głęboki żal”: „To ważna praca w mojej karierze. W tamtym roku stworzyłem tylko siedem lub osiem prac i to straszne stracić jedną z nich” . Urodzony w Bombaju w 1954 roku Anish Kapoor od lat dziewięćdziesiątych rozwija twórczość naznaczoną zmysłowością kształtów. Jest wirtuozem czystości oraz nasyconych, hipnotyzujących kolorów. Dopracował wykorzystanie niektórych materiałów – w szczególności sproszkowanych pigmentów i wosku – osiągając rzadki stopień wyrafinowania. Artysta wie, jak sprawić, by widz wziął udział w jego poetyckiej eksploracji przestrzeni, w tej fascynującej inscenizacji złożonej z pustki i pełni. Kapoorowi udaje się uchwycić ślad czasu i ducha. Artysta przyznaje, że część jego decyzji artystycznych stanowi tajemnicę.

„Zawsze pociągała mnie magia. Kiedy tworzę w mojej pracowni, często zadaję sobie pytanie: «Czy to jest wystarczająco dobre, czy wygląda wystarczająco dobrze?». Nie chodzi mi o to, czy to coś działa formalnie – to akurat dość proste – ale czy generuje wystarczająco dużo wymiaru, który nie jest fizyczny, nie jest materialny”.

Aby stworzyć tajemnicę, trzeba być jej posłusznym aż do końca aktu twórczego.

„Wydaje mi się, że istnieją zasadniczo dwa sposoby pracy: albo artysta kieruje dziełem, albo dzieło kieruje artystą. To dzieło powinno prowadzić artystę, a nie odwrotnie. Jeśli to artysta kieruje dziełem, należy założyć, że wie, co robi, i ma coś do powiedzenia. Kiedy dzieło prowadzi artystę, jest to proces odkrywania. Nie umieram z pragnienia, żeby powiedzieć coś konkretnego, ale wiem, że jeśli pozwolę sobie na kopanie, szukanie, to proces ten doprowadzi mnie do znaczenia, którego nigdy nie mógłbym sobie wyobrazić, podążając za logiką”.


Utracone arcydzieła, książka, Wydawnictwo Znak, niezła sztukaFragmenty pochodzą z książki:

Sophie Pujas

Utracone arcydzieła. Historie dzieł sztuki, których już nie zobaczysz »

tłum. Paweł Łapiński

Znak
Kraków 2025



Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »