O czym chcesz poczytać?
  • Słowa kluczowe

  • Tematyka

  • Rodzaj

  • Artysta

Wywiad z Katarzyną Kulpińską, kuratorką wystawy „Józef Hecht. Artystyczne żywioły”



Przekaż nam 1.5%. Wesprzyj naszą edukacyjną misję »

Rozmawiamy z Katarzyną Kulpińską, kuratorką wystawy Józef Hecht. Artystyczne żywioły w Muzeum Miasta Łodzi.

fleuron niezła sztuka pipsztok

Niezła Sztuka: Józef Hecht jest naszym wielkim odkryciem, pierwszy raz jego prace zobaczyłyśmy kilka miesięcy temu na wystawie w Wejman Gallery. Jak to się stało, że został tak bardzo zapomniany?

Katarzyna Kulpińska: Jak zwykle bywa w takich przypadkach, złożyło się na to kilka czynników. Artysta zmarł w Paryżu, w swojej pracowni na Montparnasse w 1951 roku jako obywatel Francji. Jego życie rodzinne i zawodowe toczyło się we Francji i tam realizował swoje pasje. Po II wojnie światowej w Polsce najprawdopodobniej nie pozostał nikt z jego najbliższej rodziny. Ojciec zmarł pod koniec lat 20., a jedna z sióstr zamieszkała wcześniej w Londynie.

Etienne Cournault, Portret Józefa Hechta, sztuka polska, portret artysty, artysta przy pracy, niezła sztuka

Etienne Cournault, Portret Józefa Hechta | 1936, fot. Archiwum Wejman Gallery, Fundacji Art & Modern

Dorobek Hechta pozostał we Francji – w zbiorach polskich muzeów i bibliotek jest reprezentowany niewielką liczbą prac; dodajmy – prac przechowywanych w magazynach, które nie oglądały światła dziennego. A po 1945 roku sytuacja polityczna rzutująca na sferę kultury i sztuki zmieniła się diametralnie. W Polsce Ludowej artysta pochodzenia żydowskiego, który przyjął obywatelstwo Francji i tworzył od lat 20. w międzynarodowym środowisku artystów, nie mógł, mówiąc najoględniej, pozostać w kręgu zainteresowania. Nie tylko więc jednostkowe koleje losu czy brak osoby bliskiej, która dbałaby o pamięć o artyście w Polsce, choćby w wąskim zakresie, ale uwarunkowania natury historycznej i politycznej przyczyniły się do „wygumkowania” Hechta z polskiej historii sztuki na kilka dekad. Oczywiście nie tylko jego, ale generalnie wielu polskich artystów, którzy wyjechali za granicę i tam tworzyli.

Kolejną z przyczyn „nieobecności” Hechta w późniejszych dekadach XX wieku, po przemianie ustrojowej, może być też fakt, że długo był kojarzony przede wszystkim jako twórca wyrafinowanych czarno-białych miedziorytów. Grafiki niewielkich formatów, drukowane czarną farbą na jasnym papierze z natury nie są tak spektakularne jak barwne, wielkoformatowe obrazy. Choć miedzioryty i suchoryty Hechta krążyły na rynku kolekcjonerskim, przyciągały uwagę tylko wytrawnych znawców.

Katarzyna Kulpińska, kuratorka, wystawa, Józef HEcht. Artystyczne żywioły, HaWa, Niezła Sztuka

Katarzyna Kulpińska – kuratorka wystawy Józef Hecht. Artystyczne żywioły, Muzeum Miasta Łodzi, fot. HaWa

Jak bardzo Hecht z jego artystycznym dorobkiem został wyparty z polskiej historii sztuki, może świadczyć jego biogram w Słowniku artystów polskich i w Polsce działających – jego nazwisko pojawiło się co prawda w trzecim tomie tegoż słownika opublikowanym w 1979 roku, jednak dopiero w 2003 roku w uzupełnieniach i sprostowaniach do pierwszych tomów słownika pojawił się pełny biogram artysty. Pomogły tu z pewnością ustalenia prof. dr hab. Anny Wierzbickiej, znawczyni École de Paris, oraz dr Urszuli Makowskiej, autorki biogramu.

wystawa, Józef Hecht. Artystyczne żywioły, HaWa, Niezła Sztuka

Wystawa Józef Hecht. Artystyczne żywioły, Muzeum Miasta Łodzi, fot. HaWa

NS: To artysta wielu talentów. Hecht to malarz, grafik czy może rzeźbiarz? 

Katarzyna Kulpińska: Hecht był artystą wykształconym w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Studiował tam w latach 1909–1914, a więc w okresie, kiedy uruchomiono właśnie kurs w zakresie grafiki artystycznej. Młody Hecht wybrał pracownię malarstwa Wojciecha Weissa, ale kształcił się także pod kierunkiem Józefa Pankiewicza. Oceny celujące i bardzo dobre, a także wyróżnienia, które jako student otrzymywał po każdym semestrze, wskazują, że znakomicie opanował kolejne etapy kształcenia. Hecht otrzymał w krakowskiej ASP dobre, gruntowne wykształcenie artystyczne jako malarz i grafik. Artysta na równi traktował obie dyscypliny, każda z nich dawała mu inne możliwości wypowiedzi. Podobnie jak Odilon Redon – w grafice wyrażał się wyłącznie w języku czerni i bieli, natomiast malując, zatracał się w żywiole, ekspresji barwy.

Obrazy i grafiki Hechta wzajemnie się dopowiadają i tłumaczą. W analogicznych kompozycjach malowanych na płótnie i rytowanych w miedzi kładł oczywiście nacisk na inne aspekty: w malarstwie – na emocjonalną, a niekiedy symboliczną wartość barwy; a w grafice, wyłącznie, jak wspomniałam, czarno-białej – na precyzję i perfekcję linii, a także motywy i drobne szczegóły, które poszerzały sens i wymowę kompozycji na płótnie. Narracyjny charakter jego grafik świetnie sprawdził się w miedziorytniczych ilustracjach do powieści i poematów wybitnych pisarzy: Blaise’a Cendrarsa czy André Suarèsa.

Rzeźby zaczął natomiast tworzyć na początku lat 30., być może pod wpływem swojej drugiej żony, rzeźbiarki Dany Bilde. Piękne, delikatnie stylizowane sylwety zwierząt odlewał w brązie. Szczególną wagę przykładał do cyzelowania pasm ich sierści (Lama, Gazela) czy dekoracyjnego potraktowania kręconych pukli futra, na przykład Bizona. Niestety część tych prac znamy tylko z reprodukcji w katalogach i ówczesnej prasie.

NS: Co najbardziej inspirowało jego twórczość?

Katarzyna Kulpińska: Zdecydowanie największą inspiracją Hechta były podróże, świat natury i dzikich zwierząt. Te ostatnie miał możliwość obserwować dopiero w Paryżu, w zoologicznej części Ogrodu Botanicznego, ale do końca życia poświęcał im największą uwagę. Także w późnych grafikach, które odbijał bez użycia farby z ruchomych matryc w formie wyciętych sylwet zwierząt. Podróżować zaczął już w trakcie studiów: Rzym i inne miasta Italii, Wiedeń, zaraz po studiach Berlin. Wojaże po kilku krajach Europy uwrażliwiły Hechta na zróżnicowane światło Północy i Południa. Naturalne warunki Skandynawii: strome klify, fiordy, górskie wodospady inspirowały artystę na równi z bujną roślinnością – palmami, araukariami, agawami i kaktusami południa Francji czy Włoch. Nie mniej ważne były podróże po Francji, którą odkrywał stopniowo – od regionów południowych (Collioure, Banyuls-sur-Mer) po północne (Belle-Île-en-Mer).

Józef Hecht, Zatoka Oslofjorden wraz z fortecą Akershus, sztuka polska, pejzaż, widok na zatokę, niezła sztuka

Józef Hecht, Zatoka Oslofjorden wraz z fortecą Akershus | ok. 1918, fot. Archiwum Wejman Gallery, Fundacji Art & Modern

Jednak to Paryż stał się dla Hechta niewyczerpanym źródłem motywów podczas jego pieszych wędrówek po ulicach, mostach, bulwarach i oazach zieleni. A jeśli chodzi o inspiracje i wpływy artystyczne, to z pewnością można wskazać zamiłowanie do japońskiego drzeworytu ukiyo-e czy w ogóle do estetyki japońskiej; w wielu grafikach można odnaleźć także echa miniatur perskich lub też iluminacji średniowiecznych bestiariuszy. Z pewnością, jak wielu innych twórców działających w tym czasie w Paryżu, interesował się także sztuką afrykańską, co szczególnie silnie przebija z jego kilku grafik – planszy z teki Atlas i pojedynczych miedziorytów nawiązujących tematycznie do kultury Afryki subsaharyjskiej.

Wystawa, Józef Hecht. Artystyczne żywioły, HaWa, Niezła Sztuka

Wystawa Józef Hecht. Artystyczne żywioły, Muzeum Miasta Łodzi, fot. HaWa

Niektórzy krytycy dopatrywali się w jego grafikach reminiscencji akwafort Maxa Klingera, grafik i obrazów Edvarda Muncha, z którego twórczością z pewnością się zetknął, ale częściej zestawiali jego prace z motywem zwierząt z obrazami Henriego Rousseau.

Józef Hecht, Chmury, sztuka polska, pejzaż, morze, niebo, błękity, niebieski, niezła sztuka

Józef Hecht, Chmury | ok. 1920, fot. Archiwum Wejman Gallery, Fundacji Art & Modern

Hecht jednak nie lubił tego porównania. Jako swoich mistrzów w grafice wymieniał przede wszystkim rytowników quattrocenta: Andrea Mantegnę, Antonia Pollaiuolo. Wiele jego płócien o niezwykłych zestawieniach jaskrawych barw świadczy z kolei o zapatrzeniu się na prace fowistów. Delikatną geometryzację i rytmizację art déco znajdziemy przede wszystkim w miedziorytach Hechta, ale także pojedynczych obrazach, jak w niezwykle dekoracyjnym oleju Chmury. Hecht tworzył w centrum ówczesnego świata sztuki, tam gdzie rodziły się style, tendencje, nurty. Znał je doskonale, ale poszukiwał własnej ścieżki artystycznej, własnego języka wypowiedzi – prace Hechta są rozpoznawalne na pierwszy rzut oka.

Wystawa, Józef Hecht. Artystyczne żywioły, HaWa, Niezła Sztuka

Wystawa Józef Hecht. Artystyczne żywioły, Muzeum Miasta Łodzi, fot. HaWa

NS: Patrząc na barwny świat z obrazów Hechta można odnieść wrażenie, że jego biografia wolna była od smutnych doświadczeń. Jak wojna wpłynęła na jego twórczość?

Katarzyna Kulpińska: Po wybuchu II wojny światowej artyści pochodzenia żydowskiego mieszkający we Francji, nawet ci, którzy otrzymali obywatelstwo, nie byli bezpieczni; przypomnijmy tak zwaną Obławę Vel d’Hiv (Velodrom d’Hiver) w Paryżu – masowe aresztowanie francuskich Żydów w lipcu 1942 roku. Hecht przezornie już w czerwcu 1941 roku opuścił Paryż na statku do Casablanki, później przedostał się do Marsylii i dalej do Banyuls-sur-Mer przy granicy hiszpańskiej, gdzie bywał już wcześniej. W kolejnych latach mieszkał w małej wiosce Magnieu nieopodal Belley w Sabaudii. Tam pracował jako robotnik rolny, ale w wolnych chwilach także tworzył, szukał inspiracji w kontaktach z pisarzami, którzy również tam osiedli. Nie wiemy, na ile dramatyczne były przeżycia samego artysty w czasie wojny; mogły one wynikać choćby z konieczności przemieszczenia się z regionu Oksytanii do Sabaudii. Wiadomo też, że syn artysty, który zaciągnął się do francuskiej marynarki wojennej, został w tym czasie ranny i pojmany. Mimo że Hecht szczęśliwie wrócił do Paryża, do ocalałej pracowni, popadł w marazm, niemoc twórczą, z której wyrwał go dopiero jego przyjaciel i uczeń, grafik Stanley W. Hayter, proponując pracę w duecie nad miedziorytem Topielica. Reminiscencje przeżyć wojennych znajdziemy na katastroficznym w wymowie obrazie Ostatnia plaga i miedziorycie o tym samym tytule z 1946 roku.

Józef Hecht, Ostatnia plaga, sztuka polska, sztuka współczesna, uciekający ludzie i zwierzęta, niezła sztuka

Józef Hecht, Ostatnia plaga | 1946, fot. Archiwum Wejman Gallery, Fundacji Art & Modern

Obie prace ukazują ginących w męczarniach, płonących ludzi, ale także zwierzęta. Wszystkie żywe istoty, zrównane w obliczu kataklizmu, uciekają na obrazie i grafice w tym samym kierunku. Niezwykła jest kolorystyka tej pracy, natężenie emocji. Nie jestem w stanie opisać, tę pracę trzeba zobaczyć. Natomiast na korespondującej z obrazem grafice artysta zamieścił motywy dopowiadające wymowę tej sceny: eskadrę samolotów i niemiecki rakietowy pocisk balistyczny V-2. Jeszcze większy dramatyzm tej sceny wybrzmiewa w momencie, gdy zobaczymy, że Hecht w graficznej wersji kompozycji zamieścił swój nagrobek…

NS: Na wystawie bardzo ciekawie wyeksponowano jego różnorodną twórczość. Czy może Pani zdradzić, jaki był zamysł prezentacji twórczości tak wszechstronnego artysty?

Katarzyna Kulpińska: Słowo klucz do wystawy to „żywioły” które w sposób najbardziej zwięzły, a jednocześnie najpełniejszy oddaje charakter twórczości Hechta. Żywioły są tu rozumiane dosłownie, jako cztery pierwotne elementy, które Hecht odzwierciedlał w swych pracach, ale też w sposób metaforyczny, jako pasje artysty. Chciałam także nawiązać do żywiołowego temperamentu artysty. We wspomnieniach jednego z jego przyjaciół Hecht jawi się jako artysta o żywym „jak potok” temperamencie, z błyskiem w oku, szeroko gestykulujący, wybuchający wesołością i używający z emfazą dwóch ulubionych określeń: formidable oraz impitoyable.

wystawa, Józef Hecht. Artystyczne żywioły, HaWa, Niezła Sztuka

Wystawa Józef Hecht. Artystyczne żywioły, Muzeum Miasta Łodzi, fot. HaWa

Zależało mi, aby na wystawie były reprezentowane wszystkie dziedziny, które Hecht uprawiał, różne okresy jego twórczości, odmienne sposoby malowania i dochodzenia do pewnych przełomów w grafice, a także rzeźba – ten najmniej znany obszar aktywności Hechta.

Sylwetka i twórczość Hechta ukazane są więc przez pryzmat „żywiołów” – pasji, które ukształtowały jego drogę artystyczną. Przywołane tu żywioły przenikają się w twórczości Józefa Hechta, tak jak cztery pierwotne elementy o zmiennej naturze. Nie chcę zdradzać więcej, zapraszając do obejrzenia samej wystawy i zapoznania się z tekstami, które towarzyszą poszczególnym sekcjom i wybranym pracom i które rzucają więcej światła na twórczość Hechta.

NS: Hecht to artysta w Łodzi urodzony, ale jak się wydaje, dość mało tu znany. Jaka była jego relacja z tym miastem? 

Katarzyna Kulpińska: Po etapie kształcenia i pierwszych podróży, a także kilkuletnim pobycie w Norwegii w latach 1914–1918 Hecht wrócił do Łodzi na ponad pół roku pod koniec 1919 roku. Później regularnie wracał, by zobaczyć się z rodziną, ale także by zaprezentować swoje prace, zresztą nie tylko w Łodzi. Łodzianie mieli okazję zapoznać się z wczesną i dojrzałą twórczością Hechta na dużej wystawie, która była prezentowana w Miejskiej Galerii Sztuki w 1928 roku. Prasa rozpisywała się o wybitnym „synu Łodzi”, który rozsławia to miasto w świecie, pojawiło się wiele recenzji, także zdjęcia paryskiej pracowni Hechta i reprodukcje jego prac. Mam w ogóle wrażenie, że bardzo doceniano jego osiągnięcia artystyczne na gruncie paryskim, jego liczne wystawy indywidualne i zbiorowe, w których brał udział nie tylko we Francji, ale także w USA i Afryce Południowej, bo wizyty Hechta w jego rodzinnym mieście były odnotowywane w prasie! Nawet jeśli tylko odwiedzał rodzinę, pisano o tym, interesowano się, nad czym obecnie pracuje, jak zmienił się jego wygląd.

Józef Hecht, katalog, publikacja, niezła sztuka

Publikacja: Józef Hecht (1891–1951). Finezja linii – żywioł barw

W okresie międzywojnia Hecht był z pewnością dumą Łodzi, ale dodajmy, że nie był to jedyny łodzianin artysta, który wyruszył w tym czasie do Paryża i zyskał tam uznanie. Ostatnia wizyta Hechta w jego rodzinnym mieście, o której powiadamiano w łódzkiej prasie, miała miejsce w 1937 roku. Tu muszę dodać, że liczne kwerendy prasowe i archiwalne dotyczące „obecności” Hechta w Łodzi przeprowadziła dr Irmina Gadowska, która informacje o relacjach Hechta z jego rodzinnym miastem i wiele ciekawostek zamieściła w swoim artykule w świeżo wydanej publikacji Józef Hecht (1891–1951). Finezja linii – żywioł barw (wyd. Fundacja Art & Modern, Łódzkie Towarzystwo Naukowe, Muzeum Miasta Łodzi, Polonika), której jestem współredaktorką. Warto do niej zajrzeć!

NS: Tą wystawą przecieracie Państwo pewną ścieżkę. Wystawa gromadzi bardzo dużo jego prac z różnych okresów, na pewno niełatwo było je w takiej ilości zgromadzić. Proszę zdradzić troszkę kulis, jak wyglądał proces kwerendy i pozyskania tych dzieł. 

Katarzyna Kulpińska: Tu pragnę podkreślić ogromną rolę, nie do przecenienia, w pozyskiwaniu dzieł i zaangażowanie współorganizatora wystawy Józef Hecht. Artystyczne żywioły – warszawskiej Fundacji Art & Modern, bez której nie powstałaby ta wystawa. Staraniem właśnie tej fundacji na wystawie znalazły się dzieła z kilku kolekcji prywatnych, z których mogę wymienić Wejman Gallery Krzysztofa Wejmana i kolekcję Marka Roeflera z prywatnego muzeum Villa La Fleur. W polskich zbiorach publicznych znajduje się zaledwie kilka obrazów i kilkanaście grafik Hechta, m.in. w Muzeum Miasta Łodzi, Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowym w Warszawie, Muzeum Narodowym w Krakowie i Muzeum Regionalnym w Siedlcach. Część prac z tych zbiorów również prezentujemy na wystawie. Natomiast ilustrowane przez Hechta książki użyczyła na wystawę Biblioteka Narodowa.

NS: Jest Pani wybitną badaczką polskiej międzywojennej grafiki, czy to doświadczenie miało wpływ na Pani patrzenie na twórczość Hechta?

Katarzyna Kulpińska, kuratorka, wystawa, Józef Hecht. Artystyczne żywioły, HaWa, Niezła Sztuka

Katarzyna Kulpińska – kurator wystawy Józef Hecht. Artystyczne żywioły, Muzeum Miasta Łodzi, fot. HaWa

Katarzyna Kulpińska: Tak, zdecydowanie. Po raz pierwszy miałam w ręku grafiki Hechta w 2009 roku, gdy prowadziłam badania nad grafiką kilku krajów Europy w okresie międzywojennym; przeprowadziłam wówczas kwerendy m.in. w muzeach i bibliotekach Paryża i Londynu. Hecht dosłownie „wpadł mi w ręce” przy okazji oglądania grafik innych artystów. To był zachwyt od pierwszego spojrzenia. Później szłam już tropem Hechta w polskich zbiorach, odkrywałam unikatowość jego wizji, jego linii, do której przywiązywał tak wielką wagę w grafice.

Jego prace wyróżniają się nie tylko techniką miedziorytu, której był pasjonatem, mistrzem, wirtuozem, a która w ogóle nie była zbyt często uprawiana – i do dziś nie jest – ale  także ikonografią, noszą właściwie piętno jego osobowości. Sposób ukazywania zwierząt i wielu różnych formacji naturalnych: roślin czy skał jest poprzedzony nie tylko wnikliwą obserwacją, ale też niezwykłą umiejętnością syntezy, wydobycia energii, esencji życia z poszczególnych istnień. Paradoksalnie – duża skłonność Hechta do podkreślenia dekoracyjności form nie stoi z tym w sprzeczności.

Bogactwo form świata roślin i zwierząt oglądamy przez pryzmat wrażliwości, ale także wyobraźni i pewnej specyficznej koncepcji sztuki Hechta, bo gdy uważnie przestudiujemy jego grafiki, okaże się, że urok, siła i zręczność tych tak bardzo prawdziwych drapieżników, bujność tropikalnej roślinności, rozmaitych form chmur czy postaci, w jakich występuje woda – są poddane wodzy intelektu i niezwykle przemyślanemu biegowi rylca żłobiącego bruzdę w miedzianej płycie. Niezwykle ciekawe są jego kompozycje o charakterze symbolicznym. Hecht dzieli się w wielu grafikach swoim poczuciem humoru, niekiedy ironicznym podejściem; ma duży dystans do świata i do siebie samego. W swoje kompozycje wplata wątki autobiograficzne. Szczególnie jest to widoczne w jego tekach graficznych, dwóch pierwszych: Arka Noego i Atlas, o których pisałam w albumie Józef Hecht. Arka Noego / Atlas. Natomiast w tekach poświęconych Paryżowi i Londynowi także występują zwierzęta w niezwykłym ujęciu i roli pełnoprawnych mieszkańców obu miast.

wystawa, Józef Hecht. Artystyczne żywioły, HaWa, Niezła Sztuka

Wystawa Józef Hecht. Artystyczne żywioły, Muzeum Miasta Łodzi, fot. HaWa

Graficzna twórczość Hechta silnie różni się nie tylko od polskiej tego okresu, jest w ogóle odmienna, wyjątkowa na tle ówczesnej grafiki europejskiej. Nie tylko z powodu wyboru i umiłowania jednej techniki – miedziorytu. To fenomen. Na całym świecie jest wielu miłośników i kolekcjonerów grafiki Hechta. Do finalnego efektu artysta dochodził latami, zgłębiając warsztat, dzieła mistrzów grafiki nowożytnej, ale też chłonąc różne inspiracje, także czytając francuskich poetów symbolistów, a niekiedy sięgając do wątków tradycji judaistycznej. Hecht miał ogromne ambicje, by nie tylko dorównać, ale przewyższyć kunsztem i oryginalnością ujęcia grafików francuskich sięgających na przykład po motywy paryskie. Ciekawość świata, erudycja, ambicja, ciężka praca, choć może lepiej określić ją jako wielką pasję, to tylko jeden z wielu aspektów Hechta jako grafika. Warto pamiętać, że jest on także autorem znakomitego Traktatu o rytownictwie, który odsłania jego stosunek do tej sztuki.

Sygnował swoje prace graficzne nie tylko imieniem i nazwiskiem, ale także autorskim znakiem graficznym w formie herbu z motywem szczupaka i przedmiotów symbolizujących wszystkie dyscypliny sztuki, które uprawiał. Niekiedy, w zależności od tematyki pracy, do tego specyficznego „gmerku” dodawał inne motywy wzbogacające jej kontekst.

Badania nad graficzną twórczością Hechta z pewnością będę kontynuować, bo jeszcze nie wszystko zostało powiedziane, a Hecht jest twórcą, który lubi zaskakiwać, często „nie mówi wprost” i coś, co wydaje się oczywiste przy pierwszym oglądzie pracy, wcale takim nie jest… To jest twórczość dla odbiorców, którzy lubią „zaglądać głębiej”, „czytać dokładniej”, przedzierać się przez kolejne warstwy znaczeń, szukać powiązań, nie poprzestając na pierwszym zachwycie. Ale to właśnie pierwsze wrażenie przyciąga oko do grafik Hechta. Francuski pisarz i krytyk sztuki Pierre Descargues napisał tuż po śmierci artysty prorocze słowa:  „.[…] sztuka Hechta jest ponad czasem i zawsze będzie miała przyjaciół” – i ja się w pełni z tym zgadzam.


Józef Hecht. Artystyczne żywioły
22 czerwca – 15 grudnia 2024 roku
Muzeum Miasta Łodzi
Kurator: Katarzyna Kulpińska
Współorganizator: Fundacja Art & Modern



Portal NiezlaSztuka.net prowadzony jest przez Fundację Promocji Sztuki „Niezła Sztuka”. Publikacje finansowane są głównie dzięki darowiznom Czytelników. Dlatego Twoja pomoc jest bardzo ważna. Jeśli chcesz wesprzeć nas w tworzeniu tego miejsca w polskim internecie na temat sztuki, będziemy Ci bardzo wdzięczni.

Wesprzyj »



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *