O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Kapiści. Radość i udręka koloru



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Grupa malarzy znanych dziś jako kapiści1 jest bodaj najbardziej rozpoznawalnym ugrupowaniem artystycznym w polskiej sztuce XX wieku i jednym z pierwszych zorganizowanym formalnie – a może bardziej koleżeńsko – bractwem świadomym własnych celów.

Stworzyli je sto lat temu, w roku akademickim 1923/1924 studenci Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, będący w większości uczniami przybyłego wówczas z Paryża do Krakowa profesora Józefa Pankiewicza. Studenci przeszli do jego pracowni malarstwa, opuszczając pracownie Wojciecha Weissa, Ignacego Pieńkowskiego, Jacka Malczewskiego, Józefa Mehoffera i Władysława Jarockiego.

Kapiści, sztuka polska, Seweryn Boraczok, Jacek Cybis, Niezła Sztuka

Spotkanie kapistów i ich przyjaciół z okazji wynajęcia mieszkania przez Seweryna Boraczoka | ok. 1930, z archiwum Jacka Cybisa, źródło: materiały prasowe Muzeum Narodowego w Krakowie

Słowo „kapiści” pochodzi od skrótu KP, a ten od nazwy Komitet Paryski – który młodzi artyści powołali do życia spontanicznie, podczas suto zakrapianej studenckiej imprezy skrzykniętej w Pugetówce. Był to dom rodziców jednego z nich, Jacka Pugeta, umiejscowiony przy ulicy Wolskiej, obecnie Piłsudskiego. Abrewiacją „KP” kapiści posługiwali się, sugerując niekiedy, że odnosi się ona do komunistów polskich, z którymi politycznie, przynajmniej niektórzy z nich, zapewne sympatyzowali.

Przyszłymi apostołami malarskiej odnowy zostali: Jan Cybis, Józef Czapski, Seweryn Boraczok, Artur Nacht, Tadeusz Piotr Potworowski, Józef Jarema, Jacek Puget, Hanna Rudzka-Cybisowa, Janina Przecławska, Dorota Berlinerblau, Janusz Strzałecki, Marian Szczyrbuła, Zygmunt Waliszewski. W 1929 roku dołączył do nich Stanisław Szczepański.

„Dom Pugetów na Wolskiej w Krakowie – wspominał po latach Cybis – dom wariatów, w którym zobaczyłem po raz pierwszy ładne przedmioty rozsypujące się bezinteresownie w rupieć”2. Na tym szlachetnym „rupieciowisku” młodzi studenci zaczęli snuć paryskie marzenia.

Słowo „Paryż” się rzekło, entuzjazm studentów nie opuszczał. Artyści szybko zaczęli wcielać w życie zrodzony spontanicznie pomysł kontynuowania edukacji za granicą. Aby ziścić swoje marzenia, musieli najpierw zgromadzić odpowiednie fundusze. A studentom, jak to studentom, się nie przelewało. Waliszewski w tych czasach nocował pod gołym niebem, na Plantach, a zimą sypiał w akademii na podium dla modeli. Z zimna siniała mu twarz, którą, dla zachowania urody, pudrował. Józef Czapski wspominał:

„Przecie wszyscy byliśmy wówczas bez pieniędzy («bardzo jest trudno umrzeć z głodu» – mawiał Cybis, który musiał wywiać, tak jak stał, z Niemiec do Polski, po plebiscycie śląskim). Właśnie ten wspólny brak grosza ułatwiał nam zbliżenie i nas spajał”3.

Zapaleńcy kwestowali, gdzie się dało, organizowali imprezę za imprezą, urządzali loterie, futurystyczne dansingi, wydawali bale. Każdy grosz się liczył. Czerpali zyski nawet ze sprzedaży biletów na walki bokserskie, w których sami dzielnie uczestniczyli. W ich imieniu boksował się z zawodowcami Janusz Strzałecki, a może i Artur Nacht. Pewnie była to tylko jedna walka. Jacek Cybis przypomniał sobie podczas rozmowy ze mną, że Strzałeckiego powalił na matę profesjonalny pięściarz, poirytowany studenckim dopingiem dla kolegi. Można powiedzieć, że od nokautu kapiści zaczęli swą karierę.

Zygmunt Waliszewski, Widok z Wawelu/Krajobraz, kapiści, komitet paryski, niezła sztuka

Zygmunt Waliszewski, Widok z Wawelu (Krajobraz) | 1932, Muzeum Narodowe w Warszawie

Głównie jednak liczyli na organizowane przez siebie bale. Na jednym z nich, urządzonym w Teatrze Starym w Krakowie, dekoracje inspirowane były malarstwem Fernanda Légera. To zapewne na tym balu Waliszewski, przebrany za torreadora, walczył z groźnym bykiem z dykty4.

„Jarema, Boraczuk5, Nacht, Cybis – wspominał Czapski – w noce przed balami akademickimi do świtu zamalowywali ściany sal, Boraczuk malował dekoracje, kostiumy dla naszych imprez teatralnych i popisów. Miał złote ręce, niepohamowany zapał i pomysły, wszystkie prądy epoki docierały do niego: fowizmy, futuryzmy, kubizm, Léger, sztuka murzyńska […]. Jak w każdym zespole tego typu wypracowały się względnie szybko ostre kontury naszych miar malarskich, broniliśmy ich bezwzględnie”6.

Wiadomości i reprodukcje obrazów malowanych we Francji docierały wówczas do studentów z różnych stron. W relacji Czapskiego wyglądało to tak:

„Odkrywaliśmy Paryż, naszą mekkę tamtych czasów, z opowiadań profesora Pankiewicza, który z Paryża powracał, z przeważnie jeszcze (teką?) czarno‑białych ilustracji7 zagranicznych pism artystycznych, a bardziej jeszcze z opowiadań najbliższych nam kolegów, bo Waliszewski już się w Gruzji zapoznał i przyswoił sobie częściowo malarstwo zachodnie, ponad wszystko zakochany w malarstwie francuskim, od Maneta po Toulouse‑Lautreca, aż po Le Douanier Rousseau. Jan Cybis, na uniwersytecie we Wrocławiu i przejazdem przez Berlin, przeżył i nawet własnymi oczami oglądał van Gogha i Cézanne’a”8.

Sam Cybis we wspomnieniach pisze, że z impresjonizmem zetknął się jako nastolatek, wertując reprodukcje w pismach.

Józefa Pankiewicz, Autoportret z pędzlami, sztuka polska, kapiści, niezła sztuka

Józefa Pankiewicz, Autoportret z pędzlami | 1909, prywatna kolekcja Krzysztofa Musiała

Pankiewicz stał się niewątpliwie zwornikiem młodzieńczych aspiracji przyszłych kapistów, zarażał studentów ciekawością świata, to właśnie jemu w dużej mierze zawdzięczali, że ich edukacyjny exodus nabrał artystycznej powagi. Od Pankiewicza dowiadywali się o życiu artystycznym Paryża z pierwszej ręki. Nie dziwi więc, że zapragnęli dołączyć do twórców przybyłych tam niemal z całego świata, aby współuczestniczyć w burzeniu starych akademickich wartości i na ich zgliszczach tworzyć nowe dzieła, pozbawione tradycyjnych plastycznych hamulców.

Drzwi do Francji stały otworem. Paryż kusił, nie miał wówczas dla siebie w Europie alternatywy. Inspiracją do wyjazdu były z pewnością mające miejsce w tym czasie w Polsce wystawy ukazujące prace artystów starszego pokolenia, którzy Francję już „zaliczyli”. W Warszawie Zachęta zorganizowała na przykład w 1923 roku dużą wystawę obrazów Meli Muter, o której pisali m.in. Mieczysław Wallis i Władysław Skoczylas. Przyszli kapiści odwiedzali Warszawę. Najważniejsza dla nich była jednak z pewnością prezentacja obrazów Pankiewicza i jego uczniów zorganizowana w kwietniu 1924 roku przez Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Pokazane na niej pejzaże z południa Francji niewątpliwie utwierdziły studentów w podjętej przez nich decyzji o wyjeździe do Paryża.

Mela Muter, Rue Mouffetard, kolekcja Krzysztofa Musiała, Paryż, niezła sztuka

Mela Muter, Rue Mouffetard | 1920, prywatna kolekcja Krzysztofa Musiała

Paryż Paryżem, ale pamiętajmy, że Kraków tamtych lat nie był bynajmniej artystyczną prowincją, a Akademia jakąś skostniałą instytucją. Przejście Cybisa, Czapskiego, Jaremy, Rudzkiej i Waliszewskiego do pracowni Pankiewicza nie było spowodowane zaślepieniem jego malarską propozycją. Jak pisał Czapski:

„Kołyska kapistów stała nie w pracowni Pankiewicza, który wówczas był jeszcze w Paryżu, ale w zadymionej kawiarni «Esplanada», przy «Gałce Muszkatołowej» – klubie formistów (Chwistek, Witkacy, Tytus Czyżewski, Zamoyski, Pronaszkowie i inni). Tam też, w tejże kawiarni, siedział i Tadeusz Peiper ze swoją «Zwrotnicą», Młodożeniec, i Bruno Jasieński”9.

We „wrzawie fermentów” – jak to ujął Stanisław Młodożeniec – młodzi zadzierali nosa, iskrzyło tu i tam. Należy jednak podkreślić, że mimo buńczucznych manifestów ogłaszanych fonetyczną ortografią, jak na przykład Mańifest w sprawie natyhmiastowej futuryzacji żyća, prowokacyjnych tytułów pism: Nuż w bżuhu. Jednodńuwka futurystuw i niekiedy publicznych „awangaturek”, „buntownicy” utrzymywali stale żywe relacje z profesorami ASP i Uniwersytetem.

Zygmunt Waliszewski, Balzak przy pracy, komitet paryski, kapiści, niezła sztuka

Zygmunt Waliszewski, Balzak przy pracy | 1931, Muzeum Narodowe w Warszawie

Pankiewicz podsycał ich głód wrażeń. Autorytet uczelni, choć nie zaspokajał wystarczająco młodzieńczego apetytu na sztukę, wiele znaczył. Zresztą nie tylko Pankiewicz kusił młodych Francją. Wojciech Weiss, świadomy talentu Waliszewskiego, oznajmił mu: „Niczego już się tu pan nie nauczy, powinien pan jechać do Paryża”10. Do stolicy Francji przybyli na samym początku września 1924 roku. Czapski pisał:

„Wyruszyliśmy […] razem […] po uciułaniu nareszcie drobnej sumy z loterii (szkice malarskie, którymi obdarzyli nas nasi profesorowie), z imprez teatralnych i balów akademickich. Suma ta musiała wystarczyć nam na najdalej sześć tygodni pobytu w Paryżu. Przetrwaliśmy tam ponad sześć lat! Jechaliśmy w euforii zdobywać Paryż, niczym Rastignac Balzaca”11.

Hanna Rudzka-Cybisowa relacjonowała ten wyjazd bardziej opisowo: „Wyruszyliśmy w podróż do Paryża szumnie, z gitarami […]. Na dworcu w Krakowie żegnały nas tłumy przyjaciół i znajomych. Podróż trwała chyba półtorej doby. Nasz wagon rozbrzmiewał muzyką gitarową”12.

Józef Czapski, Autoportret, kapiści, sztuka polska, Niezła Sztuka

Józef Czapski, Autoportret | 1951, kolekcja Krzysztofa Musiała

Kapiści stanowili grupę różnorodną społecznie i narodowościowo. Przygnało ich na malarskie studia do Krakowa z różnych stron Polski, a także spoza jej granic. Józef Czapski tak ten ich miszmasz opisywał:

„Krzyżowały się wśród nas kultury, tradycje narodowe, dzielnicowe, klasowe, nasze przekonania, nieraz gwałtownie odrębne, polityczne, społeczne, religijne, łączyło nas malarstwo. Czy jedno malarstwo? Łączył nas także podświadomy pewnik młodości (w kraju, który po stu pięćdziesięciu latach zdobył niepodległość), że z nami razem i przez nas powstanie nowy świat, na pewno szczęśliwszy i lepszy, świat braterstwa”13.

Zaraz po przybyciu do Paryża, korzystając z wakacyjnej przerwy, noclegowali przez dwa tygodnie w dormitorium Lycée Janson-de-Sailly przy rue de la Pompe (wynajął dla nich to miejsce Jacek Puget). Z tego ogromnego gmachu przenieśli się niedługo potem do nędznego lokalu przy Impasse du Rouet 7. Cybisowie po kilku dniach wynajęli na swoje potrzeby pokój w Hôtel de Brest.

Drewniany barak na ceglanej podmurówce przy Impasse du Rouet, zaadaptowany na pracownię, stał się ich wspólnym domem. Wynajmująca go im madame Lapersonne (chyba sami kapiści wymyślili to nazwisko), unikająca toilette de chat matrona, zawzięcie grzebała w ich kubłach na śmieci w nadziei, że znajdzie w nich coś, co pozwoli jej podnieść artystom czynsz. Ale bieda kapistów aż piszczała, więc kwerendy w odpadkach dokonywane przez wścibską „konsjerżkę” – jak ją Czapski zaszeregował – niewiele dały. Kapiści, mimo mało optymistycznie brzmiącego adresu (Impasse…), jakoś się w wynajętym lokalu urządzili i przetrwali w nim pierwsze miesiące.

Były to dla nich materialnie ciężkie czasy. Czapski wspominał: „Nasze złudzenia szybko się ulotniły i nie będę tu tych lat uróżawiać – były bardzo trudne. Czegośmy się nie chwytali, żeby żyć. Od rysunków (fachowych) do modnych damskich żurnali, parawanów dla bogatych Amerykanek, rączek do parasoli ręcznie malowanych”14. Zarobili nieco, pracując przy projekcie karczmy polskiej zaprezentowanej na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu w 1925 roku.

Te rączki parasolowe dekorował Waliszewski (miał do tego smykałkę) dawnej kochance Apollinaire’a, ekscentrycznej malarce, pisarce i kolekcjonerce, Hélène d’Oettingen. Jednak w Paryżu widocznie mało padało, gdyż nie dało się z tego żyć. Mimo zaciskania pasa zebrane w Krakowie fundusze po pięciu miesiącach pobytu we Francji stopniały do tego stopnia, że kapiści postanowili dla zarobku zorganizować kolejny bal, ponownie w Krakowie. Zwrócili się w tej sprawie o pomoc do Kazimierza Mitery, zaprzyjaźnionego z nimi malarza i krytyka sztuki. Partie dekoracji do „Balu Montparnasse: Paris/ Kraków” – pod takim górnolotnym hasłem zdecydowali się reklamować imprezę – kapiści wykonali po części w Paryżu. Bal odbył się 22 lutego 1925 roku, wielkiego sukcesu nie odniósł, niemniej dochód wystarczył Jaremie i Boraczokowi, którzy pojechali do Krakowa, przynajmniej na powrót do Paryża. Coś jednak dla siebie przy tej okazji ugrali, skoro jeszcze dziesięć lat później „Bal Montparnasse” wspominała krakowska prasa15.

Komitet Paryski, Bal, kapiści, niezła sztuka

Członkowie grupy KP w 1925 r. widoczni m.in. Hanna Rudzka i Jan Cybis, Józef Czapski, Artur Nacht (w centrum), Zygmunt Waliszewski, Piotr Potworowski, Józef Jarema, źródło: Wikipedia.org

Światełko nadziei na lepsze warunki życia zabłysło kapistom niedługo po powrocie do Paryża. Swoją półroczną obecnością w stolicy Francji młodzi artyści przyczynili się bowiem w dużej mierze do utworzenia Filii Paryskiej krakowskiej ASP. Czapski pisał, że projekt powstał z ich inicjatywy16, jakkolwiek chyba nie do końca jest to prawdą. Takiej instytucjonalnej pomocy potrzebowali studenci, a wyrazem tego był list skierowany przez krakowskich żaków do rektoratu Akademii, postulujący objęcie ich większą opieką przez uczelnię17.

Filia powstała dzięki zaangażowaniu rektora Adolfa Szyszko-Bohusza oraz innych profesorów. Wzorem dla niej była pewnie Akademia Francuska w Rzymie, ale, niestety, nie Ludwik XIV maczał w tym palce. Bieda doskwierała od początku. Akademia liczyła nawet na finansową pomoc społeczeństwa! Polską Stację Artystyczną w Paryżu (sformalizowanej nazwy tej instytucji trudno się doszukać) planowano powołać do życia już w 1918 roku. Osoby prywatne oferowały darowizny na ten cel18, pewnie niewystarczające. Dopiero pobyt kapistów w Paryżu sprawił, że do powołania tej instytucji mimo wszystko doszło. Ciężar jej finansowania dźwigali na początku przyjaciele Pankiewicza i on sam.

Do opieki nad delegaturą powołało Pankiewicza Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w piśmie adresowanym do niego 3 kwietnia 1925 roku. Pankiewicz kierował tą instytucją do emerytury w 1935 roku, ale jeszcze przez dwa następne lata nią zarządzał19. Profesor zaczął zajęcia ze studentami w pracowni przy Impasse du Rouet20, skąd w niedługim czasie przeniósł się do nowej siedziby, z ogrodem, przy rue d’Alésia 201.

Kapiści nie mieli być oczywiście jedynymi beneficjentami Filii – dawała ona również innym studentom krakowskiej i warszawskiej ASP możliwość kształcenia się w Paryżu, niemniej musieli oni ukończyć przynajmniej cztery lata studiów, i to z wynikiem dobrym.

Paryż

Młodzi artyści z radością powitali swego profesora, poddając się ufnie jego pedagogicznej opiece. Bodaj tylko Nacht i Potworowski zachowali w stosunku do niego pewien dystans. Jakkolwiek by było, osobowość Pankiewicza zaważyła wówczas na artystycznych wyborach jego podopiecznych. Dla nich był on mimo wszystko przedstawicielem nowego spojrzenia na sztukę. Jego kultura osobista, wiedza z zakresu historii sztuki, znajomość takich krajów jak Holandia, Belgia, Anglia, Niemcy, Włochy, no i oczywiście Francja, jego międzynarodowe nagrody, obrazy wystawiane w paryskich galeriach – wszystko to na pewno do nich przemawiało, robiło wrażenie.

Józef Pankiewicz, Targ na kwiaty przed kościołem La Madeleine w Paryżu, sztuka polska, malarstwo polskie, Niezła sztuka

Józef Pankiewicz, Targ na kwiaty przed kościołem Sainte-Madeleine w Paryżu | 1890, Muzeum Narodowe w Poznaniu

Pankiewiczowi zależało przede wszystkim na zapoznaniu studentów z rozwojem europejskiego malarstwa, ze szczególnym uwzględnieniem tradycji francuskich i włoskich. W salach Muzeum Luwru, w niedzielne poranki profesor udzielał swym podopiecznym lekcji z zakresu historii sztuki. To były bardzo dobrze przygotowane wykłady, o czym świadczą późniejsze, sporządzane przez Czapskiego w 1935 roku notatki. O obrazie Tycjana Jupiter i Antiope tak mówił Pankiewicz swym studentom:

„Każdy rok rozszerzał widzenie Tycjana. Znajdujący się tu również Jowisz i Antjopa był malowany, kiedy artysta miał przeszło 80 lat (około 1560 r.). Należy pamiętać, że obraz ten przeszedł przez dwa pożary i wiele ucierpiał. Widoczne są ślady restauracji na twarzy leżącej Antjopy, na pejzażu, ale jej nagi tors jest względnie dobrze zachowany. Proszę zwrócić uwagę na symetrię kompozycji tego płótna. Lewa połowa jest ciemna, prawa trochę jaśniejsza z dwiema podłużnymi równoległemi plamami jasnego ciała Antjopy i jasnego nieba w głębi. Ta asymetryczność kompozycji nie tylko jej nie niszczy, ale ją pogłębia, wyzwala od symetrii zbyt «na wierzchu», zbyt geometrycznej równowagi…”

Przywołuję tu ten fragment wykładu Pankiewicza spisany przez Czapskiego21, żeby uświadomić, jak dalece wnikliwe to były analizy obrazów, jak solidne lekcje dawał on swoim uczniom, w końcu malarzom, a nie historykom sztuki22.

Za teorią szła także praktyka. Kapiści, tak jak ich profesor, malowali kopie, szkicowali bądź też trawestowali dzieła dawnych mistrzów. Do kopiowania obrazów uznanych mistrzów byli zobowiązani przez Akademię tylko studenci Filii, która wymagała od nich dostarczania corocznie jednej takiej pracy (kapiści robili to jedynie dla zarobku). Pankiewicz zabierał swoich uczniów na wystawy, aukcje, wychodził z nimi wspólnie w plener.

Eugène Delacroix Jakub walczący z aniołem, Zygmunt Waliszewski Walka Jakuba z Aniołem, kapiści, sztuka polska, Niezła Sztuka

Eugène Delacroix Jakub walczący z aniołęm, detal, kościół Saint-Sulpice, Paryż | Zygmunt Waliszewski, Walka Jakuba z Aniołem (wg Eugène’a Delacroix | 1928-1929, Muzeum Narodowe w Warszawie

Józef Czapski, W barze, kapiści, komitet paryski, niezła sztuka

Józef Czapski, W barze | 1974, prywatna kolekcja Krzysztofa Musiała

Czapski wyznał: „Malarstwo, zaczynając od XIX wieku wstecz, było dominującą sensacją naszych pierwszych lat Paryża. Nikt z nas nie myślał palić Luwru […]. Luwr, wciąż podnosząc nasze ambicje, uczył nas nieustannie pokory. […] Prowokacje antymalarstwa jakoś się o nas nie zazębiały”23. „U podstaw formowania się kapistów – jak słusznie zauważył Piotr Piotrowski – leżał nie tyle zamiar budowy nowych wartości artystycznych, co raczej powrót do tradycji”24. Najprościej ujął to Jan Lebenstein: „Z jednej strony byli kapiści, z drugiej awangarda”25.

Paryż z pewnością stał się dla kapistów pępkiem świata, czarował swym kosmopolityzmem, otwartością na nowe artystyczne wartości. A jednak nie dali się mu uwieść, rzucić na głęboką wodę awangardy. Od początku do końca pobytu byli jakby nieufni, żyli w głębokim przekonaniu, że to oni właśnie wniosą do malarstwa coś naprawdę nowego, odkrywczego, własnego. Tej ich postawy nic nie było w stanie zachwiać. W czasie, gdy Waliszewski, niczym Robert Delaunay, malował wieżę Eiffla, Bruno Jasieński na łamach „L’Humanité” publikował w odcinkach swoją powieść Palę Paryż (1928), w której bezpardonowo rozprawiał się z burżuazyjną aglomeracją, za co został wydalony z Francji w 1929 roku. Zaprzyjaźnieni z nim kapiści (Cybis wykonywał Jasieńskiemu jeszcze na początku tego roku dekoracje teatralne26) mimo to dalej szukali dla siebie miejsca nad Sekwaną, malując martwe natury, portrety, pejzaże. Należy podkreślić, że była to ich postawa całkowicie świadoma, sprzeciw wobec ich zdaniem łatwych wyborów. Zmagali się z martwą naturą w przekonaniu, że „martwa natura demaskuje […]. Słabemu malarzowi wykazuje jego słabość, bez ogródek”27.

W drugiej połowie 1925 roku los jakby uśmiechnął się do kapistów. Dostali nieco wsparcia z zewnątrz, pomagał im zaprzyjaźniony z Pankiewiczem polski przemysłowiec, działacz społeczny, polityk i krytyk sztuki Stefan Laurysiewicz. W latach 1925–1928 wspierał on finansowo działalność Filii Paryskiej ASP. Najwyraźniej zbratał się z młodymi artystami, o czym przekonuje kartka pocztowa zaadresowana przez kapistów do Józefa Pankiewicza z satyrycznym rysunkiem Waliszewskiego, ukazującym ich wraz z filantropem przy wspólnym suto zastawionym stole. Czapski wspominał ten „wspaniały obiad” blisko sześćdziesiąt lat po biesiadzie. Mówił, że Laurysiewicz opłacił im wówczas na kilka miesięcy pracownię, w której wspólnie malowali28.

Zygmunt Waliszewski, Uczta u Benvenutta Celliniego, tzw. renesansowa | 1933, Muzeum Narodowe w Poznaniu

Zygmunt Waliszewski, Uczta u Benvenutta Celliniego (Uczta renesansowa) | 1933, Muzeum Narodowe w Poznaniu

W 1925 roku zaczęły się też pierwsze plenery kapistów. Potworowski ruszył na podbój południa już wiosną tego roku, docierając najpierw do La Ciotat. Spotkał się tam przypadkowo z Eugeniuszem Eibischem, z czego niewiele wynikło. W tej popularnej wówczas i często odwiedzanej przez artystów miejscowości malarz nie zagrzał długo miejsca. Wkrótce bowiem wynajął pokój w hoteliku w Marsylii, niedaleko portu, gdzie dogadał się z kapitanem małego żaglowca handlowego Aimée-Marie i został przez niego zaokrętowany. Artysta w sześć miesięcy opłynął tym statkiem północną Afrykę, zwiedzając morskim szlakiem między innymi Tunis, Maroko, Algier i Kartaginę.

W tym czasie do La Ciotat przybyli Cybis z żoną, Nacht i Dorota Berlinerblau. Waliszewski udał się zaś z Tytusem Czyżewskim do Cagnes-sur-Mer. Nie zachowały się chyba żadne zdjęcia, które ukazywałyby kapistów na tych plenerach, w trakcie pracy przy sztalugach. Bodaj na jednym tylko widać Berlinerblau, wychodzącą z domu w La Ciotat z płótnem w rękach. Jedno można powiedzieć: ich wyjściom w plener nie przyświecał szaleńczy, słoneczno-udarowy duch van Gogha. Może dlatego, że dramatyczne zmagania Holendra z pejzażem południa i jego krwawo zakończony pobyt w Arles z Gauguinem były im dobrze znane. Waliszewski, który szczegółowo pamiętał wszystko, co zobaczył i przeczytał, z lubością przypominał o tym kolegom : „Nu chłopie, to ty jeszcze nic nie wiesz” – ze swadą uświadamiał Zyga hrabiego Czapskiego w sprawie dramatycznych wydarzeń na południu Francji, zakończonych odcięciem ucha29.

Patrząc na plenerowe zdjęcia kapistów, można pomyśleć, że na łonie natury wakacjonują jacyś angielscy turyści, a nie głodni wrażeń malarze. Cybis o swoich późniejszych plenerach w Polsce pisał w podobnym, nieco nonszalanckim tonie: „Połażę sobie trochę po pejzażu”30. Trudno uwierzyć, że w Paryżu aż tak kiepsko im się wówczas wiodło.

Artur Nacht-Samborski, Hanna Rudzka-Cybisowa, Dorota Berlinerblau, niezła sztuka

Hanna Rudzka-Cybis, Dorota Berlinerblau, Artur Nacht | 1925, własność Muzeum Krakowa, źródło: skan z Krzysztofory. Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, nr 27, Kraków 2009

Z listów Rudzkiej-Cybisowej do matki jasno jednak wynika, że na plenerach dużo malowali. Wyjeżdżając do La Ciotat, artyści odpowiednio się zaopatrzyli. 16 czerwca 1925 roku Rudzka-Cybisowa pisała: „Już zakupiliśmy cały stos blejtramów do nabicia płócien, chcemy dużo malować, ponieważ jest tam stała pogoda. Wyjeżdżać mamy zamiar w pierwszych dniach lipca, na trzy miesiące. Wyobrażasz sobie, jaka radość z tego powodu!”. Gdy już tam dotarli i wynajęli mały domek, zabrali się do pracy. „Wszyscy czworo mamy wielką ilość (sic!) płócien i farb i malujemy. Kuchnię zamieniliśmy na skład przyborów malarskich”. W La Ciotat odwiedził młodych malarzy Pankiewicz, pojawili się również Czapski z siostrą Marią i Waliszewski. Spotkali tam także nieoczekiwanie Felicjana Kowarskiego. Polskich artystów w La Ciotat nie brakowało. W latach 20. i 30. August Zamoyski cumował tam często swój jacht Lotus Blanc.

Wystawa prac kapistów w pracowni Augusta Zamoyskiego w Paryżu, kapiści, komitet paryski, sztuka polska, zdjęcie, archiwum, niezła sztuka

Wystawa prac kapistów w pracowni Augusta Zamoyskiego w Paryżu | 1929, archiwum Jacka Cybisa, dzięki uprzejmości Krzysztofa Musiała

Waliszewski na swym pierwszym letnim plenerze był niestrudzony w malowaniu. O jego entuzjazmie pisał Czyżewski w bardzo obrazowej relacji: „W pracy swej był zaciekły do maniactwa. Raz wieczorem na górskiej drodze pod Cagnes zauważyłem małe światełko. Gdy się zbliżyłem, ujrzałem Waliszewskiego siedzącego na polowym stołku przy sztalugach i malującego nocny pejzaż. Do sztalug przylepiony był płonący ogarek”31.

Zygmunt Waliszewski, widok z meaux, kapiści, sztuka polska, Niezła Sztuka

Zygmunt Waliszewski, Widok z Meaux | 1927, kolekcja Krzysztofa Musiała

Powrót do Paryża sprowadził jednak kapistów na ziemię. Jesienią 1925 roku ASP w Krakowie nie zgodziła się bowiem na przyjęcie do kierowanej przez Pankiewicza placówki studentów, którzy nie zaliczyli zajęć przewidzianych w programie studiów. Kapiści oczekiwali od Pankiewicza pomocy. Profesor wstawiał się za nimi, kierując listy do władz uczelni. Świadomi tego lub nie, rozczarowani stanowiskiem Akademii, wszyscy razem zbojkotowali paryską Filię. Uczynili to solidarnie, mimo że Cybisowi i Waliszewskiemu ASP uznała absolutorium. Na tym tle doszło do ochłodzenia ich relacji z profesorem.

Dolly Radziwiłł, Rubens, Dwoje śpiących dzieci, fotografia, Niezła Sztuka

Dolly Radziwiłł z obrazem Rubensa Dwoje śpiących dzieci | 1932, National Museum of Western Art, Tokio

Widomym tego znakiem było wycofanie się Pankiewicza z matkowania kolejnemu balowi, który kapiści zdecydowali się wydać – tym razem w Paryżu, w listopadzie 1925 roku – aby podreperować wspólny fundusz. W zastępstwie ich profesora patronat nad imprezą objęli Pablo Picasso oraz księżna Dolly Radziwiłł. W komitecie honorowym znaleźli się m.in. Pierre Bonnard, Olga Boznańska, Constantin Brâncuși, Jean Cocteau, Marie Laurencin, Leopold Zborowski oraz słynna paryska muza Misia Godebska-Sert.

Do Picassa z prośbą o patronat udali się Cybis i Czapski32. Arystokratami mającymi zasilić fundusze kapistów zajął się zaś już wyłącznie ten ostatni – jako hrabia miał do nich dostęp. Niestroniąca od ekstrawagancji Dolly Radziwiłł, którą zwerbował, do biednych nie należała. Lista zaproszonych gości wyglądała imponująco.

To była z pewnością największa impreza zorganizowana przez kapistów w Paryżu. Super Jazz Bal du Montparnasse przyciągnął artystów i snobującą się na nich arystokrację. Stawił się cały Paryż – przynajmniej tak to wówczas i po latach widziano. Artyści wynajęli lokal, który z rozmachem udekorowali. Ich wystrój Salle d’Horticulture (Agriculture) robił wrażenie. Waliszewski namalował duże panneau ukazujące niceańską promenadę Anglików (Promenade des Anglais). Na suficie Potworowski, zamiast nieba, ukazał morskie głębiny, w których pływały ryby i różne inne wodne stwory. Z plafonu zawisły statki (do ich modeli artysta miał słabość), po ścianach wspinały się na drabinach anioły wypchane trocinami. Ogólnie było wesoło. Gościom przygrywał zespół jazzowy złożony z czarnoskórych muzyków. Atmosfera wydawała się trochę surrealistyczna, jakby to wszystko nie działo się na jawie. Picasso paradował na balu, trzymając pod pachą wielką rybę, którą wyłowił z papierowej dekoracji33. Nacht czy Potworowski zwracali na siebie uwagę pomalowanym na biało cylindrem. Pierre Bonnard – wspominał Czapski – „w wytartym, starym smokingu obszedł wszystkie malowane przez kolegów dekoracje, mrucząc pod nosem «Mais c’est mieux que partout» («Ależ to lepsze niż gdziekolwiek indziej» ). Ten bal, który, jak wszystkie przeważnie nasze imprezy, skończył się plajtą finansową, niemniej był sukcesem, bo Paryż ówczesny, który zapełnił największą wówczas salę na lewym brzegu Sekwany, nas, jako zespół młodych malarzy, zobaczył po raz pierwszy, co się nam w przyszłości przydało”34.

Wymruczanego przez Bonnarda pod nosem zachwytu nad dekoracjami: „Ależ to lepsze niż gdziekolwiek indziej” niestety nie dosłyszano wyraźnie i na tacę kapistów niewiele skapnęło. Niemniej ich paryskie ekstrawagancje zakończyły się hucznie. Zmuszeni dalej klepać biedę, zabrali się na poważnie do malowania. Porozdzielali się z czasem, ale ich pracownie usytuowane były stosunkowo blisko siebie, niekiedy graniczyły przez ścianę. Adresy, nawet w ramach jednej ulicy, często się zmieniały.

Radzili sobie, jak mogli. Cybisom pomagał na przykład Feliks Hilchen, krewny Rudzkiej-Cybisowej. Dzięki jego wsparciu finansowemu małżeństwo wynajęło w 1927 roku mieszkanie w podparyskiej dzielnicy Malakoff. Kapiści mogli też liczyć na pomoc Doroty Berlinerblau (od 1930 Seydenmann), która pochodziła z bardzo bogatej rodziny i nie pozostawiała kolegów w potrzebie. Jej matka w tych czasach kupowała obrazy Cybisa i jego żony35.

Kapiści generalnie musieli jednak radzić sobie sami. Wzięli się do pracy. W zaciszu pracowni powstawały kolejne płótna obciążone kolorystycznym doskonaleniem warsztatu, krępującym jednak jakieś śmielsze, bardziej otwarte działania plastyczne. Trzymali się tradycyjnych wartości, Cézanne’a. Głodując, podjadali sobie nawzajem ustawione martwe natury; trwało to siedem lat. Siedem lat koleżeństwa i przyjaźni. Artek, Enka, Erunio, Ero, Dosia, Józek, Józio, Jonek, Maniuś, Zyga, Zygunio (tego ostatniego zdrobnienia Waliszewski nie cierpiał)… – tak się do siebie zwracali.

Józef Czapski, Jabłka, kapiści, kapizm, sztuka polska, Niezłą Sztuka

Józef Czapski, Jabłka | 1967, kolekcja Krzysztofa Musiała


Pierwotnie tekst ukazał się w katalogu Kapiści. Radość i udręka koloru autorstwa Jerzego Wojciechowskiego.


„Kapiści. Radość i udręka koloru”
5 grudnia 2024 – 29 marca 2025
Galeria aTak, Warszawa

Wystawa Kapiści. Radość i udręka koloru jest prezentacją obrazów z kolekcji Krzysztofa Musiała. Na wystawie zostaną pokazane prace siedmiu artystów: Józefa Pankiewicza, Jana Cybisa, Hanny Rudzkiej-Cybisowej, Józefa Czapskiego, Piotra Potworowskiego, Artura Nachta-Samborskiego i Zygmunta Waliszewskiego.

Grupa malarzy, samozwańczo określających się jako Komitet Paryski (w skrócie KP), a od lat 30. XX wieku znanych jako „kapiści”, jest bodaj najbardziej rozpoznawalnym ugrupowaniem artystycznym w polskiej sztuce minionego stulecia. Stworzyli je sto lat temu, w roku akademickim 1923/1924, studenci Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, będący w większości uczniami przybyłego wówczas z Paryża do Krakowa profesora Józefa Pankiewicza.

Bogato ilustrowany, polsko-angielski katalog z ponad dwustu reprodukcjami obrazów i zdjęć, jest swego rodzaju podsumowaniem dotychczasowych odsłon twórczości kapistów mających miejsce w Galerii aTAK. Radością i udręką koloru Galeria aTAK zamyka obchody stulecia powstania ugrupowania.

bibliografia, artykuły o sztuce, niezła sztuka

Bibliografia:
1. Archiwum ASP w Krakowie, sygn. akt A8, k. 41.
2. Był bal. Paryskie dzieje kapistów (2). Z prof. Hanną Rudzką-Cybisową rozmawiał Tadeusz Kucharski, „Życie Warszawy” nr 47, 1988 („Kultura i Życie”, s. 3).
3. Cybis J., Notatki malarskie. Dzienniki 1954–1966, Warszawa 1980.
4. Czapski J., Józef Pankiewicz. Życie i dzieło. Wypowiedzi o sztuce, Warszawa 1936.
5. Czapski J., Tło polskie i paryskie, w: Józef Czapski, Patrząc, wybór, przedmowa i posłowie J. Pollakówna, Kraków 2004.
6. Czapski J., Wspomnienie o przyjacielu, maszynopis z odręcznymi poprawkami z Archiwum Instytutu Literackiego w Maisons‑Laffitte, sygnowany przez autora nazwiskiem oraz ręcznie datowany: 14 IX 1976. Podał do druku P. Bem. Tekst dostępny online: J. Czapski, O przyjacielu, strona internetowa „Zeszyty Literackie”, https://zeszytyliterackie.pl/jozef-czapski-o-przyjacielu.
7. Czyżewski T., Zygmunt Waliszewski, „Wiadomości Literackie” nr 47, 1937.
8. Jan Cybis 1897–1972, Warszawa 1997.
9. Krzysztofowicz-Kozakowska S., Gry barwne. Komitet Paryski 1923–1939, Kraków 1996.
10. Krzysztofowicz-Kozakowska S., Hanna Rudzka-Cybis, Kraków 2007.
11. Mańkowska E., Hanna i Dorota, Kraków 2024.
12. Mayer A., Filia Paryska ASP w Krakowie w świetle materiałów archiwalnych, Kraków 2003.
13. Piotrowski P., Między koloryzmem i modernizmem. W stronę recepcji malarstwa Piotra Potworowskiego, w: P. Potworowski 1898–1962, Warszawa 1998.
14. „Tygodnik Artystów”, 26.01.1935.
15. Wierzchowska W., Autoportrety. O sztuce i swojej twórczości rozmawiają z Wiesławą Wierzchowską Hanna Rudzka-Cybisowa (et al.), Warszawa 1991.
16. Wokół kapizmu, Gdańsk 1995.
17. Wolff J., Oko widziane z kraju, w: Czapski i krytycy, antologia tekstów, wybór i oprac. Kitowska-Łysiak M., Ujma M., Lublin 1996.


  1. Wokół kapizmu, Gdańsk 1995; S. Krzysztofowicz-Kozakowska, Gry barwne. Komitet Paryski 1923–1939, Kraków 1996.
  2. J. Cybis, Notatki malarskie. Dzienniki 1954–1966, Warszawa 1980, s. 289. Warto wspomnieć, że w domu tym mieszkał jesienią 1931 roku Zygmunt Waliszewski. Nazwa „Pugetówka” odnosiła się głównie do nieistniejącej dziś przydomowej drewnianej szopy, służącej za pracownię.
  3. J. Czapski, Wspomnienie o przyjacielu, maszynopis z odręcznymi poprawkami z Archiwum Instytutu Literackiego w Maisons‑Laffitte, sygnowany przez autora nazwiskiem oraz ręcznie datowany: 14 IX 1976. Podał do druku P. Bem. Tekst dostępny online: J. Czapski, O przyjacielu, strona internetowa „Zeszyty Literackie”, https://zeszytyliterackie.pl/jozef-czapski-o-przyjacielu.
  4. J. Wolff, Oko widziane z kraju, w: Czapski i krytycy, antologia tekstów, wybór i oprac. M. Kitowska-Łysiak, M. Ujma, Lublin 1996, s. 307.
  5. J. Czapski, Wspomnienie o przyjacielu, op. cit., zamiast Boraczok Czapski pisze błędnie Boraczuk.
  6. Ibidem.
  7. J. Dmochowska, W kręgu Pankiewicza, op. cit., s. 188.
  8. J. Czapski, Wspomnienie o przyjacielu, op. cit.
  9. J. Czapski, Tło polskie i paryskie, w: Józef Czapski, Patrząc, wybór, przedmowa i posłowie J. Pollakówna, Kraków 2004, s. 35, przypis 2.
  10. Ibidem, O Zygmuncie Waliszewskim, w: Patrząc, op. cit., s. 68.
  11. Idem, Wspomnienie o przyjacielu…, op. cit.
  12. Cyt. za: S. Krzysztofowicz-Kozakowska, Hanna Rudzka-Cybis, Kraków 2007, s. 22.
  13. J. Czapski, Wspomnienie o przyjacielu…, op. cit.
  14. Ibidem.
  15. „Tygodnik Artystów”, 26.01.1935, s. 4.
  16. J. Czapski, Józef Pankiewicz. Życie i dzieło. Wypowiedzi o sztuce, Warszawa 1936, s. 93.
  17. Archiwum ASP w Krakowie, sygn. akt A8, k. 41.
  18. A.  Mayer, Filia Paryska ASP w Krakowie w świetle materiałów archiwalnych, Kraków 2003, s. 9.
  19. Ibidem, s. 14.
  20. J. Dmochowska, op. cit., s. 192.
  21. J. Czapski, Józef Pankiewicz, op. cit., s. 107–108.
  22. Zob. J. Cybis, Notatki, op. cit., s. 239.
  23. J. Czapski, Tło polskie i paryskie, w: idem, Patrząc, op. cit., s. 36–37.
  24. P. Piotrowski, Między koloryzmem i modernizmem. W stronę recepcji malarstwa Piotra Potworowskiego, w: P. Potworowski 1898–1962, Warszawa 1998, s. 48.
  25. W. Wierzchowska, Autoportrety. O sztuce i swojej twórczości rozmawiają z Wiesławą Wierzchowską Hanna Rudzka-Cybisowa (et al.), Warszawa 1991, s. 81.
  26. Jan Cybis 1897–1972, Warszawa 1997, s. 305.
  27. Cyt. za: G. Bastek, Moralność malarstwa, w: Czapski i krytycy, op. cit., s. 288.
  28. Czapski twierdzi, że był to 1924 rok, ale to z pewnością było rok później. Zob. W. Wierzchowska, op. cit., s. 39.
  29. J. Czapski, O Zygmuncie Waliszewskim, op. cit., s. 70.
  30. J. Cybis, Notatki…, op. cit., s. 99.
  31. T. Czyżewski, Zygmunt Waliszewski, „Wiadomości Literackie” nr 47, 1937, s. 5.
  32. Zob. J. Cybis, Notatki, op. cit., s. 60.
  33. Zob. H. Rudzka-Cybisowa, w: Był bal. Paryskie dzieje kapistów (2). Z prof. Hanną Rudzką-Cybisową rozmawiał Tadeusz Kucharski, „Życie Warszawy” nr 47, 1988 („Kultura i Życie”, s. 3).
  34. J. Czapski, Wspomnienie o przyjacielu, op. cit.
  35. Historię przyjaźni Doroty Berlinerblau-Seydenmanowej i Hanny Rudzkiej-Cybisowej przybliża książka Ewy Mańkowskiej, Hanna i Dorota, Kraków 2024.

» Jerzy Wojciechowski

Jerzy Wojciechowski, ur. 1965 r., historyk sztuki, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego.


Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »