Henri Cartier-Bresson znany jest przede wszystkim jako wybitny fotograf, twórca koncepcji decydującego momentu, czyli uchwycenia ulotnej chwili, mgnienia oka i zamknięcia go w wysublimowanym, malarskim kadrze.
Do stworzenia takiego mitu przyczyniła się książka autorstwa Bressona – The Decisive Moment wydana w 1952 r., której okładkę zaprojektował Henri Matisse.
Cartier-Bresson był nie tylko fotografem, jako dziecko marzył o zostaniu malarzem i można powiedzieć, że swoje marzenie zrealizował – oprócz filozofii, studiował malarstwo, a w jesieni swojego życia całkowicie porzucił fotografię na rzecz obrazów oraz rysunków1.
Jego zainteresowanie rysunkiem uchwyciła Martine Franck, na fotografii przedstawiającej Bressona podczas szkicowania autoportretu. Nie widzimy bezpośrednio twarzy artysty, a tylko jego odbicie w lustrze oprawionym w ramę, niczym obraz, kopiowany na kartkę widoczną w jego dłoniach.
Ale i w tym pierwszym medium, z którego głównie jest znany, widać jego talent malarski i oko – nie obce mu były wysmakowane kompozycje by stworzyć iście malarski kadr.
W 1927 roku dzięki znajomości z André Kertészem, który w tym czasie fotografował pracownie artystów, Bresson miał wstęp do studia André Lhote’a, pozostającego pod wpływem kubizmu malarza oraz rzeźbiarza, a także wybitnego teoretyka sztuki2. Rok później powstały dwa płótna Bressona Para w Cambridge i Akt w pracowni André Lhote, które łączą w sobie puryzm kompozycji z surrealistyczną atmosferą.
W latach 30-tych duży wpływ miały na niego zdjęcia Martina Munkácsiego, przedstawiające trzech czarnoskórych chłopców wbiegających do wody, będące przykładem wczesnego fotoreportażu3.
W jego fotografiach z Sewilli widać, że zrozumiał, a nawet udoskonalił to czego nauczył się od Munkácsiego. Przedstawione tam dzieci tworzą niemal graficzny wzór.
W latach 1933 i 1935 Cartier-Bresson doczekał się indywidualnych wystaw w Galerii Julien Levy, a w 1947 r. w MoMA. W roku 1950 zdobył międzynarodową sławę, a kilka lat później za sprawą Roberta Delpire’a swoje prace pokazał w Pavillon de Marsan w Luwrze, stając się tym samym pierwszym fotografem wystawiającym w szanowanej instytucji sztuk pięknych. W następnych latach wystawa odwiedziła Niemcy, Anglię, Szwecję, Kanadę i USA. Jego silną pozycję w świecie fotografii utrwaliły wystawy w MoMA w 2012 r. ( „Henri Cartier-Bresson: The Modern Century”) oraz w Centrum Pompidou w Paryżu w 2014 r.( „Henri Cartier-Bresson: Here and Now”)4.
Był współzałożycielem słynnej agencji fotograficznej Magnum wraz z Robertem Capą, Davidem „Chim” Seymourem i George’em Rodgerem. Miało to miejsce w 1947 w Paryżu.
Zanim wydał książkę, z której narodziła się koncepcja decydującego momentu, znany był czytelnikom magazynów w USA i Europie, między innymi z dokumentacji wojny domowej w Hiszpanii i ostatnich dni życia Mahatmy Gandhiego.
Jego publikacja Decydującego momentu (The Decisive Moment, fr. Images à la sauvette 1952 r.), składającego się z 126 fotografii i tekstu, którego sam był autorem, co było dość rzadkim połączeniem w albumach fotograficznych tamtych czasów, okazała się znacząca. Cartier-Bresson uwzględnił tam swoje teorie oraz praktyczne wskazówki dotyczące pracy z aparatem. Opisywał fotografię z perspektywy fotoreportera, nazywając się „rzemieślnikiem”, który dostarcza „rzadki materiał” do ilustrowanych magazynów. W książce znajdziemy definicję tego, co artysta uważał za dobrą fotografię:
„Dla mnie fotografia jest jednoczesnym rozpoznaniem, w ułamku sekundy, zarówno znaczenia wydarzenia, jak i precyzyjnej organizacji form, które nadają wydarzeniu właściwą ekspresję5.”
Pojęcie decydującego momentu opierało się na szybkiej uwadze fotografa i dostrzeżeniu w krótkim czasie kompozycji rozgrywającej się sceny. Mogła to być chwila zarówno zaskakująca fotografa jak i długo wyczekiwana. Prawie od razu ta koncepcja stała się punktem zwrotnym w historii fotografii.
Dobra fotografia jawi się więc jako rezultat wyuczonego instynktu, obserwacji otoczenia i dbałości o kompozycję. Henri Cartier-Bresson pogodził demokratyczność fotografii zakładającą, że każdy może być operatorem aparatu, twórcą świetnego zdjęcia, z wysiłkiem i umiejętnościami wyróżniającymi artystę. Aparat był dla niego „rozszerzeniem oka”. Można powiedzieć, że osiągnął mistrzostwo przez połączenie błyskotliwości i refleksu.
Kim był ów fotograf, który zapisał się tak mocno w historii fotografii?
Henri Cartier-Bresson urodził się 22 sierpnia 1908 r., a zmarł 3 sierpnia 2004 roku w wieku dziewięćdziesięciu pięciu lat. Studiował malarstwo, ale też filozofię na Uniwersytecie Cambridge. Jego kariera rozpoczęła się okresem surrealistycznym, przeszła przez okres humanistyczny, a zakończyła się na rysunku i malarstwie. Trójetapowość jego kariery wpisuje się w model stworzony przez Erwina Panofsky’ego. Wyjątkowi i długo żyjący artyści tworzą w trzech fazach. Po pierwsze: tradycji, która ich poprzedza; Po drugie własnej tradycji, którą tworzą, będącej spuścizną dla przyszłych pokoleń; Po trzecie: odrzuceniu własnego dojrzałego stylu, spotykającego się z niezrozumieniem ze strony współczesnych mu ludzi6.
Bresson stał się wpływową postacią w świecie modernistycznej fotografii. Jego śmierć była okazją do wychwalania osiągnięć oraz refleksji nad biografią fotografa, łącznie z ostatecznym odrzuceniem przez niego aparatu. Indywidualność i mistrzostwo przyciągnęły uwagę uczonych i szerokiej publiki. Wydanie Decydującego momentu stało się nie tylko wyznacznikiem popularnej koncepcji w fotografii, ale także decydującym momentem w karierze fotografa.
M. Parr i G. Badger zauważyli, że książka dała społeczeństwu nie tyle fotografa, co łatwą do zrozumienia koncepcję, w dodatku idealnie zaprezentowaną w albumie. Po zetknięciu się z zamieszczonymi tam pracami, niezliczona ilość ludzi po raz pierwszy sięgnęła po aparat lub zaczęła doskonalić swój warsztat. Choć dzieło miało limitowany nakład dziesięciu tysięcy egzemplarzy i nie sprzedawało się zbyt dobrze, stało się najbardziej wpływowym albumem stulecia, prawdopodobnie częściej funkcjonującym w rozmowach, niż znane z rzeczywistego oglądu.
Wkrótce po wydaniu tytuł książki stał się tytułem dużej wystawy podróżującej po świecie, co wpłynęło na rozszerzenie znajomości fotografii Bressona wśród publiki. Inicjatorem tych wystaw był Robert Delpire, organizator wspomnianej już wystawy w Luwrze w 1955 r.
Teksty towarzyszące niedawnym wystawom z XXI w. prezentowały jeszcze dość ograniczające ujęcie koncepcji decydującego momentu i dorobku fotografa. Nie doceniano wkładu magazynów, edytorów i redaktorów z jakimi współpracował Bresson, przypisując mu „unikalną wizję” przykrytą maską kreatywności.
Krytycy dwudziestowieczni uznają go za inteligentnego twórcę o „wrażliwości kulturowej obrazu”. Przypisuje mu się „poetycką wyobraźnię”, a John Szarkowski nazywa go „nie tyle foto-reporterem, co foto-filozofem”.
Sam Bresson wyrażał się z pogardą o swojej popularności. Pod koniec życia polemizował z interpretacjami swojej twórczości, twierdząc, że nigdy nie był fotoreporterem i nie tworzył foto-opowieści, a raczej wizualny dziennik, przy pomocy swojego aparatu Leica.
W połowie XX w. jego dziedzictwo było w okresie formowania, a ukształtowane zostało z pomocą wielu ludzi pracujących nad wydaniem Decydującego momentu.
Zbiór fotografii zamieszczonych w tej ważnej publikacji nie opierał się na pojedynczych, indywidualnych dziełach specjalnie doń przeznaczonych. Zdjęcia te były częścią dłuższych esejów publikowanych w tygodnikach „Life”, „Paris-Match” i „Holiday”. Redaktorzy magazynów pomagali mu wybrać zdjęcia, które mogły się spodobać czytelnikom. Pracownicy czasopism byli także jego mentorami. Sam przyznawał, że:
„To był tylko wynik procesu jakim była praca dla (magazynów) (…) właściwie nauczyłem się – kawałek po kawału – jak za pomocą aparatu stworzyć reportaż, jak obrazem opowiadać historię.7”
W zdjęciach Bressona zauważyć można skupienie na ludziach, nie na miejscach, stąd też niektórzy wyróżniają u niego okres humanistyczny. Oscylował pomiędzy portretami zbiorowymi a indywidualnymi. Raz sugerował ruch, by kiedy indziej utrwalić kamienny spokój.
Świat artystów był mu bliski, a portrety, które tworzył stawały się symbolicznym pogłębionym studium. Tak stało się w przypadku Giacomettiego, którego Bresson sportretował w atelier, w otoczeniu rzeźb. Giacometti z papierosem w ustach, niosący figurkę, uchwycony został w trakcie stawiania kroku, co poprzez rozmazanie, upodabnia go do widocznych obok rzeźb, wręcz czyni go jedną z nich i jak pisał Michael Ackerman:
„Widziałem wiele zdjęć Giacomettiego. Niektóre są bardzo udane, intensywne, heroiczne, jakie tylko chcecie… To jest inne. Jest głębsze. (…) To zdjęcie JEST nim8.”
Inną ważną osobą w jego życiu był Tériade, który wspierał fotografa od początku kariery, będąc jego swoistym przewodnikiem. To on w 1973 r. doradził Bressonowi porzucenie dotychczasowego rzemiosła na rzecz powrotu do rysunku9.
Na sukces Cartier-Bressona miało wpływ wiele osób i nawet jeśli fotografie były wykonywane na zamówienie, nie umniejsza to efektu końcowego. Niewątpliwie Bresson jest on jednym z najważniejszych fotografów dwudziestego wieku. Tak jak w renesansowym warsztacie nad dziełem mistrza pracują uczniowie, tak i fotografie Bressona nie tracą na nadzwyczajności mimo wiedzy o wpływie postronnych osób.
„W każdym razie, ludzie myślą o wiele za dużo o technice, a za mało o widzeniu10.”
- J. Leymair, The artistic Leanings of Photographer, Henri Cartier-Bresson (1908-2004), „Bostonia Magazine” 1993, Dostępny w Internecie: http://www.artesmagazine.com/?p=2634, (dostęp: 05.08.2017 r.). ↩
- Ibidem. ↩
- J. Leggio, Henri Cartier-Bresson, the early work, New York 1987, s. 40. ↩
- N. Bair, The Decisive Network: Producing Henri Cartier-Bresson at Mid-Century, „History of Photography”, 40:2/2016, s. 147, 149. ↩
- Ibidem, s. 150, tłum. K.S. ↩
- Ibidem, s. 149. ↩
- Ibidem, s. 150; “It was only in the process of working for (magazines)’, the photographer wrote in his introduction, ‘that I eventually learned – bit by bit – how to make reportage with a camera, how to make a picture story”, tłum. K.S. ↩
- M. Ackerman, Henri Cartier-Bresson, L’oeil Decisif, exposition a Beaubourg, 2014, tłum. J. Sadkowska, s. 98. ↩
- J. Leymaire, The Artistic Leanings of Photographer, Henri Cartier-Bresson (1908-2004), Dostępny w Internecie: http://www.artesmagazine.com/?p=2634. ↩
- H. Cartier-Bresson, The Mind’s Eye: Writings on photography and photographers, New York 1999, s. 4. “In any case, people think far too much about techniques and not enough about seeing.”, tłum. K.S. ↩
Dziękujemy Ci, że czytasz nasze artykuły. Właśnie z myślą o takich cudownych osobach jak Ty je tworzymy. Osobach, które lubią czytać i doceniają nasze publikacje. Wszystko, co widzisz na portalu jest dostępne bezpłatnie, a ponieważ wkładamy w to dużo serca i pracy, to również zajmuje nam to sporo czasu. Nie mamy na prowadzenie portalu grantu ani pomocy żadnej instytucji. Bez Waszych darowizn nie będziemy miały funduszy na publikacje. Dlatego Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Jeśli lubisz czytać niezłosztukowe artykuły – wesprzyj nas.
Dziękujemy Ci bardzo, Joanna i Dana, założycielki Fundacji Niezła sztuka
A może to Cię zainteresuje:
- Brudna materia sztuki. Tytus Dzieduszycki-Sas w zbiorach Muzeum Lubelskiego w Lublinie - 2 listopada 2017
- Długi proces, czy ułamek sekundy? Fotografia decydującego momentu – Henri Cartier-Bresson - 21 sierpnia 2017
- Fotografia jest niemal wcieleniem modlitwy, czyli o twórczości Julii Margaret Cameron - 10 lipca 2016
- Vera Lehndorff. Veruschka - 22 listopada 2015
- Mao Star. Instynktowne zanikanie w przestrzeni - 4 października 2015
2 thoughts on “Długi proces, czy ułamek sekundy? Fotografia decydującego momentu – Henri Cartier-Bresson”